Znaleziono 0 artykułów
25.08.2024

Panna młoda w diamentowej tiarze i sukni Eliego Saaba wyglądała jak księżniczka

25.08.2024
(Fot. Holly Clark Photography)

Anna Pops i Luke Stopford Sackville pobrali się w rodzinnej posiadłości pana młodego Drayton House w Northamptonshire, która „zagrała” w filmie „Saltburn” Emerald Fennell

Anna Pops i Luke Stopford Sackville poznali się przez wspólnego przyjaciela na Macaroni Beach na wyspie Mustique. – Mustique zajmuje wyjątkowe miejsce w moim sercu. Jeżdżę tam od dzieciństwa. Czuję się tam jak w domu. Uśmiecham się na myśl, że poznałam miłość mojego życia na tej samej plaży, na której gdy dorastałam, robiłam sobie syrenie ogony z piasku – mówi Anna Pops.

Anna Pops i Luke Stopford Sackville zakochali się w sobie, ale dzieliły ich tysiące kilometrów

Luke, finansista, mieszkał w Londynie, a Anna, która pracuje w dziale marketingu Charlotte Tilbury, w Nowym Jorku. Choć natychmiast poczuli chemię, żyli na dwóch różnych kontynentach. Opuszczali wyspę z poczuciem, że chcą lepiej się poznać, ale nie byli pewni, jak to zrobić.

Kilka tygodni później Luke był w Nowym Jorku w podróży służbowej. Zebrał się na odwagę, by zaprosić ją na kolację. Anna zapytała więc, czy może przyprowadzić swoją przyjaciółkę i jej męża. Zdezorientowany Luke zgodził się na to, po czym zaprosił też swojego kolegę. – Świetnie się bawiliśmy w piątkę – mówi Anna ze śmiechem.

Gdy Luke dowiedział się, że Anna wybiera się latem do Włoch, zdał sobie sprawę, że tym razem musi okazać jej zainteresowanie. – Luke przyjechał za mną do Włoch – wspomina panna młoda.

Luke oświadczał się dwa razy. Oficjalne zaręczyny odbyły się latem, przy zachodzie słońca, w 2023 roku, w domu jego dziadków na Majorce. Kilka tygodni wcześniej Luke poprosił rodziców Anny o jej rękę, a oni dali im swoje błogosławieństwo. Następnego ranka zaprosił Annę na spacer. Na ławce w Central Parku zapytał, czy za niego wyjdzie, wręczając jej pierścionek z żelka Haribo.

Para młoda wiedziała, że weźmie ślub w posiadłości Drayton House, która należy do rodziny Stopfordów Sackville’ów od 700 lat

Para zawsze wiedziała, że chce wziąć ślub w Drayton House, rodzinnym domu Stopfordów Sackville’ów, który należy do nich od ponad 700 lat. Ustalili datę ślubu na 22 czerwca 2024 roku. Zatrudnili event plannerów z Fait Accompli.

Weselny weekend Anny i Luke’a rozpoczął się w piątek od przyjęcia, którego motywem przewodnim był „Sen nocy letniej”. Goście przechadzali się po ogrodach Drayton, które wyglądały jak „zaczarowane”, napotykając po drodze na przeróżne niespodzianki – od sekretnych barów serwujących „eliksiry miłości” (French 75 z miksem owoców jagodowych) w kieliszkach vintage, po korytarz wśród drzew ozdobiony lampionami z mchu. Anna miała na sobie sukienkę z kokardami projektu Zuhaira Murada, którą podkreśliła satynową bransoletką z podwójną kokardką symbolizującą wieczną miłość od Anyi Hindmarch. We włosy miała wplecione świeże kwiaty.

