Znaleziono 0 artykułów
31.03.2025

Aimee Lou Wood: Jestem dziwna, to moja supermoc

31.03.2025
Fot. Michael Buckner/Variety via Getty Images

Wyglądaj lokalnie, osiągaj globalnie? Aimee Lou Wood, aktorka z Manchesteru, żartuje w wywiadach, że to właśnie dzięki na wskroś brytyjskim wystającym zębom dostała rolę w serialu uwielbianym na całym świecie, a internet zachwyca się jej prostolinijną naturą. Bo dziś wolimy gwiazdy, które nie mają zbyt wiele wspólnego z Hollywood?

Czym różni się brytyjska aktorka od aktorki amerykańskiej? Ta pierwsza podobno grzecznie czeka, aż się o nią upomną. Ta druga robi wszystko, żeby o niej nie zapomnieli. Pierwsza jest pokorna i pasywna, druga zabiega i walczy. Tak przynajmniej twierdzi Aimee Lou Wood, 31-letnia Brytyjka, najjaśniejszy punkt w obsadzie nowego sezonu serialu „Biały Lotos”. I dodaje, że to nie w jej stylu, by chodzić za rolami, zanim jeszcze zaproszą ją na przesłuchania. Ale za tą chodziła. Gdy kręciła „Sex Education” – to niezmiennie jedna z najlepszych produkcji Netflixa – w przerwach na planie oglądała właśnie serial „Biały Lotos”, a gdy potwierdzono, że powstanie trzecia część popularnej serii, poprosiła swoich agentów, by dyskretnie zorientowali się w możliwościach. Zadziałało. Ale gdy weszła na plan pełen gwiazd, tych uznanych jak Leslie Bibb i wschodzących jak Patrick Schwarzenegger, poczuła się onieśmielona. – Ci wszyscy ludzie żyją w Hollywood, a ja mam małe mieszkanie w południowym Londynie – opowiadała w rozmowie z redakcją magazynu „The Hollywood Reporter”. – Mam tak brytyjską wrażliwość, że kompletnie nie potrafię się zachować wśród osób, które są przebojowe i hej do przodu. W kółko tylko cisnę z siebie bekę – powiedziała i dodała: – Spędziłam sporo czasu, zamartwiając się, że jestem dziwna. Teraz uważam, że to moja supermoc.

Kadr z serialu „Sex Education”

Aimee Lou Wood wspaniale się wyróżnia. Na ekranie i poza nim

Mike White, twórca „Białego Lotosu”, w każdym sezonie wprowadza bohaterkę, która odstaje. Młodą dziewczynę, która nie należy do świata nieprzyzwoicie uprzywilejowanych, cynicznych bogaczy, a w luksusowym kurorcie znalazła się jako osoba towarzysząca. Robi za zdystansowaną przewodniczkę, czasem wręcz zniesmaczoną ostentacyjnym blichtrem wysokobudżetowych wakacji. Potwierdza, że choć z daleka widok jest kuszący, to z bliska razi obłudą absurdalnego decorum, a fantazje o szczęściu i spełnieniu okazują się nieudolnie zaprogramowaną symulacją. W pierwszym sezonie tym człowiekiem z zewnątrz była Paula (w tej roli Brittany Ann OGrady), najbliższa przyjaciółka nastoletniej córki jednej z rodzin urlopujących na Hawajach. W drugim, kręconym na Sycylii, do świata zamożnych i zepsutych zaglądała Portia (Haley Lu Richardson), asystentka cudownie odklejonej dziedziczki (Jennifer Coolidge, tęsknimy). A w trzeciej odsłonie serialu nieoczekiwanie do kurortu trafia Chelsea, pocieszna gaduła, która czyta horoskopy i z pozoru ma wypełniać stereotypowe wyobrażenia o młodej kochance amanta w kryzysie. – Nic jej nie zraża. Co jest o tyle zabawne, że ja zrażam się bardzo łatwo, ale nic dziwnego, w końcu mam Księżyc w Skorpionie. – To również z wywiadu, którego Aimee Lou Wood udzieliła niedawno „The Hollywood Reporter”. – Granie Chelsea było jak wakacje, i to nawet gdy jej radykalny optymizm zahaczał o delulu. Z drugiej strony, potrzebujemy odrobiny delulu, żeby przetrwać w dzisiejszym świecie – dodała. I potrzebujemy Aimee Lou Wood, żeby wytrwać w trzecim, jak na razie dojmująco nużącym i wymęczonym, sezonie „Białego Lotosu”.

Kadr z serialu „Biały Lotos”

Początkowo wybitna – bo i subtelna, i precyzyjna – satyra na zepsutych i zamożnych dziś stopniowo wytraca niegdysiejszą brawurę, ale niezmiennie cieszą takie bohaterki jak Chelsea, z tą jej nieposkromioną radością życia, idealistycznym pomysłem na relacje i wiarą w astrologię. Szybko stała się więc ulubienicą internetu. Jej bon moty są przerabiane na memy, jej bezpretensjonalny urok widownia czyta jako powiew świeżości w zatęchłym od pretensji Hollywood. Wood w ramach castingu nagrała się dwa razy: raz czytała rolę Chelsea z amerykańskim akcentem, raz z brytyjskim. – Byłam pewna, że jeśli produkcja finalnie zdecyduje, że Chelsea jest z USA, to nigdy nie dostanę roli. Przecież nikt mi nie uwierzy, że jestem Amerykanką. To przez te zęby! – mówiła w wywiadzie dla „The Cut”. Przez te zęby tak ją dziś kochają.

