Tak naprawdę żyją trzydziestolatkowie, to ich boli, tego się boją – mówi Maria Dębska, która gra w „Kiedy ślub?”. Polski serial Canal+ bez lukrowania opowiada o współczesnych związkach.
Wanda (Maria Dębska) i Tosiek (Eryk Kulm Jr) dobiegają trzydziestki. Zakochali się w sobie jeszcze w liceum, ale z czasem ich potrzeby zaczęły się rozmijać. Ona pragnie się rozwijać, jemu jest dobrze tak, jak jest. Ona wydaje się dojrzalsza, on pozostaje chłopcem. Ona twardo stąpa po ziemi, on buja w obłokach. Scenarzyści polskiego serialu Canal+ „Kiedy ślub?”, Marek Baranowski i Katarzyna Wiśniowska, sportretowali swoich rówieśników: współczesnych trzydziestolatków, milenialsów, pokolenie kryzysu. Pokazali ich bezkompromisowość, ale i zagubienie, balansowanie między własnymi marzeniami a oczekiwaniami społecznymi, rozważne i romantyczne podejście do miłości.
Gdy byłam w wieku bohaterów produkcji, dokonałam w życiu rewolucji – zakończyłam związek trwający, jak u Wandy i Tośka, jeszcze od szkoły średniej, zakochałam się w kimś innym, wzięłam ślub. Obawiając się pustki, stagnacji i zawieszenia, powzięłam radykalne kroki. Wanda już w pierwszej scenie „Kiedy ślub?” zrywa z Tośkiem. Czy wytrwa w tej decyzji? Co oznacza rozstanie z osobą, którą zna się całe życie? Jak zbudować siebie na nowo? Wanda jeszcze nieraz się złamie, oboje z Tośkiem przejdą przyspieszony kurs dorosłości, zweryfikują plany z rzeczywistością.
Dziewczyny dojrzewają szybciej?
– Pracując nad serialem, przez pół roku rozmawialiśmy o emocjach i o relacjach międzyludzkich non stop. Czuję, że bardzo mnie to rozwinęło. Patrzyłam na związki z różnych perspektyw, nauczyłam się tak łatwo ich nie oceniać. Śmieliśmy się z Erykiem, że staraliśmy się przeciągnąć widzów na stronę Wandy albo Tośka. Ale tak naprawdę oboje poznaliśmy dwie perspektywy – opowiada Maria Dębska. Aktorka, która zasłynęła rolą Kaliny Jędrusik w filmie „Bo we mnie jest seks”, tym razem wciela się w postać na wskroś współczesną. – Czasami scenariusze o moich rówieśniczkach pokazują kobiety ugrzecznione albo odwrotnie – na siłę niegrzeczne. Wanda jest mi bliska, bo tak jak wiele dziewczyn w moim wieku, jeszcze nie do końca wie, czego chce, ale ma silny charakter. Jej zachowania mogą wydawać się chaotyczne, ale potrafi stawiać granice, odkrywa siebie. To z pewnością nie jest postać stereotypowa – to ona podejmuje kluczową decyzję, a nie jej partner, który tego zrobić nie potrafi. A ona nie będzie czekać w nieskończoność. To nie jest wołanie o pomoc ani tupnięcie nóżką, tylko świadomy wybór. Kobieta ustawia akcję całego serialu – tłumaczy Dębska.
Takie relacje aktorka zna z doświadczenia. – Kobiety są mi w ogóle bliższe, przyjaźnię się z nimi, bardziej mnie interesują. Mam wokół siebie trochę dziewczyn, których partnerzy nie radzą sobie z ich dojrzałością i sukcesami. One twardo stąpają po ziemi, a oni czasem pozostają Piotrusiami Panami. Ale nie chcę popadać w stereotypy. Bywa bardzo różnie. Facetom nie jest dziś łatwo, pewnie często nie radzą sobie ze sprzecznymi oczekiwaniami. Walka z patriarchatem ma przecież drugą stronę. Kiedyś kobietom imponowało coś innego niż teraz. Dziś z jednej strony chcemy być traktowane po partnersku, a z drugiej chcemy, żeby wciąż trochę byli dżentelmenami. Chcemy, żeby się nami opiekowali, choć pragniemy pozostać samodzielne. To dla mężczyzn na pewno nie jest łatwe. Dlatego te relacje trzeba poukładać na nowo – mówi Dębska.
