Twórczość Daniela Arshama łączy w sobie odległą historię z futurystycznymi wizjami, stare technologie z nowymi i estetyczną pedanterię z fascynacją rozkładem. Poruszając się na granicy sztuki, scenografii i designu, amerykański artysta zwrócił na siebie uwagę świata mody, co zaowocowało współpracą z Hedim Slimanem, Kimem Jonesem czy marką Rimowa.
Do paryskiej galerii Perrotin trafiły jedne z najsłynniejszych rzeźb w historii sztuki: „Wenus z Milo”, „Mojżesz” Michała Anioła czy wersalska „Hamadriada” Antoine’a Coysevoxa. Nie są to jednak oryginały, lecz kopie Daniela Arshama. Amerykański artysta zlecił ich wykonanie francuskiemu atelier Réunion des Musées Nationaux. W tym studiu od przeszło dwóch wieków tworzy się repliki najznamienitszych arcydzieł ze zbiorów Luwru, Muzeum Akropolu czy wiedeńskiego Kunsthistorisches Museum. Przy wykorzystaniu pełnoformatowych form i szalunków, ze sztucznego kamienia zostały odlane duplikaty rzeźb pochodzących ze starożytności, renesansu i doby klasycyzmu.
Imitacje dawnych posągów Daniel Arsham poddał dalszym przeobrażeniom. Gips zmieszał z mineralnymi pigmentami (popiół wulkaniczny, błękitny kalcyt, różowy kwarc) tak, aby statuy nabrały subtelnego kolorytu. Następnie wykuł w nich spękania, szramy oraz rysy, udające rzeźbiarski efekt niedokończenia (tzw. non finito) albo naśladujące naturalną erozję skał. W tych szczelinach artysta zagnieździł półszlachetne kamienie, które wydają się krystalizować na powierzchni rzeźb albo wyłaniać się z ich wnętrza. Ustawiając posągi na postumentach podświetlonych zimnym ledowym światłem, Arsham stworzył iluzję, jakby lewitowały tuż nad ziemią.
W galerii Perrotin, na wystawie „Paris, 3020”, jak w soczewce skupiają się charakterystyczne cechy twórczości Arshama. Jego sztuka łączy w sobie odległą historię z futuryzmem, stare techniki z nowymi, estetyczną pedanterię z fascynacją rozkładem.
(Bez)barwność
Daniela Arshama łatwo poznać po laboratoryjnym fartuchu i bejsbolowej czapce. Ubiera się przeważnie w biel i czerń. Neutralne kolory charakteryzują również większość jego prac, ale upodobanie do bieli i odcieni szarości to nie kaprys, a konsekwencja wady wzroku. Artysta cierpi bowiem na odmianę deuteranopii, która sprawia, że widzi zaledwie 20 proc. całego kolorystycznego spektrum. Ważniejsze od koloru są dla niego forma i materiał: chropowatość lub gładkość powierzchni, rozmaitość tekstur, twardość i plastyczność. Od kiedy jednak nosi korekcyjne okulary EnChroma, dostrzega wyraźniejsze tony, a jego sztuka nierzadko nabiera wyjątkowo intensywnych barw. Wystarczy przywołać japoński ogród zen, który w 2017 r. usypał z niebieskiego piasku czy skonstruowaną z gipsowych piłek grotę, skąpaną w fioletowym świetle.
Relikty przyszłości
W 1992 r. Arsham otarł się o śmierć. Miał wtedy zaledwie 12 lat. Kiedy wraz z rodziną przeniósł się z Cleveland do Miami, nad Florydę nadciągnął huragan Andrew. Wiatr, pędzący z prędkością 280 km/h, niszczył wszystko na swojej drodze: od Bahamów po Luizjanę. – Na moich oczach nasz dom został całkowicie zmieciony z powierzchni ziemi – wspominał artysta. Widok poprzewracanych aut, rozprutych budynków oraz połamanych jak zapałki palm wrył się w jego pamięć. Traumatyczne doświadczenie zaszczepiło w nim jednak zainteresowanie tym, co kryje się wewnątrz ścian, i tym, co po nas zostanie, gdy znikniemy.
