Po raz pierwszy w historii przyznano Berlin, Berlin Prize. Nagroda powstała z inicjatywy lifestyle’owej platformy i portalu Highsnobiety, a wygrała ją urodzona w Niemczech Polka Kasia Kucharska. Laureatka otrzymała 20 tysięcy euro i możliwość sprzedaży w sklepie Highsnobiety.
Twórczość finalistów i finalistek Berlin, Berlin Prize odzwierciedla różnorodność i niezwykłość berlińskiej sceny mody. Inicjatorzy szukali wschodzących marek, które przełamują granice mody. Wszystkie działają w Berlinie, ale większość związana jest także z inną częścią świata. Siedmioro finalistów to zarazem najciekawsi wschodzący berlińscy projektanci i projektantki mody.
Kasia Kucharska: Koronki przyszłości
Kasia Kucharska wychowała się w Bawarii, lecz korzenie jej rodziców sięgają Warszawy. Studiowała na Universität der Künste w Berlinie, a kluczem do zrozumienia jej twórczości są koronki.
Kucharska bada zarówno stare i wyrafinowane koronki, które znamy z muzeów mody i galerii sztuki, jak i te przemysłowe, produkowane na masową skalę, często ułomne. Przy użyciu techniki cyfrowej stworzyła własne – silikonowe, ażurowe, wzorzyste. Koronki Kucharskiej wywołują złudzenie ruchu, przypominają powidoki Władysława Strzemińskiego, a także świat organiczny.
Rozwijając markę, wspólnie z Wandą Wollinsky i Reinerem Törnerem, Kasia zamieniła silikon na biodegradowalny, elastyczny lateks, który przystosowuje się do różnych sylwetek. Kucharska twierdzi, że jest on tworzywem przyszłości. Lateksowe, odrealnione koronki stały się jej znakiem rozpoznawczym. Wykonuje z nich podkolanówki, obroże, kołnierze, body, szorty, koszulki, bluzki, legginsy, naramienniki, topy, majtki, biustonosze i sprzedaje je w najfajniejszych sklepach: Voo i Apoc.
SF1OG: Krajobrazy Świebodzina
To niejedyny polski wątek Berlin, Berlin Prize. Kolekcja, nad którą pracuje Rosa Marga Dah, założycielka SF1OG, powstała na kanwie fascynującej, lecz bolesnej polsko-niemieckiej historii. Babcia projektantki była Niemką, która przed 1945 rokiem mieszkała w Merzwiese, dzisiejszych Wężyskach. Wieś w województwie lubuskim leżała kiedyś w Niemczech, blisko polsko-niemieckiej granicy. Po upadku III Rzeszy babcia uciekała z Merzwiese przed Armią Czerwoną, dzieląc los milionów wypędzonych.
Dah udała się w podróż śladami przodkini. Odwiedziła Wężyska i Świebodzin. W styczniu 2022 roku podczas Berlin Fashion Week pokaże kolekcję „PP1P” – rezultat tej podróży. Skrót pochodzi od „Past and Present in Poland” (Przeszłość i Teraźniejszość w Polsce). Projekty zrodziły się z przeżyć, które towarzyszyły projektantce w Polsce. Inspiracją były kolory, kształty i krajobrazy, które zobaczyła w Świebodzinie i okolicach.
Nazwa marki SF1OG oznacza „Seitenflügel 1. Obergeschoss”, czyli skrzydło boczne na pierwszym piętrze, w którym znajdowało się malutkie mieszkanie, gdzie Rosa Marga Dahl stworzyła markę. Projektantkę fascynuje to, co ją otacza. Jej ubrania powstają ze znalezionych materiałów, surowców wtórnych, skrawków. Przypominają miękkie, uliczne wersje zbroi, uniformów i oprzyrządowań. Stroje SF1OG nie tylko zdobią, ale również chronią.
Soji Solarin: W barwach Nigerii
Soji Solarin urodził się w Nigerii, a dorastał w Stanach Zjednoczonych, gdzie zaczął odkrywać własną tożsamością – czarnego Afrykańczyka i czarnego Amerykanina. Analizował funkcjonowanie i postrzeganie czarnej osoby w różnych społeczeństwach i na tej bazie zaczął projektować modę.
Solarin ukończył Academy of Art University w San Francisco, gdzie w 2016 roku założył własną markę, którą rozwija dziś w Berlinie. Pracuje nad kolekcją inspirowaną nigeryjskimi ciotkami. Jummy, Tope i Taiwo mieszkają w Lagosie. – Są silnymi i dobrymi kobietami, które wychowały mnie w atmosferze miłości i troski. Na moją modę szczególnie mocno wpłynęła ciocia Tope, która jest łagodna i towarzyska, ale też męska. Ma świetny styl. W dzieciństwie pozwalała mi nosić swoje ubrania, przekonując, że są uniseks – wspomina z uśmiechem Soji.
Jego kolekcja „Journey Just Come” to radosna opowieść o losie emigranta przybywającego do Lagosu. Powstała w opozycji do tragicznych historii o ludziach przyjeżdżających do nowego miejsca. Soji Solarin inspirował się zdjęciami rodzinnymi, które pomagały mu przetrwać tęsknotę. W ubraniach widać wpływ stylu eleganckich nigeryjskich mężczyzn. Biel i zieleń to hołd złożony Nigerii poprzez nawiązanie do jej flagi.
