Kolor włosów zmienia twarz, odcień skóry i podkreśla kolor oczu oraz urodę. Może też działać zupełnie odwrotnie i uwydatniać wszystko to, co chcemy ukryć. Na szczęście w tym sezonie możliwości koloryzacji jest tak wiele, że zabrakłoby dni w kalendarzu, żeby je wszystkie wypróbować.
Co teraz się nosi? Najpiękniejsze kolory włosów wyglądają tak, jakbyś się w nich urodziła – nawet… jeśli są ametystowe czy miętowe. Nie ma dziś jednego wiodącego trendu na jednolity odcień, kolor czy sposób nakładania farby. Technik koloryzacji i pojęć fryzjerskich jest tak dużo, że trudno się w nich połapać. Ale kilka z nich warto poznać, nawet jeśli się na nie nie zdecydujesz.
Inna wersja tęczy
Wielobarwne włosy jak z londyńskiego Camden Town są coraz częściej widywane na polskim Instagramie i ulicach. Noszą je młodzi i ludzie wykonujący artystyczne zawody – które nie wymagają dress code’owych ramek dotyczących określonego wyglądu.
– Tej wiosny dominują dwie tendencje w koloryzacji włosów. Pastelowa, jak pudrowe cukierki: miętowe, błękitne, morelowe, albo jaskrawa i wyrazista, czyli intensywnie żółty oraz fuksja (#colorful). To propozycje marki L’Oreal Professionel, z którą współpracuję. Są one awangardowe, ale coraz częściej spotykane na polskich ulicach. Natomiast z kolorów pret-a-porter, jedną z najciekawszych opcji jest rose gold. Czyli mix różu, miedzi i złota. To kolor włosów, który świetnie łączy się z błękitną, zieloną i brązową tęczówką. Pasuje do jasnej wiosennej cery i rozświetla skórę – mówi Daniel Gryszke, artysta L’Oreal Professionnel.
Przeciwskazaniem do noszenia różowego złota są widoczne na twarzy naczynka, trądzik różowaty lub niedoskonałości. Również przy fuksji i żółtym kolorze włosów, cera musi być perfekcyjna – bardzo jasna, albo śniada, oliwkowa.
– Hitem nadchodzącego sezonu jest linia #mydenity Naked, czyli beżowo-fiołkowe, bardzo głębokie i pięknie połyskujące kolory, idealne zarówno dla kochających ciepłe barwy, jak i wielbicieli zimnych tonów. A równowaga między złotem i srebrem, to będzie to „coś”, w czym zakochamy się na wiosnę! Modne są przede wszystkim zdrowe i lśniące włosy, dlatego rekomenduję użycie Olaplex. To system pielęgnacji, który zapobiega osłabieniu i uwrażliwieniu włosa przy wszystkich zabiegach koloryzacji, dekoloryzacjach oraz trwałych. Dzięki systemowi Olaplex możemy diametralnie zmieniać kolor włosów, pozostawiając je w idealnej kondycji – mówi Anna Skrzyniarz z #mydentity.
Następcy balejażu
Pastelowe odcienie włosów mocno wpisują się w instagramowo-pinterestowe trendy, ale nie są da każdego. Na szczęście współczesna koloryzacja ma nam do zaoferowania znacznie więcej.
Chociażby rozjaśnianie. Najważniejsza jest zasada: im więcej słońca za oknem, tym cieplejsze i jaśniejsze powinny być włosy. Aby to osiągnąć, najlepiej wykonać refleksy lub pasemka. Na przykład stworzone metodą flamboyage.
Czym różni się ona od balejażu czy nakładania refleksów „z ręki” lub „z powietrza”?
– Flamboyage to technika koloryzacji, która daje efekt naturalnych rozjaśnień we włosach, jak po wakacjach. Włosy po flamboyage zdobią nieregularne, świetliste refleksy. Jak wygląda taka koloryzacja? Wybiera się pasma od jednego do dwóch centymetrów szerokości i układa je na samoprzylepnej folii. Nie wszystkie włosy do niej przywierają – dużo podczas aplikacji „ucieka”. Właśnie ta przypadkowość daje bardzo naturalny efekt – zamiast pasków namalowanych jak od linijki. Refleksy mogą pojawić się na całej fryzurze lub tylko na wybranej części. Kosmyki włosów są nieregularne, bywają większe, ale i cienkie jak niteczki – czego nie osiągnie się nakładając farbę lub rozjaśniacz z ręki – wyjaśnia Adam Żolik, stylista fryzur z poznańskiego salonu Czesanka i trener marki Davines.
Techniką flamboyage można też przyciemniać włosy lub subtelnie zmienić ich kolor. Można wprowadzić więcej niż jeden kolor, albo zaszaleć z intensywną koloryzacją, aby osiągnąć bardziej awangardowy efekt. To typ koloryzacji, który bardzo przypomina balejaż, ale w wersji 2.0.
