Znaleziono 0 artykułów
28.08.2024

Mobbing może dotknąć każdego. Jak reagować na przemoc psychiczną w pracy?

28.08.2024
Czym jest mobbing w pracy, w jakich branżach występuje i jak się przed nim bronić (Fot. Getty Images)

Podoba mi się francuski zwrot „molestowanie moralne” na określenie mobbingu. Mobbing to codzienne, drobne, uporczywe mikroagresje, które się powtarzają i trwają długo – tłumaczy Katarzyna Bednarczykówna, która wydała książkę „Masz się łasić. Mobbing w Polsce”.

Dlaczego zajęłaś się tematem mobbingu? 

Potrzeba zderzenia się z potężnym problemem przemocy psychicznej w pracy wzięła się z moich własnych doświadczeń z branży medialnej. 

Pochodzę z Kielc. W 2011 r., na trzecim roku studiów dziennikarskich we Wrocławiu, wróciłam do rodzinnego miasta na dwa tygodnie praktyk studenckich w lokalu „Gazety Wyborczej”. Od początku traktowano mnie z szacunkiem, czułam się członkinią zespołu, starsi dziennikarze uczyli mnie tajników zawodu. Przekonałam się, że redakcja jest miejscem dla mnie. 

To wspomnienie pomogło mi później przetrwać najgorsze momenty w Warszawie. W 2013 r. zaczęłam pracę w Agorze, gdzie doświadczyłam na własnej skórze wykorzystywania stażystów i młodych dziennikarzy. W redakcji, do której trafiłam, przeważnie nas ignorowano. Poza jednym starszym, doświadczonym redaktorem wykazującym się empatią nie było mowy o mentoringu. Nie płacono nam za teksty, które pojawiły się w prasie i w internecie. Wzięłam wtedy udział w programie „Grasz o staż” z 30 innymi praktykantami. Propozycję współpracy na umowie o dzieło dostawali najlepsi. Siedzieliśmy w redakcji do oporu. Wiele razy ktoś na mnie wrzeszczał. A ktoś inny milczał, nie odpowiadając na moje prośby i pytania. Z każdym dniem stawałam się coraz bardziej roztrzęsiona i wystraszona, niepewna siebie. Ale nie stawiałam się – pracowałam w weekendy, odbierałam telefon o każdej porze, natychmiast odpisywałam na e-maile. Cieszyło mnie, że dostaję kolejne zlecenia. Moje granice były daleko przesunięte. Nie miałam życia osobistego. 

Kiedy zrozumiałaś, że jesteś mobbowana? 

Długo trwałam w przemocy, nie potrafiąc jej nawet nazwać. Wypracowałam mechanizm typowy dla ofiar mobbingu – zadawałam sobie pytanie, co jest ze mną nie tak? Zwłaszcza że istnieje przeświadczenie, iż praca w mediach to misja, której trzeba się całkowicie poświęcić, więc zaciskasz zęby.

Nie wiedziałam, jak się zachować. Wzorce popkulturowe też nie pomogły – w filmie „Diabeł ubiera się u Prady” redaktorka naczelna nagminnie wykorzystuje swoje podwładne. Fatalne traktowanie ma im ostatecznie zapewnić sukces. To oczywiście trywialny przykład, ale mając kilkanaście lat, gdy kształtujemy wyobrażenia o przyszłej pracy, wszyscy mniej lub bardziej czerpiemy z popkultury.

Dopóki nie wylądowałam na terapii, nikt mi nie powiedział, że tak nie powinno być. Moje koleżanki i koledzy doświadczali tego samego. 

Kiedy trafiłaś na terapię?

Miałam 27 lat. Od trzech lat pracowałam na umowie o dzieło, czyli realnie na pełen etat plus nadgodziny. Bywały dni, gdy po powrocie do domu nie miałam siły zapalić światła, gapiłam się w ścianę, nie chciało mi się iść pod prysznic, bo wiedziałam, że jutro będę musiała przeżyć to wszystko od nowa. Gdy terapeutka tłumaczyła mi, że normalna praca tak nie wygląda, nakrzyczałam na nią, że nie ma pojęcia o mediach. 

