Znaleziono 0 artykułów
18.03.2025

Mierzę się z depresją i ADHD. Jak dbam o zdrowie psychiczne?

18.03.2025
Mierzę się z depresją i ADHD. Jak dbam o zdrowie psychiczne? Zofia Urszula Komasa opowiada o swoim doświadczeniu (Fot. Asia Typek)

W jaki sposób po diagnozie ADHD zmienia się życie? Czy diagnoza pomaga osobom mierzącym się z depresją? Jak dbać o zdrowie psychiczne w takiej sytuacji? Kostiumografka Zofia Urszula Komasa opowiada o swoich doświadczeniach. 

Od kilkunastu lat pracuję jako kostiumografka na planach filmów, seriali i reklam. To praca od projektu do projektu. Często wyjeżdżam z Warszawy na wiele tygodni. Gdy w zeszłym roku spadły mi naraz trzy projekty, założyłam sklep vintage, który dziś daje mi stabilizację. Planuję w przyszłości otworzyć więcej butików. W niestałości nieodłącznie związanej z ubraniami vintage szukam stałości. Zawsze oferuję klientkom podstawowe elementy garderoby – T-shirty, jeansy, kurtki skórzane. Często sama staję w sklepie za ladą. To część wypracowanej przeze mnie rutyny. Budzę się, idę na pilates, jem śniadanie.

Zawsze podskórnie wiedziałam, że potrzebuję stabilizacji. Niektóre rzeczy, które robiłam kiedyś, już do mnie nie pasują. A gdy do nich wracam, to czuję, jakbym próbowała zainstalować nową aktualizację na starego iPhone’a. Musiałam zmienić swoje życie. Chodzę na terapię od 15 lat, od siedmiu się leczę.

Piętno wrażliwości 

Moi rodzice są artystami, rodzeństwo też. Od zawsze byłam bardzo wrażliwa. W domu był zakaz grania Chopina, bo płakałam, słysząc jego muzykę. Gdy poszłam do szkoły, zaczęłam ukrywać tę wrażliwość. Ten pancerz stawał się coraz grubszy. Ale w każdym miejscu starałam się znaleźć ujście dla tej wrażliwości – gdy jako dwudziestolatka poleciałam do Nowego Jorku, żeby pracować przy tygodniu mody, chodziłam śpiewać do barów karaoke. 

Choć zarzekałam się, że nie zostanę artystką, nie potrafiłam inaczej. Na warszawskiej ASP studiowałam scenografię, ale nie wspominam tego najlepiej, bo ze względu na moje nazwisko wszyscy oczekiwali ode mnie więcej. Na studia magisterskie zdałam na reżyserię performatywną do praskiego DAMU, gdzie byłam anonimowa i nie czułam się oceniana. To mnie otworzyło. 

Potem z otwartym sercem wróciłam do Warszawy. Schemat się powtórzył – znów na to serce sypała się sól. Chciałam zostać w Pradze, ale pracowałam i zarabiałam tutaj, a że miałam kredyt studencki do spłacenia, musiałam się utrzymać. Tu odbywałam poważne spotkania, tam przygotowywałam kilkugodzinne performance’y w metrze. Żyłam równolegle w dwóch światach. To musiało się źle skończyć. 

W końcu zostałam w Warszawie, stłumiłam wrażliwość, skupiłam się na pracy. To moja siostra Mary zauważyła, że nie ma we mnie życia. Zaprowadziła mnie do lekarza. W rodzinie depresja była od zawsze. Ale ja jej w sobie nie dostrzegłam, bo przecież ciągle coś robiłam. I tkwiłam w tym tak długo. Czasem nie wiesz, że woda w basenie jest zimna, gdy już w niej pływasz. Dopiero ktoś, kto do niej wchodzi, uświadomi ci, że jest lodowata. 

(Fot. Asia Typek)

Byłam skupiona na dowiezieniu efektu, a nie na moich emocjach. Praca na planie sprzyja wyparciu, bo sporo osób ma podobne problemy i ucieka w film przed tym, by zmierzyć się ze sobą. Bo gdy robisz film, po prostu cię nie ma. Dopiero gdy po pół roku wracasz do rzeczywistości, dostrzegasz problem. Ale za chwilę znów jedziesz na plan, więc właściwie nie musisz się nim zajmować. 

Są we mnie różne światy 

Psychiatra przepisał mi leki. Zaczęłam pracować z grupą teatralną tutaj, w Polsce, żeby znów dać sobie te dwa światy – komercję i sztukę. Teraz już wiem, że od zawsze funkcjonowały we mnie dwie osobowości – ta, która chce tworzyć, i ta, która chce działać. Mój brat się śmiał, że gdybym została asystentką Krzysztofa Warlikowskiego, to cichaczem czytałabym „Cosmopolitan”. 

Mimo leczenia byłam odcięta od emocji. Wstawałam rano, sprawdzałam w kalendarzu, co muszę zrobić, pracowałam na autopilocie. Nic nie sprawiało mi przyjemności. W niczym nie widziałam sensu. W pracy byłam w stanie ogarnąć wszystko, ale potem nie potrafiłam wyjść z domu do sklepu. Wracałam do psychiatry, zmniejszałam i zwiększałam dawki leków, chodziłam na terapię. Przełączyłam się na tryb podstawowy – zaczęłam dbać o dietę, sen, spacery. 

