Znaleziono 0 artykułów
04.09.2024

„Beetlejuice Beetlejuice” to niedoskonały film, na którym będziecie się świetnie bawić

(Fot. materiały prasowe)

Niemal cztery dekady po premierze „Soku z żuka” Tim Burton nakręcił sequel kultowego filmu, o który nikt zresztą nie prosił. I choć produkcji w gwiazdorskiej obsadzie daleko do ideału, to gwarantujemy, że w kinie będziecie się świetnie bawić.

„Beetlejuice Beetlejuice” otwiera oldskulowa sekwencja z napisami jak z kultowych filmów lat 80. XX wieku. Tłem dla gotyckiej czcionki staje się zbudowana na potrzeby filmu makieta miasteczka Winter River. Kamera swobodnie unosi się nad nią, kołysząc się w rytmie ścieżki dźwiękowej Danny’ego Elfmana, by po chwili zawisnąć nad posiadłością Deetzów.

(Fot. materiały prasowe)

Fani „Soku z żuka” natychmiast rozpoznają postać w oknie na strychu. To Lydia Deetz, już nie zbuntowana nastolatka, a dojrzała kobieta. Burtonowska bohaterka dorosła, podobnie jak publiczność przed ekranem.

Sekwencja dobiega końca, rozpoczyna się właściwa historia, a ja oddycham z ulgą. Tyle mi wystarczyło, by zrozumieć, że Tim Burton dokładnie wie, co robi.

(Fot. materiały prasowe)

„Beetlejuice Beetlejuice” to sequel, o który nikt nie prosił

Choć zaraz po premierze „Soku z żuka” w 1988 roku wiele mówiło się o sequelu oryginalnego filmu, po kilku nieudanych próbach projekt ostatecznie trafił do szuflady. Przez kolejne trzy dekady fani kultowej produkcji Tima Burtona pozostawali sceptyczni wobec doniesień o kolejnych próbach wskrzeszenia tytułu. Nie inaczej wyglądało to w 2015 roku, gdy Warner Bros. potwierdziło rozpoczęcie prac nad „Sokiem z żuka 2”. Wątpliwości fanów nie rozwiał nawet powrót Burtona i odtwórców głównych ról – Michaela Keatona i Winony Ryder.

(Fot. materiały prasowe)

Po siedmiu długich latach na planie „Beetlejuice Beetlejuice” w końcu padł ostatni klaps. Światowa premiera filmu odbyła się na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Ku zaskoczeniu wszystkich nawet najsurowsi krytycy ulegli urokowi produkcji, chwaląc Burtona i jego współpracowników za umiejętne wskrzeszenie klimatu kultowej produkcji, bez ślepego powielania tropów z pierwszej części filmu. Dowodzi tego przykład, w jaki reżyser i scenarzyści wpletli w historię „Banana Boat (Day-O)”, piosenkę z pamiętnej sekwencji tanecznej. I choć „Beetlejuice Beetlejuice” daleko do ideału, to udany sequel uwielbianej historii.

(Fot. materiały prasowe)

„Beetlejuice Beetlejuice” dowodzi powrotu Tima Burtona do formy z początków kariery

Nowy film Burtona opowiada dalsze losy Lydii Deetz (Winona Ryder), kiedyś zbuntowanej nastolatki, dziś mamy jednej z nich (Jenna Ortega). Po śmierci ojca Lydia wraz z córką Astrid, macochą Delią (Catherine O’Hara) i nowym partnerem Rorym (Justin Theroux) wracają do Winter River, by sprzedać nawiedzony dom. Kiedy jednak portal między światem ludzi i duchów zostaje ponownie otwarty, trzy pokolenia Deetzów muszą stawić czoła Beetlejuice’owi (Michael Keaton). Tym razem jego śladem podążają była narzeczona Delores (Monica Bellucci) i aktor detektyw Wolf (Willem Dafoe).

(Fot. materiały prasowe)

Samej historii można zarzucić wiele – przydługi rozbieg, nadmiar wątków i niewykorzystanie potencjału wszystkich postaci, w szczególności beetlejuice’owskiej eks. Urok „Beetlejuice Beetlejuice” tkwi jednak gdzie indziej. W kontynuacji kultowej produkcji Burton wraca do korzeni. Miejsce generowanych komputerowo planów zastępują rzeczywiste przestrzenie, których scenografia skrywa szereg nawiązań do „Soku z żuka”, niemieckiego ekspresjonizmu i klasyki kina grozy. Kostiumy Colleen Atwood zasługują na osobną rozprawę, podobnie jak na wskroś halloweenowa muzyka Danny’ego Elfmana. Z kolei efekty specjalne sprawiają, że w kinie nawet dorośli widzowie znów poczują się dziećmi.

(Fot. materiały prasowe)

Kontynuacja kultowego „Soku z żuka” działa dzięki gwiazdorskiej obsadzie

Na uznanie zasługuje również obsada filmu, która wie dokładnie, czego się od niej oczekuje. Mimo upływu lat Michael Keaton odnalazł się w roli trickstera z zaświatów, jak gdyby nigdy nie zdjął z siebie garnituru w czarno-białe prążki. Mimo warstw charakteryzacji aktor emanuje energią, podobnie jak doskonała Catherine O’Hara, która raz za razem udowadnia, że zasłużyła na tytuł jednej z najlepszych komiczek wszech czasów.

Winona Ryder wciąż uosabia mroczną niewinność Lydii Deetz, a Jenna Ortega świetnie odnajduje się u jej boku. Jej Astrid przywodzi na myśl Wednesday Addams, choć aktorka unika kopiowania tamtej postaci. W „Beetlejuice Beetlejuice” Monica Bellucci nie ma zbyt wiele roboty, jej obecność dodaje produkcji glamouru (i kampu) jak z klasycznego kina grozy. Willem Dafoe pozostaje, cóż, Willemem Dafoe.

(Fot. materiały prasowe)

W dobie nieustającej sequelozy „Beetlejuice Beetlejuice” daje przykład, jak opowiadać znane historie na nowo. Dlatego warto dać mu szansę, najlepiej w kinie.

Premiera filmu planowana jest na 6 września.

Zobacz także:

Julia Właszczuk
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „Beetlejuice Beetlejuice” to niedoskonały film, na którym będziecie się świetnie bawić
Proszę czekać..
Zamknij