Fot.Jeff Kravitz/FilmMagic for HBO

Szeroki uśmiech jako gest oporu

Charakterystyczna, oryginalna uroda? Spokojnie, w Hollywood mają na to sposoby. Aimee Lou Wood zrobiła takie wrażenie na widowni „Białego Lotosu”, bo krzepiąco i bezwstydnie odstaje od zastępu uniwersalnie atrakcyjnych amerykańskich aktorek i aktorów, jakby skrojonych na miarę generycznych wyobrażeń o pięknych celebrytach. To, że nigdy nie wyleczyła wady zgryzu, dziś jest uznawane za cudownie jaskrawy przejaw buntu wobec kanonów urody – tych zniewalających nie tylko młode aktorki, lecz również kobiety w ogóle. Ona sama też wreszcie dostrzegła atut w wystających siekaczach. Dodają jej charakteru, sprawiają, że łatwo ją zapamiętać. Choć wiadomo, że czuła akceptacja czegoś, co powszechnie uważane jest za defekt do naprawy, wymaga lat pracy.

Fot. Neil Mockford/GC Images

W szkole przezywali ją „Królik Bugs”. W snobistycznej podstawówce, którą zafundował jej bogaty partner matki, była gnębiona za to, jak wygląda, mówi i się zachowuje, bo jej, dziewczynie ze średnio zamożnego domu, brakowało arystokratycznej ogłady. Nie czuła się bezpiecznie wśród rówieśników, a brak akceptacji wywołał zaburzenia odżywiania, z którymi mierzyła się przez dobrych kilka lat. – We własnym ciele widziałam największego wroga. Kompletnie się od niego odcięłam, jakbym stanęła obok, by poddawać je ciągłej szczegółowej ocenie – wspominała Aimee Lou Wood dwa lata temu w wywiadzie dla „The Guardian”. – Ludzie tacy jak ja zajmują się aktorstwem, bo to z jednej strony narzędzie ekspresji, a z drugiej tarcza ochronna.

Fot. Karwai Tang/WireImage

To dopiero początek

Skończyła prestiżową Royal Academy of Dramatic Art w Londynie. – Jestem Wodnikiem, więc nie ustalam sobie celów do zrealizowania, po prostu płynę z tym, co przynosi życie. Ale na pewno chciałam dwóch rzeczy. Sprawdzić się jako jurorka w „RuPauls Drag Race” i zagrać Sally Bowles w „Kabarecie – opowiadała Aimee Lou Wood na łamach „The Guardian”. Trzy lata temu dostała propozycję, by zasiąść w składzie jurorskim brytyjskiej edycji show RuPaula, ale musiała odmówić, bo akurat wystartowały próby do „Kabaretu”, kolejnej inkarnacji słynnego musicalu. Zagrała Sally Bowles, jak przed laty Liza Minnelli. I przyciągnęła tłumy na West End, również dlatego, że w Wielkiej Brytanii była już rozpoznawalną aktorką młodego pokolenia, dzięki udziałowi w świetnie przyjętym serialu „Sex Education”. Jej bohaterka, zresztą imienniczka Aimee, z sezonu na sezon wyrasta na najciekawszą postać serii. Cieszy, gdy doświadcza seksualnego przebudzenia w aktach niemal psychotycznej masturbacji. Wzrusza, gdy jako przetrwanka przemocy seksualnej odnajduje wsparcie w dziewczyńskiej solidarności. Rozczula, gdy poznaje głębię szczerych emocjonalnych więzi.

Kadr z serialu „Toksyczne miasto”

Serial Netflixa był pierwszym planem zdjęciowym w karierze Wood, wcześniej grającej wyłącznie w teatrze, i nadał tempa jej karierze. W 2021 roku dostała nagrodę BAFTA za dla najlepszej telewizyjnej aktorki komediowej. Rok później zagrała w docenionym filmie „Życie”. Dziś można ją oglądać nie tylko w „Białym Lotosie”, lecz również w dostępnym od niedawna na Netflixie serialu „Toksyczne miasto”. – Gdy od razu po szkole dostałam angaż w teatrze, nie mogłam uwierzyć, że ktoś mi zapłaci za granie. Gdy zatrudnili mnie w „Sex Education”, uważałam, że po prostu miałam fuksa. Nawet gdy serial odniósł sukces – mówiła w „The Hollywood Reporter”. – Zakładałam, że dobra passa minie. Dopiero jakiś tydzień temu zdałam sobie sprawę z tego, jak, u diabła, potoczyło się moje życie.

A to przecież dopiero początek

Angelika Kucińska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Aimee Lou Wood: Jestem dziwna, to moja supermoc
Proszę czekać..
Zamknij