Maria Skłodowska-Curie udowodniła, że nauka nie ma płci. Ale czy rzeczywiście? Programy takie jak L’Oréal-UNESCO Dla Kobiet i Nauki, które wspierają polskie naukowczynie, równocześnie pokazują, ile jest jeszcze do zrobienia w kwestii równouprawnienia kobiet.
Agnieszka Gajewicz-Skrętna jest ekspertką w dziedzinie chemii. Rozwija metody chemoinformatyczne, które pomagają w ocenie ryzyka stwarzanego przez substancje chemiczne w środowisku. Dzięki jej pracy można szybko – bez konieczności przeprowadzania szeregu kosztownych doświadczeń – ocenić toksyczność związków chemicznych, z którymi stykamy się na co dzień. Jest też zapaloną biegaczką i marzy o zdobyciu Korony Maratonów Świata. – Gdy widziałyśmy się rok temu, była bliska realizacji marzenia – miała przed sobą ostatni maraton – opowiada prof. Ewa Łojkowska, przewodnicząca jury konkursu L’Oréal-UNESCO Dla Kobiet i Nauki, która zapamiętała Agnieszkę – stypendystkę programu – wyjątkowo dobrze. – Wśród zgłaszających się pań dominują specjalistki nauk przyrodniczych: biologii i medycyny. Tymczasem pani Agnieszka zajmuje się dziedziną zdominowaną przez mężczyzn. Jej niezwykły talent został także doceniony przez międzynarodowe jury innego konkursu sponsorowanego przez Fundację L’Oréal – International Rising Talents, który co roku wybiera 15 obiecujących naukowczyń z całego świata. Wygrała go bezapelacyjnie – dodaje prof. Łojkowska.
Takich kobiet nauka w Polsce zna wiele. Informacje o nich wychodzą poza akademickie mury dzięki takim przedsięwzięciom jak L’Oréal-UNESCO Dla Kobiet i Nauki, który jest częścią globalnej inicjatywy For Women in Science prowadzonej w 118 krajach świata. W Polsce trwa nieprzerwanie od 2001 roku. Jego celem jest promowanie młodych badaczek osiągających sukcesy w nauce i udzielanie im pomocy finansowej – co ważne, nie tylko na rozwój projektów naukowych, ale także na zaspokojenie prozaicznych potrzeb związanych z kosztami opiekunki, która zatroszczy się o dziecko w czasie zawodowych zajęć mamy. Ponieważ, jak się niestety okazuje, macierzyństwo i stereotypy z nim związane są najczęstszymi przeszkodami na drodze do spełnienia marzeń o karierze naukowej. Ale nie tylko.
Kara za macierzyństwo
Nad głowami naukowczyń wciąż wisi szklany sufit zbudowany z uprzedzeń i przekonań na temat roli kobiety w społeczeństwie czy trudności łączenia kariery z macierzyństwem. Skrzydła podcinają też ograniczenia instytucjonalne i brak solidarności wśród współpracowników. Nie wszyscy są gotowi wpuścić badaczki do laboratoriów i pracowni przez wieki zajmowanych przez mężczyzn, choć dawno już dowiedziono, że zróżnicowanie płciowe w zespołach sprzyja innowacyjności, zmniejsza konfliktowość w pracy i poprawia jej jakość. Mimo że z każdym rokiem grono kobiet zajmujących się naukami ścisłymi rośnie, to liczby nie napawają optymizmem – to tylko 33 procent w skali światowej – dla przykładu mamy zaledwie 28 procent absolwentek kierunków inżynierskich i 40 procent – informatyki. Wciąż palącymi tematami są nierówności w płacach i trudności systemowe napotykane na drodze do awansu. Do tego dochodzi sprawa macierzyństwa. Godzenie ról – rodzinnej i zawodowej, które przez konserwatywne środowiska postrzegane są jako wykluczające się, bywa barierą nie do przeskoczenia. Ambitne kobiety doświadczają asymetrii w podziale obowiązków rodzinnych, przez co nie mają czasu i przestrzeni na pisanie publikacji naukowych czy wniosków o granty. Częściej niż mężczyźni korzystają z urlopów rodzicielskich, co pokazuje brak wsparcia na polskich uczelniach, które wzmacniałoby decyzje mężczyzn o zaangażowanym rodzicielstwie.
