Znaleziono 0 artykułów
25.11.2021

Wystawa PAZUR, czyli nail art na bazarze

25.11.2021
Agnieszka Kurant, "Emergencja / Emergence", 2021 (foto: Maciej Landsberg

Wystawa sztuki współczesnej na paznokciach? Tak! – odpowiada architektka Aleksandra Wasilkowska. Dzięki niej w Alei Pazurów na buzującym oddolnym życiem warszawskim bazarze przy Bakalarskiej artystki i artyści wraz z wietnamskimi manikiurzystami zaprezentują PAZUR: „Guggenheim Museum i Centre Pompidou manikjuru”.

Historia mojej znajomości z Olą Wasilkowską mogłaby zaczynać się tak: poznajemy się podczas zakupów na miejskim targowisku. Albo przy wietnamskim pho na nieistniejącym już Jarmarku Europa. Albo na wykładzie Oli o oddolnej architekturze. Ale najprawdopodobniej poznałyśmy się w galerii sztuki, która jest dla niej tak samo naturalnym środowiskiem, jak bazary, uczelnie architektoniczne czy teatr.

Ngo Van Tuong i Joanna Warsza, “Pod paznokciami. Salon Rozmów”, 2021, (foto: Maciej Landsberg

Aleksandra Wasilkowska bowiem od ukończenia studiów na Wydziale Architektury w Warszawie i École d’Architecture de Bretagne z wdziękiem i fantazją porusza się pomiędzy urbanistyką, architekturą, publicystyką, sztuką i scenografią teatralną, a w dodatku potrafi te światy harmonijnie połączyć. Wszystkie one spotykają się bowiem na bazarze. Tak, jak jej najnowszy projekt PAZUR, do którego zaprosiła artystów, kuratorki, osoby ze środowiska aktywistów oraz wietnamskich manikiurzystów (paznokciami rządzą tam mężczyźni) z Asian Town na Bakalarskiej.

Aleksandra Wasilkowska: Jestem „bazarówką”

Przestrzenie targowe, bazary i rynki to wielka pasja Aleksandry Wasilkowskiej. Bada je, zmienia, projektuje przy współudziale kupców. – Wiem wszystko na temat wystawek, logiki zadaszeń i alejek – mawia. W otoczeniu straganów organizuje jako architektka i artystka – wykłady i performance’y (np. BAZARISTAN we Wrocławiu). Jak powiedziała w wywiadzie dla magazynu „Architektura”: – Bazar z natury jest chyba najbardziej złożoną i inkluzywną przestrzenią miejską i połączenie go ze sztuką, momentami niedostępną i abstrakcyjną, tworzy wspaniały amalgamat.

Anastasiia  “Letnia ulewa i jak zostałam czarownicą / Summer Downpour, or How I Became a Witch”,  2021 (foto: Maciej Landsberg

– Bazar to cudowny przykład samorodnej architektury, oddolne zjawisko, które bez konkretnego planu nagle wyłania się samoistnie, jak grzybnia – zapala się Ola, która mówi o sobie, że jest „bazarówką”. Fascynuje ją, w jaki sposób architektura pojawia się bez architekta. –Zajmuję się m.in. architekturą cienia, tym wszystkim, co jest gdzieś na peryferiach, w podświadomości, wstydliwie ukryte. Bazary były też w pewnym sensie symbolem transformacji ustrojowej. Kiedy zmienialiśmy system z gospodarki kontrolowanej na kapitalizm, na ulice wylały się szczęki, budy, łóżka polowe. Potem pojawiły się ambicje bycia zachodnioeuropejską stolicą, zapanował tzw. euroremont, czyszczenie przestrzeni publicznych z handlu ulicznego. Panie z kwiatami czy budki warzywne zaczęły znikać z ulic Warszawy. 

