Dobra jakość, korzystna cena, oryginalność. Największą zaletą ubrań z przeszłości jest jednak zgodność z ideą zrównoważonej mody. Dlatego właśnie ubrania i dodatki vintage kupujemy coraz chętniej i świadomiej. Jak zwiększyć swoją szansę na znalezienie prawdziwych perełek?
Fanką nietuzinkowych ubrań, butów i dodatków byłam od zawsze. Ale nigdy nie miałam cierpliwości do buszowania po second handach. Podziwiałam koleżanki, które w gąszczu zniszczonych dżinsów odkrywały idealne „pięćset jedynki”, wśród tureckich swetrów wypatrywały kaszmirowe golfy w kolorze piaskowego beżu, a za kilkanaście złotych były w stanie kupić idealny trencz. I to w dodatku z metką Burberry. Mistrzynią kupowania w lumpeksach pewnie nigdy nie zostanę, bo zwyczajnie nie mam na to czasu. Jednak liczba tymczasowych pop-upów, targów o ściśle wyselekcjonowanym asortymencie czy szalenie inspirujących sklepów internetowych zwiększyła się w ostatnich latach tak znacznie, że kupowanie vintage stało się dla mnie łatwiejsze. A nawet więcej, jest wyzwaniem, przyjemnością i szansą na złowienie perełek, których pewnie nie znalazłabym w żadnym popularnym sklepie: męskiej marynarki z lat 80. o idealnym fasonie, klipsów z perłą, jasnych dżinsów o prostej nogawce czy oversize’owego płaszcza, który wygląda tak, jakby dopiero co wyjęto go spod ręki Phoebe Philo. Nie jestem specjalistką od zakupów vintage, ale widzę, że się w tej kwestii rozwijam. Wiem, czego szukać, sukcesywnie powiększam listę internetowych sklepów, które oferują najlepszą selekcję, i nie zamykam się w ramach ściśle sprecyzowanych oczekiwań. Wierzę, że zakupy z drugiej ręki, oprócz wielu innych zalet, są przede wszystkim dobrą zabawą.
Kupuj rzeczy ponadczasowe, ale nie bój się podejmować spontanicznych decyzji
Mimo że łatwo wyczuć w tym podejściu sprzeczność, mi pomogło ono znaleźć zarówno łatwe do wystylizowania klasyki, jak i pojedyncze wyraziste modele, które w każdej stylizacji odgrywać będą pierwszoplanową rolę. Dużo osób mówi, że pierwszym zakupem z drugiej ręki powinno być coś, co łatwo włączyć do swojej garderoby: wełniany płaszcz lub mała czarna. Istnieje jednak duża szansa, że marynarka w kolorze jaskrawej fuksji, od której zaczniesz swoją przygodę z modą vintage, będzie pasować do znacznie większej liczby rzeczy, niż się spodziewasz.
Uzbrój się w cierpliwość
Szukasz imprezowej sukienki w stylu lat 80.? Targi i sklepy z ciuchami vintage (zarówno stacjonarne, jak i online) będą świetnym miejscem, aby znaleźć niepowtarzalny model. Nie ma jednak gwarancji, że stanie się to od razu. Przystępując do zakupów, w których nastawiasz się na konkretną rzecz, musisz pamiętać o tym, że na jej znalezienie możesz potrzebować 15 minut albo… kilku miesięcy. Dlatego dobrze podchodzić do nich bez wielkich oczekiwań. Kupowanie vintage to trochę loteria – i na tym polega jego urok.
Nie bój się nieco za dużych ubrań
Coś, czego raczej powinno się unikać podczas zakupów w popularnych sklepach, podczas buszowania po sklepach z modą z drugiej ręki nie powinno być postrzegane jako przeszkoda. Rozmiarówka – szczególnie sprzed 20 lub 30 lat – często ma niewiele wspólnego z tą, którą producenci ubrań posługują się dziś. To samo dzieje się z fasonami. Jeśli nie przekonują cię ekstremalnie szerokie ramiona lub pudełkowy fason marynarek z końca lat 80., nie musisz rezygnować z upatrzonego modelu. Koszt zwężenia w talii, skrócenia rękawów czy, w przypadku dżinsów, obcięcia nogawek jest na tyle niski, że nie powinien stanąć między tobą a ciuchem twoich marzeń.
