Jedna z najjaśniejszych gwiazd początku XXI wieku zmarła 20 grudnia 2009 r. w wieku zaledwie 32 lat. Autopsja wykazała, że Brittany Murphy cierpiała na zapalenie płuc i anemię, przyjęła też końską dawkę leków. Jej organizm tego nie wytrzymał. Zaraz po śmierci pojawiły się domysły. Może przedawkowała narkotyki? Może zabiła ją toksyczna pleśń? A może została otruta? Twórcy nowego dokumentu „Co się stało, Brittany Murphy?” na HBO Max starają się rozwiać wątpliwości.
– Tam mnie kiedyś zobaczysz – powiedziała mamie malutka Brittany Murphy, wskazując palcem na telewizor. Gdy miała pięć lat, w restauracji zauważyła Burta Reynoldsa, amanta z filmu „Mistrz kierownicy ucieka”. – Ja też będę gwiazdą – zapewniła nieznajomego. Żeby zostać kimś, sześć dni w tygodniu ćwiczyła balet. Jej idolkami były Judy Garland, Barbra Streisand i Diana Ross, które łączyły aktorstwo z muzyką. W wieku 13 lat Murphy dostała pierwszą rolę w reklamie. Poprosiła wtedy mamę, żeby przeprowadziły się do Hollywood. Urodzona 10 listopada 1977 roku w Atlancie Brittany mieszkała z mamą Sharon w Edison w stanie New Jersey, niedaleko Nowego Jorku. Ale to w Fabryce Snów miały spełnić się jej marzenia. Plan był precyzyjny: znaleźć agenta, zrobić karierę w Hollywood i na Broadwayu, no i, jak mówiła, zmienić świat.
Od 1991 roku Murphy regularnie pojawiała się na ekranie – a to w serialu „Murphy Brown”, a to w „Ich pięcioro” albo „Frasierze”. Miała 18 lat, gdy dostała rolę w „Clueless. Słodkich zmartwieniach” z 1995 roku. Zagrała Tai – filigranową, odrobinę dziecinną, niepokorną. Pod okiem Cher i Dionne nowa uczennica w szkole przechodzi metamorfozę z brzydkiego kaczątka we wredną dziewczynę. Zrzuca grunge’owe koszule w kratę, zakłada mini. Widzowie zakochali się w wielkich oczach Brittany. Niewinne, pełne nadziei, smutne – nie sposób było się od nich oderwać. Murphy ich nie lubiła. Podobno jako nastolatka dorabiała sobie jako opiekunka do dzieci, żeby zarobić na błękitne szkła kontaktowe. Chciała zostać hollywoodzką blondynką – szczupłą, niebieskooką, ubraną w sukienki od projektantów. – Mam 50 par louboutinów. Są wspaniałe. Bez szpilek czuję się bosa – w wywiadach zdradzała kolejny kompleks – niski wzrost. Gdy debiutowała na wielkim ekranie w „Słodkich zmartwieniach”, była drobna, ale miała dosyć pełne kształty. Potem drastycznie schudła. Wielokrotnie zaprzeczała, że cierpi na anoreksję. Mówiła, że ma bardzo szybką przemianę materii, więc nie potrafi przytyć.
Początek XXI wieku należał do niej. Krytycy porównywali ją do Lucille Ball – królowej komedii lat 50., reżyserzy chwalili za talent. Od „Chłopaków mojego życia” z 2001 roku, przez „8. Milę” z Eminemem, po „Nowożeńców” z ówczesnym chłopakiem, Ashtonem Kutcherem – aktorka była na fali wznoszącej. Dostawała główne role w filmach obyczajowych o młodych kobietach poszukujących własnej drogi – „Czarnej książeczce”, „Dziewczynach z wyższych sfer” czy „Miłości i innych nieszczęściach”. Często zmieniała kolor włosów – raz była platynową blondynką, innym razem tajemniczą brunetką. Podobno więcej szczęścia przynosiło jej to pierwsze wcielenie. Hollywood łaknie kolejnych słodkich aktoreczek, których może spróbować, przetrawić je i wypluć.
W drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku reżyserzy zaczęli się nudzić Murphy. Podobno nagminnie spóźniała się na plan, podobno za dużo imprezowała, podobno wciąż była z siebie niezadowolona. Odpierała te ataki. Przekonywała o wysokiej etyce pracy. – Zawsze tańczę, więc wszyscy myślą, że jestem pijana, ale pozwalam sobie jedynie na kieliszek szampana. I na pewno nie biorę narkotyków – zapewniała. – Nigdy nie próbowałam kokainy.
Twierdziła, że każdy rodzi się z umiejętnością bycia szczęśliwym. Wciąż miała mnóstwo planów – kupiła dom od Britney Spears, założyła firmę producencką BAM Britanny Anne Murphy, chciała nagrać płytę (z DJ-em Paulem Oakenfoldem wydała singiel „Faster Kill Pussycat”).
Równocześnie przeżywała zawirowania w życiu prywatnym. Znajomi twierdzili, że nie potrafi być sama. Na planie „Nowożeńców” związała się z Kutcherem, chociaż dopiero co złamał jej serce inny mężczyzna. Potem była jeszcze dwa razy zaręczona – ze stosunkowo nieznanymi pracownikami branży filmowej, Jeffem Kwatinetzem i Joe Macaluso. Niestrudzenie kręcił się wokół niej Simon Monjack. Starszy o osiem lat, bez powodzenia próbował sił w reżyserii, scenopisarstwie i fotografii. Przez obiektyw zobaczył Brittany po raz pierwszy. Była wtedy, jak sam powiedział, „młodziutka”. – Byłem cierpliwy. Czekałem, aż dorośnie – mówił potem, przyprawiając o gęsią skórkę nieufnych wobec niego przyjaciół aktorki. Simon ich niepokoił, bo plotkowano, że porzucił dzieci z poprzednich związków, ma problemy finansowe, potrzebuje zielonej karty. Brittany była ślepa na zagrożenia. W kwietniu 2007 roku poślubiła Monjacka. Nie było łatwo. Simon był patologicznym kłamcą, manipulatorem i zazdrośnikiem, który ograniczył jej kontakt ze światem zewnętrznym. Sączył jad, klarując jej, że wszyscy się od niej odwrócili, więc może liczyć tylko na niego.
Nowy dokument „Co się stało, Brittany Murphy?” na HBO Max zdradza kulisy związku Murphy z Monjackiem. Domorosły fotograf wciąż organizował sesje zdjęciowe z żoną w roli głównej – przebierał ją jak lalkę, kazał tańczyć, jak on zagra, zmuszał do pozowania w karykaturalnym makijażu. Na planach filmowych mianował się jej charakteryzatorem, choć nie miał pojęcia o wizażu. Obrysowywał jej usta kreską, daleko poza naturalną granicą warg. Obsesyjnie pilnował też jej wagi. Jak w dwuodcinkowym serialu zdradza jego była narzeczona, matka jego nieślubnego syna, Monjackowi podobały się „anorektyczne” kobiety. Przez oczekiwania męża Brittany nabawiła się anemii, która ostatecznie miała doprowadzić do jej śmierci. Przepytana przez twórców filmu koronerka wielokrotnie podkreślała, że nie miała powodu sądzić, że Murphy została zabita. Jej organizmowi brakowało energii. Reżyserka Cynthia Hill wywołała do tablicy także matkę Simona, która potwierdza manipulacyjne skłonności syna, wykazywane od najmłodszych lat. Przed kamerą wypowiedzieli się także przyjaciółki zmarłej gwiazdy: Kathy Najimy, Taryn Manning, czy Amy Heckerling. Najimy ze łzami w oczach przyznała, że czuła, jak bardzo nieodpowiednim mężem Simon był dla Brittany. – Powinnam była iść do niej. Walić w drzwi tak długo, jak byłoby to konieczne. Może by mnie wpuściła. Może mogłabym jej pomóc – mówi aktorka. Simon dbał jednak o to, żeby krąg przyjaciół Murphy skurczył się.
