Znaleziono 0 artykułów
23.12.2023

Te święta spędzę sam. Czuję ulgę, że nie muszę odwiedzać rodziny

23.12.2023
Fot. Getty Images

Ma 38 lat. Samotnie z wyboru spędzał już sylwestra, kilka Wielkanocy. W tym roku po raz pierwszy w życiu przeżyje samotnie wigilię. – Gdy o tym myślę, czuję ulgę – mówi Mikołaj i dodaje, że najtrudniejsza była nie rozmowa z rodziną, ale myśl o tym, że chce powiedzieć o potrzebie wyłamania się z tradycji.

Wigilia, czyli święto w kalendarzu. To nie jest dla mnie duchowe przeżycie

Zacznę od tego, że nie jestem osobą religijną. Święta nie mają dla mnie wymiaru duchowego. Owszem, to dla mnie wyjątkowy moment w roku, bo jest odświętny, przynajmniej teoretycznie wolny od pracy, ale nie przeżywam go głęboko. Jeśli skłania mnie do refleksji, to głównie dlatego, że zbiega się z nowym rokiem i zamknięciem jakiegoś cyklu. Naturalnie, wracam do przeszłości, porównuję siebie sprzed lat i dekad do tego, jak jest dziś, może snuję mgliste plany. Wigilia sama w sobie nie jest jednak szczególnie istotna.

Z rodziną kontaktuję się regularnie. Jesteśmy dla siebie bliscy i serdeczni, nie tylko od święta

Moje relacje z rodziną oceniłbym jako dobre. Ojciec już nie żyje. Mama i siostra mieszkają w południowej Polsce w średniej wielkości mieście. Są mi bliskie. Siostra niedawno urodziła dziecko i ono stało się napędem życia rodzinnego. Telefony, zdjęcia, odwiedziny. Widziałem się z nimi ostatnio przy okazji urodzin mamy pod koniec listopada, czyli prawie miesiąc temu. To był dobry weekend z rozmowami przy stole i prawdziwą serdecznością. Młodszego brata spotykam powiedzmy raz na dwa tygodnie, bo tak jak ja mieszka w Warszawie. Jesteśmy w stałym kontakcie przez SMS-y czy telefon. Mamy dużo tematów, pracujemy w tej samej branży. Są więc wspólni znajomi, czasami nawet realizujemy wspólne projekty. Kiedyś konkurowaliśmy, teraz wspieramy się.

Boże Narodzenie nie jest więc dla mnie szczególną okazją, żeby się zobaczyć z rodziną. To raczej jeden z kilku momentów w roku, w którym synchronizujemy kalendarze, tyle że z bardziej wymagającą oprawą. Zazwyczaj nawet ta okazja sprawia mi radość. Ale w tym roku jest inaczej. Zakupy, pakowanie i podróż, czyli pół dnia w samochodzie. Chwila na miejscu i znów mobilizacja, żeby wracać w korkach. Czuję tylko presję. Może więc naturalną reakcją jest fakt, że chcę ją zrzucić. Może kiedy w rodzinie są dzieci, to rzeczywiście przygotowania budują napięcie i wyjątkową atmosferę. Ale jeśli przy stole, tak jak u nas, zasiadają sami dorośli, a kilkumiesięczny bobas śpi, ta forma staje się sztuczna i wymagająca.

Święta, czyli okazja do prawdziwego odpoczynku

Jeśli pytasz mnie o wymarzony scenariusz świąt, mam przed oczami egzotyczną wyspę, lazurową wodę, a w dłoni kokosy ze słomką. Trochę żartuję, a trochę nie. Czuję się zmęczony i naprawdę najchętniej spędziłbym ten czas w Azji na wakacjach. Nie mogę sobie jednak pozwolić w tym momencie na sensowny urlop. Jakimś ekwiwalentem będzie więc kilkudniowy odpoczynek w domu. Jestem introwertykiem, więc najlepiej regeneruję się w samotności i ciszy. Nie muszę nigdzie daleko wyjeżdżać, wystarczy mi odcięcie bodźców.