Gdy w 2018 r. wróciłam do pracy w warszawskiej „Gazecie Wyborczej”, tym razem na etacie i pod (ówcześnie) lepszym kierownictwem, zajęłam się – nomen omen – tematyką pracy. To zbiegło się w czasie ze zwiększoną świadomością mojego pokolenia w temacie przemocy psychicznej i ekonomicznej w środowisku zawodowym. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, że pracujemy dużo, a zarabiamy mało. 

W dyskursie zaczęło się już pojawiać hasło „mobbing”. Napisałam kilka reportaży, zrobiłam wywiad ze specjalistą od prawa pracy, Grzegorzem Ilnickim. Zapytałam Ilnickiego, czym jest mobbing, jak na niego reagować, jakie przysługują nam środki ochrony. Wtedy odezwało się do mnXie Wydawnictwo Czarne z propozycją napisania książki o mobbingu, która miałaby odpowiedzieć na pytania, dlaczego ktoś pada ofiarą mobbera, a przełożony wchodzi w rolę przemocowca, co nakręca te mechanizmy. 

Okazało się, że każdy, z kim rozmawiałam na potrzeby researchu do książki – a było to plus minus 200 osób – doświadczył mobbingu bezpośrednio albo słyszał o nim od znajomych. Tymczasem do naszych sądów pracy rocznie trafia średnio tylko 500 spraw o mobbing, z czego 90-95 proc. kończy się przegraną powoda.

Według nowych badań ponad połowa młodych ludzi doświadcza mobbingu. To świadczy nie tylko o skali zjawiska, lecz także o wzrastającej świadomości generacji Z.

Podoba mi się postawa tego pokolenia. Na pewno ważne jest to, że wynieśli inne doświadczenia z domu – ich rodzice pracowali w podobnych strukturach, co oni, więc naturalnie lepiej wiedzą, jak im pomóc, co doradzić. 

Naukowczynie z National University of Medical Sciences w Pakistanie dowiodły niedawno, że ofiarą mobbingu często padają osoby wywodzące się z autorytarnych domów. Przyuczone do posłuszeństwa, żyjące w strachu przed nieznoszącym sprzeciwu rodzicem; te, które w dzieciństwie przeżywały agresję i nie mogły wykształcić bezpiecznej więzi z opiekunami, nieszanujące swoich granic. Takie relacje odtwarzają potem w pracy. 

Te wzorce może też powielać system edukacji. Kult sukcesu, zasada jednej dobrej odpowiedzi, zakaz dyskusji ze starszymi. 

Tępienie krytycznego myślenia. A w konsekwencji, już w dorosłym życiu, bezkrytyczne przyjmowanie prawdy objawionej w imię zdobycia wymarzonej pracy. I, żeby było jasne, ja tego nie oceniam. Też tam byłam, też nie umiałam się sprzeciwić. Dlatego wiem, że idąc tą drogą, jest się skazanym na załamanie nerwowe. W pokoju najmłodszego z bohaterów mojej książki, dziewiętnastolatka po dwóch próbach samobójczych z powodu mobbingu, nad łóżkiem wisiało motto „Pracuj w ciszy, niech sukces zrobi hałas”. Samobiczowanie.

Mobbing ma też wiele odcieni – jak go więc rozpoznać? 

Mobbing jest wszędzie – w małych, prowincjonalnych, rodzinnych firmach i na najwyższych szczeblach władzy. Podoba mi się francuski zwrot „molestowanie moralne” na określenie mobbingu. Mobbing to codzienne, drobne, uporczywe mikroagresje, które się powtarzają i trwają długo. Według prawa dwa-trzy razy w tygodniu przez pół roku, choć sądy są skłonne uznać za mobbing działania trwające krócej, jeśli ich skutkiem jest zły stan psychiczny uniemożliwiający dalszą pracę. 

A na gruncie stresu rodzi się wiele chorób. Najwięcej badań na ten temat przeprowadza się w Skandynawii. Ofiary mobbingu cierpią na bóle psychosomatyczne, kłopoty z sercem, bezsenność, problemy w relacjach, wycofanie społeczne, a w skrajnych przypadkach mierzą się z depresją, zespołem stresu pourazowego, próbami samobójczymi.

Kto pada ofiarą mobbingu?