Gdy zaszło słońce, panna młoda przemówiła do tłumu gości. – Opowiedziała o naszym wspólnym życiu i naszej przyszłości – mówi Luke. Gdy nadszedł czas, by opuścić Drayton, goście otrzymali tomik wierszy miłosnych oprawiony w tkaninę przygotowaną specjalnie z myślą o ich ślubie. – Rozpoczęliśmy naszą relację od związku na odległość, a ręcznie pisane listy i krótkie liściki zawsze były elementem naszej historii miłosnej – mówi Anna. (Wspomniana ślubna tkanina, zaprojektowana przez Lotty Bunbury, służyła jako akcent dekoracyjny przez większą część ich weekendu ślubnego – znajdowała się na wszystkim, od zaproszeń po jedwabne piżamy druhen. Jej wzór obejmował Drayton House, palmy z wyspy Mustique oraz ławkę w Central Parku, na której się zaręczyli.)

W sobotę para pobrała się w kościele św. Piotra w Lowick, który został wybudowany przez przodków Luke’a w XV wieku. Anna poszła do ołtarza ubrana w suknię projektu Eliego Saaba, ramię w ramię ze swoim ojcem, przy dźwiękach śpiewu chóru dyrygowanego przez Quintina Beera z St. Peter’s College na Uniwersytecie w Oksfordzie.

Panna młoda zdecydowała się na suknię z atelier Eliego Saaba z koronką Reticella

Ikona stylu Deeda Blair, przyjaciółka matki Anny, odegrała znaczącą rolę w wyborze jej ślubnej wyprawki. – Słuchanie jej opowieści, przebieranki w jej mieszkaniu oraz wspólne pomysły umiliły mi przygotowania do ślubu – wspomina Anna. Wspólnie z atelier Eliego Saaba zaprojektowały koronkową suknię z trenem z koronki Reticella.

Na głowie miała tiarę należącą do rodziny Stopfordów Sackville’ów, składającą się z sześciu rozet i lilii osadzonych na diamentowej opasce. – Rodzinna historia i tradycja są bardzo ważne dla nas obojga, a możliwość dołączenia do grona kobiet, które nosiły ją przede mną była przywilejem – mówi Anna. Matka Luke’a podarowała swojej synowej półokrągłą diamentową broszkę, którą ta przypięła do swojego bukietu. – Jak w wypadku większości wyjątkowych przedmiotów, jesteśmy jedynie ich opiekunami, a naszym zadaniem jest przekazanie ich kolejnemu pokoleniu. Mam nadzieję, że pewnego dnia dam ją żonie naszego syna w dniu ich ślubu – mówi.

Luke czekał na nią przy ołtarzu, ubrany w szyty na zamówienie elegancki garnitur w odcieniu szałwii – to kolor, który przewija się w całej posiadłości Drayton – wykonany przez Antonię Ede z Montague Ede.

W trakcie czytań, między innymi wersów z Biblii oraz sonetów Szekspira, w wykonaniu trójki bliskich przyjaciół para młoda zdała sobie sprawę, że czuje się oszołomiona powagą tej chwili. – Podczas ceremonii byliśmy w ciągłym kontakcie, a w każdym emocjonalnym momencie on głaskał moje ramię albo ja ściskałam jego dłoń. Nie mogliśmy powstrzymać się od uśmiechu – mówi Anna.

Nowożeńcy wyszli z kościoła przy dźwiękach dzwonów, obrzucani przez gości płatkami kwiatów, po czym odjechali jako mąż i żona Bentleyem Drophead Coupe z 1935 roku. W międzyczasie grono gości wsiadło do autobusów vintage, które zawiozły ich z powrotem do Drayton na przyjęcie koktajlowe na dziedzińcu. Przed rozpoczęciem kolacji lokaje poprowadzili ich przez zabytkowe pokoje rezydencji do okazałego namiotu ogrodowego na zewnątrz.

Przyjęcie miało przypominać garden party w angielskiej oranżerii

Planując wystrój przyjęcia, Anna inspirowała się klasycznymi angielskimi oranżeriami. Namiot został wypełniony panelami z tkanin, dużymi drzewami oraz kolorowymi kwiatami stanowiącymi przedłużenie pokrytych mchem stołów. Najbardziej emocjonalny moment wieczoru nadszedł, gdy Luke wygłosił przemówienie o miłości. – Wydaje mi się, że nikt nie był w stanie powstrzymać się od płaczu – mówi Anna.