Czasami lubię się zmęczyć. Lubię samotnie jeździć na rowerze kilka godzin po lesie albo leżeć na kanapie, słuchając muzyki i patrząc w sufit. To jest mój sposób na reset i ładowanie akumulatorów. Tak odzyskuję równowagę i kreatywność. Dlatego w tym roku nie chcę mieć żadnych planów ani obowiązków. Zamierzam wyłączyć telefon służbowy, prywatny pewnie wyciszę.

Jedyne, co mnie ogranicza, to zamknięte sklepy i knajpy. Muszę więc zrobić porządne zakupy, pomyśleć o jakimś atrakcyjnym jedzeniu. Nagrodzić samego siebie. Może nawet ugotuję coś z przepisu. Kiedy mam wolny czas, takie rzeczy mnie  cieszą. A jeśli poczuję tęsknotę za ludźmi, zadzwonię do przyjaciół, wproszę się do nich spontanicznie z winem.

Święta solo: Najtrudniejsza była rozmowa z rodziną

Pomysł na to, żeby wyłamać się i nie spędzać tegorocznych świąt z rodziną, miałem od jakiegoś czasu, a kilka dni temu w końcu rzuciłem go w rozmowie z bratem: – Za dużo rzeczy, potrzebuję przerwy. Najchętniej zostałbym w domu.

Pracowałem wtedy nad dużym projektem po godzinach i w weekendy. Byłem skupiony i zmotywowany. Pomysł, że kiedy dobiegnę do mety, zaraz po deadlinie mam wsiadać w samochód i jechać siedem godzin do domu, a potem siedzieć przy stole i starać się rozmawiać wydawał mi się najgorszym koszmarem.

Mój brat to zrozumiał. Jakoś przyjął do wiadomości. Poczułem się tą reakcją ośmielony i spontanicznie zadzwoniłem do mamy. A ona zamiast naciskać, zapytała mnie tylko, czy nie będę się czuł samotny i czy zobaczy mnie w styczniu. Wiedziała, że mam w planach przyjechać na deskę, pojeździć i spędzić z nią w domu kilka chwil. Moja odpowiedź była automatyczna: – Oczywiście, że tak. Pomyślałem wtedy, że mama naprawdę mnie kocha i rozumie. Myślę, że ten czas jeden na jeden za kilka tygodni będzie dla nas dużo cenniejszy i lepszy niż święta pod presją.

Nowy związek: All I Need for Christmas is You

W drugi dzień świąt spotkam się pewnie z moją dziewczyną Agnieszką. To jest świeża relacja, widujemy się od kilku tygodni, więc za wcześnie na rodzinne obiadki zapoznawcze i ceremoniały. Zwłaszcza że ma też dorastającego syna, którego zaczynam poznawać. Poza tym, na święta jedzie do rodzinnego domu, do Gdańska.
Rzeczy dzieją się, ale powoli. Aga powiedziała mi coś, co zapamiętałem. – Bardzo cię lubię, ale chciałabym podejmować kolejne kroki, kiedy będę pewna. Nie chcę się spieszyć, ani projektować w głowie.

Cenię sobie przestrzeń, którą mi daje. Mieszkałem kilka lat w Szwecji i bardzo odpowiada mi tamtejszy model budowania relacji, odrębność, jaką można zachować w kochającym się związku. Zapytasz mnie zaraz, gdzie leży granica bycia razem i bycia osobno. Nie wiem jeszcze. Chciałbym to poczuć, a nie wymyślić i rysować teoretycznie. Myślę, że do 26 grudnia zdążę się za Agnieszką naprawdę stęsknić.

Marta Szwarc
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Te święta spędzę sam. Czuję ulgę, że nie muszę odwiedzać rodziny
Proszę czekać..
Zamknij