Znaleziono 0 artykułów
15.03.2021

Paryskie dyplomy przyszłości

15.03.2021
Anna Karathanassis / Fot. Guillaume Roujas

Institut Français de la Mode może stać się konkurencją dla targanych brexitowymi problemami uczelni z Wielkiej Brytanii. Powstał w wyniku fuzji dwóch prestiżowych szkół. Zobaczcie pierwsze dyplomy magisterskie nowej paryskiej uczelni.

W marcu, podczas cyfrowego Paris Fashion Week pokazano pierwsze dyplomy magisterskie nowego Institut Français de la Mode.

Założony w 1986 r. IFM z inicjatywy m.in. Pierre’a Bergé w 2019 r. połączył się z Ecole de la Chambre Syndicale de la Couture Parisienne ­– istniejącą od 1927 r. szkołą wyrosłą z francuskiego haute couture, studiowali tam m.in. André Courrèges, Issey Miyake, Karl Lagerfeld, Valentino i Yves Saint Laurent.

Soyul Kim / Fot. Nicu Pisari, Dyr. art. Mahaut Harley

Dziekanem nowego Institut Français de la Mode jest Xavier Romatet, były dyrektor generalny Condé Nast France, a wśród wykładowców są Vanja Hedberg, była projektantka Maison Martin Margiela, Adam Jones, były dyrektor działu dzianiny u Christiana Diora, czy Hans de Foer, który projektował dla Jeana-Paula Gaultiera i Azzedine Alaï. W trakcie pandemii uczelnia prowadziła wirtualne, otwarte dla wszystkich kursy z Simonem Portem Jacquemusem, Paulem Smithem i Christelle Kocher, założycielką Koche.

Ekipa jest imponująca, podobnie jak fantazyjny budynek. IFM mieści się w Cité de la mode et du design (Miasto Mody i Designu). Zmodernizowane betonowe magazyny z początku XX w. stoją tuż nad Sekwaną, niedaleko wieżowców Biblioteki Narodowej. Do gmachów doklejono gigantyczne ażurowe, zielone tuby budzące skojarzenie z łodygami glonów rzecznych. Ich estetyka jest nieco kosmiczna, a kształt symboliczny – naśladuje płynącą Sekwanę. Przebudowę przygotowała pracownia Jakob + MacFarlane.

Institut Français de la Mode może stać się konkurencją dla targanych brexitowymi problemami uczelni z Wysp Brytyjskich, które wciąż należą do najlepszych modowych szkół w Europie. Prace dyplomowe były bardzo ciekawe, sami zobaczcie.

Clément Picot / Fot. Laura Lavergne
Kolczyki: Liza Kiladze

Clément Picot: Przemiana w bestię

Clément Picot / Fot. materiały prasowe

Kuczem do zrozumienia kolekcji Clémenta Picota są dwa horrory – filmowe arcydzieła: „American Psycho” Mary Harron z 2000 r. i „Lśnienie” Stanleya Kubricka z 1980 r. W pierwszym Christian Bale gra Patricka Batemana – brutalnego mordercę i maklera z Wall Street. Amerykański psychopata nosi obszerny, wyrażający siłę oraz władzę prążkowany garnitur Valentino w stylu lat 80., który w kolekcji Clémenta Picota przeistacza się w geometryczne, brutalistyczne płaszcze i kubistyczne sukienki. Sylwetki ukrywają w sobie kształty wieżowców, które były scenerią zbrodni Batemana. – Dostrzegłem łączność między głównymi bohaterami obu filmów i zacząłem tworzyć własną narrację. Przedstawiam transformację człowieka i jego drogę ku piekłu – mówi Picot o kolekcji „Dream Until the End”. – Granica między snem a koszmarem jest cienka.

