Znaleziono 0 artykułów
12.11.2018

Kobiety kontrmanifestacji

12.11.2018
(Fot. Luka Łukasik)

2018 rok. Sto lat niepodległości i stulecie nadania praw wyborczych Polkom. Ale czy rzeczywiście nasz kraj jest wolny, a kobiety mają możliwość decydowania o sobie? W dniu Święta Niepodległości porozmawialiśmy z tymi, którzy chcieli celebrować ten dzień, ale nie wyobrażali sobie, by robić to w ramach marszu firmowanego przez rząd PiS i skrajnych narodowców. Dlatego wybrali się na kontrmanifestację zorganizowaną pod hasłem "Za Wolność Waszą i Naszą".

Lidia Domańska, jedna z organizatorek kontrmanifestacji, rzeczniczka prasowa Koalicji Antyfaszystowskiej

Od lewej: Sylwia, Lidia Domańska i Natalia (Fot. Luka Łukasiak)

„Chcemy pokazać, że można świętować 11 listopada w wesoły sposób. Sprzeciwiać się faszystom i ich mowie nienawiści – niekoniecznie krzycząc agresywne hasła, ale z radością, miłością, tanecznie iść przez Warszawę. 

Nie czuję się patriotką, jestem internacjonalistką i anarchistką. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby każdy był równy i wolny, żeby sobie wzajemnie pomagać. Liczy się pomaganie ludziom tu i teraz. Lokatorom, kobietom, ludziom starszym, migrantom, środowiskom LGBTQ, które są w Polsce prześladowane. To są dla mnie najważniejsze hasła, niekoniecznie czczenie bohaterów z przeszłości, których sławią uczestnicy Marszu Niepodległości. 

Nigdy na żadnym naszym marszu w ostatnich latach nie zdarzyło się nic zagrażającego bezpieczeństwu uczestników. Staramy się nie wchodzić w drogę Marszowi Niepodległości. Mamy swoją własną służbę porządkową, policja jest po to, by nie dopuszczać do marszu osób z zewnątrz. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że co roku jakieś małe grupy narodowców – którzy są odważni tylko z dystansu – próbują przed marszem napadać na pojedyncze osoby. Prosimy uczestników, żeby przybywali na marsz grupami i nie nosili wyraźnych emblematów przed pojawieniem się na placu Unii Lubelskiej. Jedyny problem to może być wracanie z marszu – tu już nie jestesmy w stanie odpowiadać za bezpieczeństwo uczestników". 

Natalia, córka Lidii: „Na pierwszy marsz przyprowadziła mnie wiele lat temu mama. Opowiedziała mi rzeczy, które wcześniej przede mną skrywała – o swojej anarchistycznej działalności, którą prowadziła, kiedy była młodsza. Podzielam jej poglądy, zostałam tak wychowana". 

(Fot. Luka Łukasiak)

Sylwia: „Ja pierwszy raz trafiłam na Antifę dwa lata temu. Występowałam wtedy z Chórem Rewolucyjnym i strasznie się bałam. Wcześniej starałam się nie wychodzić 11 listopada z domu. Okazało się, ze można się czuć bezpiecznie tego dnia. Od tamtej pory jestem tu co roku. Zawsze trochę straszne są powroty z marszu, ale zbieramy się z grupą znajomych, w razie czego staramy się gdzieś przeczekać.

Zawsze mnie śmieszy, jak polscy „prawdziwi" mężczyźni chcą bronić Polek przed migrantami, a tymczasem sami potrafią przywalić kobiecie tylko dlatego, że nie podziela ich poglądów".

Natalia: „Nie dalej jak wczoraj, chroniąc siebie i koleżanki, zostałam uderzona przez faceta. Jako kobieta nie czuję się w tym kraju ani bezpiecznie, ani dobrze". 

Sylwia: „Nie wiem, jak to jest z tą niepodległością. Czy rzeczywiście jesteśmy już niepodlegli? Prawa kobiet są negowane, prawa pracownicze łamane… Ta niepodległość jest pozorna". 

