Chanel Métiers d’art: Faworyta i damy dworu
Tiul, skóra, tweed i, oczywiście, perły. Virginie Viard, dyrektorka kreatywna Chanel i ochmistrzyni pokazu, prowadzi dialog między epokami, prezentując własną królewską świtę – średniowieczne matrony, renesansowych książąt i arystokratów doby baroku. To jej własna lekcja historii mody, jej reinterpretacja stylu Coco i jej triumf.
Legenda głosi, że słynne logo marki złożone z odwróconych literek „C” nawiązuje do pradziadka Mademoiselle Coco. Ponoć wypalał inicjały na drewnianych wyrobach. Miało to stanowić inspirację dla tłoczonego emblematu, który zaprezentowano wraz z wypuszczeniem na rynek perfum Chanel nr 5. Inni mówią, że projektantka czerpała z sygnatury widniejącej nad drzwiami jej ukochanego pałacu Crémat. A może ma to związek z inskrypcjami, jakimi Katarzyną Medycejską zdobiła swoje komnaty?
Podejmując próbę rozwiązania tej zagadki, Virginie Viard przeniosła się znad Sekwany do Doliny Loary, a konkretniej, Château de Chenonceau. Zamek Dam był niegdyś zamieszkiwany przez Katherine Briçonnet, Diane de Poitiers oraz królową z rodu Medyceuszy. Żona delfina, a następnie władcy Francji, dodała rezydencji nieco osobistych akcentów, o czym świadczą liczne monogramy powstałe ze splecionych liter „C”, przypominających symbol Chanel. Jak większość Francuzów, Virginie odbyła szkolną wycieczkę śladami budowli znad Loary. Teraz powraca pamięcią do beztroskich chwil dzieciństwa, aby poprowadzić lekcję historii mody.
Bladoróżowe niebo odbijające się w tafli rzeki i wszechogarniający mrok, z którego wyrasta rozświetlony zamek. Trafiamy do monumentalnej sali z licznymi płaskorzeźbami i marmurową posadzką ułożoną we wzór szachownicy. W pomieszczeniu zjawia się Kristen Stewart, faworyta i symboliczna muza, reprezentująca wszystkie poprzednie mieszkanki rezydencji. Uchylają się wrota, zza których zaczynają wychodzić modelki, a właściwie damy dworu. Dyrektorka kreatywna marki uwspółcześnia ikoniczne elementy garderoby z przestrzeni wieków, czego efektem jest powstanie chociażby tweedowego kompletu złożonego z sukienki i krótkiego płaszczyka. Alabastrowa tkanina z przebłyskami czerni przypomina królewskie futro z gronostaja. Materiał kształtuje także powłóczystą pelerynę w najpopularniej barwie średniowiecza – kolorze marzanny oraz grubo tkany melanżowy żakiet wzorowany na XVI-wiecznym męskim kubraku. Okrycie sparowano z dżinsową spódnicą malowaną w baśniowe kwiaty inspirowane okazami znalezionymi w ogrodach otaczających Château. Niebieskości wdarły się również na surcot bouclé.
Pojawia się żakardowy kaftan haftowany srebrną nicią w przebiśniegi i bratki. Obfitość zdobień definiuje dopasowany gorset zwiewnej sukni z organzy, a tak powstała sylwetka przywodzi na myśl kreacje Margot. Dramatyczne płaszcze w kolorze ochry stopniowo wpadają w czerń, aż na wybiegu pojawia się projekt z aksamitu z wywiniętymi mankietami obitymi atłasem. Do tego długie sztyblety i teatralne kapelusze – coraz szybciej nadciąga epoka D’Artagnana. Echo trzech muszkieterów pobrzmiewa także dzięki wielowarstwowym kryzom lub tym z jedwabiu. Częstym motywem tegorocznego pokazu Chanel Métiers d’art, który składa hołd pracowniom rzemieślniczym współpracującym z domem mody, są kolczugi. Elementy rycerskiej zbroi ujawniają się w splotach opływowej, tweedowej sukienki lub tej z tiulu o naszytych skórzanych pasach spiętych metalowymi klipsami. Ale skoro Virginie opowiada historię stylu królewskiej Francji nie mogło zabraknąć nawiązania do Ludwika XIV – spodnie z pęknięciami wiązanymi kokardami oraz trzewiki z biżuteryjną klamrą. Dyrektorka kreatywna powieliła również wzór szachownicy z kamiennego wybiegu. Cekinowe zdobienia pojawiły się miniówkach, które połączono z wszechobecnymi leginsami z lycry. Próba zachowania etykiety, nowy trend, czy wierność słowom Chanel, która widząc krótkie spódniczki, pytała: „Czy będąc dojrzałą kobietą wygląda się młodo, pokazując stare kolano? Lub będąc dziewczęciem, czy wygląda się pięknie, pokazując brzydkie kolano?”.
Wśród dodatków, oprócz spandeksu, połyskiwały sznury pereł, szmaragdów i rubinów nawiązujące do epoki elżbietańskiej oraz kołnierze z łez perłopławów zastępujących koronkę. A biżuteryjne opaski zwieńczały burzę loków modelek. Złociste pantofelki, marszczone rękawiczki, wysokie czepce z welonem, a także szeroki pas wyszywany koralikowym wizerunkiem Zamku Da
m. Zdaje się, że duchy Katherine Briçonnet, Diane de Poitiers i Katarzyny Medycejskiej na chwilę ożyły, by oklaskiwać z faworytą świata mody kolejny sukces Chanel, a może nawet, by zapalić z Mademoiselle Coco papierosa, jak miała to w zwyczaju projektantka.