Aleksandra kończyła wtedy studia, obroniła dyplom o bazarach i zajmowała się nimi profesjonalnie – doradzając także miastu i aktywistom. Zależało jej, by prąc ku wyobrażonej Europie, nie pozbywać się jednocześnie żywej tkanki miasta, tylko dlatego, że przynależy do wstydliwej przeszłości. 

Maryna Tomaszewska, “Italia Finger Beauty Scrabble", 2021 (foto: Maciej Landsberg

Bazar Bakalarska: Polska z przyszłości

Jako przykład przywołuje tzw. ulicę z zupami na Stadionie Dziesięciolecia. – Wszyscy się tam spotykaliśmy, całe nasze pokolenie – wspomina. – W niedzielę szło się na pho na Stadion. Nie funkcjonował jeszcze Zbawix, więc tu było nasze lokalne centrum, miejsce spotkań. Żaden urbanista by tego nie wymyślił. Pamiętam mój ból, gdy miasto zaczęło to „czyścić”. Wyrzucano kupców, a ja miałam poczucie, że znika coś, co nie tylko jest świadectwem czasów, lecz także niskobudżetowym miejscem DIY, w którym jest ferwor i życie. 

Zastanawiała się, w jaki sposób zmieniać wizerunek bazarów. Stała się swego rodzaju aktywistką, a miasto zaczęło ją zapraszać jako architektkę przy kolejnych rewitalizacjach przestrzeni targowych, prowadziła też swoje badania i konsultacje społeczne z kupcami. Któregoś dnia dostała telefon od sprzedawców z Bakalarskiej: „Proszę nam pomóc, chcą nas znowu wyrzucić”. 
– Bakalarska to taki bękart po Stadionie – śmieje się Aleksandra Wasilkowska. – Przeniosło się do niej 500 kupców, a dziś pracują tam tysiące osób. To podróż do innego świata. Tam czujesz, że nie jesteś w Polsce albo, że jesteś bardzo w Polsce z przyszłości – inkluzywnej i wielokulturowej – Bakalarska to najbardziej kosmopolityczne miejsce w Warszawie, współistnieje tam 25 narodowości, m.in. Wietnamczycy, Chińczycy, Ukraińcy, Jamajczycy, Kameruńczycy, Nigeryjczycy, Hindusi, Kazachowie, Ormianie. 

– Żeby je ocalić, trzeba było znaleźć sposób na to, by okiełznać jego nadmierną „dzikość”. Musieliśmy znaleźć facjatę akceptowaną przez lokalnych włodarzy i mieszkańców – opowiada Wasilkowska. Pracując nad rewitalizacją bazaru, odkryła Aleję Pazurów. 

Siostry Bui, “Obszar Wspólny, Obszar Własny / Comon Area, Own Area”, 2021 (foto: Maciej Landsberg

Aleja Pazurów, czyli #nailart 

Aleja Pazurów znajduje się w samym sercu Bakalarskiej i wygląda jak scenografia do filmu. Pięćdziesiąt metrów sklejonych ze sobą przeszklonych pawilonów, w których manikiur wykonują głównie młodzi Wietnamczycy. – Jest to absolutnie cudowny genderowo-kulturowy fenomen – stwierdza Aleksandra Wasilkowska. – Z jednej strony starsze panie, które przychodzą na tanie pazury przy okazji zakupów, z drugiej – chłopcy od manikiuru. Nie rozmawiają z klientkami, często nie znają nawet języka, ale oferują zegarmistrzowskie skupienie i precyzję. 
– Chodziłaś tam na pazury? 
– Nie, to jest moja intelektualna zajawka – śmieje się Wasilkowska, która zwykle nosi paznokcie au naturel, bez ozdób (choć na wernisaż zapowiada wyjątkowe mani!). – Bardziej interesuje mnie to, jako zjawisko kulturowe, dzisiaj tak masowe, popularne. Profesor Lew Manowicz, wybitny medioznawca i historyk sztuki, opowiadając na wykładzie o tym, jak w sposób kolektywny powstaje kultura w mediach społecznościowych i gdzie są algorytmy w całym tym procesie, oświadczył: „Dzisiaj najbardziej interesuje mnie nail art”. Coś wtedy we mnie drgnęło. Z jednej strony masz Aleję Pazurów, tę emergentną, oddolną, kolektywną, inteligentną architekturę bez architekta, a z drugiej strony – najpopularniejszy hashtag na Instagramie to #nailart, najbardziej powszechna w sieci sztuka tworzona oddolnie. Musiałam coś z tym zrobić, stąd wziął się PAZUR.

