Po śmierci Karla Lagerfelda oczy całej branży zwróciły się w kierunku Virginie Viard. Następczyni Kaisera zaprezentowała właśnie swoją pierwszą kolekcję dla domu mody Chanel, zabierając zgromadzonych gości w niezwykłą podróż koleją.
Kiedy 19 lutego świat obiegła informacja o odejściu niemieckiego projektanta nie tylko branża mody pogrążyła się w żałobie. Lagerfeld był ikoną popkultury, projektantem na miarę XXI wieku, który nie tylko swoją twórczością, ale biznesowym podejściem do mody, na zawsze zmienił jej oblicze. Trzy miesiące temu w Grand Palais odbył się pokaz ostatniej kolekcji Karla, którą zaprojektował wspólnie z Viard. W pierwszych rzędach zasiadły wszystkie ulubienice projektanta: Naomi Campbell, Claudia Schiffer, Kristen Stewart czy Marion Cotillard. Pokaz otworzyła Cara Delevigne, która przechadzając się po wybiegu nie kryła smutku i łez. Prezentacja kolekcji jesień zima 2019-2020 potwierdziła także geniusz Lagerfelda jako magika scenografii. Z każdą kolekcją zapraszał gości do innego świata, stworzonego specjalnie na tę okazję w paryskim Grand Palais. Wielki globus, rakieta kosmiczna, wodospady, karuzela z gigantycznymi torebkami Chanel, a ostatnio alpejska wioska ze śniegiem, chatkami, a także nartami z logo marki. W tym zimowym otoczeniu branża nie tylko żegnała mistrza, ale także przygotowywała się na nadejście jego następczyni.
Kim jest Virginie Viard? O Francuzce wiadomo stosunkowo niewiele. Od ponad 30 lat była prawą ręką mistrza, nawet lewą, jak sam zwykł mawiać Lagerfeld o skromnej projektance. Przygodę z Chanel rozpoczęła w 1983 roku, kiedy dostała się na staż w dziale zdobień haute couture. Zresztą do dziś lubi strojne zdobienia na sukienkach. W ostatnich latach to ona sprawowała pieczę nad powstawaniem praktycznie wszystkich kolekcji francuskiego domu mody. Jedno jest pewne, Lagerfeld ufał jej bezgranicznie: – Nasza relacja opiera się na przywiązaniu i prawdziwej przyjaźni – mawiał.
Viard unika rozgłosu, woli działać zza kulis. Dopiero po śmierci Kaisera na Instagramie pojawił się jej oficjalny profil, na którym znajdziemy tylko dwa zdjęcia – wszystkie z Karlem. Czy projektanta będzie kontynuować spuściznę Cesarza mody i Coco Chanel?
Gości przybyłych do Grand Palais przywitała po raz kolejny spektakularna scenografia. Viard przekształciła paryską przestrzeń w stację kolejową utrzymaną w stylu Beaux-Arts, nawiązując tym samym do ducha podróży i kolekcji Métiers d'art. Każda zaprezentowana stacja odnosiła się bowiem do lokalizacji tych kolekcji, począwszy od Rzymu, przez Edynburg i skończywszy na Antibes. Przed pokazem gości zaproszone na iście paryskie śniadanie. Ponadto scenografia nawiązywała do stacji, na której Coco Chanel spotkała miłość swojego życia, Boya Capela.
W jaką podróż zabrała gości Viard? Kierunek – Chanel! Na wybiegu królowały współczesne i zdecydowanie swobodne sylwetki. Pokaz otworzyła modelka ubrana w zestaw, który w 2019 roku mogłaby założyć sama Coco Chanel: luźne spodnie, którym towarzyszył żakiet z dużym kołnierzem zapinany pod szyję. Do tego marszczony w talii top z falbanką na dole. Całość uzupełniała czarna kokarda przy szyi ozdobiona kwiatkiem. Kokardy pojawiały się zresztą w przeróżnej formie: pasków, topów, ozdób na ramionach, a nawet naszyjników. Viard postanowiła w kolekcji na grę detali i warstw, zestawiając ze sobą długie leginsy z logo Chanel z tweedowymi żakietami w intensywnych odcieniach z licznymi kieszeniami. Na marynarki w stylu cropped swobodnie zarzuciła kardigan w paski, a asymetryczną kamizelkę w lawendowym odcieniu połączyła z pikowanym kompletem.
Chanel Cruise 2019-2020 to także lekko przeskalowane płaszcze w odcieniach brązu i soczystej czerwieni. Tweedowe komplety, tak dobrze znane fanom Coco oraz twórczości Lagerfelda, Viard prezentuje nie tylko w formie żakietu i spódnicy, ale także ze spodniami 7/8. Pastelowe, cukierkowe odcienie błękitu, fioletu i różu, kontrastuje z intensywną fuksją, zielenią i czerwienią. W kolekcji znajdziemy nawiązania do lat 80. i 90. w formie bermudów, kombinezonu z szerokimi ramionami, a także spodni typu pumpy, które w wersji Viard kończą się tuż za kolanem. Kobiece sukienki w wersji maxi zdobią ręcznie naszywane kwiaty, a także wysokie białe kołnierzyki. Koronka miesza się tutaj z prześwitami, tweed z kratą i kwiatowymi wzorami. Nie zabrakło także wyrazistej biżuterii z logo marki – kolczyki, naszyjniki i bransolety, które nosimy w wersji total look na dwóch nadgarstkach. Nowością w kolekcji marki są chusty w stylu Saint Tropez, których nie powstydziłaby się sama Jackie Kennedy oraz torebka w formie uprzęży. Projektantka sięgnęła także do przeszłości i klasyczny, dwukolorowy model butów Chanel przeniosła do lat 60., prezentując eleganckie, lakierowane botki i baleriny.
Kobieta w wizji Viard jest gotowa, aby wsiąść do pociągu i udać się do słonecznej destynacji. Czy kiedy wysiądzie na stacji końcowej równie mocno będzie podążać ścieżką swoich poprzedników?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.