Nie wszystkie filmy i seriale, które okupują aktualnie pierwszą dziesiątkę listy przebojów Netfliksa, naprawdę warto oglądać. Sprawdzamy, co lepiej odpuścić.
Serial „Prawnik z Lincolna”
Ta historia napisana przez Michaela Connelly’ego to samograj. Gdy partner Mickeya Hallera z kancelarii zostaje zamordowany, adwokat postanawia prowadzić praktykę z… przedniego siedzenia swojego lincolna. Przy okazji rozwiązywania problemów klientów spróbuje też zgłębić tajemnicę zabójstwa dawnego wspólnika. Obok odtwórcy głównej roli, Manuela Garcii-Rulfo, na ekran powracają dawno niewidziane Neve Campbell z „Krzyku” i Becki Newton z „Brzyduli Betty”.
Werdykt: Warto, a przy okazji można też sięgnąć po filmową ekranizację z 2011 roku z Matthew McConaugheyem w roli głównej.
Serial „Kto zabił Sarę?”
Meksykański kryminał chętnie zahacza o telenowelę. Álex Guzmán, próbując udowodnić, że to nie on zamordował swoją siostrę, wyrusza na trop prawdziwego zabójcy. Przemoc, seks i pieniądze – widzowie od trzech sezonów nie mogą się oderwać od tej piorunującej mieszanki.
Werdykt: Nie warto, ale kto oglądał poprzednie dwa sezony, nie da się pewnie odwieść od seansu ostatniego.
Serial „Miłość, śmierć i roboty”
W oczekiwaniu na szósty sezon „Czarnego lustra” Netflix funduje widzom trzeci sezon innej dystopii science fiction. W centrum, jak sam tytuł wskazuje, są miłość, śmierć i roboty. Jak będzie wyglądać przyszłość? Czego naprawdę się boimy? Czym jest człowiek w obliczu technologii? Niektóre odcinki są zabawne, inne niepokojące, całość niezbyt spójna.
Werdykt: Nie warto, lepiej poczekać na „Czarne lustro”, które w inteligentniejszy sposób odpowiada na dylematy współczesności.
Serial „Nowy Eden”
Grupa młodych ludzi zostaje zaproszona na imprezę na wyspę. Liczy na sex, drugs and rock and roll, zastaje survival. Z tej próby nieliczni wyjdą obronną ręką.
Werdykt: Warto, a potem można sięgnąć także po inne dystopie, choćby brazylijską „3%”, albo poczytać „Władcę much”.
Serial „Zachowaj spokój”
Polski przebój – drugi po świetnie przyjętym „W głębi lasu” – na podstawie kryminału Harlana Cobena. Sekrety i kłamstwa zamożnej, podmiejskiej społeczności wychodzą na jaw, gdy młody mężczyzna ginie niedługo po śmierci swojego przyjaciela. Doborowa obsada – Magdalena Boczarska, Leszek Lichota i Grzegorz Damięcki – gwarantuje wysoki poziom.
Werdykt: Warto, zwłaszcza że polskie kryminały zbliżają się poziomem do skandynawskich i British crime dramas (patrz: „Odwilż” na HBO Max).
Film „Perfekcyjne połączenie”
Importerka win z Los Angeles (przyznajemy, że marzymy o tej pracy!) leci do Australii, by zdobyć ważnego klienta. Tam poznaje przystojniaka, w którym zakochuje się po uszy. W parę zakochanych wcielają się nowi ulubieńcy Netfliksa – Victoria Justice, kiedyś gwiazda Disneya, a ostatnio „Imprezowej duszy”, oraz Adam Demos z równie gorącego, co kiczowatego serialu „Sex/Life”.
Werdykt: Warto, jeśli należy się do grona fanów „Kalifornijskich świąt” i hallmarkowych produkcyjniaków. Choć to kino klasy B, a może nawet C, bawi, wzrusza i odpręża.
Film „Powrót do liceum”
Rebel Wilson („Pitch Perfect”), o której ostatnio jest głośno głównie za sprawą straconych kilogramów, gra w licealnej komedii. Miało być uroczo, wyszło topornie. Cheerleaderka Stephanie, która miała ukończyć liceum 20 lat temu, zapada w śpiączkę po upadku w czasie występu. Rok 2022 od 2002 różni zdaniem twórców głównie to, że nie można już nazwać nikogo „opóźnionym”, a zamiast wrednych dziewczyn w szkołach rządzą influencerki. Niezbyt przenikliwe, a mocno obraźliwe.
Werdykt: Nie warto. Zamiast tego lepiej wzruszyć się z Drew Barrymore w „Tym pierwszym razie” z 1999 roku albo pośmiać z Lisą Kudrow i Mirą Sorvino w „Romy i Michele na zjeździe absolwentów” z 1997 roku.
Film „Toskania”
Chociaż produkcji o tym, jak Toskania wpływa zbawiennie na skołatane nerwy, było swego czasu aż za dużo (wystarczy przypomnieć „Pod słońcem Toskanii” z Diane Lane), nic nie stoi na przeszkodzie, by przypomnieć sobie o la dolce vita. Szef kuchni z Danii we Włoszech poznaje dziewczynę, która odmieni jego życie. Dla wszystkich fanów „Dobrego roku” (tam bohaterką była Prowansja, ale fabuła niemal identyczna).
Werdykt: Warto, choćby po to, żeby wprowadzić się w wakacyjny nastrój.
Film „Nieobliczalni 2”
Flip i Flap, dziwna para, partnerzy ponad podziałami. Zupełnie od siebie różni francuscy policjanci (Omar Sy i Laurent Lafitte) z brawurą, humorem i werwą rozwiązują zagadkę na prowincji.
Werdykt: Warto, bo każdy film, w którym gra Omar Sy, poprawia humor, a na kolejną część „Lupina” trzeba jeszcze poczekać (z serialem łączy film nie tylko osoba aktora, lecz także pomysłodawcy).
Film „Krime Story. Love Story”
Komedia gangsterska ma w Polsce długą tradycję, wystarczy wspomnieć kultowe filmy Juliusza Machulskiego. Ale opowieść o drobnym złodziejaszku, jego potyczkach z bogaczem, którego ma okraść, i miłostkach, jest równie nieśmieszna, co niesmaczna. Nie mówiąc już o mizoginii wylewającej się z każdej sceny.
Werdykt: Nie warto. Jeśli Patryk Vega jest twórcą, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnym, to jego naśladowca, Michał Węgrzyn, reżyser tej „komedii”, już tylko oportunistą.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.