Znaleziono 0 artykułów
08.08.2022

Co siedzi w głowie incela

08.08.2022
Fot. Getty Images

Incele to subkultura skupiająca mężczyzn, którzy pozostają w mimowolnym celibacie. Mimo chęci i prób nie potrafią znaleźć romantycznego lub seksualnego związku i staje się to powodem ich wielkiej frustracji. O swoich żalach i złości lubią rozmawiać na zamkniętych forach w internecie. Środowisko jednak zamiast rozładowywać napięcia i znajdować rozwiązania problemów, podsyca roszczeniową postawę, zaszczepia mizoginię i rasizm. Niekiedy roznieca wściekłość do tego stopnia, że dochodzi do tragedii – samobójstwa poprzedzonego zbiorowym morderstwem. Taki właśnie był przypadek Elliota Rodgera, jednego z najsłynniejszych inceli. W książce „Ile kosztuje żona” sylwetkę Rogera analizuje Violetta Rymszewicz.

Ma trzydzieści jeden lat, jasnobrązowe krótkie włosy, niebieskie oczy. Starannie utrzymana broda porasta dolne części policzków. Jest przystojny. To obiektywna ocena. Ktoś w komentarzach napisał: „Wyglądasz jak wojownik ze Sparty”. Uwaga byłaby trafiona, gdyby nie to, że sprawia wrażenie nieśmiałego. Mówi cicho, niepewnie i ucieka wzrokiem, nerwowo spoglądając to na boki, to w górę. Na imię ma James, jego kanał na YouTubie – JustJames – obserwuje ponad 35 tysięcy osób, a wideo, w którym opowiada, jak to jest być trzydziestoletnim prawiczkiem, stało się viralem. Obejrzało je ponad 2 miliony osób, dodając pod nim 26,6 tysiąca komentarzy. James jest inteligentny, świadomy swoich wad i słabości. Odwołuje się do inceli i najdoskonalszego dżentelmena Elliota Rodgera, kiedy z mocą podkreśla: „Nigdy nie zrobiłbym czegoś podobnego” – i z rozbrajającą szczerością dodaje: „Chociaż podobnie jak on jestem narcyzem”. Podobieństw między Jamesem a Elliotem Rodgerem jest więcej. Łączy ich na przykład trudne, niespokojne dzieciństwo. Rodzice Jamesa rozwiedli się, kiedy miał siedem lat. Ojciec był agresywny. Dom z niekończącymi się awanturami nie dawał poczucia bezpieczeństwa, więc James nauczył się, że świat to miejsce nieprzyjazne i pełne agresji. Problemy z tożsamością przyszły, kiedy skończył trzynaście lat. Zaczęło się od wypadku.

Był luty. Panował ziąb. Rzucał się z kolegami śnieżkami, kiedy ktoś trafił go w twarz bryłą lodu. Złamany nos się zagoił, ale został guz. Wkrótce po wypadku przyszło dojrzewanie, a wraz z nim problemy ze skórą. Trądzik z czasem ustąpił, ale pozostawił po sobie brzydkie sine blizny. James chciał uciec od świata, izolował się coraz bardziej i żył w alternatywnej rzeczywistości gier oraz filmów porno. Spał całymi dniami, nie chodził do szkoły. Zamknięty w pokoju, godzinami grał lub masturbował się aż do wyczerpania.
„Czułem się brudny, czułem obrzydzenie do siebie” – wyznaje.
„Mam nadzieję, że opowiadając swoją historię, powstrzymam innych przed popełnieniem podobnych błędów”.

Fot. Wyd. Znak

Kiedy James miał dwadzieścia lat, postanowił pójść na siłownię. Wierzył, że dobrze zbudowany przyciągnie kobiety. Pojawiły się pierwsze sukcesy, poznał nowych ludzi, ale wkrótce autodestrukcja wróciła. „Zacząłem brać sterydy” – opowiada. „Moje hormony oszalały, libido spadło do zera, a na całym ciele pojawił się straszny, bolesny, krwawiący trądzik”. Na youtubowym wideo blizn i trądziku nie widać. Nie wiemy, czy James zadbał o światło, a może o filtry? Faktem jest, że wygląda naprawdę dobrze. Nieco więcej widać na zdjęciach, które są ilustracją artykułu w serwisie inter-netowym BBC. Rzeczywiście blizny są widoczne, ale nie przeszkodziły Jamesowi w ułożeniu sobie życia. Dzięki youtubowym wyznaniom poznał dziewczynę. Wyznaje:

„Byłem incelem. Dzisiaj nie określam się już żadnymi etykietkami – nie ma ideologii, do której musiałbym się dostosować. Jestem tylko zwykłym głupcem próbującym uczyć się na błędach z przeszłości. Kiedy słyszę od młodych mężczyzn w internecie, że wciągają się w świat inceli, po prostu mówię im, aby wyszli do świata, poznali ludzi i poszukali pomocy, której potrzebują. W przeciwnym razie będą gnić samotnie w swoich sypialniach, tak jak ja, i karmić się nienawiścią.