Przy jej boku zawsze była też „najwspanialsza na świecie bratnia dusza” – mama Sharon. W trójkę mieszkali w wielkim domu na wzgórzach Hollywood. Złośliwi twierdzili, że Simon romansuje z Sharon. Pewne jest to, że matka i mąż nie odstępowali Murphy na krok. W listopadzie 2009 roku polecieli z nią do Portoryko na plan „The Caller”. Zwolniono ją po pierwszym dniu zdjęciowym, bo podobno Simon przychodził pijany do studia. On i Sharon złapali gronkowca. Monjack, podobno cierpiący na liczne schorzenia, a najpewniej na syndrom Münchhausena, miał atak serca w samolocie. Brittany go reanimowała. Wciąż opiekowała się mężem i matką. Nim, bo twierdził, że cierpi na bezsenność, alergię i padaczkę, nią, bo kilka lat wcześniej chorowała na raka piersi.
Po powrocie do Los Angeles Brittany kiepsko się czuła. Była zmęczona, przeziębiona, apatyczna. Ostatni raz pokazała się publicznie 3 grudnia na otwarciu sklepu. – Jestem trochę szczuplejsza, niż chciałabym być – mówiła wtedy. W czarnej sukience, błyszczącym makijażu, wychudzona wyglądała jak cień dawnej siebie. Jej oczy wydawały się jeszcze większe. Jakby wołała o pomoc.
Miała dosyć życia w Hollywood. Zapytana o plany na 2010 rok, odpowiedziała: – Przeprowadzka do Nowego Jorku, macierzyństwo i nowy etap kariery. Czuła się coraz gorzej, ale Simon twierdził, że musi po prostu odpocząć. W piątek 18 grudnia umówiła się do lekarza na poniedziałek. Nie zdążyła na wizytę. W niedzielę rano 20 grudnia przewróciła się w łazience. – Nie mogę oddychać, pomóż mi, mamo. Umieram, kocham cię – miała powiedzieć. Wezwano karetkę. O 10.04 zmarła w szpitalu Cedars-Sinai Medical Cente.
„Jej usta były sine, bo nie mogła oddychać, w płucach miała wodę, brała równocześnie prozac, antybiotyk, lek na migrenę, na kaszel, na ból brzucha i przeciwzapalny” – pisał w „Hollywood Reporter” o ostatnich chwilach aktorki przyjaciel rodziny Alex Ben Bock. Policja oficjalnie uznała, że był to nieszczęśliwy wypadek. Uznano, że Brittany zabiły nieleczone zapalenie płuc, anemia i leki.
Na pogrzebie zabrakło ojca aktorki, Angela Bertolottiego, który rozpoczął prywatne śledztwo, nie wierząc, że śmierć Brittany można wytłumaczyć zapaleniem płuc. Podejrzewał, że w domu znajdowała się toksyczna pleśń. Niestety nie znalazł diagnostyka na miarę doktora House’a, który pomógłby udowodnić tę teorię. Film „The Brittany Murphy Story” stacji Lifetime z 2014 roku opowiadający o ekscesach córki nazwał „ohydnym”.
„Świat stracił promyczek słońca” – pożegnał ją Ashton Kutcher. „Słodka, ciepła, zdolna dziewczyna” – napisała Alicia Silverstone. „Nie mogę już oglądać naszego wspólnego filmu – »Przerwanej lekcji muzyki«, bo Daisy, postać grana przez Brittany, popełnia samobójstwo. Przyjaźniłyśmy się” – dodawała Winona Ryder.
– Brittany nie straciłaby życia, gdyby została panią domu w Edison w stanie New Jersey. Hollywood złamało jej serce. To miasto wykorzystuje ludzi – mówił Simon miesiąc po jej śmierci w programie telewizyjnym Larry’ego Kinga. Monjack umarł pięć miesięcy po żonie w tej samej łazience, też na zapalenie płuc. Jego śmierć wydaje się równie tajemnicza jak jej historia. – Zamieniłbym wszystko na jeden dzień z Brittany. Cóż mam począć bez niej? – mówił.
U szczytu kariery Murphy miała zagrać Janis Joplin. Film nie powstał, bo producentom nie udało się uzyskać praw do piosenek artystki. Ta rola do Brittany pasowała. Mogła dać jej pozycję, o której marzyła. Ale powtórzyć historii Joplin aktorka nie chciała. – Chcę umrzeć bezboleśnie, gdy będę bardzo, bardzo, bardzo stara. Chciałabym jak najdłużej być szczęśliwa i zdrowa – mówiła kilka lat przed śmiercią.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.