Zaczęła karierę w wieku 12 lat. Jako pierwsza modelka plus size trafiła na okładkę „Sports Illustrated”. Od 10 lat jest szczęśliwą żoną, od 10 miesięcy równie szczęśliwą mamą. Ashley Graham świętuje dziś 34. urodziny. Za co ją kochamy?
Udowadnia, że w branży mody rozmiar nie ma znaczenia
Ashley Graham wychowała się w malutkim Lincoln w stanie Nebraska, z dala od światowych stolic mody. Ale gdy skaut zauważył ją w lokalnym centrum handlowym, nie było już odwrotu od międzynarodowej kariery. Kontrakt z agencją modelek podpisała w wieku 13 lat (najpierw reprezentowała ją Wilhemina, potem Ford, a od niedawna IMG Models). W 2016 roku znalazła się na liście „30 Under 30” „Forbesa” – jako pierwsza modelka plus size trafiła też na okładkę „Sports Illustrated” w skąpym bikini. Regularnie występuje na pokazach największych domów mody, takich jak Dolce & Gabbana, ale też bieliźnianych gigantów takich jak Victoria’s Secret. Na wybieg powróciła dziewięć miesięcy po urodzeniu syna – wystąpiła w pokazie Fendi na sezon wiosna-lato 2021. „Znowu razem” – wrzuciła potem opis na Insta Stories ze zdjęciem Isaaca przy piersi.
Kocha swoje ciało
Ashley nie znosi określenia „plus size”. Woli, gdy mówi się o niej „modelka o pełnych kształtach”. O tym, jak pokochać siebie, napisała w wydanych w 2017 roku wspomnieniach „A New Model: What Confidence, Beauty, and Power Really Look Like”. Pozytywny przekaz codziennie płynie też z jej profili w mediach społecznościowych (na Instagramie ma prawie 12 mln fanów).
– Wykorzystuję popularność, żeby mówić o problemach kobiet z samooceną – mówi Graham. Na jej Instagramie często pojawią się zdjęcia cellulitu, rozstępów, niedoskonałości skóry. W ten sposób chce udowodnić, że supermodelki też nie są perfekcyjne, a samoakceptacja nie jest zarezerwowana dla kobiet bez skazy.
Zachowuje do siebie dystans
Ashley nie zachowuje się jak gwiazda, rzadko pokazuje się na czerwonym dywanie, od 10 lat ma tego samego męża. Reżysera Justina Ervina poznała w kościele. Mama wysłała ją tam, żeby pomogła potrzebującym. Postawiła Ashley ultimatum – leczenie albo wolontariat, bo córka miała „lekkie problemy z tequilą”. Modelka i reżyser pobrali się 15 kwietnia 2010 roku, przed ślubem zachowali czystość. W czasie pandemii Justin pomagał żonie z domowymi sesjami, m.in. dla „Harper’s Bazaar”, gdzie pokazała swoje rodzinne miasteczko.
Mówi prawdę o macierzyństwie
Ashley dokumentowała w mediach społecznościowych każdą chwilę ciąży i porodu. Przedstawiła nawet ekipę położnych, które pomogły przyjść Isaakowi na świat. Teraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie karmienie piersią w miejscach publicznych wciąż jest traktowane jako tabu, Ashley robi rewolucję, pokazując, że jej syn nadal pije mleko. W każdym poście zapewnia o wszechogarniającej miłości do syna, ale podkreśla też, że tęskni za „Glam Ashley”, tą Ashley z wybiegów, bo kocha swoją pracę.
Wspiera kobiety
Podczas protestów #BlackLivesMatter Ashley regularnie publikowała posty pozwalające poznać czarnoskóre aktywistki i bizneswoman. Sama modelka też spełnia się w roli bizneswoman i kreatywnej duszy – jako projektantka tworzy kolekcje bielizny dla „okrąglejszych” kobiet. – Gdybym czekała, aż ktoś da mi lukratywny kontrakt, nie byłoby mnie tu dzisiaj – powiedziała „Forbesowi”, podkreślając, że wszystkie kobiety powinny wziąć sprawy w swoje ręce.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.