To praca zazwyczaj znajduje ją, a nie odwrotnie. Dagmara Brzezińska, do niedawna Commercial Category Management Director w Allegro, nie boi się zawodowych zmian. Ciągle jej mało, co popycha ją do poszukiwania kolejnych wyzwań. Trzyma się swoich zasad, a autorytet w zespole buduje, opierając go na zaufaniu. Młodych woli słuchać, niż ich strofować. Kobietom radzi: przestańcie w siebie wątpić.
– Jest wiele kobiet na kierowniczych stanowiskach w działach marketingu czy HR dużych korporacji, ale w twardym biznesie wygląda to inaczej. Kobiety nadal są w mniejszości, nie wszyscy traktują je poważnie. Lubię obserwować reakcje ludzi, z którymi siadam do negocjacji. Bywa, że początkowo podchodzą do mnie z pewną rezerwą. Kobieta, blondynka, na szpilkach – dopisz sobie wszystkie stereotypy, które się z tym wiążą.
– Naprawdę? Ktoś jeszcze w ogóle tak rozumuje?
– Niestety tak. A potem następuje zaskoczenie, że naprzeciwko siedzi konkretna negocjatorka, która woli osiągać swoje cele nie z pozycji siły, ale w wyniku dyskusji. To te umiejętności, które wielu wciąż uważa za zbyt miękkie w twardych negocjacjach. Spotykam się z mało finezyjnym stylem pertraktowania: „To jest moja oferta, cześć i czołem”. A ja pytam drugą stronę, na czym jej zależy, i bez względu na rangę klienta, z którym rozmawiam, zawsze okazuję szacunek, próbuję zrozumieć jego potrzeby i znaleźć to „coś”, dzięki czemu zyskają obie strony.
Do niedawna, jako Commercial Category Management Director w Allegro, Dagmara Brzezińska nadzorowała wszystkie kategorie sprzedażowe na tej platformie. Zarządzała gigantycznym budżetem, podlegało jej 160 osób. Odpowiadała również za tzw. ścieżkę klienta, czyli cały proces jego obecności na stronie: począwszy od zachęcenia potencjalnego kupującego do wizyty, poprzez narzędzia przydatne podczas robienia zakupów, aż po finalizację transakcji. Teraz Dagmarę czeka zawodowa zmiana, postanowiła się rozwijać poza Allegro. Wiadomo, że zostaje w branży e-commerce, zapewne do końca roku będziemy wiedzieć, gdzie znajdzie swoje miejsce.
– Zawsze będę wspierała kobiety. W Allegro miałam w zespole siedmiu dyrektorów, którzy do mnie raportowali, i wśród nich były trzy kobiety. Moja mama wpoiła mi, że kobieta kobietę zawsze musi wesprzeć, ale nie na zasadzie pogłaskania po głowie, tylko wspólnego działania – podkreśla. Wyjaśnia jednak, że nie jest zwolenniczką klasycznych parytetów. Uważa, że kobiety poradzą sobie bez tego, jeśli tylko będą w siebie wystarczająco wierzyć.
– Czy chciałabyś awansować ze świadomością, że zadecydowała o tym twoja płeć, a nie umiejętności? – pyta retorycznie.
– Wiadomo, że nie. Jednak mam poczucie, że nadal są w Polsce firmy, w których kobiety mają zamkniętą ścieżkę awansu. A przynajmniej jest im o wiele trudniej przebić się na szczyt niż ich kolegom.
– Masz rację, pytanie tylko, po co tkwić w takiej firmie? Po co pracować w miejscu, gdzie nie szanują twoich kompetencji? Czy lepiej walczyć z taką sytuacją za pomocą parytetów? Czy raczej podziękować za współpracę i pójść gdzie indziej? Dla mnie źródłem ogromnej satysfakcji jest to, że na swój sukces zapracowałam sama. Nie mówię, że nie było mi ciężko. Wiele razy miałam dość, zaciskałam zęby. Przepracowałam też ten nieszczęsny „syndrom uzurpatora”, na który my, kobiety, nagminnie cierpimy. Obawiamy się, że nie jesteśmy dość dobre, że ktoś zdemaskuje nasze słabe strony. Ale nauczyłam się stawiać granice, komunikować swoje potrzeby. Chciałabym, żeby inne kobiety nabrały tej śmiałości i przestały się bać mówić, czego chcą.
***
Pierwsze lata dzieciństwa spędziła w Czechach. Jej ojciec pracował w dyplomacji, był konsulem w Ostrawie. Już jako czteroletnie dziecko chodziła do szkoły muzycznej. Rodzice do niczego jej nie zmuszali, muzykę pokochała sama. Pewnie zajmowałaby się nią zawodowo do dziś, gdyby nie kontuzja nadgarstków. Grała na pianinie, miała studiować reżyserię dźwięku w Akademii Muzycznej, ale kiedy skończyła 14 lat, lekarze orzekli, że taki scenariusz odpada. Doradzili zmianę szkoły, zarzucenie lekcji. Dagmara musiała w ciągu dwóch tygodni przygotować się do egzaminu do liceum, a nie było już miejsc właściwie w żadnym ogólniaku.