Potem nadszedł czas na imprezę. Za namiotem ukryty był sekretny klub nocny, w którym krążyli kelnerzy serwujący shoty espresso martini, a zespół grał ulubione hity Luke’a i Anny. Gdy zrobiło się późno, na scenie pojawił się DJ, który rozpoczął swój występ od specjalnie przygotowanego remiksu piosenki „Murder on the Dancefloor” Sophie Ellis-Bextor, co stanowiło ukłon w stronę sceny finałowej z „Saltburn”.

Wspominając swój wielki dzień kilka miesięcy później, Anna i Luke mówią, że ciągle wypełnia ich wszechogarniająca wdzięczność. – Nadal bujamy w obłokach. Rozglądając się dookoła, widzieliśmy, że jesteśmy otoczeni wszystkimi naszymi ulubionymi ludźmi.

1/71 Piątek przed naszym ślubem był dniem przesilenia letniego, więc jedynym właściwym sposobem na rozpoczęcie tego weekendu wydało nam się garden party w stylu „Snu nocy letniej”.

2/71 Miałam na sobie haftowaną suknię projektu Zuhaira Murada z przeskalowanymi kokardami na ramionach, zestawioną z ozdobionymi cyrkoniami butami Khaite z siateczki, przez które wyglądałam, jakbym była bosa, ale w bardziej wytwornym wydaniu.

3/71 Chwila samotności w ogrodzie.

4/71 Kwiatów nigdy za wiele.

5/71 W różnych miejscach dzikiego ogrodu ukryliśmy niespodzianki. Jedną z naszych ulubionych był bar Love Potion – naszymi miksturami miłości były koktajle French 75.

6/71 Wszystkie wijące się dróżki prowadzą na kolację.

7/71 Cudowna Caroline Oppenheim wchodzi do tajemniczego ogrodu.

8/71 Nasza florystka była naprawdę niesamowita. Sprawiła, że każdy element wystroju wyglądał naturalnie – pomiędzy drzewami wisiały lampiony z mchu, meble wyglądały, jakby wyrastały z ziemi, a dekoracje kwiatowe sprawiały wrażenie, jakby naturalnie się tam pojawiły.

9/71 Niezmiennie przystojni i eleganccy Nicholas Ricotta, Christian Probst i Benjamin Jones.

10/71 Dress code określiliśmy jako „zaczarowany”. Z rozmysłem pokazaliśmy gościom mood boardy, które były niejednoznaczne, z całym spektrum strojów – od lnianych garniturów po zbroje. Chcieliśmy, by goście się nimi bawili.

11/71 Luke i jego siostra Ela ramię w ramię podczas przemówienia Anny.

12/71 Sophie Coleridge, Kristina Tsavoussis i Maddie Reingold w zabójczych strojach.

13/71 Zaczarowany wieczór przypieczętowany pocałunkiem.

14/71 Cisza przed ślubem.

15/71 Na naszych wspaniałych zaproszeniach ślubnych i tomikach poezji, które podarowaliśmy naszym gościom, znalazła się tkanina zaprojektowana przez Lotty Bunbury.

Przedstawia ona nasze trzy psy, Zeusa, Odina i Lolę, ponad rodzinnym mottem „Toujours Loyal” ławkę w Central Parku, na której Luke poprosił mnie o rękę, palmy reprezentujące wyspę, na której się poznaliśmy, bramy Drayton z wplecionymi w nie naszymi inicjałami, herb rodziny Stopford Sackville, gołąbki trzymające nasze obrączki ślubne oraz nasz ślubny herb dopełniony koroną i rozgwiazdą (rodzinnym symbolem).

16/71 Elie Saab stworzył suknię z moich snów. Była wyjątkowa i ponadczasowa, z kunsztownymi detalami i polotem.

17/71 Przygotowania w towarzystwie moich świeżo upieczonych szwagierek, Eli i Islay, oraz mojej świadkowej, Victorii, były jak spełnienie marzeń. Ich radosna, pozytywna energia sprawiła, że byłam spokojna i cały poranek się śmiałam.

18/71 Ostatnie poprawki.

