Autor „The World Is On Fire But We're Still Buying Shoes” poddaje krytyce sposób działania przemysłu odzieżowego. – Branża mody już dawno zorientowała się, jak zamieniać naszą ciekawość w zyski – mówi. Z Leachem, który będzie jednym ze speakerów tegorocznej edycji Business Fashion Environment Summit rozmawiamy o emocjach, sztucznych radościach i realnych smutkach związanych z kupowaniem ubrań. A także o konieczności wprowadzania zmian.
Leach podkreśla wartość niezależnego, autorskiego wzornictwa. Szczególnie ceni design tych, którzy do niedawna byli marginalizowani, na przykład osób queerowych i BIPOC. Wiarygodność pisarza wynika również z jego zawodowych doświadczeń. Brytyjczyk był redaktorem mody w poczytnym berlińskim portalu Highsnobiety i w pewnym sensie uderza się w pierś. Opisywał bowiem zmieniające się tendencje, pokazy mody, nowości, kultowe kooperacje, czyli wszytko to, co podsyca zachłanność, wzbudza silną potrzebę posiadania najnowszych, najmodniejszych rzeczy.
To producenci odzieży w ogromnym stopniu przyczynili się do katastrofy klimatycznej, ale kupujący również mają w tym swój udział. „Kiedy piszę te słowa w moim mieszkaniu w Berlinie, w czternastu stanach USA w tym samym czasie szaleje ponad sto pożarów. Z tego samego powodu w wiadomościach pojawiały się także informacje o Turcji, Grecji, Rosji i Maroku” – relacjonuje w swojej książce. Tekst powstawał w 2001 roku.
W wydanej w 2022 roku „The World Is On Fire...” nie znajdziecie, jak pisze autor, „dziesięciu przykazań dotyczących kupowania”. Przeczytacie za to o emocjach, sztucznych radościach i realnych smutkach, które wywołuje nabywanie mody.
Na szczęście treść książki ma też działanie kojące. Jest napisana z bardzo osobistej perspektywy, a z narratorem łatwo jest się utożsamić. Leach podpowiada, jak poradzić sobie ze smutkiem, poczuć własną wartość oraz pewność siebie bez konieczności posiadania ogromnej liczby nowych ubrań. Nie poucza, nie potępia, lecz tłumaczy, a dzięki temu ułatwia podjęcie świadomego wyboru, który będzie małym krokiem do zmiany przyszłości mody.
Oczywiście, książka jest kierowana tylko do tych osób, które nie zmagają się z ubóstwem.
Po przeczytaniu twojej książki żaden T-shirt nie będzie już zachcianką. Obnażasz, poddajesz gruntownej krytyce działanie współczesnej branży mody i przemysłu odzieżowego, ale jednocześnie w twoim sercu pozostaje miłość do mody.
Uwielbiam ubrania. Moim celem było napisanie książki, w której to uczucie będzie odczuwalne. Gdybym odciął się od mody i kompletnie ją potępił, mój przekaz stałby się nieautentyczny, bo ja wciąż kocham ubrania. Ponadto, zwracam się między innymi do czytelników, dla których moda jest ważna.
„The World Is On Fire But We're Still Buying Shoes” opisuje rozwiązania, które powinniśmy wprowadzić w życie w czasach klimatycznego stanu wyjątkowego. Idziesz jednak dużo dalej. Piszesz też o tym, że zakupy są przeżyciem egzystencjonalnym, a moda lustrem, w którym widzimy odbicie własnych nadziei, marzeń, lęków. Twierdzisz, że moda jest ściśle związana z poczuciem własnego ja. Postanowiłeś zajrzeć zarówno w głąb przemysłu, jak i w głąb ludzkiej psychiki.
Napisałem książkę, którą bardzo chciałem przeczytać, a to pogłębienie, o którym mówisz, wydało mi się niezwykle interesujące. Nigdy nie czytałem wnikliwej analizy dotyczącej powodów, dla których kupujemy aż tak wiele ubrań.
Gdy pracowałem w redakcji Highsnobiety, kupowałem bardzo dużo rzeczy, ale żadne nie dawały mi szczęścia i zacząłem się nad tym zastanawiać. Obserwowałem również ludzi z branży mody i tych, którzy kupowali bardzo, bardzo dużo ubrań i nie osiągali szczęścia, obiecywanego przez producentów. Nikt nie czuł się dobrze z ogromną liczbą ubrań. Ponadto, wielu wyglądało źle w upragnionych strojach. Uświadomiłem sobie, że jest to bardzo poważny problem społeczny i zacząłem nad nim rozmyślać.
Czy podczas badań sięgałeś po literaturę?
Najważniejsze były obserwacje. Analizowałem to, co dzieje się na świecie, i to, co mnie otacza. Wrażenie zrobiła na mnie książka „Status Anxiety”. Filozof i eseista Alain de Botton pisze w niej o lęku dotyczącym naszego statusu, tego, czy jesteśmy postrzegani jako ci, którzy odnieśli sukces, czy raczej jako przegrani. W pracy pomogła mi także dwuletnia terapia, podczas której zadałem sobie wiele bardzo trudnych pytań.