Soyul Kim: O silnych kobietach

Soyul Kim / Fot. Nicu Pisari, Dyr. art. Mahaut Harley

– Urodziłam się w Kanadzie, dorastałam w Korei, uczyłam się w USA, pracowałam w Nowym Jorku, Londynie, a obecnie mieszkam w Paryżu – wymienia Soyul Kim. Jej wykształcenie jest równie zróżnicowane. – Licencjat zrobiłam z ekonomii i matematyki, jednak zawsze wiedziałam, że chcę pracować twórczo. Zaczęłam jako graficzka i dyrektorka artystyczna w Nowym Jorku. W tym samym czasie studiowałam modę na Parsons School of Design i odbywałam staż u McQueena – relacjonuje. W Europie pracowała u Celine i Lemaire. W końcu zrobiła magisterkę.

Jej kolekcja opowiada o silnych kobietach, które pielęgnują w sobie dziecięce emocje. – O kobietach, których odwaga wypływa z wrażliwości, a nie z siły – tłumaczy. Formy przypominające zbroje spotykają się z delikatnymi koronkami, a ciężkie krawiectwo i surowce kojarzące się ze stalą lub kamień zestawiono z pajęczynowatymi, mgiełkowatymi dzianinami.

Frida Joe: Analiza pamięci

Frida Joe / Fot. Guillaume Roujas

Frida Joe pochodzi z Tallina. Studiowała na Estońskiej Akademii Sztuki i pracowała dla popularnej w regionie marki Ivo Nikkolo. Kolekcja Joe opowiada o fotograficznej pamięci, o płaskości, bezwonności i bezruchu zdjęć, które stały się najpowszechniejszą formą zapisywania wspomnień. Kolekcję Fridy tworzą między innymi mocno zbite tkaniny ułożone w finezyjne, rzeźbiarskie formy. Niektóre stroje wyglądają, jakby powstały z nakładek i fragmentów ubrań. To eleganckie stroje uszyte w postapokaliptycznym świecie na podstawie zdjęć, które przetrwały zagładę.

Sofia Massuti / Fot. Guillaume Roujas

Sofia Massuti: Ze wspomnień

Sofia Massuti / Fot. Guillaume Roujas

Podobny temat podejmuje urodzona w Alicante Sofia Massuti. Kolekcja „Having Been” to opowieść o towarzyszącej nam nieustannie przeszłości, o tym, że nie chcemy albo nie możemy uwolnić się od wspomnień.

„Ulubiony biustonosz, którego nigdy nie założyłam. Płaszcz mamy. Garnitur babci. Kupiona, gdy miała obsesję na punkcie koszul nocnych, plisowana szkolna spódnica. Różowe rajstopy kupione podczas fajnego pobytu w Paryżu” – to podpisy pod zdjęciami, które były dla Hiszpanki inspiracją. Sofia Massuti zinterpretowała ubrania, które skrywają jej osobiste wspomnienia. Niektóre projekty są spłaszczone, wydłużone i pozaginane, poddane deformującej sile wspomnień oraz wyobraźni.

Colin Lin: Osobliwość plus logika

Colin Lin / Fot. Guillaume Roujas

Colin Lin pochodzi z Tajwanu. Studiował architekturę na University of Pennsylvania w Filadelfii i pracował w prestiżowej kopenhaskiej pracowni architektonicznej Bjarke Ingels Group, która odpowiada za projekt nowatorskiego kompleksu Towarowa 22 w Warszawie. W przyszłości Lin chce tworzyć i budynki, i ubrania.

Na jego modę wpłynęła ilustracja Japończyka Aoki Tetsuo z lat 40. Obraz przedstawia szczupłe, wysokie, szare, graficzne postaci o nieokreślonej płci stojące tłumnie, jedna obok drugiej. Architektoniczne wykształcenie sprawia, że Lin umiejętnie łączy fantazyjne formy z rozwiązaniami zapewniającymi funkcjonalność i wygodę ubrań. Zaokrąglenia, ostre kąty, popartowskie nadruki spotykają się z utylitarnością uniformu. Jedna z marynarek scala strój młodego gazeciarza z pierwszej połowy XX w. z gazetą wykonaną z materiału – awangardową, szarą, falbaną ozdobioną wielkimi czerwonymi ustami zaczerpniętymi z okładki erotycznego japońskiego magazynu z lat 70. Buty obsypane są złotymi czcionkami. Chroniące przed piaskiem i kurzem australijskie prochowce z XIX w. Colin Lin połączył z fotelem lub krzesłem. Nawiązał w ten sposób do sztuki Erwina Wurma. Jedna z sylwetek wpisana jest w formę ramy okna lub obrazu.