Tak narodziła się idea fikcyjnej archeologii. Od 2013 r. Arsham zamiast wydobywać z ziemi artefakty przeszłości, kreuje nowe, by mogły być odkrywane przez kolejne pokolenia. Tworzy gipsowe odlewy zwykłych przedmiotów z lat 80. i 90., jak walkman, aparat Polaroid, piłka do koszykówki, gramofon, keyboard, a nawet samochód DeLorean – słynny wehikułu czasu z filmu „Powrót do przyszłości”. W rzeźbiarskich obiektach żłobi ubytki, sztuczne ślady zniszczenia – nadszarpnięcia zębem czasu. Jak szybko starzeją się współczesne technologie? Jeżeli kaseta magnetofonowa lub telefon stacjonarny wydają się nam, ludziom z roku 2020, żywymi skamielinami, czym będą dla archeologów z kolejnych stuleci? Takie pytania Arsham zawiera w swoich „reliktach przyszłości” (Future Relics).
Od scenografii do architektury
Artystyczne environmenty Arshama to pokłosie jego współpracy z Mercem Cunninghamem. W 2007 r. wybitny tancerz zlecił mu wykonanie scenografii do spektaklu „eyeSpace”. – Nigdy nie studiowałem scenografii ani nawet nie stałem na scenie, dlatego było to dla mnie wyjątkowe doświadczenie – podkreśla Arsham. Za sprawą wysublimowanych scenicznych instalacji dołączył do grona zasłużonych artystów, takich jak choćby Robert Rauschenberg, Andy Warhol czy Frank Stella, którzy projektowali wizualną oprawę tanecznych seansów legendy choreografii i jego trupy.
Ze studiów na Cooper Union w Nowym Jorku Arsham wyniósł zaciekawienie architekturą. Według artysty ma ona zadziwiać, dezorientować lub „robić rzeczy, do których nie została powołana”. W realizacjach Amerykanina ściany topią się jak wosk, wiążą na węzeł lub zmieniają w kurtyny, oplatając i pochłaniając ludzką sylwetkę. W 2008 r. Arsham (wespół z Benem Porto oraz Alexem Mustonenem) założył Snarkitecture – studio projektowe, gdzie architektura, rzeźba i design kreują surrealistyczne krajobrazy. Z sufitu sklepu Kith w Los Angeles niczym bluszcz zwisają setki sneakersów Air Jordan; w salonie COS pudroworóżowe ściany przeprute zostały dziurami w kształcie ubrań, a fala flakonów perfum zalewa nowojorski concept store Odin.
Ulubiony artysta świata mody
W ubiegłym roku Daniel Arsham znalazł się pośród rekordzistów rynku sztuki. Jeden z jego „reliktów przyszłości” został sprzedany w domu aukcyjnym Phillips za 200 tys. dolarów. Rzeźba „Quartz Eroded Vogue Magazine” to (jak sugeruje tytuł) gipsowy odlew egzemplarza magazynu „Vogue”, naznaczonego erozją i kryształami różowego kwarcu. Związek Arshama z modą ma jednak dłuższą historię. W 2010 r. Hedi Slimane oddał w ręce artysty wnętrze butiku Dior Homme w Los Angeles, gdzie ściany przymierzalni spływały kaskadą na ławkę, a lustro wyłaniało się stopniowo z grubości muru. W ciągu kolejnych lat do Arshama zgłosił się Adidas z propozycją zaprojektowania butów oraz Rimowa – producent luksusowych walizek. On sam nazwany został „ulubionym artystą świata mody”. Ostatnie wspólne przedsięwzięcie z domem mody Dior można było oglądać podczas pokazu męskiej kolekcji na wiosnę-lato 2020. Arsham nie tylko wykreował scenografię, lecz także wpłynął na kształt ubrań i akcesoriów zaprojektowanych przez Kima Jonesa. We wszystkich współpracach Amerykanina ze światem mody pozostaje wierny swojej estetyce. Ascetyzm w formach i kolorach równoważą niepokojące deformacje – kontrolowana destrukcja.
Ars longa, vita brevis
Sztuka Daniela Arshama oscyluje wokół architektury, scenografii, rzeźby, filmu, instalacji i designu. Multidyscyplinarność służy za narzędzie w jego artystycznej pracy, w której wciela się w archeologa współczesności badającego ulotność materialnego świata. Amerykanin poddaje quasi-archeologiczne artefakty rozmaitym transformacjom, aby zwrócić uwagę na ich efemeryczność. Spisuje inwentarz rzeczy, które podziwiamy lub wykorzystujemy na co dzień (czy to w formie renesansowego posągu, magnetofonu wyciągniętego z lamusa czy modnego czasopisma), lecz które nie będą trwać wiecznie. „Sztuka długa, życie krótkie” – twórczość Arshama zdaje się potwierdzać prawdziwość tej hipokratejskiej sentencji.
Wystawę Daniela Arshama „Paris, 3020” można oglądać w paryskiej galerii Perrotin od 11 stycznia do 21 marca 2020 r.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.