Grażyna Fasner Jesnmark, Polka mieszkająca w Szwecji

Grażyna Fasner Jesnmark (Fot. Luka Łukasiak)

„Przyszłam tu, żeby wyrazić swoje poparcie dla tej inicjatywy i opowiedzieć się przeciwko demonstracji narodowców. Dla mnie to nie są obchody 11 listopada, tylko polityczne podziały. To, co się stało na przestrzeni ostatnich kilku lat w Polsce, jest bardzo smutne.

W Szwecji też ostatnio doszły do głosu ruchy narodowe. Ten trend widać w całej Europie, również w Stanach. To, co się działo w Polsce od 1989 roku do ostatniej zmiany rządu przeważnie było dla mnie powodem do dumy, przyjemnie było patrzeć, jak się pozytywnie o Polsce pisało, mówiło. Teraz to się strasznie zmieniło. Tak się dzieje, jak się kłócimy". 

Lidia Przyłuska, Polka mieszająca w USA

 Lidia Przyłuska (Fot. Luka Łukasiak)

„Od czasu upadku komunizmu z dumą patrzyłam na to, co się dzieje w Polsce. Jak przyjeżdżałam do kraju, byłam zbudowana. Mamy długą historię demokracji. Dobrze to wyglądało. Polska stała się częścią Europy, częścią świata. A to, co się dzieje teraz, przeraża. Zmieniamy koncepcję znaczenia słowa „patriota”. My chcemy świętować stulecie niepodległości Polski, ale z uwzględnieniem praw wszystkich obywateli, nie tylko tych, którzy pasują do aktualnie forsowanego opisu Polaka. 

W Stanach obecnie ruch nacjonalistyczny jest bardzo rozbuchany dzięki prezydentowi, który się nie udał. Na szczęście jest ogromna opozycja, bardzo kolorowa, pod każdym względem. Jestem dumna, że kobiety dochodzą do głosu, do ważnych stanowisk, walczą o prawa, tak samo jak ludzie o różnych kolorach skóry czy kraju pochodzenia. Z tego Ameryka jest zbudowana. Demokracja nie może być zawłaszczona przez uprzywilejowanych białych ludzi. 

Moje pokolenie, pochodzące jeszcze z pokolenia wojennego, pamięta wszystko, co się stało. Jak my słyszymy słowo faszyzm, to skóra nam cierpnie. Wszystko jest jasne. Dlaczego to się znowu dzieje? Już nikt nie pamięta, do czego to prowadzi? Trzeba reagować, oponować!".

Cezary i Monika z dziećmi: Kariną i Olkiem

Cezary i Monika z dziećmi: Kariną i Olkiem (Fot. Luka Łukasiak)

Cezary: „Jesteśmy tu, żeby świętować, ale też zaprotestować przeciwko tej komedii, która się odbywa pod nazwą Marsz Niepodległości. Prezydent porozumiał się z faszystami – ONR-em, Młodzieżą Wszechpolską – i idzie z nimi ramię w ramię. Nie podoba mi się to bardzo, podobnie jak aktualny rząd. My jesteśmy za konstytucją i demokracją".

Monika: „Przerażające jest to, że barwy biało-czerwone to dziś symbol nazistów. Jeżeli dzieciaki za kilka lat mają nie iść w Marszu Niepodległości, bo będzie się kojarzył z nazizmem, to to jest jakiś dramat".

Paula Sawicka

Paula Sawicka (Fot. Luka Łukasiak)

„Jestem tu, bo to mój obywatelski obowiązek: być z ludźmi, którzy sprzeciwiają się odradzaniu się faszyzmu. Od przynajmniej dwudziestu lat aktywnie sprzeciwiam się tendencjom faszystowskim, ksenofobii, antysemityzmowi, rasizmowi. Działam w Stowarzyszeniu Otwarta Rzeczpospolita.

(Fot. Luka Łukasiak)

Dzisiejsza władza uprawia manipulację. Zaczęli od wmawiania nam, że jesteśmy na kolanach, że Rzeczpospolita jest w upadku, z którego trzeba ją podnosić. Mam tyle lat, że dobrze pamiętam okres, gdy mówiono, że czarne jest białe, a białe jest czarne i nikt nie był w stanie przekonać rządzących, że jest inaczej. Podobnie działa dziś prezes Kaczyński". 