19/71 By osiągnąć pożądany efekt, potrzeba wielu ludzi.

20/71 Moja babcia posiada wytworną biżuterię. Towarzyszyły mi silne emocje, gdy wraz z mamą dała mi swój piękny pierścionek z diamentami i perłą, bym założyła go w dniu ślubu.

Do swojego bukietu przypięłam inny piękny klejnot rodowy, diamentową broszkę, którą matka Luke’a podarowała mi dzień przed ślubem, hołdując tradycji, w zgodzie z którą przekazała ją jej babcia Luke’a.

21/71 W końcu w mojej wymarzonej sukni, zaraz wyjdę za mojego wymarzonego mężczyznę.

22/71 Mój tata, mój bohater.

23/71 Czułam się zaszczycona, mogąc założyć tiarę należącą do rodziny Stopfordów Sackville’ów.

Jest własnością rodziny Luke’a od wielu pokoleń i jest naprawdę elegancka. Rodzinna historia i tradycja są bardzo ważne dla nas obojga, a możliwość dołączenia do grona kobiet, które nosiły ją przede mną, była przywilejem. To diamentowa tiara składająca się z sześciu rozet, pomiędzy którymi znajduje się lilia na diamentowej opasce.

24/71 Oczekiwanie z niecierpliwością, by powiedzieć „tak”.

25/71 Luke w towarzystwie swoich drużbów, Freda Coleridge’a i Thomasa Lorimera, oraz pozostałych wspierających go mężczyzn.

26/71 Nasza najmniejsza dziewczynka sypiąca kwiatki przeprowadza ostatnią inspekcję bukietu.

27/71 Moi najlepsi na świecie rodzice wyglądali niesamowicie. Moja mama miała na sobie suknię Akris, a jej jedyną biżuterię stanowiła obrączka ślubna.

28/71 Druhny wyglądały olśniewająco w błękitnych sukienkach, które same sobie wybrały.

29/71 Nadjeżdżają matka panny młodej, świadkowa i szwagierki. Moja mama to najbardziej szykowna osoba na świecie. Ma wspaniałą wyobraźnię, a jej eksperckie oko sprawiło, że planowanie wesela było dużo lepszą zabawą, niż Luke i ja bylibyśmy w stanie sobie wyobrazić.

30/71 Czysta ekscytacja, po drodze do kościoła z tatą w Rolls-Roysie Silver Cloud III Mulliner Park Ward „Flying Spur” z 1965 roku, którego z miłością użyczył nam Simon Kidston.

31/71 Co za słodycz!

32/71 Dziewczynki miały na głowach piękne wianki, a w rękach niosły bukieciki z groszku pachnącego, piwonii i polnych kwiatów. Najmniejsza trzymała swojego ulubionego króliczka, Lily.

33/71 Moja droga przyjaciółka Lesea Berry dopasowała trzy suknie z gorsetem z francuskiego jedwabiu dla sióstr Luke’a i mojej świadkowej. Wszystkie wyglądały oszałamiająco.

34/71 Gdy szłam do ołtarza z moim tatą, nerwy zupełnie mnie opuściły, a zastąpiła je czysta euforia.

35/71 Szliśmy do ołtarza przy dźwiękach „Trumpet Tune” Henry’ego Purcella.

36/71 Podczas ceremonii byliśmy w ciągłym kontakcie, a w każdym emocjonalnym momencie on głaskał moje ramię albo ja ściskałam jego dłoń. Nie mogliśmy powstrzymać się od uśmiechu.

37/71 Radość panująca w kościele była wręcz namacalna. Huk oklasków i radosne okrzyki dwa razy przerwały nam składanie przysięgi, zanim pastorowi udało się skończyć błogosławieństwo.

38/71 Nasze uśmiechy mówią same za siebie. Wyszliśmy z kościoła przy dźwiękach „Hornpipe” Handla z kompozycji „Muzyka na wodzie” i bijących kościelnych dzwonów w stanie absolutnej błogości.

39/71 Mąż i żona!

40/71 Gdy wyszliśmy z kościoła, nasi goście obsypali nas świeżymi, kolorowymi płatkami róż.