Incele mają obsesję na punkcie seksu. Ta obsesja ma kilka wymiarów. Pierwszy z nich to dostępność. Incele głęboko wierzą, że seks heteroseksualny jest przywilejem mężczyzn, kulturowym standardem, w którym kobiety muszą być dostępne seksualnie.

Paradoks polega na tym, że w incelskich głowach panuje przekonanie, że dostęp do seksu pozostaje ograniczony. Brak seksu rodzi frustrację, frustracja agresję i ogromną potrzebę wyjaśniania przyczyn erotycznych porażek. Winne są oczywiście kobiety. Te kusicielki, bezmyślne lalki do seksu, płytkie, nieinteligentne, goniące za kasą, puszczające się na prawo i lewo, ale sypiające tylko z umięśnionymi, bogatymi i atrakcyjnymi. Zresztą w incelskim umyśle faceci, którzy odnoszą sukcesy seksualne, też zasługują na pogardę – jako ci, którzy dla seksu spełniają płytkie kobiece marzenia o umięśnionych ciałach i wielkich penisach. Incelskie frustracje, ukryte w czeluściach manosfery, karmią się wstydem z powodu braku seksu i nienawiścią do kobiet – w mniemaniu inceli – przyczyn nieudanej męskości.

Incelskie rozważania o seksie i związkach to również pokaźny pakiet niekonsekwencji. Kobiety mają być dostępne, ale najlepiej, gdyby były dziewicami. Incele czują się odrzuceni, bo nie spełniają wyśrubowanych norm w zakresie wyglądu, i o odrzucenie obwiniają kobiety, ale bezustannie porównują się do mężczyzn, którym seksualne podboje przychodzą bez trudu. Słowem – inceli irytują normy stworzone przez mężczyzn, ale winą za ich pojawienie się, szeroki zasięg i siłę społecznego rażenia obwiniają kobiety. Socjologowie, badacze męskości, nazywają ten mechanizm „uszkodzonym uprawnieniem” lub „dramatyczną utratą” przywilejów i niezbywalnego prawa do seksu. Utrata przywilejów rodzi frustracje i – jak pisze socjolog Eric Madfis – „hipermęską” reakcję w postaci rozbuchanej agresji, a nawet gwałtownej zemsty, z mordowaniem kobiet włącznie. W tradycyjnym i często także incelskim rozumieniu męskość utożsamia się z dominacją i utrzymywaniem władzy.

Dramatyczny paradoks świata inceli polega na tym, że przy braku doświadczeń z kobietami wzorce męskości czerpią z własnych obsesji, zaburzeń psychicznych i społecznych, wyobrażeń oraz z… pornografii. To drugi wymiar incelskiej manii na punkcie seksu – pornografia i przemoc. Incele dużo dyskutują o kobietach, związkach i relacjach damsko-męskich. Kłopot w tym, że wszystkie ogniste spory i dyskusje odbywają się wyłącznie za zamkniętymi drzwiami forów dla wybranych. Nie ma tam miejsca na dialog z kobietami, chadami ani z nikim innym, kto podaje w wątpliwość skomplikowany incelski światopogląd. Przeciętny nastoletni incel – odizolowany od świata, często z problemami psychicznymi lub skrajnym nieprzystosowaniem – uczy się o kobiecości z filmów porno i przejmuje z nich język pełen upokarzania, dyskryminacji i przemocy.

„Dupa”, „cipa”, „dziwka” to najłagodniejsze określenia kobiet z incelskich forów. W tym zakresie pornograficzny świat jest niezwykle kreatywny i pełen określeń typu: cumdumpster – „kontener na spermę” lub fuckhole – „kurwidołek”. Z badań wynika, że na incelską wyobraźnię najbardziej działa przemoc lub obrazy upokarzanych kobiet, jak np. bukkake. Pornografia to czysta mizoginia, incele z braku doświadczenia z prawdziwymi kobietami i realnymi związkami czerpią z niej nie tylko język, ale również wizje kobiecości i wzorce traktowania płci przeciwnej. Zgodnie z pornograficzną formatką – kobiety kochają duże penisy, przemoc i upokorzenie. Tak oto rodzi się i utrwala kultura gwałtu i przemocy. Czy i jak można ją spacyfikować? Przedstawiam: oto męskie lekarstwa na wygaszenie incelskiej gorączki seksu.

Książka Violetty Rymszewicz „Ile kosztuje żona. Mroczne sekrety rynku małżeńskiego” ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Koncept

Violetta Rymszewicz
  1. Kultura
  2. Książki
  3. Co siedzi w głowie incela
Proszę czekać..
Zamknij