Trudno nie ulec szaleństwu #10yearschallenge. Dzięki akcji przypominamy sobie nierzadko urocze, a czasami nieodparcie zabawne zdjęcia sprzed dekady. Włosy zlepione lakierem, ciężki makijaż, opalenizna z solarium. A na pierwszym planie – brwi. Cienkie, bezbarwne i nienaturalne. Zupełnie inne niż łuki AD 2019.
Chude lata
Początek milenium to czas wyskubanych, mało wyrazistych, sztucznie wyglądających brwi. Kto urodził się z gęstymi, wyglądał niemodnie, więc regulował je u kosmetyczki albo własnoręcznie pęsetą. Wszystko było w porządku, dopóki nie zmieniła się moda. Włoski bowiem odrastały powoli i nie zawsze właściwie, bo sukcesywnie wyrywane tracą swój naturalny kierunek wzrostu.
– 10 lat temu inaczej myślało się o makijażu. Kończył się poniżej łuku brwiowego. Wystarczy spojrzeć na Kate Moss czy Naomi Campbell – ich brwi były niemal niewidoczne, co ogromnie zmieniało wygląd twarzy. Przyzwyczajone do takiego makijażu gwiazdy, a także zwykłe dziewczyny, nie zastanawiały się nad konsekwencjami. Zarośnięte łuki brwiowe o naturalnej linii były wówczas uznawane za nieestetyczne. Wyjątek? Supermodelka Natalia Vodianova, która nigdy z brwiami nie eksperymentowała. Nie pociągnęła jednak za sobą tłumu naśladowczyń – mówi Sergiusz Osmański, mistrz makijażu i dyrektor artystyczny Sephory.
Przeglądam swoje stare zdjęcia na Facebooku (także te sprzed 12-13 lat). Wszystko się zgadza. Dużo się dzieje na powiekach, ale brwi praktycznie nie istnieją. Znikają przy nadmiarze cieni, bronzera i krótkiej grzywki. A twarz ma zupełnie inne proporcje.
– Pełne brwi są ramą dla twarzy. Ta rama może być bardziej lub mniej udana. Zbyt obfite brwi u młodej osoby mogą dodać lat. Natomiast u dojrzałej kobiety odpowiednio dobrane kolor, rozmiar i kształt brwi działają jak lifting – opowiada Osmański.
I dodaje, że zamiast eksperymentowania na własną rękę lepszym pomysłem jest zasięgnięcie porady u profesjonalisty, który dokładnie wyrysuje nasze łuki. Wspominając spotkanie z królową brwi, Anastasią Soare z Anastasia Beverly Hills, jestem o tym przekonana. Moje brwi nigdy nie wyglądały tak pięknie jak wtedy, gdy poprawiła je cienką kredką ABH sama królowa.
Pęseta jest passé
Łuki brwiowe wpadły w ręce stylistek w brow barach, makijażystów oraz linergistek wykonujących makijaż permanentny. W brow barach można brwi przyciąć specjalnymi nożyczkami, co zmienia całą linię brwi i oka. Przycięcie włosków u nasady nosa na prosto podnosi oko, odmładzając twarz. Brwi można także woskować lub nitkować, co nadaje im kształt, jeśli z natury są gęste, mocne i wyraziste. Natomiast nie polecam tego zabiegu przy średnio gęstych lub cienkich włoskach.
Klasyką jest zabarwianie brwi henną. Maluje nie tylko włoski, ale także skórę, więc ten sposób sprawdza się u osób o cienkich i delikatnych brwiach. Braki można uzupełnić arsenałem kredek, pomad, cieni i maskar, od których w perfumeriach uginają się półki. Najlepsze kosmetyki znajdziesz w portfolio Benefit, wspomnianej Anastasia Beverly Hills (obie marki dostępne w perfumeriach Sephory), a także polskiej marki Delia Cosmetics. Jeśli nie masz bujnych brwi, sprawdzi się makijaż permanentny. Wiele osób się go jednak obawia…
– Makijaż permanentny ma w naturalny sposób podkreślić urodę. Niestety, nie zawsze jest wykonywany poprawnie. Mocno wyrysowane brwi, często o złym kształcie lub w nieodpowiednim kolorze, to najczęstszy błąd. Decyzja o wyborze linergistki powinna być więc przemyślana. Efekt naturalnie podkreślonych brwi można uzyskać, stosując technikę od microblading poprzez pudrową czy ombre. Na naturalny i satysfakcjonujący efekt wpływa wiele czynników: od pigmentów, przez techniki i urządzenia, po doświadczenie i profesjonalizm linergisty. Przed zabiegiem warto sprawdzić portfolio gabinetu – mówi Paulina Osinkowska, linergistka, szkoleniowiec makijażu permanentnego i youtuberka.