Agnieszka Kurant, "Emergencja / Emergence", 2021 (foto: Maciej Landsberg

Wietnamczycy są specjalistami od manikiuru dzięki Tippi Hedren, gwieździe Hitchcocka

Ale dlaczego to właśnie Wietnamczycy specjalizują się w paznokciach? W 1975 r. do Kalifornii przyjechali uchodźcy z Wietnamu i zostali zamknięci w obozie. Zafascynowała ich aktorka Tippi Hedren oraz „Ptaki” Alfreda Hitchcocka, w których zagrała. Napisali jej o tym w liście, a ona odpowiedziała. A ponieważ poza tym, że była wielką gwiazdą, działała na rzecz uchodźców w Stanach Zjednoczonych, zareagowała w iście hollywoodzkim stylu. Wysłała do wietnamskich fanów swoich manikiurzystów, żeby nauczyli ich „robić paznokcie”. Wietnamczycy mieli dzięki temu zyskać fach i móc zarabiać na życie. Wysłannicy przeszkolili 20 kobiet, one uczyły kolejne, aż zaczęły zakładać pierwsze salony manikiuru. Obecnie 80 proc. rynku mani w Kalifornii kontrolują właśnie Wietnamczycy. W Europie działają dzieci, wnuki i uczniowie teamu założycielskiego. 

Pytam Aleksandrę Wasilkowską, dlaczego w Warszawie w tradycyjnie damskim biznesie dominują młodzi mężczyźni. Wielu z nich pracowało w gastronomii, ale kiedy padł Stadion, a gastro zaczęło zmieniać charakter, szukali innego zajęcia. – Mani można się było szybko nauczyć, a Wietnamczycy są bardzo precyzyjni, manualnie uzdolnieni, stworzeni do tego. Ot i cała historia.

Dominika Olszowy, "Beton i śnieg / Concrete and snow", 2021 (foto: Maciej Landsberg)

Wystawa PAZUR: Aleksandra Wasilkowska zaprosiła na bazar artystki i artystów

Do udziału w wystawie PAZUR Aleksandra Wasilkowska zaprosiła artystów, z którymi miała już okazję współpracować, m.in. Janka Simona, Agnieszkę Kurant, grupę Slavs and Tatars, Andrzeja Szpinlera, a nawet debiutującego w roli artysty wizualnego pisarza i krytyka architektury Grzegorza Piątka. – Zaprosiłam do tego kolorowego miejsca artystów, bo cały czas walczę o zmianę wizerunku bazaru – wyjaśnia Wasilkowska. – Walczę o to, żeby bazar nie kojarzył się wyłącznie z taniością i tandetą, ale dawał poczucie, że jest to też wartościowy kulturotwórczy tygiel. Tym, co dziś szczególnie mnie interesuje w sztuce współczesnej, jest radykalne wyjście poza ramy instytucji. Interesuje mnie redystrybucja prestiżu i wyjście poza swoją bańkę.  

