Dlaczego chcieliśmy wierzyć, że Bennifer to miłość na całe życie?
Ten jedyny, druga szansa, namiętność, która przetrwała próbę czasu. Jennifer Lopez i Ben Affleck zakochali się w sobie w 2002 roku, ale zerwali zaręczyny. Pobrali się dopiero 20 lat później. Bennifer dawali nam nadzieję, że w miłości wszystko jest możliwe. Teraz się rozwodzą.
Rozstanie Jennifer Lopez i Bena Afflecka wydawało się niemal przesądzone. Najpierw małżonkowie sprzedali posiadłość w Beverly Hills wartą ponad 60 milionów dolarów. Potem ona celebrowała hot girl summer solo na tle pocztówkowych krajobrazów Positano i Sorrento we Włoszech. A gdy wróciła z wakacji, on zrobił wszystko, żeby nadal dzieliły ich tysiące kilometrów. Pod koniec lipca JLo 55. urodziny spędziła z przyjaciółmi na Wschodnim Wybrzeżu, podczas gdy on pokazywał się w Los Angeles. Plotkowano, że menedżerowie już ustalają warunki rozwodu. A przed ostateczną decyzją powstrzymuje Afflecka tylko chęć ochrony Lopez, która dopiero co przed całym światem wyznała mu miłość w filmie „This Is Me… Now. A Love Story”. Ale gdy fani postawili krzyżyk na gwiazdorskim małżeństwie, Jen i Ben postanowili ponoć spędzić jego urodziny razem. Może podziałała perswazja jego byłej żony, Jennifer Garner, której zależało na tym, by patchworkowa rodzina nadal działała? Może spotkali się ze względu na dzieci z poprzednich małżeństw, które się ze sobą zżyły? A może jednak stara miłość nie rdzewieje. Jedno jest pewne: niezależnie od tego, czy doniesienia prasowe wieszczą nieuchronny rozpad relacji, czy dają nadzieję, że JLo i Ben się pogodzą, fani odnoszą ich doświadczenia do własnego życia. Dlaczego historia miłosna pary pięćdziesięciolatków wzbudza tak ogromne emocje? Dlaczego zależy nam, żeby Bennifer się udało? Dlaczego powrót do eks, druga szansa, uczucie odnalezione po latach rezonuje z naszymi najgłębszymi pragnieniami?
Bennifer 1.0
Spójrzmy prawdzie w oczy, Jennifer Lopez i Ben Affleck osobno przestali budzić emocje. Ona uchodzi za perfekcjonistkę, pracoholiczkę, pragmatyczkę. On po młodzieńczych sukcesach dostał łatkę smutasa, trochę frustrata, zwyczajnego faceta, który średnio radzi sobie z życiem. Gdy Bennifer spotkali się po raz pierwszy w 2002 roku na planie filmu „Gigli”, o którym i oni, i widzowie chcieli szybko zapomnieć, byli na szczycie: on po Oscarze za „Buntownika z wyboru”, ona po sukcesie debiutanckiej płyty „On the 6” i na fali sukcesu komedii romantycznej „Powiedz tak”. Zakochali się w sobie bez pamięci, miał być ślub, do historii popkultury przeszedł teledysk „Jenny from the Block” ukazujący Bena gładzącego Jennifer po pupie na pokładzie jachtu. Choć Bennifer szczodrze obdarzali fanów PDA [public display of affection], czyli starannie wyreżyserowanymi albo zupełnie spontanicznymi pocałunkami w miejscach publicznych, tabloidom i tak było mało. Gwiazdorski związek rozpadł się więc także ze względu na paparazzich, którzy śledzili każdy krok zakochanych.
Ambicja, presja, zobowiązania zawodowe – trzydziestoletni JLo i Ben postawili wówczas na siebie. Wkrótce on poznał Jennifer Garner, wziął ślub, doczekał się trójki dzieci. Ona w 2004 roku – rok po rozstaniu z Benem – stanęła na ślubnym kobiercu. W 2008 roku przyszły na świat dzieci JLo i Marka Anthony’ego, Max i Emme. JLo i Ben zapomnieli o sobie, a świat zapomniał o Bennifer. Do czasu. Affleckowi nie wyszło z Garner (rozwiedli się w 2018 roku), Lopez rozstała się z Anthonym w 2011 roku, potem wiązała się jeszcze ze swoim tancerzem Casperem Smartem i bejsbolistą Alexem Rodriguezem, z którym zaręczyła się w 2019. Gdy rzuciła narzeczonego w środku pandemii, do jej drzwi zapukał Ben Affleck.
