Jak uprawiać waniliowy seks, by mieć z niego jak najwięcej frajdy
Waniliowy seks bywa utożsamiany z nudą. Jednak może zapewnić zmysłowe doznania na najwyższym poziomie. Sprzyja też budowaniu wyjątkowej intymności seksualnej. Dążąc do sekspozytywności, czas przestać się wstydzić seksu, który znakomita większość z nas praktykuje na co dzień. Jak osiągnąć w nim mistrzostwo?
Jeszcze niedawno w rozmowach o seksie głównym wątkiem były wszelkie ekscesy, urozmaicenia. Kink czy BDSM może wymagały odczarowania i wprowadzenia do naszych sypialni, jednak równocześnie waniliowy seks zaczął obrastać w stereotypy. Zaczęło się wydawać, że nie wypada mówić, że lubi się delikatny dotyk albo zmysłowe długie pieszczoty jako seks, a nie gra wstępna. Randkując na Tinderze, spotykałam się z pytaniami o moje kinki. Zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście wszyscy wreszcie zaczynają tak wzbogacać swoje życie seksualne? A co z waniliowym seksem, w którym można odnaleźć wiele smaków, rozkoszować się nim i budować na jego podstawie prawdziwą bliskość i intymność. Zwłaszcza gdy dopiero się poznajemy i możemy powoli tworzyć własny rytuał intymny, poznawać swoje strefy erogenne, czerpać z tego niezwykłą rozkosz.
Na czym polega waniliowy seks
– Waniliowy seks to termin używany do opisywania aktywności seksualnych, postrzeganych jako bardziej tradycyjne, konwencjonalne. Stawia się go w opozycji do BDSM czy kinku. Do waniliowego seksu przypisywane są pozycje uznawane za standardowe: na łyżeczkę, misjonarska czy pozycja krzesło. Zwykle uznaje się też, że vanilla sex to taki bez gadżetów, o mniejszej intenstywności, delikatny. Bez elementów bólu czy dominacji. Bez przebieranek, odgrywania ról – opisuje pojęcie waniliowego seksu seksuolożka Patrycja Wonatowska. – Nazwa tego popularnego seksu odnosi się do kulinariów, do jednego z podstawowych i bardzo przyjemnych smaków, przeciwieństwa pikantności. Warto też pamiętać, że wanilia uchodzi za silny afrodyzjak, zarówno jeśli chodzi o smak, jak i zapach.
Kulinarna metafora bardzo pasuje do tego rodzaju seksu. W końcu mamy różne preferencje kulinarne, ale też ochota na dany smak może pojawić się w konkretnych warunkach.
Różnimy się od siebie, nasze preferencje się zmieniają, nasza seksualność jest dość płynna. Dlatego też vanilla shaming, czyli zawstydzanie ze względu na to, że ktoś preferuje taki, a nie inny seks, jest absurdalne. W seksie chodzi przecież o to, by czerpać z niego satysfakcję, rozkosz, niezależnie od tego, jaki rodzaj seksu nas do tego doprowadza.
Waniliowy seks, w który wpisana jest bliskość emocjonalna, pozwala stworzyć warunki, w których można przesuwać swoje seksualne granice, bezpiecznie próbować różnych smaków, dodawać je do swojego seksualnego menu i, w zależności od zachcianki, odpowiednio miksować.
Uprawiasz waniliowy seks? Nie masz czego się wstydzić!
Vanilla shaming może wiązać się też z tym, że gardzimy zmysłowym stosunkiem, ponieważ jesteśmy tak bardzo rozpędzeni i przebodźcowani. Potrzebujemy coraz silniejszych doznań, jednak niekoniecznie oznacza to, że będzie nam dzięki nim przyjemnie. Często czerpiemy wzorce z porno, które przecież ma być efektowne, podniecać. W rzeczywistości to czuły, zmysłowy seks może zagwarantować najlepsze doznania.
Patrycja Wonatowska przyznaje, że trudno jest wyznaczyć sztywną granicę między waniliowym seksem a innymi jego rodzajami. Określenia, takie jak „waniliowy seks”, ułatwiają nam komunikację, pozwalają nawigować po swojej seksualności, ale bywają też etykietkami czy też uproszczonymi opisami.