Każdy twórca zaproponował projekt, który otrzymał swój pawilon. W witrynie będzie wystawiony wzór dłoni z paznokciami projektu artystki lub artysty plus opis pracy. Artyści odkryli dla siebie „świat paznokci i technik manikiurowych”. Nie tylko akryli i hybryd, lecz także folii transferowych, wodnych naklejek itp. Niektórzy wybrali działania na naturalnych paznokciach, inni sami wykonali tipsy jako rzeźby czy obrazki, które można nakleić na paznokcie w Alei Pazurów. Wśród nich pojawi się głośna praca Janka Simona „Syntetyczni Polacy”, którą pokazywał m.in. na swoim solo show w warszawskim CSW, a teraz prezentuje na tipsach. – Użyłem algorytmów uczenia maszynowego, które stworzyły uśredniony obraz Polaka – opowiada Janek Simon. – 10 tys. zdjęć twarzy ściągnąłem ze stron agencji castingowych. Zostały załadowane do programu komputerowego, który na ich bazie tworzy nowe zmiksowane wizerunki. Na każdym paznokciu jest inny obraz nieoczywistego Polaka. 

Jan Eustachy Wolski, “Ostatnie dziesięć dni P. Tilckenburry / The Final Ten Days of P. Tilckenburry”, 2021 (foto: Maciej Landsberg)

Ta praca pokazuje tożsamość narodową jako coś rozmytego, jako kategorię w istocie niepotrzebną, czego sama Bakalarska jest dowodem. Tu dzieci czarne, wietnamskie, z Azji środkowej bawią się razem w języku polskim. Jak to zaklasyfikować? To pytanie zadaje Janek Simon i dodaje: – Uwielbiam Bakalarską, jeżdżę tu odpocząć mentalnie od Polski. A uliczka paznokciowa jest unikatem w Polsce! Pomysł Oli mnie zachwycił. To niewykorzystana dotąd przestrzeń do działań artystycznych.

Salon rozmów o mniejszościach

Dla Joanny Warszy, mieszkającej w Berlinie polskiej kuratorki sztuki, udział w Pazurze w duecie z wietnamskim działaczem Ngo Van Tuongiem to powrót do tematu mniejszości, którym zajmowali się dekadę temu na Stadionie Dziesięciolecia. Przyglądają się młodym wietnamskim Polakom, którzy prowadzą zupełnie inne życie niż ich rodzice emigranci. Fascynującym tłem tych opowieści jest paznokciowy biznes. 

– Wielu artystów proponuje wariacje wokół paznokci, a my proponujemy widzom Salon rozmów. W czasie, kiedy ktoś komuś „robi” pazy, my zapraszamy do wietnamskiej restauracji naprzeciwko na swoistą podróż do Azji. Podczas półgodzinnych bloków uczestnik wybiera temat rozmowy z nami, np. historia biznesu paznokciowego, emigranci w Polsce czy los intelektualistów zajmujących się pazurami. Nazywamy to pracą performatywną w dialogu: rozmowa, słuchanie, wymiana doświadczeń – zapowiada Joanna Warsza. 

Janek Simon, “Syntetyczni Polacy / Synthetic Poles”, 2021 (foto: Maciej Landsberg)

Co paznokcie mogą powiedzieć o współpracy i rasizmie

Agnieszka Kurant pokaże na paznokciach pracę „Emergencja”. 
– To czcionka, którą stworzyłam z typografem Radimem Peško. Każda litera to suma 26 historycznych i współczesnych krojów pisma, które zostały połączone w całość, generując typograficzny amalgamat. Interesuje mnie to, w jaki sposób sztuka zaczyna żyć własnym życiem i jak ta czcionka będzie dalej mutować, jakie pojawią się w niej błędy przez powielanie w nieskończoność na paznokciach. Bazar jest dla mnie istotą emergencji i działania kolektywnego, w którym z miliona małych interakcji wytwarza się niesamowita i złożona struktura.

Oprócz artystów znanych z wcześniejszych współpracy, Aleksandra Wasilkowska zaprosiła też młodych twórców, różnorodnych etnicznie, tak jak różnorodna jest społeczność Bakalarskiej. Wśród nich są m.in. ukraińska fotografka Yulia Krivich i jej rodaczka zajmująca się przestrzenią wirtualną Anastasiia Vorobyova. Jest Arman Galstyan – twórca o armeńskim pochodzeniu, i 25-letnia Ogi Ugonoh – influencerka, artystka i aktywistka pochodząca z utalentowanej rodziny o nigeryjskich korzeniach (siostra Osi wygrała Top Model, brat Izu jest mistrzem boksu). 