– W trendach na wiosnę i lato 2018 bezsprzecznie rządzi backcombing (zwany także balayage na backcombing), czyli metoda rozjaśniania na bardzo wysoko natapirowanych włosach. Dzięki tej technice uzyskać można naturalny efekt przejścia pomiędzy kolorami i podciągnąć jasne refleksy aż do nasady włosów. Po zmyciu rozjaśniacza nie rozczesujemy tapiru szczotką lub grzebieniem, ale delikatnie „rozciągamy” mokre włosy palcami, aby nie uszkodzić ich struktury. Moim faworytem jest połączenie dwóch cudownych rozjaśniaczy #Mydentity: #Magnum8, który niweluje żółte tony (a do tego pięknie pachnie!) oraz #Big9, którym można rozjaśnić włosy aż do 9 tonów (!) bez obaw o kondycję włosa (zawiera m.in. olejek arganowy i keratynę). To moje must-have na wiosnę i lato! – mówi Anna Skrzyniarz, edukator marki #mydentity.
#mydentity to marka szalonego kolorysty Guy Tanga, który projektuje farby we wszystkich kolorach tęczy i rządzi w świecie trendów. A jeśli Guy Tang wraca do balejażu, to znaczy, że coś jest na rzeczy!
– Włosy rozjaśniane na foliach zagościły w świecie fryzjerskim na dobre. Ale są dalekie od balejażowej „zebry”. Nowoczesne pasemka są drobniejsze, mają bardziej subtelne odcienie, mniej kontrastowe kolory i bardziej płynne przejścia. Tylko taką techniką można uzyskać świetliste blondy, które są jasne od samej nasady.
Na Instagramie też zapanował amok foliowy, co nazywam bitwą na folię lub foil battle. Im więcej folii nałożysz na włosy i im bardziej napracujesz się przy malowaniu cienkich jak niteczki pasemek, tym lepszy jest twój warsztat. I tym większe uznanie zdobędziesz – komentuje Daniel Gryszke.
Kolorowe nadruki
Wegańska i bardzo „zielona” marka Davines opatentowała (oprócz flamboyage) jeszcze inną metodę koloryzacji, zwaną imprinting. Jej autorem jest Angelo Seminara, międzynarodowa gwiazda fryzjerstwa. Imprinting to malowanie na włosach wzorów z gotowych matryc, które tworzą nadruki nawiązujące do natury, na przykład słoje drzewa, pióra ptaków, skrzydła motyli czy gwieździste niebo. Wzory mogą być wykonane subtelnie – koloryzacją ton w ton, albo bardziej szalone, wielobarwne (dla osób, które uwielbiają się wyróżniać).
– Imprinting to krok milowy w koloryzacji, który daje możliwość stworzenia powtarzalnych wzorów na włosach. Są one „nadrukowane” jaśniejszym lub ciemniejszym kolorem na całych włosach od nasady po końce, albo tylko na fragmentach (np. na spodniej warstwie z tyłu głowy, więc są widoczne dopiero kiedy się je upnie). Na prostych włosach efekt jest spektakularny – wzory są graficzne i przestrzenne. Największą zaletą tej techniki jest pełna dowolność wyboru koloru, którego używa się do stworzenia nadruków. Może to być subtelne przejście, które przypomina cień, delikatny detal, dekorację. I nadaje fakturę, dzięki której włosów wydaje się być dwa razy więcej - to gra światła i cienia. Ale można też nadać wyraźny wzór sięgając po bardziej kontrastowe kolory i stworzyć bajeczne nadruki. Nie ma tu żadnych ograniczeń, więc ta technika dotrze do szerokiego grona odbiorców – mówi Adam Żolik, stylista fryzur z poznańskiego salonu Czesanka, trener marki Davines.
Nadruki najlepiej widać na prostych włosach. Na falach lub lokach wzory będą bardziej przypominać pióra bażanta lub pokarbowane włosy czy piksele – co też ma swój urok. Są one dobrym sposobem jeśli chcesz coś zmienić w swojej fryzurze, niekoniecznie porywając się na ostre cięcie czy radykalną zmianę koloru.
– Osobom niezdecydowanym na wzór lub w ogóle na imprinting proponuję przetestować go w koloryzacji zmywalnej, jednodniowej. A jeśli już zapadnie decyzja, można wybrać wykonanie takiego printu koloryzacją półpermanentną albo permanentną. Jest pełne spektrum możliwości – podpowiada Adam Żolik.
Gdzie można takie nadruki wykonać? Usługa dostępna będzie w polskich salonach pracujących na marce Davines już za kilka tygodni, także sprawa jest ultraświeża! I bardzo en vogue.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.