W zeszłym roku zmieniłam lekarza. Zaczęłam diagnozować się w kierunku ADHD. Przez miesiąc robiłam testy, spotykałam się z psychiatrą, rodzice rozmawiali z nim o moim dzieciństwie. I dziwili się, bo nie wydawałam się dzieckiem nadpobudliwym – raczej nieśmiałą, wstydliwą przylepą. Podczas gdy moje rodzeństwo chciało występować na scenie, ja trzymałam się z boku. Nienawidziałam występów. Gdy miałam pięć lat, uznałam, że skoro inni występują, to ja też muszę. I wyszłam na tę scenę, ale poniosłam ogromny koszt emocjonalny. Do dziś pamiętam ten moment. 

Dostawałam dobre oceny, chodziłam na dodatkowe zajęcia – taniec, tenis, malowanie. A potem godziłam wiele ról – stylistki, scenografki, producentki, studentki. Żadnej pracy się nie bałam, wciąż wymyślałam sobie nowe zajęcia. Zawsze twierdziłam, że chcę założyć rodzinę, ale nic w tym kierunku nie robiłam. Gdy zauważył to mój asystent Marcel, zaczęło mi to przeszkadzać. Postanowiłam mniej pracować, brać mniej projektów, mniej wyjeżdżać, a przede wszystkim – uważniej się sobie przyglądać. 

Teraz jestem w terapii Gestalt, która pozwala spojrzeć z góry na te kilka moich osobowości. Jedna z nich pragnie rodziny, spokoju, stabilizacji. Druga – dopaminy. To ta część ADHD. Te imprezy, znajomi, krótkie, intensywne znajomości, drive do pracy. Dopaminy potrzeba coraz więcej. 

Zawsze myślałam, że kocham moje spontaniczne życie. Wcale nie. Moja dopaminowa strona je kochała. Stany depresyjne powracają, gdy przestaję słuchać siebie, np. biorę za dużo projektów, i to różnorodnych, które wymagają ode mnie profesjonalizmu i artyzmu jednocześnie. Przebodźcowanie prowadzi do ataków paniki, a one – do poczucia bezsensu. Wtedy pierwsze, co robię, to sprawdzam, czy zjadłam, czy się wyspałam. Wiem, że jestem osobą chorą i muszę o siebie dbać. 

Wreszcie zaczynam budować od fundamentów

Od diagnozy ADHD jestem w stanie wcześniej wychwycić symptomy pojawiającej się depresji. A przede wszystkim lepiej rozumiem siebie. Wcześniej nie wiedziałam, dlaczego potrzebuję czuć rzeczy mocniej. Teraz widzę, jak ucieczkowe było poszukiwanie dopaminy. Leki wyciszają te ekstremalne stany – i te złe, i te euforyczne. Pamiętam, gdy musiałam zatrzymać samochód, bo byłam tak podekscytowana. Ten haj sprawiał, że mogłam góry przenosić. Ale każdy następny raz musiał być jeszcze mocniejszy. 

Myślałam, że teraz będę nudna, moje pomysły płaskie, a ludzie przestaną mnie lubić, bo przestanę być „szalona”. Ale tak się nie stało. Kiedyś chciałam budować piękny dom bez fundamentów. Teraz naprawdę zaczynam od bazy.

To przekłada się na życie osobiste. Uczę się otwierać. Po raz pierwszy w życiu nie wybieram narcyzów, chodzących czerwonych flag, bo oni nie pragną mnie, tylko jakiegoś marzenia o mnie, a tak naprawdę myślą tylko o sobie. Moi poprzedni partnerzy chcieli, żebym była przy nich, ale nie chcieli wiedzieć, jaka naprawdę jestem. A ja wolałam uciec od swoich emocji, więc mi to pasowało. Byłam przygotowana na najgorsze. Wchodząc w relację, myślałam o tym, kiedy się skończy. Ale i tak to robiłam, żeby przez chwilę poczuć się szczęśliwa. I to były takie znajomości na kilka miesięcy. Nie mogę projektować swoich planów na kogoś, kto wcale nie chce takiego życia. Jako osoba z ADHD byłam pewna, że mogę każdego zmienić, a na pewno zmienić siebie dla kogoś. Wszystko znosiłam, zapominając o sobie. Bałam się, że jestem „trudna”, więc czułam się nieadekwatna, niepasująca, nieakceptowana. Jak ładna filiżanka, która trochę się potłukła.

Po jednej relacji zrozumiałam, że nikogo do siebie nie zmuszę. Miałam złamane serce jak nastolatka. Teraz, gdy kogoś poznaję i widzę, że nie do końca mnie rozumie, nie przeobrażam się jak kameleon. Podchodzę do siebie z czułością i ze świadomością, że jak ktoś mnie zostawi, to najważniejsze jest to, żebym z siebie nie rezygnowała i sama siebie nie zostawiła. Bo w końcu jestem dla siebie ważna. 

Wysłuchała Anna Konieczyńska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Mierzę się z depresją i ADHD. Jak dbam o zdrowie psychiczne?
Proszę czekać..
Zamknij