– Niedawno mama powiedziała mi, że to właśnie wtedy zobaczyła, z jaką łatwością potrafię się przystosować do nowych realiów. Ponoć podeszłam do tego zadaniowo. Uczyłam się do egzaminu, zdałam go, a wtedy obwieściłam, że zostanę notariuszem, co wywołało u mamy atak śmiechu. Na szczęście nie poszłam w tym kierunku, z moim temperamentem zamęczyłabym siebie i innych. Natomiast ten typ odwagi pielęgnuję w sobie do dziś.
Elastyczność i łatwość adaptacji do nowych warunków przydały się Dagmarze przy okazji kolejnych zawodowych wolt. Skończyła finanse i bankowość w Szkole Głównej Handlowej. Dwuletni staż menedżerski zrobiła w British American Tobacco. Na start dostała zlecenie w Sandomierzu, w dziale sprzedaży. Było to dalekie od marzeń absolwentów SGH o pracy w międzynarodowych korporacjach, w eleganckich przeszklonych biurowcach. Odpowiadała za zaopatrzenie kiosków w nową markę papierosów, miała kilkuset klientów. Musiała wyjeżdżać w teren, rozmawiać z ludźmi, walczyć o wyniki. Nauczyło ją to pokory.
Potem pracowała w firmie kosmetycznej Coty, zarządzała Miss Sporty, a markę Rimmel wspierała w działaniach online’owych. Od początku czuła, że to digital jest przyszłością. W L’Oréalu, do którego potem przeszła, odpowiadała za kosmetyki do makijażu Maybelline NY. Przekonała centralę do działań w internecie i tworzenia w nim społeczności, co w tamtym czasie nie było takie oczywiste, wciąż większość kampanii marketingowych odbywała się offline. Platforma komunikacji wymyślona przez Dagmarę miała wygenerować 60 tysięcy odsłon w ciągu trzech miesięcy. Zdobyła ich 600 tysięcy, co w 2008 roku stanowiło ogromny sukces.
Kolejny zawodowy etap w karierze Dagmary okazał się szczególnie wymagający. Dostała propozycję, która wiązała się z przeprowadzką do Danii. Domyślała się, że będzie ciężko. Nie wiedziała, że aż tak bardzo.
– Kopenhaga to piękne miasto, kiedy się je ogląda z zewnątrz czy podczas wakacji. Od środka nie jest tam aż tak sielankowo. Duńczycy są dosyć zamkniętym społeczeństwem. A tu przyjeżdża 29-latka z Europy Centralnej, która zaczyna się rządzić w oddziale wielkiej firmy. Nie dla wszystkich to było łatwe do przełknięcia. Ktoś mi słusznie doradził: jeśli Duńczyk cię zaatakuje, natychmiast przejdź do kontrataku, bo inaczej nigdy nie zdobędziesz posłuchu. Musiałam ustawić towarzystwo do pionu. Przez ponad półtora roku miałam wrażenie, że prowadzę nieustanną walkę na wielu frontach, co niestety nie leży w mojej naturze. Ciągłe stawianie czoła problemom biznesowym, ale również radzenie sobie z mieszkaniem w obcym kraju bez przyjaciół i rodziny, było trudnym, a zarazem niezwykle cennym doświadczeniem.
Dagmara zarządzała dywizją wszystkich kategorii kosmetycznych marek Garnier i Maybelline NY, raportowała do Country Managera Danii.
– Kiedy przyjechałam do Danii, biznes, który przejmowałam, notował ponad 25-procentowy spadek rok do roku. Z kolei w momencie mojego wyjazdu Dania była wyraźnie na wznoszącej fali, a L’Oréal wprowadzał i testował na tym rynku nowe produkty, na przykład dezodoranty. To wtedy powiedziałam sobie, że jestem dobra. I że muszę raz na zawsze przestać w siebie wątpić.
Po powrocie do Polski dostała pod opiekę Kérastase, jako dyrektor marki. Później przez pięć lat była dyrektorem marketingu w Polsce i krajach nadbałtyckich w Unileverze, nadzorowała dział kosmetyków. W 2017 przeszła do Notino, firmy, do której należy platforma drogeryjna Notino.pl (wcześniej Iperfumy.pl). Objęła stanowisko Country Managera. Uznała, że e-handel to ciekawy kierunek i chciałaby w tej dziedzinie zdobywać wiedzę. Rok później trafiła do Allegro. Najpierw została dyrektorem segmentów Zdrowie, Uroda, Supermarket, Dziecko i Sport, potem awansowała na stanowisko, które piastowała do niedawna.
– Dużo tych zwrotów akcji w twoim CV. Pewnie headhunterzy się o ciebie biją? – dopytuję, kiedy Dagmara wymienia kolejne osiągnięcia.
– Bez przesady. Chociaż nie ukrywam, że to praca zazwyczaj mnie znajduje, a nie odwrotnie. Dbam też o to, żeby z pracodawcami rozstawać się w przyjaznych relacjach. Zostawianie po sobie zgliszczy nie jest w moim stylu. Podobnie jak zrywanie kontaktów z ludźmi, z którymi tyle się przeżyło.
* Całą rozmowę Hanny Rydlewskiej z Dagmarą Brzezińską przeczytacie w pierwszym wydaniu „Vogue Leaders”. Do kupienia w salonach prasowych i online.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.