Anka Krystyniak: Biżuteria pełna symboli
Projektantka biżuterii Anka Krystyniak od zawsze była zafascynowana numerologią, astrologią i symbolami związanymi z dawnymi wierzeniami. Jej najnowsza kolekcja czerpie z kultury starożytnego Egiptu.
Autorka nie tylko chce pokazać ją w nowym świetle, ale też pomóc zebrać fundusze na polską misję archeologiczną. Jak się wydaje, ma ona na szansę na epokowe dokonanie na miarę odkrycia grobowca Tutanchamona. I to dokładnie w jego setną rocznicę.
Numerologia, astrologia, symbole związane ze starożytnymi wierzeniami. To elementy, które od początku działania marki Anka Krystyniak przewijają się w Twoich kolekcjach. Nie wszystkie informacje z tym związane są na wyciągnięcie ręki. Dużo czasu poświęcasz, by do nich dotrzeć?
Czytam, wyszukuję informacje, zapisuję się na kursy. Zawsze staram się wyjść poza powierzchowność i naprawdę zrozumieć, jakie znaczenie ma dany symbol. A często są to bardzo silne znaki, które miały znaczący wpływ na wierzących w nie ludzi. Są pewnego rodzaju łącznikiem pomiędzy sacrum a profanum. Same w sobie są sztuką, dodatkowo niosąc nieocenioną wartość, bo pozwalały na komunikację z bogami.
Byłaś zafascynowana Indiami i Mezopotamią. Co sprawiło, że zainteresowałaś się Egiptem?
Egipt potraktowałam jak wyzwanie. Nigdy nie byłam zafascynowana tym tematem i nigdy nie czułam, że chcę tam pojechać. Raczej konotowałam to miejsce pejoratywnie, jako komercyjny kierunek wypoczynkowy. Początkowo także biżuteria związana z tą kulturą wydawała mi się mało atrakcyjna, szczególnie przez jej silne powiązanie z tanimi suwenirami.
Zaczęło się od chęci noszenia jednego z egipskich symboli – szen. U nikogo, nawet międzynarodowo, nie znalazłam biżuterii, która wykorzystywałaby ten znak. Zdałam sobie sprawę, że komercyjnie znamy tylko wycinek tej kultury – krzyż ankh, głowę faraona, skarabeusze, Horusa – który opisywany jest dość skromnie.
Zaczęłam więc szukać informacji. Chciałam pokazać elementy starożytnej egipskiej kultury w innym świetle. Ale żeby to zrobić, i ja musiałam zmienić do niej podejście. Nie chciałam, żeby kolekcja była dosłowna. Oczywiście mamy krzyże ankh, ale pokazujemy je np. ze skrzydłami. A nasz skarabeusz, jak śmieje się mój brat, bardziej przypomina ananasa.
Pierwszą część kolekcji skończyłaś, zanim pojechałaś do Egiptu. To praca nad nią sprawiła, że jednak zmieniłaś zdanie i postanowiłaś zobaczyć na żywo zabytki tej kultury?
Niedługo po tym, jak pokazałam kolekcję, dostałam propozycję uczestnictwa w wyjeździe do Egiptu zorganizowanym przez Agnieszkę Jurko – kobietę, która zajmuje się tym od 17 lat. Oprócz zwiedzania skupiał się on też na medytacjach, co bardzo mnie zainteresowało. Na miejscu zrozumiałam, ile jeszcze jest do opowiedzenia, ile do odkrycia.
To był wypad przeznaczony dla ludzi, których interesują symbolika i ezoteryka. Uczestniczyłam w zagranym na kamertonach koncercie odbywającym się w środku piramidy. Wszystko po to, by sprawdzić, jak w najstarszych budowlach świata rozchodzi się dźwięk. Potem mantrowaliśmy, a ja miałam ciary na całym ciele.
Po głowie chodziło mi, jak niezwykła jest ta historia. Jak bardzo przemyślane były te budowle i jak po tysiącach lat w prawie nienaruszonym stanie przetrwały do dzisiaj. Ile jeszcze nie wiemy, ile jest teorii… To absolutnie fascynujące. Z nami była też Dagmara Haładaj, doktorantka Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, która odczytywała to, co zapisane jest w hieroglifach. A starożytni zapisywali praktycznie wszystko – to, jak robili biżuterię, wino, oliwę.
Ich sposób tworzenia biżuterii bardzo różnił się od naszego?
Właściwie technika jest bardzo podobna, obecnie mamy po prostu lepsze narzędzia i technologię. To był proces odlewania i topienia metalu. Na miejscu widziałam też kamienne formy, podobne do współczesnych gum, które wykorzystuje się do wykonania gotowego produktu z metalu, srebra czy złota. Kiedy o wszystkim opowiadała mi Dagmara, stałam jak oczarowana.
Podobnie było z historią z laleczkami, które zakopywało się w grobowcach. Wierzono, że gdy zmarły obudzi się po drugiej stronie, one zamienią się w ludzi i będą mu pomagać. Dopiero będąc w Egipcie, zdałam sobie sprawę, jak bardzo okrojoną wiedzę serwuje nam komercyjny przekaz. Będąc w Muzeum Egipskim w Kairze, mogłabym się dosłownie przytulać do szyb, by wszystko lepiej zobaczyć.
