Znaleziono 0 artykułów
29.07.2024

Tego lata wszystko jest „brat”. Jak rozumieć wiralowe hasło?

29.07.2024
(Fot. Justin Sullivan/Getty Images)

Gdy Charli XCX zakomunikowała w swoich mediach społecznościowych „Kamala IS brat”, sztab wyborczy wiceprezydentki USA ekspresowo zareagował, ustawiając w portalu X zielone zdjęcie w tle, w kolorze okładki płyty „Brat”. Potwierdził, że Kamala Harris, jak ten bucowaty smarkacz z tytułu albumu, sięga po swoje. Ale dlaczego o piosenkach brytyjskiej wokalistki zaczęło się mówić, że tracą urok, lekkość, bezkompromisowość?

Ostatnie tygodnie zdecydowanie należały do Charli XCX i jej najnowszego, znakomitego albumu. Memy, virale, listy przebojów. Dziś jednak media wieszczą brzydki finał lata w rytmie płyty „Brat”, twierdząc, że szlachetna popkultura została nadużyta do wyrachowanej gry politycznej, gdy pod sukces muzyczki podpiął się sztab wyborczy Kamali Harris.

„Gdy tylko zjawisko osiąga pewien poziom wysycenia, dociera do ludzi o pospolitych gustach, którzy nie do końca rozumieją, z czym mają do czynienia” – pisze James Greig w brytyjskim serwisie „Dazed” poświęconym modzie i kulturze. „Nie można odmawiać innym dostępu do kultury, złośliwością jest choćby próbować, ale mimo wszystko znajduję w sobie nowe pokłady sympatii dla tego archetypowego gościa, który wkurza się, gdy jego ulubiony alternatywny zespół podpisuje kontrakt z dużą wytwórnią i odnosi mainstreamowy sukces. Może zbyt szybko go osądziliśmy, może zlekceważyliśmy jego cierpienie, może od początku miał rację”. To reakcja na niespodziewany wzrost popularności Charli XCX i jej szóstej, wydanej przed kilkoma tygodniami płyty „Brat”. Dziennikarz „Dazed” kręci nosem, że „Brat Summer” – czyli lato bezkarnego ekscesu w rytmie nowych piosenek Charli XCX – straciło swój urok, gdy do zabawy dołączyli politycy amerykańskiej Partii Demokratycznej, boomerska redakcja CNN i korporacje kapitalizujące specyficzny język płyty.

To nie jest odosobniona opinia, bo zmierzch „Brat Summer” diagnozuje też serwis muzyczny Pitchfork. A fani Charli XCX kontrują, że te doniesienia to jedynie żenujące utyskiwania snobów z niszowych mediów, którzy z zasady odrzucają wszystko, co popularne. Dokładnie jak ten gość, który obraża się, gdy jego ulubiony alternatywny wykonawca zdobywa szczyt listy przebojów. Kto ma rację?

Charli XCX zainaugurowała renesans klubowych brzmień w popie

(Fot. Getty Images)

Na pewno nie ten koleś przywiązany do mylnie rozumianego etosu muzyki alternatywnej, bo akurat Charli XCX zdobywa największą popularność bez potrzeby upraszczania swojej muzyki i podlizywania się masowej publiczności łatwymi melodiami. „Brat” to album kompletny, brawurowy i progresywny. Charli XCX na swojej szóstej już płycie wraca do korzeni, gdy jako młoda dziewczyna występowała na londyńskich imprezach rave’owych, ale nie można tej płyty zredukować do hedonistycznych uciech, bo arogancja i ekstrawertyzm muzyki klubowej na „Brat” kruszy się w głęboko emocjonalnych introspekcjach. Zabawa i refleksja, tupet i wrażliwość, demonstracyjne samouwielbienie i uczciwe wglądy w siebie – to płyta przeciwieństw inteligentnie zgranych. „Brat” syntetyzuje wszystko, co najlepsze w dotychczasowym dorobku Charli XCX. A ona wie, że była pierwsza.

„Jestem twoim ulubionym odniesieniem” – śpiewa w „360” i ma rację, bo to ona zainaugurowała renesans klubowych brzmień w popie, czego beneficjentką jest dziś chociażby Dua Lipa. Charli XCX czuje, że jest wielka, bo „Brat” doceniają nie tylko branżowe media, lecz również masowa publiczność. To jej najwyżej notowana płyta na wybrednym amerykańskim rynku – album „Brat” debiutował na trzecim miejscu „Billboard Hot 200”.

Triumf Charli XCX z jednej strony jest konsekwencją przemyślanej strategii – od prostej okładki w konkretnym odcieniu zielonego, która stała się wdzięczną podkładką pod memy, po nakręcające zainteresowanie referencje w tekstach, jak linijka „I’m so Julia” z kawałka „360”, czyli odwołanie do influencerskiej potęgi Julii Fox, które już weszło do codziennego języka. Z drugiej strony sukces „Brat” to także następstwo organicznych, spontanicznych działań – jak choreografia do piosenki „Apple”, którą stworzyła amerykańska aktorka i tiktokerka Kelley Heyer i która stała się przebojem mediów społecznościowych; własne interpretacje tańca publikują zasięgowe gwiazdy jak Daisy Edgar-Jones i Glen Powell czy Jessica Alba.