Czy znudzony lockdownem były wysyłał najpierw do dawnej ukochanej flirciarskie wiadomości? Czy po kolejnym rozczarowaniu mężczyzną JLo zaczęła wspominać jedną z pierwszych, jeszcze niewinnych, miłości? Czy oboje uznali, że w okolicach pięćdziesiątki pragną przeżyć drugą młodość? W każdym razie sprawy potoczyły się szybko. Para wreszcie doczekała się wymarzonego ślubu. Latem 2022 roku Jennifer Lopez i Ben Affleck pobrali się dwukrotnie, obnosili ze swoją miłością podczas podróży poślubnej do Paryża, wyznawali sobie miłość w wywiadach. Wydawało się, że nowy-stary związek pomógł JLo w karierze. Nakręciła komedię romantyczną „Wyjdź za mnie” przypominającą lata świetności tego gatunku. Na premierze towarzyszył gwieździe wierny mąż. Podpisała kontrakt z Netflixem, realizowała się jako producentka, na dowód miłości nagrała nową płytę „This Is Me… Now” z nową odsłoną piosenki „Dear Ben”. W tym czasie Ben wydawał się zmęczony – uśmiechał się sztucznie, kłócił z żoną na galach, na które go zaciągała, nie pasował do glamouru, w którym pławiła się ona.
Czego uczymy się od Bena i Jennifer
Ale i Jen, i Ben przymykali zapewne oczy na te drobne sygnały. A już z pewnością ślepi pozostawali na nie fani. Niby dlaczego związek, który kiedyś nie działał, miałby funkcjonować po latach. Wszyscy wyszli jednak z założenia, że ta inwestycja emocjonalna musi się zwrócić. Miłość odnaleziona po latach, bajkowy ślub, happy end – kto o tym nie marzy? Motywacje stojące za decyzją Lopez i Afflecka o tym, by wejść drugi raz do tej samej rzeki, cieszyć się miłością w blasku reflektorów i w końcu rozstać (?), niech analizuje terapeuta par. Nam pozostaje skupić się na odpowiedzi na pytanie, dlaczego nas to obchodzi, jakie nasze marzenia wyraża, czy czegoś o naszych relacjach uczy.
Najpiękniejsza lekcja, jakiej udzielili nam Lopez i Affleck? Na miłość nigdy nie jest za późno. Skoro oni uwierzyli, że po pięćdziesiątce można przeżywać uniesienia jak z komedii romantycznych, to może nie wszystko stracone (choć pewnie im było łatwiej w taki scenariusz uwierzyć, bo przecież w licznych rom-comach wystąpili). Nietrudno natomiast ulec pokusie powrotu do przeszłości. Po kolejnej randce z Tindera, która nie wzbudziła żadnych emocji, z nostalgią wspomina się dawne podboje. Może tym jedynym mógłby się okazać licealny chłopak? A może wakacyjna miłość mogłaby się przerodzić w tę na całe życie? Czy nie popełniliśmy błędu, rozstając się z chłopakiem, który nie chciał ślubu? Takie myślenie to równia pochyła. Ponowny związek z byłym miewa szczęśliwe zakończenie, ale szanse na powodzenie wydają się niewielkie. Patrzenie wstecz raczej przyniesie więcej rozczarowań niż szczęśliwych uniesień. Jen i Ben deklarowali, że nauczyli się na własnych błędach, więc mogą spróbować jeszcze raz. Ale czy za błąd należy uznać związek z przeszłości, czy jego zakończenie? Może nigdy nie powinno się z tamtą osobą wiązać, a może to zerwanie zmieniło nasze życie na gorsze?
Za fascynacją Jen i Benem stoi wiara w to, że ludzie się zmieniają. Niepowodzenie składa się na karb niewłaściwego momentu, niedojrzałości, pochłaniającej kariery. Ale to, co poróżniło Bennifer w 2003 roku, może i teraz doprowadzić do rozstania. Jemu przeszkadzało zainteresowanie mediów, ona kocha sławę. To się nie zmieniło. Nie zmieniło się zapewne też to, że nasz były za dużo pracuje albo jest małostkowy, pragnie dziecka za mocno albo nigdy nie chciał zostać ojcem. Woli wieś od miasta lub widzi się w Londynie i Nowym Jorku. Łatwo ulec na chwilę złudzeniu, że miłość wygrywa z codziennością. Ale gdy Bennifer budzi się ze snu, my też trzeźwiejemy. Przecież to nie mogło się udać, prawda?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.