Ofiarą mobbingu może być każdy, ale najczęściej to osoby, które przykładają się do pracy, bo uważają, że efekty ich wysiłków mogą być jeszcze lepsze. Osoby ambitne, bezkompromisowe, mogące stanowić dla szefostwa potencjalne zagrożenie. Są skłonne do poświęceń, więc łatwiej nimi manipulować. Usuwa się więc z systemu ludzi, którzy mogliby wnieść do niego najwięcej. A zostają ci, którzy zgodnie z tytułem mojej książki potrafią się łasić. 

Od czego zaczyna się mobbing?

Właściwie od każdego momentu, który budzi słuszny sprzeciw pracownika, np. wycieczka osobista. To mogą być telefony i e-maile po godzinach pracy. Łamanie zasad umowy. Niby niewinna złośliwość obracana naprędce w żart, ignorowanie naszej obecności, naszego zdania. Brak pensji na czas. Komentarze w stylu: „nie ma ludzi niezastąpionych” albo „jest dziesięciu chętnych na twoje miejsce”. To może być niepokojące skracanie dystansu zawodowego. Wulgarny język, krzyk. Oczywiście każdy ma prawo, przełożony także, mieć gorszy dzień. Mobbing pojawia się wtedy, gdy ta osoba nie przeprasza za swoje niewłaściwe zachowanie. I gdy je regularnie powtarza.

Przemoc i władza chodzą parami, ale mobbing pojawia się też w relacji horyzontalnej – nie da się dobrze pracować, gdy osoba na tym samym poziomie zależności zawodowej, siedząca biurko w biurko, ma do nas permanentnie wrogie nastawienie, gdy próbuje podważać lub zaniżać naszą zawodową wartość. Oczywiście zdarza się też mobbing ze strony pracownika – wówczas szef nie może prawidłowo wykonywać swojej pracy, bo jego autorytet jest regularnie podważany.

Nadgodziny mogą być mobbingiem? Praca w weekendy? Brak feedbacku? 

Wszystko, co wykracza poza godziny pracy i listę obowiązków spisanych w umowie o pracę. Nieszanowanie urlopów lub zwolnienia lekarskiego, manipulowanie urlopami. Dawanie zadań przerastających nasze kompetencje lub zadań poniżej naszych kompetencji, dawanie ich za dużo lub za mało. Kiedy jesteś pracownikiem, który nie dostał jasnego przekazu, czym ma się zająć, mogą cię łatwo zwolnić, bo jesteś nieproduktywny. Jeżeli masz doświadczenie, jesteś ekspertem, a ktoś ci nieustannie patrzy na ręce i komentuje twoją pracę, okazując brak zaufania, to ten micromanagement też może być mobbingiem. 

Zastraszanie – jak się nie zgodzisz, to cię zwolnią. Heinz Leymann, psycholog i psychiatra, który pierwszy zbadał i nazwał mobbing z końcem lat 80. ubiegłego wieku, wyszczególnił w swoim spisie 45 rodzajów przemocy psychicznej w pracy. Dzisiaj ta liczba wzrosła m.in. o wszystkie formy cyberprzemocy, np. wypisywanie służbowych wiadomości na prywatnych profilach w mediach społecznościowych. Niezmienne jest za to, że przez mobbing czujemy się absolutnie niepotrzebni, zbędni, pozbawieni sprawczości. 

A kim jest mobber – jakimi cechami się wyróżnia?

Zdaniem psychologów osobowość mobbera cechuje tak zwana „ciemna triada”: narcyzm, makiawelizm i psychopatia. Na szczęście psychopaci to tylko jeden procent społeczeństwa. Zdaniem Marie-France Hirigoyen, francuskiej psychiatrki i wiktymolożki badającej przemoc w pracy, mobber jest osobą, która poczucie własnej wartości potrafi budować tylko przez umniejszanie innych. Hirigoyen uważa, że mobbera wyróżniają powtarzające się zachowania perwersyjne: istnieje tylko, gdy kogoś łamie. Perwersyjność mobbera może być przez jakiś czasu uśpiona, żeby ujawnić się w sytuacji wymagającej od niego zaangażowania w pracy czy uznania swojej, choćby częściowej, odpowiedzialności za niepowodzenie.

Jak zachować się w sytuacji mobbingu? 

Od razu postawić jasne granice. „Nie mów tak do mnie”, „nie zgadzam się na to” – asertywna odpowiedź. Jeśli zachowanie się powtarza, powinniśmy porozmawiać o tej sytuacji w dziale kadr albo HR-u. To niełatwe, bo w wielu przypadkach HR ma odgórny przykaz zamiatania takich spraw pod dywan. 