Płyta „Brat” jest deklaracją niepodległości

Płyta Brat Charlie XCX / (Fot. Materiały prasowe)

Najbardziej poruszający moment „Brat Summer”? Premiera singla „Girl, So Confusing” w zremiksowanej wersji z gościnnym udziałem Lorde. Dwie dziewczyny łączą siły i precyzyjnie wskazują na złożoność kobiecych relacji. „Czy czekasz, aż powinie mi się noga?” – takie mocarne linijki jak ta budują ten utwór, a Charli XCX i Lorde, wcześniej rzekomo skonfliktowane, dekodują toksyczny przekaz kultury, który zmusza nas, by w innych kobietach widzieć przede wszystkim zagrożenie. Ale też normalizują niedoskonałość dziewczyńskich relacji, na którą nie ma miejsca w surowych podziałach na dobre i złe feministki. – Kiedyś media nastawiały kobiety przeciwko sobie – opowiadała Charli XCX w rozmowie z „The Guardian”. – Potem popularnym narzędziem sprzedaży stał się feminizm, który w branży muzycznej wydestylowano do takiego przekonania, że jeśli lubisz i wspierasz inne kobiety, to jesteś dobrą feministką. Za to jeśli nie lubisz wszystkich kobiet, które chodzą po ziemi, jesteś złą feministką. To nierealistyczne oczekiwanie wobec kobiet. Przecież nasze relacje są skomplikowane i wielowymiarowe. „Girl, So Confusing” jest więc manifestem rozsądnego oporu wobec wyidealizowanych standardów, a całe „Brat” jest cudownie zuchwałą deklaracją niepodległości. Charli XCX jednocześnie kpi z kultury narcystycznego indywidualizmu i docenia terapeutyczne potencjały bezwzględnego skupienia na sobie. Jest ironiczna i autentyczna, zdystansowana i szczera. Tytułowy „Brat” to w końcu roszczeniowy, rozpuszczony, zakochany w sobie, głodny atencji dzieciak. Tylko kto to widział, żeby „Brat” była kobietą.

Poparcie dla Kamali Harris to spontaniczny wyraz radości z jej sukcesu

(Fot. Justin Sullivan/Getty Images)

„Kamala IS brat” – zakomunikowała w swoich mediach społecznościowych Charli XCX, gdy urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden wycofał się z walki o drugą kadencję, a kandydatką demokratów została obecna wiceprezydentka Kamala Harris. Zwolennicy teorii o zmierzchu „Brat Summer” twierdzą, że ten skromny post okazał się początkiem końca, bo sprawił, że Charli XCX zainteresowały się środowiska tak ignoranckie wobec popkulturowych fenomenów, że niezdolne zrozumieć, o co w nich chodzi. Sztab wyborczy Kamali Harris ekspresowo zareagował, ustawiając w portalu X zielone, jak okładka płyty, zdjęcie w tle. Dyskusja w stacji CNN, czym w ogóle jest „brat”, stała się przyczynkiem do zdiagnozowania pokoleniowej przepaści. Starzy nie rozumieją młodych, stare media nie potrafią mówić o zjawiskach nowej popkultury. Kolejni politycy z obozu demokratycznego postujący treści nawiązujące do estetyki „Brat Summer”, drętwym humorem kompletnie pozbawiają lato w rytmie „Brat” lekkości i frajdy. A korporacje, które próbują wykorzystywać retorykę albumu, by opowiadać na swoich kanałach społecznościowych o sztuce rebrandingu i sekretach rynkowego sukcesu, pokazują, jak łatwo sens wartościowego przekazu można zbrukać marketingowym bełkotem i spłycić.

To cytowane poparcie dla Kamali Harris było spontanicznym wyrazem radości z sukcesu innej kobiety, która śmiało staje do wyścigu o najważniejsze stanowisko w państwie i, jak ten bucowaty smarkacz z tytułu płyty, sięga po swoje, bo należy jej się. A że na fali popularności zjawiska „Brat” próbują popłynąć również ludzie, którzy je nierozumnie zawłaszczają? To nie pierwszy raz, gdy niepowołane ręce stawiają popkulturę w błędnym kontekście. Fani muzyczki dodają, że „Brat Summer” skończy się, kiedy Charli XCX powie, że to koniec. Charli XCX na doniesienia o śmierci „brat lata” napisała tylko: „Do zobaczenia w przyszłym tygodniu”. A to może oznaczać premierę specjalnej edycji albumu z remiksami wszystkich utworów. „Brat Summer” się nie kończy, przeciwnie – robi się jeszcze bardziej gorące.

Angelika Kucińska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Tego lata wszystko jest „brat”. Jak rozumieć wiralowe hasło?
Proszę czekać..
Zamknij