Tsung-Chien Tang: Peace & Love 

Tsung-Chien Tang / Fot. materiały prasowe

Na Tajwanie urodził się także Tsung-Chien Tang, finalista 34. edycji prestiżowego Hyeres Festival. Współczesny paryżanin powrócił do azjatyckiego dzieciństwa, które postrzega jako okres szczęścia i beztroski. Do idealizowanych wspomnień powrócił z powodu lockdownu, który spędził na Tajwanie. Pracował z lokalnymi rzemieślnikami, inspirował się tamtejszą przyrodą, np. owadami i pancernikami, a także tradycją, choćby strojami dawnych wojowników. Kolekcja Tsung-Chien Tanga jest kolorowa i radosna, łączy ze sobą sprzeczności, przypomina abstrakcyjny kolaż, jest mozaiką z nici. Just Peace! Just Love! – kwituje Tang

Anna Karathanassis: Szukając siebie 

Anna Karathanassis / Fot. Guillaume Roujas

Korzenie Anny Karathanassis to europejsko-azjatycka mozaika. Jest pół Greczynką, pół Japonką, a wychowała się w Belgii i Luksemburgu. W Paryżu studiowała dziewiarstwo. – Międzynarodową mieszankę odzwierciedla nie tylko mój wygląd, ale także dusza, mój sposób myślenia i miejsce, w którym jestem. Wielu ludzi postrzega mnie i kategoryzuje z własnej perspektywy kulturowej. W Japonii określają mnie jako Europejkę, a w Europie automatycznie uznawana jestem za Azjatkę – mówi projektantka. Projektując, analizuje i przepracowuje te sprzeczności. Karathanassis szuka siebie w gąszczu kalek i schematów. Szczególne znaczenia mają dla niej kolory. – Biel symbolizuje moje ciało – skorupę i pustą klatkę, płótno, na które inni nakładają własne wyobrażenia – tłumaczy. Biel miesza się w kolekcji z innymi barwami. Kunsztowne tkaniny oraz formy ubrań wywołują efekt ruchu, migotania, wirowania, przenikania, nieustannej zmiany. Aż trudno uwierzyć, że to tylko dzianiny.

Agathe Pornin / Fot. materiały prasowe

Agathe Pornin: Pragnienie niewidzialności

Agathe Pornin / Fot. materiały prasowe

Kolekcja Francuzki Agathe Pornin wyraża pragnienie bycia niewidoczną i niekontrolowaną. W świecie inwigilacji, technologii i nieograniczonego dostępu do informacji anonimowość staje się luksusem, niedostępną wolnością. W czasach pandemii, gdy życie przeniosło sią do wirtualnych światów, kontrola jeszcze się zwiększyła.

Agathe Pornin stworzyła buty, które wtapiają się w Paryż. Na szpilki nałożyła końcówki nogawek jeansów. Inne buty zlewają się betonem, chodnikiem lub podłogą metra.

Margot Billion: W formie Księżyca

Margot Billion / Fot. materiały prasowe

Buty pochodzącej z Grenoble Margot Billion, absolwentki ASP w San Francisco, inspirowane są sztuką Yvesa Kleina i Hansa Hemmerta, ale też kostiumem astronautów i życiem w kosmosie. Na ich formy wpłynęły kształty Księżyca, a także realia życia w nieważkości lub też na innych planetach, gdzie nie działa grawitacja i stroje muszą być jednocześnie zaawansowaną technologicznie ochronną poduszką.

Marcin Różyc
  1. Moda
  2. Zjawisko
  3. Paryskie dyplomy przyszłości
Proszę czekać..
Zamknij