Duży wpływ na to, co wiemy i co możemy zobaczyć na miejscu, mają polskie misje archeologiczne. To też miało dla Ciebie znaczenie?
Jak najbardziej! Dzięki Dagmarze poznałam profesora Andrzeja Niwińskiego, który od dekad odkrywa kolejne elementy tej kultury. Kiedy o tym opowiada, mogę go słuchać godzinami.
Teraz, razem z jednym z czołowych egiptologów na świecie i byłym egipskim ministrem ds. starożytności Egiptu Zahim Hawassem, czekają na pozwolenie na dalsze wykopaliska w pobliżu świątyni królowej Hatszepsut w Deir el-Bahari. Są przekonani, że na miejscu znajduje się odkrycie na miarę grobowca Tutanchamona, od którego odkopania mija w tym roku dokładnie sto lat.
Uważają tak dlatego, że wśród otaczających świątynię łupkowych skał znaleziono doskonale zakamuflowany, ukryty w kamieniu depozyt z kartuszem Totmesa II. Wszystko wskazuje na to, że pod skałami znajduje się grobowiec króla. Nie ma też śladów, które sugerowałyby, że został splądrowany. Może to być naprawdę historyczne odkrycie. By do tego doprowadzić, potrzebne są jednak duże fundusze – na dalsze prace i ochronę.
I chcesz w tym pomóc.
Zgadza się. Chcemy pomóc na tyle, na ile będziemy mogli. Istnieją już zbiórki, ale chcemy zrobić coś dodatkowo. Myślimy o tym, by część dochodów ze sprzedaży egipskiej kolekcji przeznaczyć na tę misję archeologiczną.
Dodatkowo na naszej stronie internetowej zajmiemy się sprzedażą powieści Bolesława Prusa „Faraon”. To specjalne egzemplarze, w których znajdują się opisy profesora Niwińskiego i przepiękne ilustracje wykonane w 1914 roku przez Edwarda Okunia. By je stworzyć, malarz został wysłany do Egiptu, gdzie na własne oczy zobaczył piramidy i inne tamtejsze zabytki. Nie ukrywam, że jego ilustracje były dla mnie najbardziej inspirujące pod kątem artystycznym. Warto się w tę akcję zaangażować, bo historia władców Egiptu jest naprawdę niezwykła, szczególnie dzieje Hatszepsut i jej męża Totmesa II, którzy walczyli między sobą o władzę.
To jak „Sukcesja” i „Dynastia” w jednym, prawda?
Właśnie! Totmes II przejął tron po zmarłej żonie i zrobił wszystko, by została wymazana z kart historii. Poniekąd mu się to udało, bo dopiero współcześnie dowiedzieliśmy się o jej istnieniu. Możliwe, że niedługo dzięki profesorowi Niwińskiemu i jego misji lepiej poznamy ich historię.
Co najbardziej zaskoczyło cię po przyjeździe do Egiptu?
Kontrast pomiędzy majestatycznością starożytnej kultury tego kraju a współczesnością. Najlepiej oddaje to budowane nieopodal piramid w Gizie Wielkie Muzeum Egipskie, bryłą nawiązujące do ich kształtu. Ma być największą nową atrakcją turystyczną. Ale wystarczy przyjrzeć się jeszcze nieukończonej budowie, by zobaczyć odpadające elementy elewacji. A w tle prawdziwe piramidy, które po tysiącach lat stoją praktycznie nietknięte.
Chciałabyś wrócić do Egiptu?
Zdecydowanie. A co więcej, myślimy, czy nie wynająć tam mieszkania. W Kairze albo w Luksorze. Bardzo zależy mi, by być na miejscu, kiedy rozpocznie się misja profesora Niwińskiego.
Numerologia, astrologia, symbole – kiedy zaczęła się ta pasja?
Mam wrażenie, że od zawsze we mnie tkwiła. Miałam niesamowite babcie, które uwielbiały dzielić się ze mną ciekawostkami z tym związanymi. W ich domach były amulety, same też do biżuterii podchodziły jak do talizmanów. Mój pradziadek mieszkał na Sumatrze, skąd przywoził różne amulety i biżuterię opatrzoną symbolami i znakami.
W trudniejszym dla mnie okresie życia najpierw zaczęłam czytać o kamieniach, o ich sile i symbolice, a potem się nimi otaczać. To zainteresowanie przyszło naturalnie. Nie byłam łatwym dzieckiem, sporo było we mnie buntu. Nauczycielka od matematyki poleciła mi książką „Egipcjanin Sinuhe” Miki Waltariego. Sięgnęłam po nią, bo to nie było coś, co musiałam zrobić. Z lekturami było trudniej, bo właśnie na przekór nie chciałam ich czytać.
Teraz nie mogę się doczekać, by wrócić do Egiptu i zobaczyć Teby. To wszystko było mi więc podsunięte, a ja coraz głębiej zatapiałam się w fascynujących mnie tematach. Co będzie dalej? Zobaczymy. Na razie jestem ciekawa, co jeszcze skrywa przede mną Egipt.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.