Odkrywaj nowe miejsca, ale zachowaj w pamięci te sprawdzone
Posiadanie konkretnej bazy sklepów stacjonarnych i internetowych oraz sukcesywne powiększanie jej o nowe i ciekawe miejsca to najlepsza droga do wzbogacania swojej szafy o modowe perełki, osiągnięcia większej wprawy w ich znajdywaniu i czynienia tego w znacznie krótszym czasie. Warto szukać, obserwować i robić research. Jeśli chodzenie po sklepach vintage nie jest dla ciebie, spróbuj targów, które cyklicznie (co najmniej raz w miesiącu) odbywają się w największych miastach Polski. Kilka wizyt powinno wystarczyć, żeby zadecydować, która oferta odpowiada ci najbardziej. Do mnie najbardziej przemawia Vintage Bazar w Elektrowni Powiśle (najbliższy już 11 maja). Kto wie? Może ty się zakochasz w targach organizowanych w kinie Luna lub klubie Niebo? Pozostaje kwestia sklepów internetowych (listę swoich ulubionych podaję poniżej). Każdy z nich jest raczej ukierunkowany na konkretny rodzaj asortymentu. Niektóre słyną z okryć wierzchnich, inne z marynarek i garniturów, a jeszcze inne specjalizują się w datowanych na lata 80., 70., a nawet 60., nieco droższych, ale bardzo wartościowych ubraniach i dodatkach od projektantów. Warto jednak obserwować je wszystkie, bo istnieje duża szansa na to, że zakochasz się w czymś, o kupnie czego nawet nie myślałaś.
Moje ulubione sklepy internetowe to:
@jerome_vintage
@asosmarketplace
@naninvintage
@eliavintage
@retold_vintage
@avoska.vintage
@theceiling.shop
@gs__bs
@shopgirl.la
Dokształcaj się w temacie mody vintage
Ale nie tylko. W znajdywaniu perełek pomaga także znajomość aktualnych kolekcji. To, że projektanci już od kilku sezonów mocno szukają inspiracji w modzie z poprzednich dekad, to jedno. Wiele najnowszych projektów jednoznacznie nawiązuje też do tych, które na wybiegach prezentowano kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu. Dzięki wiedzy z zakresu mody będziesz wiedzieć, że skórzana oversize’owa kurtka, która przykuła twoją uwagę, wygląda jak żywcem wyjęta z atelier Helmuta Langa, a jedwabna koszula z bufkami spokojnie mogłaby się znaleźć w najnowszej kolekcji dziewczyn z Attico lub Magdy Butrym. Przyda się także znajomość ciekawostek. Sukienki, marynarki, spódnice i płaszcze vintage praktycznie zawsze mają podszewkę. Wewnętrzna metka jest przyszyta, nigdy przyklejona. W przypadku ubrań datowanych przed 1960 rokiem zamki będą metalowe, a nie plastikowe. A produkt najprawdopodobniej został wyprodukowany we Francji, Włoszech lub USA (fabryki w Chinach zaczęły produkcję na szeroką skalę dopiero w latach 70.). Nie bój się także nierównych szwów, jakie zobaczysz na niektórych płaszczach, spódnicach czy garniturach. To oznaka, że wykonano je ręcznie.
Nie zastanawiaj się za długo
Z jednej strony warto wiedzieć, czego mniej więcej szukamy, a z drugiej nie ma tu miejsca na zbyt długie zastanawianie się. Największe perełki rozchodzą się często w kilka sekund, szczególnie w sklepach internetowych, które nowe produkty wprowadzają do sprzedaży co kilka tygodni i w tak zwanych dropach. Oczywiście, dobrze jest się przespać z decyzją, której nie jesteśmy do końca pewni. Ja nauczyłam się jednak, że najlepszym sposobem na oswojenie się z zakupami vintage i nabranie w nich wprawy jest poleganie na intuicji. Jeśli widzisz coś, co naprawdę ci się podoba, po prostu to kup.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.