O japońskich chustach furoshiki znalezionych w parku w Helsinkach i dlaczego lubimy styl japandi w naszych domach, zwłaszcza gdy projektują go Skandynawowie – pisze kuratorka i kolekcjonerka designu Beata Bochińska w swoim pierwszym felietonie dla Vogue.pl.
Na zielonej trawie leżały koszulka z nadrukiem bohatera anime, książka w niezrozumiałym dla mnie języku, drewniana łyżka (jej piękny kształt budził mój zachwyt) i nieduży kupon perkalu w całkiem spore czerwone i białe kropki. Parki i ulice w centrum Helsinek zapełniły się kocami, stolikami i wieszakami, na których uśmiechnięci sprzedający wyłożyli dziś już nieprzydatne, ale jeszcze do wczoraj wyjątkowe dla nich skarby. Były nimi najzwyklejsze przedmioty codziennego użytku, ubrania, magazyny i książki.
W określone soboty w roku w fińskiej stolicy można wystawić przed dom lub w parku stoliczek i razem z dziećmi sprzedawać za umowne 1 euro to, co komu niepotrzebne, a warte oddania. Taki pomysł, by przekonać ludzi do niewyrzucania wciąż dobrych rzeczy, wymyślili aktywiści, a poparli go urzędnicy magistratu. Dzieciaki, rozbawione tym happeningiem na świeżym powietrzu, uczą się, że przedmioty mają wartość nie tylko finansową, lecz także że ich projekt może być ponadczasowy i nie powinny stawać się śmieciami tylko dlatego, że dla nas są już zbędne. Prosty patent na dawanie przykładu, jak dbać o ekologię i rozpoznawać wartość dobrej estetyki. Bo od zwykłego rynku starzyzną różniło się to tym, że większość rzeczy była świetnie zaprojektowana i wysokiej jakości. Moje oczy biegały od stoiska do stoiska.
Tkaninę sprzedawała Japonka, utalentowana studentka, która podjęła decyzję o pobieraniu nauki w Skandynawii. Zaczęła od Helsinek, potem wybierała się do Sztokholmu i Kopenhagi. Kupon w kropki nęcił piękną graficzną dekoracją i przemyślanym projektem wzoru. Print był fiński, a japońskie oko, przyzwyczajone do projektowania pełnego znaczeń i prostych rozwiązań, wychwyciło go od razu. Mały kupon był resztką, której nie wolno przecież wyrzucić, cztery euro – symboliczną ceną podkreślającą jego wartość artystyczną, a nie materialną. Nie bardzo wiedziałam, co z nim zrobię, ale wiedziałam, że musi być mój.
Na moje pytanie, do czego mogę użyć tej tkaniny, dziewczyna odpowiedziała ze zdziwieniem: „Jak to do czego? Do zapakowania prezentu”. Praktyczna lekcja różnic kulturowych wstrząsnęła mną do tego stopnia, że w pobliskiej kawiarni zaczęłam czytać o chustach furoshiki, które nierzadko są cenniejsze niż sam prezent, który jest w nie opakowany. Od tego czasu poszukuję takich pięknych jedwabnych resztek i odwiedzam sklepy z tkaninami.
Kultura, w której opakowanie jest tak samo cenne, jak prezent, uczy respektu. Zgodnie z przyjętymi zasadami każdy przedmiot wymaga uwagi, a tym, jak jest zapakowany, okazuje się szacunek obdarowywanemu równie mocno, co doborem podarunku. W kulturze Dalekiego Wschodu nie dzieli się sztuki na czystą i użytkową, jak to ma miejsce w kulturze Zachodu. Sztuka obejmuje wszelkie wytwory materialne, które powstały w wyniku kreacji. Dlatego zarówno obraz, jak i chusta, w którą go opakowano, musi być piękna, bo oba te przedmioty są równie ważne w życiu człowieka.
Do japońskiej stylistyki sięgają ludzie Zachodu w kolejnych pokoleniach. Głęboki szacunek dla twórczości, przemyślane, proste, ponadczasowe, pełne symboliki wzornictwo przyciąga uwagę i daje wytchnienie zagonionym klientom zmęczonym nadmiarem i przesytem epoki hiperkonsumpcjonizmu. Powrót do tej estetyki widać też i dziś – wnętrzarskie książki trendów na kolejne sezony odnoszą się wprost do jej prostoty. Materiały, formy, kolory, odniesienia do natury czy współczesne interpretacje dawnych przedmiotów podtrzymujących codzienne rytuały budują nastrój wnętrz pełnych spokoju i nakłaniających do refleksji. Koją.
Wróżę tej prostej stylistyce duży sukces w naszych domach zarówno w wersji nostalgicznej, jak i bardzo współczesnej, i to jeszcze na kilka najbliższych sezonów. Podobnie jak to ma miejsce ze stylistyką skandynawską, którą pokochaliśmy już wiele lat temu, a której Finowie są współautorami.
Beata Bochińska – prezeska Fundacji Bochińskich, historyczka i kolekcjonerka designu, kuratorka międzynarodowych wystaw, jurorka konkursów projektowych, wykładowczyni krytyki designu na Uniwersytecie Warszawskim i zarządzania rozwojem nowego produktu w SGH w Warszawie, była prezeska Instytutu Wzornictwa Przemysłowego.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.