Przytaczasz badania profesorki Ann-Christine Duhaime. Neurochirurżka z Harvard Medical School twierdzi, że to dzięki ciekawości człowiek znalazł się na szczycie łańcucha pokarmowego. Pragnienie nowości, innowacji zapewniło nam gatunkową przewagę i umożliwiło przetrwanie. Piszesz jednak, że pęd ten sprawia że „krótkotrwałe nagrody przedkładamy nad długoterminowe. Pędzimy za czymkolwiek, byle tylko było nowe. W naszych głowach rzeczy, które już posiadamy, są niczym wobec tych, które moglibyśmy mieć”. Czy jesteśmy zatem wystarczająco silni, by wygrać z pierwotną potrzebą, z namiętnością? Czy nie byłoby to dla nas zbyt bolesne?
Branża mody już dawno zorientowała się, jak zamieniać naszą ciekawość w zyski. Nieprzerwane pojawianie się nowych, przyciągających wzrok rzeczy stało się integralną częścią mody i trudno sobie ją bez tego wyobrazić. Nakręcające sprzedaż nowe trendy wzniecają pragnienie nowości i w rezultacie często kupujemy coś, co do nas nie pasuje, w czym wyglądamy źle. Modne dziś szerokie spodnie nie różnią się przecież diametralnie od modnego wczoraj kroju slim.
Należy dążyć do tego, by tłumić popędy, tak jak to robimy na przykład w wypadku jedzenia czy picia. Panowanie nad sobą i samokontrola – tylko to zapewni nam zdrowe zachowania.
Budowanie pewności siebie polega między innymi na kształtowaniu umiejętności odmawiania robienia tego, co robią wszyscy, na umiejętność powiedzenia „nie” wtedy, kiedy nie chcesz czegoś mieć czy robić. Powstrzymamy pożądanie nowości, gdy świadomie przejmiemy kontrolę nad zakupowymi przyzwyczajeniami. A to pozwoli nam osiągnąć poczucie własnej wartości.
A jak rozstrzygnąć etyczne rozterki dotyczące na przykład podróżowania samolotem, co również związane jest często z funkcjonowaniem w branży mody?
Najważniejsze, by zdać sobie sprawy z tego, co jesteśmy w stanie zmienić, a na co nie mam wpływu. Czasem nie da się gdzieś dotrzeć pociągiem, ale gdy decydujemy o zakupie ubrań czy jedzenia, sytuacja jest łatwiejsza.
Piszesz z pewnym zawstydzeniem o tym, że tyle samo czasu spędzasz na myśleniu o modzie, co na myśleniu o zagrożeniach klimatycznych, za które moda jest odpowiedzialna. Zaznaczasz, że zauważasz to wszystko jako „biały heteroseksualny mężczyzna mieszkający w najbogatszych krajach Europy”. Należy także wspomnieć, że możliwość myślenia o etycznej modzie jest przywilejem, którego większość mieszkańców Ziemi nie posiada. Jak na przykład pogodzić konieczność ograniczenia produkcji z potrzebami Bangladeszu, którego sytuacja gospodarcza poprawia się dlatego, że ludzie w bogatszych krajach kupują za dużo, a będą kupować jeszcze więcej?
Nie znam prostego rozwiązania tego problemu. Wiem jednak, że przemysł musi niezwłocznie znaleźć nowe sposoby produkowania ubrań. Niemal wszytko musi się zmienić. A w trakcie tej transformacji szacunek dla ludzi wytwarzających odzież musi być kluczowy. To koncerny są odpowiedzialne za ich los. Zrównoważona produkcja, walka z katastrofą klimatyczną muszą iść w parze z przestrzeganiem praw człowieka, praw pracowniczych.
Stwierdzasz, że „bez zdrowej demokracji nie ma nadziei na wprowadzenie sprawiedliwości klimatycznej”. Ale przecież demokracja na świecie raczej zanika i staje się europejską i północnoamerykańską bańką.
Zrównoważona, etyczna produkcja musi być oparta na demokratycznych zasadach, na współdziałaniu i współdecydowaniu jak największej grupy ludzi. Trzeba starać się wprowadzać zmiany, niezależnie od panujących ustrojów politycznych, a zasady demokracji powinny kształtować tę transformację na wszystkich jej etapach.
Wyobraź sobie, że jesteś demiurgiem albo gromowładnym i możesz wprowadzić lub wymusić każdą zmianę, jaką chcesz, nawet tę najbardziej fundamentalną. Co byś zmienił?
Obarczyłbym firmy sprzedające ubrania pełną odpowiedzialnością za produkt, który wytwarzają, i za ludzi, którzy go produkują.
Pytam pół żartem, pół serio: a może trzeba działać śmielej i na przykład zniszczyć kapitalizm?
To trochę zbyt daleko idące życzenie. Nie wiem, co by się stało, gdyby zniknął kapitalizm. Mogę tylko powtórzyć, że koncerny są w pełni odpowiedzialne za to, co tworzą, i same muszą tę odpowiedzialność szanować. Nie wiem, czy koniec kapitalizmu by ich do tego zmusił.
Konferencja Business Fashion Environment Summit 2023, organizowana przez „Vogue Polska” we współpracy z Boston Consulting Group, odbędzie się 10 października 2023 roku w Warszawie. Bilety na wydarzenie dostępne są tutaj.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.