Amelia Gray: Afirmacja sukcesu

Gdy Amelia Gray zeszła z wybiegu po pokazie Balenciagi na wiosnę-lato 2023, rozpłakała się za kulisami. Z ulgi, że udało jej się przejść w ważącej niemal tyle, co ona sukni z kryształów, a może także ze szczęścia, bo osiągnęła to, o czym marzyła. Z instagramowej it-girl, córki najpopularniejszej z „Żon Beverly Hills” i byłej dziewczyny Scotta Disicka, stała się nową ulubienicą projektantów. Nawet jeśli jest kolejną z „nepo babies”, wie, jak korzystać z przywilejów. I jak obrócić je w sukces osiągany już wyłącznie na własnych warunkach.

Pojawienie się w show-biznesie lub branży mody kolejnej córki znanych rodziców z apetytem na własną karierę jest jak nadepnięcie na odcisk wszystkim hejterom. Na Amelię Gray – córkę Lisy Rinny i Harry’ego Hamlina – mówią nie tylko „nepo baby”. Często określają ją też mianem „Bravo baby”, nawiązując do nazwy stacji telewizyjnej emitującej reality show „Żony z Beverly Hills”, którego jej matka była największą gwiazdą.

Ucieczka spod szczęśliwej gwiazdy

Gray, w przeciwieństwie do rówieśniczek, które także wychowywały się w świetle reflektorów, nie unika rozmów o swoim przywileju. Ma świadomość, że rozpoznawalne nazwisko zapewniło jej łatwiejszy start, ale od teraz chce działać na własną rękę. Próbuje samodzielnego życia z dala od rodziców i z nadzieją na odkrycie samej siebie.

Modelką podobno chciała być już jako pięciolatka (z krótką przerwą na fascynację zawodem policjantki). Zdeterminowana i pełna pasji, dziś żałuje, że nie posłuchała matki, gdy ta odradzała jej debiut na wybiegu w wieku zaledwie 15 lat. Wzmożone zainteresowanie ze strony paparazzich i internautów źle wpłynęło na jej samoocenę. Wpadła w anoreksję, z której na szczęście rodzicom udało się ją wyciągnąć. Zaburzenia odżywiania wywołały jednak u Gray sporo problemów ze zdrowiem – zdiagnozowano u niej chorobę tarczycy i nieprawidłową równowagę hormonalną, zmagała się także z depresją i stanami lękowymi. Gdy dziś więc opowiada o karierze w modelingu, mówi o sobie jako o debiutantce. Nowy rozdział rozpoczęła półtora roku temu, gdy wyprowadziła się z Los Angeles do Nowego Jorku. Była zmęczona powtarzalnością kalifornijskiego życia. Samodzielność na wschodnim wybrzeżu miała oznaczać czystą kartę – to wyzwanie, ale i obietnica spełnienia, wyzwolenia się ze szponów wygodnej, ale też ograniczającej rzeczywistości.

Lisa Rinna w wywiadach wielokrotnie odpowiadała, że z mężem nie wspierali finansowo córki. Nie musieli. Do Nowego Jorku przybyła jako influencerka o statusie wschodzącej it-girl. Robiła karierę na Instagramie, ale drzwi wielkiej mody pozostawały dla niej zamknięte. Jej kariera, podobnie jak powyższe projekty, także okazała się przedsięwzięciem z nurtu „DIY”.

Booked and busy

Gray śmieje się, że zamanifestowała swój sukces. Krótko po przeprowadzce do Nowego Jorku tamtejsi znajomi zabrali ją do ulubionego sklepu z magazynami mody, Casa Magazines, i opowiedzieli, że z wycinków z gazet tworzyli moodboardy i „tablice marzeń”. Zakupiła więc ulubione publikacje na czele z „W Magazine” i „Perfect” i oddała się afirmacji. Można wierzyć w przypadek albo zaufać powodzeniu tej misji – dziś w portfolio ma sesje (a nawet okładkę) dla obu tych magazynów.

Jej pozytywne myślenie przyniosło skutki, ale nie od razu. Gray dała sobie czas, by w pełni nacieszyć się atmosferą Nowego Jorku – pozwolić zarazić się kreatywnością jego mieszkańców, spojrzeć na siebie w zupełnie nowym świetle. – Gdyby ktoś przed przeprowadzką do Nowego Jorku spytał mnie, czy uważam się za kreatywną osobę, pewnie miałabym wątpliwości – mówiła pół roku temu magazynowi „Interview”. – Teraz wiem, że nie potrzebuję szufladki, by umieć zdefiniować siebie. Mogę próbować wielu rzeczy i to czyni mnie oryginalną. Bardzo dużo się tutaj o sobie nauczyłam, nie wyobrażam sobie mieszkać gdziekolwiek indziej.

Choć Nowy Jork był dla niej łaskawy, na przełom w świecie mody musiała trochę poczekać. Po raz kolejny wzięła sprawy w swoje ręce – tym razem nawet z większą świadomością i odwagą. Wspólnie z utalentowanymi przyjaciółmi realizowała sesje zdjęciowe, kręciła krótkie filmiki i tworzyła inne artystyczne projekty z modą w roli głównej, które publikowała na Instagramie. Wyczuła też idealny moment na wybielenie brwi – z niewidocznymi łukami pojawiła się na castingach przed tygodniem mody w Londynie w 2021 r. i zdobyła angaż w pokazie Richarda Quinna na wiosnę-lato 2022. Rok później całkowicie zgoliła je na potrzeby sesji dla magazynu „Interview”. Stała się jedną z pionierek wyrazistego i kontrolowanie odrealnionego wizerunku, a jej potencjał zaczęło zauważać coraz więcej marek.

Tylko w ostatnich miesiącach zadebiutowała u Jacquemusa i Miu Miu, poszła także w głośnym pokazie „Mud” Balenciagi na wiosnę-lato 2023. Angaż do tego ostatniego zdobyła w ostatniej chwili, początkowo miała oglądać prezentację projektów Demny z pierwszego rzędu. Została nową ulubienicą Andreasa Kronthalera projektującego dla marki Vivienne Westwood – wdowiec po brytyjskiej projektantce nie tylko zatrudnił Gray do dwóch pokazów z rzędu, lecz także zaprosił do udziału w kampanii, w której pozowała przed obiektywem Juergena Tellera. Do listy osiągnięć modelka może też nareszcie dołożyć okładkę „Vogue’a” – jej zdjęcie zdobi okładkę japońskiego wydania na kwiecień 2023 r. Spełnia marzenia – na złość hejterom i bez protekcji rodziców.