Aborcja znów staje się wiodącym tematem w debacie politycznej. Cztery projekty zmian trafiły do sejmu. Jakieś reformy muszą zostać wprowadzone, bo presja społeczna rośnie, ale politycy są ostrożni i powściągliwi. Cokolwiek się wydarzy, nie odbędzie się to ani łatwo, ani szybko.
Zaczęło się od kampanii przed wyborami do parlamentu. Politycy, chcąc zmobilizować kobiecy elektorat do udziału w wyborach 15 października 2023 r., chętnie odwoływali się do emocji z czarnych marszów, wypowiadali się o potrzebie zmian w drakońskim prawie antyaborcyjnym wprowadzonym za kadencji PiS.
I choć w programach wyborczych opozycyjnych partii brakowało konkretnych rozwiązań, a obietnice reform składano na ostatniej prostej kampanii, kobiety zareagowały. Ruszyły do urn i zmieniły rząd.
Znaczenie praw kobiet w polskiej debacie politycznej
Teraz temat aborcji wraca w sposób naturalny jako rozliczenie wyborczych obietnic, choć z wyraźnym opóźnieniem, bo dla polityków (a niekoniecznie polityczek) wciąż okazuje się trudny i wizerunkowo ryzykowny.
Jedni komentatorzy przytakiwali ze zrozumieniem, tłumacząc, że podejście do aborcji odsłania różnice poglądów w rządzącej koalicji i osłabia jej wizerunek przed wyborami samorządowymi. Inni dziwili się, że politycy ignorują sondaże, które mówią jasno, wyborcy chcą zmian i są na nie gotowi, a obietnice trzeba spełniać.
„Czy kiedyś wreszcie nastąpi dobry moment, żeby zająć się prawami kobiet?” – pytały retorycznie aktywistki. 11 kwietnia do sejmu trafiły cztery projekty zmian prawa aborcyjnego. Od 1996 r. wszelkie tego rodzaju inicjatywy, spisane w formie projektów, były wyrzucane do kosza już przy pierwszym czytaniu.
Co zakładają projekty zmian prawa aborcyjnego, które trafiły do polskiego sejmu?
Projekt Koalicji Obywatelskiej ma legalizować aborcję do 12. tygodnia bez podania powodu. W przypadku wad płodu dopuszcza jednak możliwość aborcji do 24. tygodnia ciąży, a także później, jeśli płód nie przeżyje poza organizmem osoby w ciąży. W tym kształcie projekt odpowiada temu Lewicy, dodaje jednak, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (najczęściej gwałtu) może zostać usunięta do 18. tygodnia. Lewica, która wysuwa podobną propozycję, domaga się też depenalizacji za pomoc przy aborcji. Obecne prawo, choć nie ściga kobiety decydującej się na aborcję, na odpowiedzialność karną naraża jej bliskich.
Projekt Trzeciej Drogi to konserwatywna propozycja, opierająca się na powrocie do ustawy z 1993 r., czyli do tak zwanego kompromisu aborcyjnego, w którym szczególnie ważna jest możliwość – zablokowana przez Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej w 2020 r. – aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
Czy jednak to rozwiązanie jest realną odpowiedzią na oczekiwania społeczne? W debacie pojawiają się opinie, że to próba wyciągnięcia ręki do konserwatywnych wyborców, chęć minimalnej korekty kursu politycznego, co zamknęłoby temat i zablokowało zmiany na najbliższe lata.
Aborcja jest faktem: Aktywistki i polityczki o swoim doświadczeniu
– Jedna kobieta na trzy w Polsce miała aborcję – powiedziała na początku kwietnia z mównicy sejmowej Katarzyna Ueberhan z Lewicy, po czym dodała: – Jestem jedną z nich i myślę, że nie jestem tu dziś sama. A aktywistka pro-choice Justyna Wydrzyńska w symbolicznym geście wręczyła politykom Konfederacji rachunek za aborcję, czyli szacunkowy dług państwa – opiewający na 50 mln zł – wobec organizacji pozarządowych. To one wzięły odpowiedzialność za Polki żyjące w kraju z jednym z najbardziej surowych praw antyaborcyjnych w Europie.
Zakres działań tych organizacji jest bardzo szeroki: od edukacji seksualnej przez poradnictwo na bezpłatnych infoliniach i czatach oraz wsparcie psychologów dla osób w kryzysie psychicznym po doradztwo w sprawie aborcji przeprowadzanej legalnie za granicą, na przykład z powodów medycznych. Skala zapotrzebowania jest ogromna. Tylko Aborcyjny Dream Team deklaruje, że wspiera ok. 94 osób dziennie, co daje średnio cztery osoby na godzinę.
— Teraz zażyję Mifepristone, żeby pokazać, że nie popełniam żadnego przestępstwa oraz dożyję do końca tego programu — powiedziała inna aktywistka Aborcyjnego Dream Teamu, połykając tabletkę aborcyjną na wizji prawicowej Republiki TV i popijając wodą z kubka z logo stacji. Jak tłumaczyła później na łamach „Gazety Wyborczej”, tym gestem chciała udowodnić też, że tabletka jest bezpieczna oraz zwrócić uwagę na pełną manipulacji retorykę rozmówczyń. – Ja promuję naukę, powołując się na WHO — wyjaśniła swoje zachowanie.
Bo rzeczywiście opinia WHO jest jednoznaczna – aborcja farmakologiczna jest na tyle bezpieczna, że można przeprowadzać ją samodzielnie w domu, choć jak podkreśla Krystyna Kacpura, prezeska Federy, „(…) każda aborcja, która odbywa się >>w podziemiu<<, w kraju, gdzie obowiązuje restrykcyjna ustawa, u niektórych kobiet potęguje strach i poczucie zagrożenia, dewastujące zdrowie psychiczne. Takie osoby boją się wizyty u ginekologa, stygmatyzacji, pytań i oceny”.
W kontekście tych danych wybrzmiewa pytanie: „Czy rolą rządu jest moralizować i dyscyplinować, czy raczej stwarzać bezpieczne warunki życia i wspierać w trudnych chwilach swoich obywateli i obywatelki?”.
Co czeka nas w kolejnych miesiącach w sprawie prawa do aborcji?
Najnowsze badanie CBOS wykazuje, że 57 proc. Polaków uważa, że zakres okoliczności uprawniających do aborcji jest zbyt wąski. Zmianami ma się zająć sejmowa komisja ds. aborcji, powołana w piątek 12 kwietnia, która reprezentuje przedstawicielstwa rozmaitych środowisk, co ma odpowiadać pełnej rozpiętości poglądów w sejmie – od przewodniczącej komisji Doroty Łobody z KO, związanej z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet, aż po Karinę Bosak, otwartą przeciwniczkę liberalizacji prawa aborcyjnego.
Choć oficjalny plan prac komisji jeszcze nie został ogłoszony, w pierwszej kolejności zapowiadane są wystąpienia publiczne, następnie komisja rozpatrzy projekt depenalizacji. W kuluarowych rozmowach politycy i polityczki Koalicji Obywatelskiej i Lewicy łączą siły, deklarując, że przegłosowanie zmian to ich pierwsze wspólne wyzwanie.
Komisja ruszy z pracami prawdopodobnie dopiero po wyborach parlamentarnych w czerwcu 2024 r., a jej działalność rozciągnie się na co najmniej kilka miesięcy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.