Marta Łukaszewska, antropolożka kultury

Marta Łukaszewska (Fot. Luka Łukasiak)

„Na Antifie jest totalny przekrój osobowy: od emerytek i emerytów, po nastolatków, i to jest super. Przyjęło się myśleć, że jest tu dużo młodych, a ja życzyłabym sobie, żeby było ich więcej. Mam wrażenie, że dziś aktywizm młodych działa często na zasadzie: jeśli dostanę coś w zamian, to podziałam. Dobre działający kraj w którym warto żyć – to zbyt abstrakcyjne, nie przekonuje młodych ludzi. Myślę, że ludzi idących w Marszu Niepodległości przekonuje się rzeczami, które są w istocie niemożliwe: że będą rządzić i decydować o innych. A władza zawsze kusi".

Anna Cichowicz

Anna Cichowicz (Fot. Luka Łukasiak)

„Świętuję ten dzień. Zrobiłam rano Gołąbki Niepodległości, wieczorem przychodzi cała rodzina, mamy też tort. Jestem tu, bo ten drugi marsz to nie jest moja bajka. Wszystko mi się tam nie zgadza, podobnie jak w aktualnej władzy. Wiem, że bym się tam nie odnalazła, mimo że podoba mi się, że widzę dziś na ulicach tylu ludzi z kotylionami, kokardkami, flagami. Udział rządu polskiego w tamtym marszu uważam za gorszący, to jest najlepsze słowo".

Agata 

Agata (Fot. Luka Łukasiak)

„Przyszłam sama. Moi znajomi wolą siedzieć w domu, nie ryzykować. Odkąd byliśmy na mieście tamtego pamiętnego 11 listopada, kiedy maszerujący zdemolowali Warszawę, nie chodzą na żadne marsze. 

Nigdy nie interesowałam się polityką, trzymałam się z boku. W wyborach, które wygrał PiS, nie głosowałam. Mamy stulecie nadania praw wyborczych Polkom. Nie doceniałam ich mocy wcześniej. Mam o to do siebie ogromny żal. Teraz wszystko, co robię, to próba rekompensaty za tę straszną rzecz. Działam. Bierność jest najgorsza".

Anika, Kasia, Jadziu, Natasza, Basia, Marek, Dominika i pies Gama 

Anika, Kasia, Jadziu, Natasza, Basia, Marek, Dominika i pies Gama (Fot. Luka Łukasiak)

„Władza maszeruje pod rękę z ONR-em, a my tańczymy z demokracją".

Gosia Rawa i Marysia Szafarz

Od lewej: Gosia Rawa i Marysia Szafarz (Fot. Luka Łukasiak)

Gosia: „Nie zgadzamy się z tym, co reprezentuje tamten marsz i patronujący mu prezydent. Nie pójdziemy w jednym marszu z Andrzejem Dudą. Chcemy świętować niepodległość, bo to jest bardzo ważne, to fundament. Ale ważny jest też sposób tych obchodów".

Marysia: „Wydaje mi się, że mamy jako kobiety mocną pozycję w społeczeństwie. Nawet to, że chce nam się odebrać pewne prawa i jak na to reagujemy pokazuje naszą siłę. Ale sam fakt, że musimy wciąż o nie walczyć, jest absurdalny". 

Julia i Kamil

Od lewej: Julia i Kamil (Fot. Luka Łukasiak)

Kamil: „Narodowcy nie potrafią zaakceptować tego, że są też ludzie inni niż oni. Chcieliby się ich pozbyć. A my też mamy prawo świętować niepodległość".

Julia: „Nienawidzę faszystów, narodowców. Sama jestem bi i nie rozumiem, dlaczego w Polsce nie może być tak, że każdy każdego akceptuje. W Ameryce dziś pary jednopłciowe mogą wziąć ślub, u nas nie. A przecież z tego wychodzą sytuacje, że po dziesięciu latach związku ktoś nie może swojego partnera odwiedzić w szpitalu. To jest problem. Chciałabym, żeby w Polsce była równość. A tamten marsz jej nie szanuje. Niby jest marszem dla niepodległości, ale tam jest masa ludzi, którzy wcale nie wierzą w te hasła. Ich wolność jest dla Polski, ale nie dla Polaków".

Anna Tatarska i Luka Łukasiak
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Kobiety kontrmanifestacji
Proszę czekać..
Zamknij