Niestety korporacjom i mniejszym firmom najczęściej wydaje się, że problemem jest mobbowany, a nie mobbujący: myślą, że jeśli mobbowany pracownik zniknie, sytuacja się nie powtórzy. A to przecież mobber jest źródłem problemu. Może w innym zespole, przy innym poziomie odpowiedzialności mobber działałby inaczej? Przestałby mobbować? Może należy go przenieść? Można dać mu szansę, np. dokształcić z zarządzania pracą ludzi, budowania zdrowych relacji w zespole. Ale jeśli sytuacja się powtarza, to oznacza, że mobber nie nadaje się do pracy z ludźmi. Może powinien odbyć terapię? Może potem wróci do pracy odmieniony? Pamiętajmy, że w Polsce nie uczy się ludzi umiejętności menedżerskich. Żyjemy i pracujemy w permanentnym konflikcie, którym trzeba umieć zarządzać.

Możemy też szukać pomocy u przełożonego naszego przełożonego. Sporo osób uważa to za kablowanie, ale to nieprawda. Czy kablowaniem na złodzieja byłoby zawiadomienie policji o kradzieży? Informuję odpowiednie służby o przemocy, której padłem/padłam ofiarą.

A jak wytłumaczyć osobom na najwyższych szczeblach korporacyjnej władzy, że mobber szkodzi całej strukturze pracy?

Stosując argument pragmatyczny, czyli biznesowy. Przecież tu chodzi o pieniądze. Mobber obniża efekty pracy całego zespołu. Wpływa na pracowników, dezorganizuje pracę, wywołuje rozłam. Jeśli dociśnie pracowników, może krótkoterminowo podnieść zyski, ale na dłuższą metę to nie będzie skuteczne – pracownicy się wypalą, będą gorzej pracować, zaczną się zwalniać. Tolerowanie mobbingu się firmom zwyczajnie nie opłaca. 

A dlaczego mobber zostaje mobberem? 

Ewa Wanat mówiła mi, że krzyczała na pracowników, bo odczuwała napięcie – była rozliczana ze słuchalności Tok FM, musiała wpisywać wyniki w tabelki, kierownictwo oczekiwało od niej rezultatów. W tym sensie mobbing jest systemowy – akceptujemy przemoc, bo wydaje się nam, że tak zwana kultura zapierdolu przynosi efekty. Rozmyte zasady też nie pomagają – praca w warunkach umowy o pracę bez takiej umowy, niepłatne nadgodziny. Czy wiesz, że osoba, która nie jest zatrudniona na umowę o pracę, nie może pozwać pracodawcy za mobbing? Może ewentualnie wystąpić do sądu pracy o uznanie stosunku pracy i dopiero później próbować się mierzyć z realiami wymiaru sprawiedliwości w walce z mobbingiem. 

Często też ofiary mobbingu, tak jak ofiary gwałtu, pyta się, dlaczego nie zgłosiły się wcześniej. Nie działa argument, że przez ten czas były pogrążone w depresji. Moi bohaterowie tracili głos, płakali, gdy opowiadali o swoich doświadczeniach, także z dalekiej przeszłości, np. sprzed 30 lat. Musiałam przerywać wywiad, wracać do rozmowy następnego dnia, dać oddech. 

Czy częściowo winne mobbingowi jest przeświadczenie, że praca to przywilej? 

Nasz stosunek do pracy oddaje słowo „pracodawca” – nie znoszę go. Nikt nam pracy nie daje. Praca jest od nas kupowana. W samym słowie „pracodawca” zawiera się nierówność, poddaństwo. A to jest transakcja.

Pracodawcy są przyzwyczajeni do tego, że robią nam przysługę tym, że nas zatrudniają. Tak od początku ustawia się feudalny stosunek władzy. Dlaczego mamy wiecznie odczuwać wdzięczność, że możemy pracować? Przecież bez pracowników firma by nie działała.

(Fot. materiały prasowe)

 

 

 

 

 

Anna Konieczyńska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Mobbing może dotknąć każdego. Jak reagować na przemoc psychiczną w pracy?
Proszę czekać..
Zamknij