Jej mąż zdradzał ją z Poświatowską, ona sypiała z Różewiczem, a wielką miłość znalazła dopiero w dojrzałym wieku. W książce „Jeszcze kocham... Zapiski intymne” zebrano notatki Anny Świrszczyńskiej, autorki tomu „Jestem baba”, jednego z najważniejszych w polskiej poezji.
Nieustająca walka między wyzwaniami codzienności a głęboką potrzebą twórczości, mąż zdradzający ją z młodszą, piękną i niezwykle zdolną poetką, życie w „literackim kołchozie” – w krakowskiej kamienicy zamieszkanej przez najważniejszym twórców tamtych lat. A do tego jeszcze flirt z socjalistyczną władzą, podporządkowanie się wymogom literackim dyktowanym przez Związek Literatów Polskich, odnalezienie swojego poetyckiego głosu dopiero po sześćdziesiątce.
Annę Świrszczyńską można by wykreować na współczesną bohaterkę. Podobnie jak to się stało z Michaliną Wisłocką. I też należałby się jej dobry scenariusz filmowy. Na razie dostajemy w ręce tomik „Jeszcze kocham...”, niewielkich rozmiarów zbiór zapisków, które dokumentują burzliwe życie emocjonalnie poetki.
Dla młodszego pokolenia poezja urodzonej w 1909 roku Świrszczyńskiej jest zupełnie obca, chociaż dwa wydane w latach 70. tomiki „Jestem baba” i „Budowałam barykady” uważane są za przełomowe. Mocne, osobiste, manifestujące kobiecość w wielu jej wymiarach były osobnym głosem na poetyckiej scenie. Zwłaszcza że zostały napisane przez poetkę dojrzałą. Poetkę, która potrzebowała wielu lat, by w pełni opowiedzieć o swoim doświadczeniu.
Zapiski z lat 1969–1971, które odszyfrowała, spisała i opatrzyła komentarzem Wioletta Bojda, to pełna żaru kronika późnego romansu. Dokumentuje przepychanki z samą sobą, rozedrgania, zagubienie w uczuciach. Kobiety, która chce pozwolić sobie na jeszcze jeden, być może ostatni poryw serca, ale bagaż doświadczeń sprawia, że to niełatwe zadanie.
Poetkę poznajemy w jednym z najtrudniejszych dla niej momentów w życiu. Właśnie rozwiodła się z mężem, krakowskim aktorem Janem Adamskim, który zakochał się w Halinie Poświatowskiej. Porzucona dla młodszej Świrszczyńska czuje się bezwartościowa jako człowiek i jako kobieta. Gdy poetka korzysta z wolności po 15 latach „małżeńskiego celibatu”, staje się obiektem wielkiego uczucia przyjaciela, Józefa Oleszczuka. Przeżywa miłość, jak sama zapisze, „czystą, zwariowaną, romantyczną”. Świrszczyńska raz wyznaje kochankowi miłość, innym razem deklaruje, że go nie kocha. Czasami boi się, że on odejdzie, kiedy indziej sama chce wszystko skończyć. Z jednej strony jest wniebowzięta, z drugiej cierpi, że jej uporządkowane życie legło w gruzach. „Mnie w moim wieku nie kochanka potrzeba, który by przychodził na pokątne chwile miłości, ale domu wspólnego, śniadania i obiadu, wspólnego założenia firanki i kupna butów” – pisze.
Pamiętnik skompletowany z pozostawionych przez poetkę zapisków, poczynionych często na pojedynczych stronach, pokrytych drobnym maczkiem ołówkowego pisma, daje wgląd w intymne przeżycia „starej, siwej babki”. Skrzętnie notuje wszystkie kierowane pod jej adresem zachwyty, jakby chciała sama sobie udowodnić, że to się dzieje naprawdę. Utrwalić słowa, by potwierdzić ich autentyczność.
Tej litanii komplementów towarzyszą gorzkie refleksje. W zapiskach wielokrotnie powraca temat lęku przed śmiercią w samotności, zapomnieniu. Świrszczyńska czuje się też kobietą wzgardzoną. Korzysta z życia, ale w głębi duszy tęskni za mężem i rodziną. Odważnie pisze o seksie. „Chcę mieć ich kilku, kilku słodkich i zakochanych, patrzeć na głowy opuszczone na moje kolana gestem pokory i poddania, gestem prośby o miłość, rozkosz”. Skrzętnie notuje kochanków, porównując ich zalety. Ze szczegółami opisuje zbliżenia, ciesząc się wolnością. O Różewiczu pisze: „Całowałam jego ciemne, twarde ciało. Był ciężki i ten ciężar pamiętam dotąd. Zostawił ślad na narzucie wersalki. Przyglądam się z czułością śladowi tego śladu, jest prawie niewidoczny”.
„Jeszcze kocham…” to portret kobiety dojrzałej, świadomej swojej cielesności, targanej sprzecznymi uczuciami. Tym ciekawsza to lektura, że to właśnie w dużej mierze z doświadczeń opisanych na kartach pamiętnika wyrasta najważniejszy tomik poetycki Świrszczyńskiej – „Jestem baba”, jedna z najbardziej dosadnych wiwisekcji kobiecej tożsamości.
Anna Świrszczyńska „Jeszcze kocham... Zapiski intymne”
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.