Chloé jesień-zima 2021: O północy w Paryżu
Santé! A la tienne! A la vôtre! – słyszelibyśmy jeszcze kilka miesięcy temu przechodząc nieopodal paryskich kawiarni i bistr. Biel szyfonu, tańczące na wietrze frędzle – wczoraj, opustoszałe ulice stolicy Francji na chwilę ożyły, przekształcając się wybieg debiutanckiej kolekcji Gabrieli Hearst dla domu mody Chloé.
Na lewym brzegu Sekwany leży Brasserie Lipp – lokal, w którym w latach 60. Gaby Aghiom, prezentowała pierwsze projekty Chloé. Podczas środowego pokazu drzwi kafejki posłużyły za kurtynę, a bruk Saint-Germain-des-Prés stał się sceną dla debiutanckiej kolekcji Gabrieli Hearst, która w grudniu ubiegłego roku objęła stanowisko dyrektorki kreatywnej domu mody.
Modelki, w rytm energicznej muzyki, prezentowały włóczkowe sukienki plecione z wełny w barwach szafranu, kurkumy i czekolady, spódnice z ekologicznej skóry oraz poncza – w czerni i wszelkich odcieniach kawy, co stanowiło odwołanie do urugwajskich korzeni Hearst. Gabriela dotrzymała obietnicy projektując w duchu zrównoważonej mody z tkanin pochodzących z recyklingu lub certyfikowanych źródeł. Wśród okryć wierzchnich pojawiły patchworkowe puchówki i pikowane płaszcze przypominające pierzyny, atrybut COVID-owej ery.
Na ulicznym wybiegu jaśniały zwiewne sukienki z plisowanego szyfonu i zdekonstruowane kożuchy podszyte barankiem. Watowana tkanina wkradła się także na torebki będące reinterpretacją słynnego modelu Edith, pierwszego luksusowego dodatku, na jaki zdecydowała się Hearst. Poza tym proponuje kuferki w kształcie koszy z rafii, sandały na koturnie, kozaki obszyte kontrastującymi frędzlami. Za biżuterię posłużyły naszyjniki, a właściwie talizmany z medalionami z cytrynów lub odłamków kwarcu różowego.
Kolekcja była hołdem dla kobiet, poprzedniczek Hearst, jej urugwajskich korzeni i Gaby Aghiom, która zaledwie kilka dni temu świętowałaby setne urodziny, Santé!