W zasadzie każdy z nas w swoim życiu zwykle uprawia mniej lub więcej waniliowego seksu. Ten z kolei mniej lub bardziej świadomie bywa urozmaicany, rozbudowywany.
Uważność i czułość jako najważniejsze cechy waniliowego seksu, dzięki którym jest on game changerem
Dla każdej osoby waniliowy seks może oznaczać coś innego. Są jednak dwie ważne cechy waniliowego seksu, które sprawiają, że staje się on niezapomnianym doświadczeniem. Przede wszystkim chodzi o uważność – jeden z filarów slow seksu, w którym liczy się jakość, a nie ilość, kiedy znaczenie ma skoncentrowanie na przeżywaniu, byciu i dawaniu. Kiedy się uwrażliwimy na taki sposób myślenia, działać będą na nas szepty, oddechy, najmniejsza zmiana temperatury, delikatny dotyk, muśnięcie. Pojawi się mnóstwo teoretycznie powszednich doznań, które nie tylko nabiorą znaczenia, lecz przede wszystkim staną się źródłem prawdziwej rozkoszy. Wcale nie trzeba spektakularnych doświadczeń, by rozkosz była spektakularna.
Oprócz bycia tu i teraz w seksie, włączenia uważności i czułości, liczy się też komunikacja. A jej jakość wiąże się ze znajomością swojego ciała, rozpoznawaniem swoich pragnień, mówieniem o nich, pytaniem o cudze potrzeby. – Dobry seks to taki, który dobry jest dla mnie, czyli subiektywne odczucie, w którym czuję spełnienie niezależnie od tego, jaki jest seks –przypomina Patrycja Wonatowska.
Afirmacja waniliowego seksu to nowy wymiar sekspozytywności
Historia waniliowego seksu, a właściwie tego pojęcia, podobno wiąże się z tym, że kinkowa społeczność potrzebowała określenia na mainstreamowy seks, żeby odróżnić go od swoich seksualnych aktywności. I choć badania wykazują, że wiele kobiet fantazjuje o seksie z elementami kinku czy BDSM, to znakomita ich część wcale nie ma potrzeby realizowania tych erotycznych marzeń. To, co rozgrywa się w głowie, w rzeczywistości wcale nie musi dawać spełnienia.
Kiedy rozmawiam z koleżankami o tym, jaki lubią seks, mówią, że to zależy – od ich nastroju, osoby partnerskiej i wielu innych czynników. Czasem świetny jest tak zwany szybki numerek, rozładowanie napięcia, jednak warto też pozwolić sobie niekiedy na swego rodzaju seksualną ucztę. Jedna ze znajomych zaznacza, że casualowy seks ma bardzo dużo uroku, pomaga w budowaniu bliskości z kimś nowo poznanym, z kim trudno od razu się dogadać i wejść w złożone erotyczne scenariusze (choć z tym też różnie bywa). Inna koleżanka z kolei ma poczucie, że bliskość i emocje towarzyszące waniliowemu seksowi sprawiają, że jest on tak intymny, że zwykle uprawia go z kimś, na kim jej zależy. One night stand może być dziki czy bardziej surowy, łatwiej jej wtedy puścić hamulce. Kolejna zaznacza, że wspaniale jest leżeć z partnerem na łyżeczkę, dotykać się jak największą powierzchnią ciała, słuchać swoich oddechów, szeptać, jak bardzo nam na sobie zależy. Zgadzamy się też, że w zależności od preferencji potrafimy przyprawić waniliowe doświadczenia pieprzem. Klapsy czy ciągnięcie za włosy bywają podniecającym urozmaiceniem.
Seksuolożka Patrycja Wonatowska podkreśla, że w nurcie pozytywnej seksualności nie ma miejsca na zawstydzanie, ocenianie, tabuizację. Każda forma seksu jest dobra, o ile uprawiamy ją, bo rzeczywiście tego pragniemy, jeśli nie godzimy się pod presją, jeżeli sprawia nam to po prostu przyjemność. Właśnie taki seks pozytywnie wpływa na nasz dobrostan i może wpłynąć na rozwój seksualności.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.