Ofiary nieudanego makijażu permanentnego często mają zbyt ciemne lub zbyt wyrysowane brwi, co przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Makijaż często odbarwia się na nienaturalne kolory. Czy można tego uniknąć?
– Na efekt końcowy makijażu permanentnego wpływa wiele czynników: odpowiednia pielęgnacja, dobrany pigment, głębokość pigmentacji czy zabiegi z zakresu medycyny estetycznej (m.in. kwasy, lasery), z których korzystają klientki po makijażu permanentnym. Poprawnie wykonany zabieg wymaga odświeżenia po około półtora, dwóch latach. Pigment ma prawo się odbarwić, ale nie zawsze ma to miejsce – dodaje Osinkowska.
Łuk triumfalny
#10yearschallenge pokazuje, że osoby z naturalnie gęstymi brwiami opamiętały się, jeśli chodzi o regulację, a osoby z cieńszymi optycznie je zagęszczają kredką lub pomadą. Jak to się zaczęło?
– Pełniejsze brwi, abstrahując od niezwykłej urody łuków brwiowych Cary Delevingne, wylansowała Pat McGrath na pokazie Galliano ready-to-wear na jesień/zimę 2006. Cały makijaż zbudowany był wówczas wokół przerysowanych brwi. W świat brwi wkroczyła niedługo później Anastasia Soare. Ale powszechną modę na większe brwi bez dwóch zdań zaczął Instagram. I to właśnie blogerkom, youtuberkom i influencerkom zawdzięczamy dzisiejszy wygląd brwi – mówi Sergiusz Osmański.
Te instagramowe bywają przerysowane. Zbyt równe i za ciemne. To zrozumiałe, bo w świetle fleszy i studyjnym oświetleniu makijaż musi być bardziej nasycony kolorem. Natomiast w świetle dziennym tak mocne brwi wyglądają przesadnie.
– Złota zasada jest taka, że kolor i odcień brwi (ciepły lub chłodny) definiuje kolor włosów od nasady do ok. 2 mm. Należy go pogłębić o jeden, dwa tony. Naturalnie wyglądają tylko łuki, które pasują do koloru włosów. W nadchodzącym sezonie brwi są mniej wyrysowane, a nie jak od szablonu. Mają miękkie linie i są przyprószone od środka pomadą lub cieniem, ewentualnie zaznaczone koloryzującym żelem – podpowiada Osmański.
A jakie brwi mają nosić blondynki, u których nasada włosów jest jasna? Mistrz makijażu podpowiada, że w takiej sytuacji lepszym pomysłem jest wykonanie efektu mokrych brwi, czyli podkreślenie ich żelem (nawet bezbarwnym) albo transparentnym błyszczykiem. To przyciemnia włoski, ale wygląda naturalnie.
– W Polsce wiele kobiet nadal żąda ciemnych brwi, które będą widoczne wiele lat po zabiegu. Oczekuje się, że makijaż permanentny da dożywotni efekt, bo kosztuje dużo pieniędzy. A zadaniem specjalistki jest wytłumaczenie klientce, jakiego efektu powinna się spodziewać. Na szczęście dzięki prasie i mediom społecznościowym możemy uświadamiać, że makijaż permanentny ma podkreślić urodę, a mocniejsze efekty da się uzyskać kosmetykami do makijażu. Kolor pigmentu powinien być dobrany do naturalnego koloru włosów klientki oraz jej urody. Bezpośrednio po zabiegu jest on bardziej nasycony ze względu na proces utleniania. A stabilizuje się po 4-6 tygodniach. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie określić efekt pigmentacji – podsumowuje Paulina Osinkowska.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.