Miłość nie jak z bajki
Jeszcze przed premierą „Kiedy ślub?” Warszawę zapełniły plakaty serialu. Na zdjęciu Maria Dębska i Eryk Kulm Jr ozują w łóżku, nago, przykryci jedynie kołdrą. Odważna obyczajowo produkcja Canal+ pokazuje erotykę, miłość, namiętność. W końcu już w pierwszych minutach pierwszego odcinka przyglądamy się scenie seksu. Ale to serial prowokujący nie dlatego, że pokazuje nagie ciała, lecz dlatego, że odziera z baśniowości i seks, i miłość. – Gdy myślę o jego prowokacyjnym potencjale, nie zastanawiam się nad plakatem, do którego pozujemy nago, czy o scenach seksu, tylko o obrazowaniu związku w ogóle. O opowiadaniu o intymności. Bez filtra, poza strefą komfortu, nowocześnie. Tak często naprawdę żyją współcześni trzydziestolatkowie, to ich boli, tego się boją. Jesteśmy otwarci na to, żeby rozmawiać o problemach, o tym, co nam nie wychodzi, o tym, czego od siebie nawzajem wymagamy – mówi Maria Dębska.
Odważne jest w serialu nie tylko samo obrazowanie związków – jako niedoskonałych, będących wciąż w procesie, kruchych, lecz także dialogi, które brzmią jak prawdziwe rozmowy naszych trzydziestoletnich znajomych. Wanda i Tosiek nie przebierają w słowach, zdarza im się przekląć, szukają nowego języka, by wyrazić wątpliwości nieznane wcześniejszym generacjom. – Mam obsesję na punkcie dialogów, bo to one aktora niosą. Jeśli dialog jest dobrze wymyślony, o wiele łatwiej nam się gra. Czasami z dialogiem się walczy, trzeba go poprawiać, kreślić. Tym razem nie dość, że od pierwszego czytania wiedziałam, że mam przed sobą coś wyjątkowego, to jeszcze na bieżąco ze scenarzystami dyskutowaliśmy o poszczególnych scenach, bo cały czas byli oni z nami na planie. „Kiedy ślub?” napisali rówieśnicy bohaterów i to słychać. Dlatego ten serial jest naprawdę świeży – nie jest stylizowany na język młodych ludzi. My naprawdę w taki sposób ze sobą rozmawiamy. Mam dość wyczulony muzyczny słuch, więc nie cierpię, gdy coś źle brzmi. A poza tym nie lubię dialogów, które są „po literach”, oczywiste. Jeśli coś można zagrać, nie trzeba tego już mówić. Nie zawsze trzeba mówić „kocham cię”, czasem wystarczy gest – mówi Maria Dębska.
Twórcy „Kiedy ślub?” zachęcają, by zastanowić się nad własnymi relacjami. Czy tkwimy w nich z przyzwyczajenia? Jaki mamy plan na przyszłość? Czy widzimy się razem za 10–20 lat? – Naszych bohaterów widz poznaje w momencie przełomowym. Spotkali się w liceum, a teraz dobiegają trzydziestki i ich drogi się rozchodzą. Między 20. a 30. rokiem życia zmienia się w nas tak dużo – rozwijamy się przecież w różnym tempie. Lubię nasz serial, bo nie daje gotowych rozwiązań. Brak w nim moralizatorstwa. Zachęcamy po prostu do tego, by oglądając, przeżyć coś prawdziwego i może zastanowić się nad własnymi związkami. A ja? Ja wierzę w miłość na całe życie – mówi Maria Dębska.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.