Obowiązujące zasady dotyczące tempa osiągania kolejnych stopni czy tytułów naukowych powinny uwzględniać czas na bycie rodzicem w rozliczaniu zarówno kobiet, jak i mężczyzn. – Zjawisko to zostało nazwane ,,karą za macierzyństwo’’. Aż co trzecia stypendystka, która wzięła udział w naszym badaniu, uważa, że uniwersytet nie jest miejscem przyjaznym rodzinom z dziećmi. To pokazuje, że potrzebne jest podjęcie odgórnych działań służących wyrównywaniu szans badaczek i badaczy – wyjaśnia dr hab. Natasza Kosakowska-Berezecka, współautorka raportu „20 lat dla kobiet w nauce” i ekspertka nauk społecznych. Z opracowania naukowego przygotowanego z okazji 20-lecia programu L’Oréal-UNESCO wynika też, że co piąta stypendystka nie czuła pomocy ze strony współpracowniczek, a dokładnie tzw. królowych pszczół – naukowczyń, którym udało się rozwinąć zawodowe skrzydła, a które przestają dostrzegać trudności innych kobiet w drodze na szczyt. Wychodzą z założenia, że skoro one mogły – każda może. Ostatecznie negują i deprecjonują programy wyrównujące szanse koleżanek w środowisku naukowym.
Na koniec – zmiany muszą dokonać się w samych badaczkach. Jak ujawnił raport, chociaż prawie połowa Polaków uważa, że powinno używać się żeńskich wariantów rzeczowników w odniesieniu do zawodów wykonywanych przez kobiety, to tylko osiem procent stypendystek chce używać feminatywów. Naukowczyni nie brzmi tak poważnie jak naukowiec. Na szczęście uwidocznienie problemów daje szanse na ich rozwiązanie.
Powiew optymizmu
Programy wsparcia kobiet w nauce przynoszą efekty. – Kiedy startowaliśmy z L’Oréal-UNESCO Dla Kobiet i Nauki, wśród zgłaszających się do konkursu kandydatek habilitantki stanowiły ok. 20 procent, dużo więcej było doktorantek. Po dziesięciu latach proporcje się odwróciły. W tej chwili jest to grupa ok. 35 procent, czyli liczba wzrosła prawie dwukrotnie. To oznacza, że kobiety dochodzą coraz wyżej – mówi prof. Ewa Łojkowska. Przewodnicząca jury zauważa też współpracę między badaczkami, które stają się mentorkami dla pokoleń młodych stypendystek tego i innych programów naukowych.
Imiona i nazwiska kobiet coraz częściej też pojawiają się pod publikacjami naukowymi jako pierwsze – wcześniej, jak wskazują badania, to mężczyźni rozpoczynali listę mieszanego zespołu badawczego, mimo że ich udział w pracach był taki sam jak koleżanek, co umniejszało rolę naukowczyń w świecie akademickim. – Wspieranie polskich badaczek poprzez przyznawane im stypendia wzmocniło ich przekonanie, że to, co robią, jest ważne. W ostatniej, jubileuszowej edycji uzyskaliśmy rekordową liczbę zgłoszeń. Stanowi to dla nas potwierdzenie, że program jest potrzebny, żeby młode kobiety mogły rozwijać swój potencjał na polu naukowym. Przed nami jednak nadal wiele do zrobienia – uważa prof. Łojkowska.
Kobiety, które stają na podium naukowym, motywująco wpływają na te niezwiązane z pracą akademicką. Tak jak Maria Skłodowska-Curie – pierwsza kobieta wyróżniona Nagrodą Nobla, pierwsza profesorka na Sorbonie, matka dwóch córek, która udowodniła, że to my same wyznaczamy granicę swoich możliwości.
Tekst pochodzi z październikowego wydania magazynu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i online.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.