W 2012 roku Anine Bing swoją marką podbiła Los Angeles, a wkrótce cały świat. Najnowsza limitowana kolekcja jest wyjątkowa, bo powstała we współpracy z muzą projektantki, Heleną Christensen.
– Zawsze inspirowały mnie supermodelki z dekad wielkich kreatorów. Helena jest dla mnie prawdziwą ikoną. Podziwiam ją – mówi Anine Bing, założycielka i dyrektorka kreatywna marki noszącej jej nazwisko. W tym roku wspólnie z idolką, legendą wybiegów i fotografką stworzyła 10-elementową kapsułową kolekcję.
Christensen i Bing wpadły na siebie niespodzianie w zeszłym roku w butiku Anine w Nowym Jorku, mieszczącym się nieopodal mieszkania byłej modelki. – Zaczęłyśmy nagle rozmawiać o wspólnym projekcie. Lubiłam tam przychodzić, lecz nigdy bym nie pomyślała o takim zwrocie akcji – opowiada Helena. To spotkanie uświadomiło im, jak wiele je łączy – duńskie korzenie, liczne podróże w młodym wieku, miłość do rock and rolla oraz, oczywiście, mody. – Praca nad tą kolekcją była świetną zabawą. Łączyłyśmy klasyki z lat 90. z nowoczesnymi akcentami – mówi Annie.
Główną inspiracją był styl Christensen z ery supermodelek. Odświeżono dawne wzory i fasony oraz stworzono elementy garderoby, które staną się ponadczasowymi klasykami na lata. Elegancja i drapieżność były motywami przewodnimi. Tak powstała jedwabna bluzka z lekko bufiastymi rękawami i romantycznym splotem w okolicy dekoltu. Alabastrową tkaninę pokrywa opalizujący wzór kraty, który doskonale komponuje się ze spodniami palazzo lub skórzanymi cygaretkami. W kolekcji znajdziemy także jasne dżinsy oraz czarny kombinezon ze stójką. A minimalistyczny garnitur z przedłużoną linią ramion formującą sylwetkę „Y” podkręcają wyraziste guziki. Za bazę do tworzenia stylizacji może posłużyć seksowne body z wycięciem w literkę „V” oraz t-shirt z wizerunkiem młodziutkiej Christensen.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.