Podczas pracy nad swoją czwartą kolekcją dla brytyjskiej marki Riccardo Tisci sięgnął do archiwów. Nie tylko do niemal 150-letniej historii domu mody, ale także do własnych wspomnień. „Memories” to zbiór inspiracji, impresji i odkryć poczynionych przez projektanta przez lata pracy twórczej. To właśnie one go ukształtowały.
W ostatnich latach transfery projektantów z jednego domu mody do drugiego obserwujemy z wypiekami na twarzy. Jak fani piłki nożnej śledzący, ile milionów dany klub zapłacił za najlepszego napastnika, kibicujemy naszym ulubieńcom. Chcemy, żeby trafili do miejsca, w którym będą mogli w pełni się rozwinąć, zdobyć doświadczenie, sięgając do archiwów, zrealizować własną wizję w ramach zastanego dziedzictwa. Nieoczekiwaną zmianą miejsca było przejście Riccarda Tisciego z Givenchy do Burberry. Nie dość, że projektant naznaczył paryską markę swoim stylem – równie szlachetnym, co zmysłowym – to jeszcze wydawało się, że zupełnie nie pasuje do londyńskiej marki, w której miał objąć stanowisko po Christopherze Baileyu. Brytyjczyk, który stworzył Burberry na miarę XXI wieku, przekazał pałeczkę Włochowi. A ten ustąpił, by stery w Givenchy mogła objąć Clare Waight Keller. Sądząc po ostatnich sukcesach (i uszycie sukni ślubnej Meghan Markle nie jest wcale największym z nich), tchnęła w paryską markę nowego ducha. A czy to samo udało się Tisciemu w Burberry?
Gdy we wrześniu 2018 roku światło dzienne ujrzała pierwsza jego kolekcja, krytycy wypowiadali się na jej temat ostrożnie. Półtora roku później podczas londyńskiego tygodnia mody Tisci zaprezentował czwartą odsłonę swojego Burberry. Kolekcja nie spogląda jednak w przyszłość, a sięga po inspiracje z przeszłości. Nie tylko marki, ale i samego projektanta. Sto looków, które mogli oglądać goście pokazu, to było swoiste best of Burberry i best of Tisci. Czy aby nie za wcześnie na podsumowania?
Pokaz zapowiadało na Instagramie zdjęcie róży – bladej, rozwiniętej, zmoczonej kroplami deszczu. Zdjęcie podwójne, trochę jak z talii kart, a trochę jak z kalejdoskopu, pokazywało ulotność, magię i piękno. To też spodziewaliśmy się ujrzeć na wybiegu. Wiadomo było również, że pojawią się muzy i ulubienice Tisciego. Recital na pianinie podczas pokazu dały siostry Katia i Marielle Labèque. Wystąpiła też Arca, transseksualna artystka z Wenezueli, która współpracowała już z Björk, Kanye Westem i FKA Twigs. Trzeba przyznać, że tak jak za czasów Givenchy, dla Tisciego liczy się inkluzywność. Na wybiegu pojawili się modele różnych płci, kolorów skóry i kultur. Wszystkim pasowały ubrania Burberry.
Kolekcja została w przeważającej mierze utrzymana w tonacji karmelowo-kawowo-czekoladowej. Najważniejszym wzorem była oczywiście krata pokazana w różnych formatach, kolorach i na wszystkich możliwych fasonach. Zachwycająca Joan Smalls przemknęła po wybiegu w dopasowanym kraciastym garniturze, Kendall Jenner nosiła bieliźniany top w kratkę przypominający trochę biustonosz od bikini, w którym Beyoncé pokazała się w teledysku „03 Bonnie & Clyde”, a Ugbad Abdi miała na sobie kraciasty total look łączący wzory lekko grunge’owe z zupełnie klasycznymi.
Zachwyt wzbudzały nie tylko trencze, ale wszystkie okrycia wierzchnie – otwierający pokaz płaszcz z bufkami, skórzany w odcieniu caffe latte narzucony na o ton ciemniejszą sukienkę z tego samego materiału czy matriksowy – czarny skórzany, długi do ziemi. Nie mogło zabraknąć pełnych wdzięku peleryn i college’owych budrysówek.
Kratę Tisci przełamał cętkami, które tak lubił u Givenchy, a także, co zaskakujące, paskami utrzymanymi w stylu strojów sportowych drużyn rugby z elitarnych brytyjskich szkół. Pokaz zamknęła typowa czerń Tisciego, bliższa znów dokonaniom Givenchy niż Burberry. Czyżby mistrz tęsknił za swoją dawną pracą? A może chce przemycić jak najwięcej własnych pierwiastków do skostniałej struktury? W końcu dla fanów mody najbardziej fascynujące jest odkrywanie smaczków – próba oddzielenia tego, co w kolekcji należy do marki, a co do własnej wizji projektanta. Im więcej udaje się oddać siebie, przy jednoczesnym utrzymaniu harmonii z marką, tym lepiej świadczy to o sile osobowości projektanta.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.