Podpis

Praca Ogi Ugonoh dotyczy roli paznokci w kulturze afroamerykańskiej. Odnosi się m.in. do wizerunku Flo Jo, czyli słynnej amerykańskiej biegaczki Florence Griffith-Joyner, która wygrała olimpiadę. Startując w zawodach, zawsze miała żarówiaste tipsy, które wszyscy komentowali, ale ona była ponad to, nosiła je z dumą, niemal jak wyzywający sztandar. Nie bojąc się krytyki i oskarżeń o zły gust, które często spotykają czarnoskóre kobiety ze sfery publicznej, jeśli tylko nie zdecydują się na styl „powściągliwy i elegancki”.

– Dlaczego wzięłam udział w tym projekcie? – zastanawia się Ogi. – Pomyślałam, że to idealny moment, by pokazać przywłaszczenie kulturowe w inny sposób. Kiedy ciemnoskóre kobiety nakładają na siebie pewien typ make-upu, manikiuru, czeszą w określony sposób włosy, wtedy określa się ten styl słowami „getto”, „hood”, nacechowanymi niezbyt pozytywnie. Ale kiedy tych samych elementów stylizacji używa biała kobieta, wtedy jest to już uznawane za modę. Czyli etniczny styl staje się akceptowaną modą, gdy zostanie zawłaszczony, czyli wprost – ukradziony. To nie jest rasizm, który zabija, a raczej mikroagresja, która wyniszcza cię powoli. Ludzie nie dają ci tego, na co zasłużyłeś, cały czas podważają twoje prawa i znaczenie, ale wciąż zarabiają, czerpiąc z twojego wyglądu i kultury. Dobrze to widać także właśnie w przemyśle kosmetyczno-paznokciowym. 

Przez taki trywialny drobiazg jak paznokcie można więc opowiedzieć o problemach migracyjnych, konfliktach klasowych, ale i pięknie współpracy. Aleksandra Wasilkowska: – Przeniesie sztuki z galerii do czegoś tak bliskiego zwykłemu życiu, jak bazar, i tak małego, jak paznokcie, jest nie tylko żartem i formalną igraszką. Humor czasami pozostaje jedyną płaszczyzną, na której bezkonfliktowo można wyrazić swoją odmienność.

 

……

 

Twórcy zapraszają na wernisaż PAZURA 27 listopada do Alei Pazurów na bazarze Asiian Town przy Bakalarskiej w Warszawie, gdzie o godzinie 14 odbędzie się oprowadzenie kuratorskie Aleksandry Wasilkowskiej.

Pazur / Claw / Kіготь / Cái vuốt / 爪 / Klou/ճանկ

Artystki i artyści:

Agnieszka Kurant, Aleksander Prowaliński, Alicja Konarska, Anastasiia Vorobyova, Andrzej Szpindler, Arman Galstyan, Dominika Olszowy, Dream Adoption Society, Grzegorz Piątek, Jan Eustachy Wolski, Janek Simon, Joanna Warsza, Krzysztof Kaczmarek, Lucjan Bonawentura Szczęsny, Lude Reno, Maciej Landsberg, Maryna Tomaszewska, Ngo Van Tuong, Oghele Ugonoh, Post-Noviki, Sisters Bui, Slavs and Tatars, Yulia Krivich.

Wystawa jest rozwinięciem warsztatów organizowanych przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, a realizowanych w ramach projektu „EMERGENCE. From shared experience to new creativity. Living Heritage/Reframing Memory” (dofinansowano z programu Unii Europejskiej Kreatywna Europa).

 

Anna Sańczuk
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Wystawa PAZUR, czyli nail art na bazarze
Proszę czekać..
Zamknij