Anne Isabella: Łamie zasady
Moda Anne Isabelli jest jednocześnie bogato-minimalistyczna, kawowo-herbaciana, surowo-dekoracyjna i staroświecko-nowoczesna. Jej robione ręcznie, rzemieślnicze ubrania pełne są niuansów, zaskoczeń, dizajnerskich smaczków i nieoczekiwanych połączeń. Nie mają wieku, nie należą do żadnego pokolenia, co sprawia, że są nowatorskie i ponadczasowe. Powstają z poszanowaniem zasad etyki.
Anne Isabella, absolwentka Central Saint Martins, jest wybitnie zdolną Dunko-Francuzką, która doświadczenie zdobywała u Jil Sander, Kenzo i Courregesa. Wygląda na to, że jej berlińska marka jest skazana na sukces.
Kolekcja zimowa to wspomnienie o jej babci, której żelazna modowa zasada brzmiała: nigdy nie łącz kwiatów z paskami. Isabella oczywiście złamała tę zasadę i stworzyła idealne ubrania.
Clara Colette Miramon: Baletnica i gangsterka
Clara Colette Miramon mieszka na berlińskim Neukölln, gdzie powstają wszystkie jej ubrania, także najnowsza kolekcja „Butterfly Season one”. Nawiązania do anatomii motyli widać zarówno w nadrukach, jak i w krojach ubrań.
Niektóre projekty opinają sylwetki, np. legginsy-dzwony czy gorsety, inne są rozkloszowane, m.in. plisowane miniówki i krótkie falbaniaste sukienki z bufkami. Miramon fascynuje się dziewczęcością, która jest jednocześnie dziewczyńska, niegrzeczna, gangsterska.
W kolekcji dostrzec można nawiązania do baletu, w którym Clara tańczyła w dzieciństwie. Niespodzianką są ubrania uszyte z 80-letnich niemieckich obrusów.
Colette wśród muz wymienia Shirin David, wyrazistą gwiazdę niemieckiego rapu, i Doję Cat, raperkę z Los Angeles. Obie odważnie afirmują kobiecość.
Taskin Göç: Cyfrowa przestrzeń pożądania
Taskin Göç, rodowity Berlińczyk i założyciel Maison Taskin, projektuje kolekcje materialne i cyfrowe. W nazwie marki używa słowa „Maison”, by podkreślić ironiczne podejście do tradycyjnych luksusowych domów mody. Jego zdaniem współczesna moda już nie może być elitarna, musi natomiast ograniczyć destrukcyjny wpływ na środowisko. Cyfrowe ubrania pozwalają na nieograniczoną ekspresję, przy jednoczesnym zmniejszeniu emisji dwutlenku węgla. W wirtualnej rzeczywistości możemy również pokonywać własne lęki, możemy nosić to, wobec czego na co dzień mamy obiekcje.
Piękny cyfrowy strój Maison Taskin oglądać można na wrześniowej wirtualnej okładce singapurskiego „Vogue’a”. – Każdy mój projekt zakorzeniony jest w niematerialnej przestrzeni pożądania, którą nazywam również wirtualnym bagnem, ponieważ wszytko, co tworzę, jest ziemiste, spocone, dziwne i surowe – tłumaczy Taskin.
Dagger: T-shirty z hasłem
Dagger to wygodne uliczne koszulki, na których pojawiać się będą ważne zdania. „We wish you all the best with your professional future and personal wellbeing” – to grzecznościowe podziękowanie, które otrzymał Luke Rainey, gdy tracił pracę w jednym z berlińskich concept store’ów. Sklep zwalniał pracowników z powodu pandemii. Kurtuazyjne zdanie i nieszczęśliwy koniec stały się wspaniałym początkiem.
Czas izolacji Rainey, emigrant z Londynu, spędził w ciasnej berlińskiej kuchni, gdzie pracował nad serią koszulek, które stały się początkiem jego marki. Przeznaczył na to pieniądze, które niemiecki rząd wypłacał osobom dotkniętym pandemią. Stworzył trzy T-shirty z nadrukowanym zdaniem, w którym były pracodawca życzy mu sukcesów. Ubrania nakreśliły przyszłość marki i sprzedały się zaledwie w miesiąc.
Loïc Gros: Delikatność białego jedwabiu
Loïc Gros przyjechał do Berlina z Paryża, gdzie ukończył Mode Estah. Staże odbył w domach mody Chrystian Dior i John Galliano. – Studiując projektowanie zdałem sobie sprawę, że najbardziej fascynuje mnie swoboda damskiej mody, która w porównaniu z męską daje o wiele więcej możliwości – tłumaczy Loïc Gros. Postanowił jednak, że jego ubrania nie będą miały jednej płci i połączą różne style. Delikatność tradycyjnej kobiecej mody zestawił m.in. z klasycznymi białymi koszulami. Proste i zgrzebne projekty Grosa mają w sobie elegancję, wyrafinowanie i zmysłowość antycznych szat.
Pierwszą kolekcję Loïc Gros zaprojektował z delikatnego, niemal ażurowego jedwabiu w kolorze kości słoniowej, z którego ukształtował rzeźbiarskie ubrania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.