41/71 Madeline O’Malley i Jimena Nowack wyglądają pięknie, stojąc przed kościołem.

42/71 Na odwrocie broszur z porządkiem nabożeństwa znajdowała się ilustracja Charlesa Mackesy’ego, na której można było przeczytać: – Co jest ważniejsze – zapytała Wielka Panda – podróż czy jej cel? – Towarzystwo – odpowiedział Maleńki Smok.

43/71 Pierwszy obowiązek męża.

44/71 Najbardziej wyjątkowa podróż do domu w naszym życiu.

45/71 Nigdy nie mam cię dość.

46/71 Otwieramy bramy i dzielimy się z gośćmi magią Drayton.

47/71 Bardzo staramy się wyglądać poważnie.

48/71 Po ceremonii nasi goście wsiedli do autobusów vintage marki Lodge, którymi odbyli krótką podróż z kościoła do domu. Fait Accompli to nie tylko najwspanialsza i najmilsza ekipa. Ich realizacja skomplikowanej logistyki i przykładanie wagi do szczegółów były doskonałe.

49/71 Cały czas czuliśmy szczęście.

50/71 Paziowie i dziewczynki sypiące kwiatki byli ubrani w projekty Amaii London, w których wyglądali bardzo szlachetnie.

Współpraca z Amaią była czystą przyjemnością. Pomogła nam dopasować bawełniane sukienki w drobne kropeczki dla dwulatki i trzynastolatki! Wszystkie dzieci miały na nogach pantofle Vibi Venezia, które były idealne do biegania, zabaw i tańca.

51/71 Mam wrażenie, że nadal bujamy w obłokach.

52/71 Promienie słońca przesączały się na dziedziniec, gdy witaliśmy gości muzyką na żywo, zakąskami i napojami.

Catering na naszym weselu zapewniała firma Social Pantry, a ja byłam pod ogromnym wrażeniem od pierwszej degustacji. Wszystko było przepyszne i przepięknie podane. W Wielkiej Brytanii nie ma tradycji dawania gościom różnych opcji menu do wyboru, ale jedzenie było tak pyszne, że nie mogliśmy się powstrzymać

53/71 Moje buty to wsuwane pantofle od Jimmy’ego Choo, które określiłam mianem „maślanych butów”, ponieważ są tak wygodne, że nie mogę uwierzyć, że nie zostały zrobione z masła.

54/71 Nasza idealna świta ślubna otoczona była aureolą miłości.

55/71 Miałam ogromne szczęście, że towarzyszyły mi moje dziewczyny.

56/71 Niepohamowany entuzjazm…

57/71 …i nieokiełznana radość.

58/71 Wyjątkowa chwila z moją nadzwyczajną świadkową i najlepszą przyjaciółką, Victorią.

59/71 Can’t take my eyes off of you.

60/71 Goście przeszli przez dom i wschodni ogród do namiotu, gdzie podano kolację.

61/71 Nasze piękne przyjaciółki, Fernanda Esquivel i Natasha Piedrahita.

62/71 Przyjęcie odbyło się w bajkowym namiocie w stylu oranżerii, z pięknym architektonicznym drewnianym żebrowaniem i robionymi na zamówienie panelami z tkaniny.

Mieliśmy tam pnące się ku górze drzewa, energetyzujące kwiaty, długie dekoracje kwiatowe na stołach były otoczone mchem, tak że wyglądały, jakby wyrastały ze stołów. Było niezwykle i romantycznie.

63/71 Cienkie świece, ręcznie kaligrafowane menu i nasze ulubione talerze przypominające liście kapusty sprawiły, że kolacja odbyła się w przytulnej, ciepłej atmosferze.

64/71 Podczas wspólnego przemówienia drużbów ciągle się śmialiśmy.

65/71 Dom wyglądał spektakularnie z każdej perspektywy, co pięknie uchwyciła nasza fotografka Holly Clark.

66/71 Jednym z moich ulubionych elementów tego wieczoru był moment, w którym goście odkryli klub nocny. Weszli do niego przez ukryte wcześniej wejście, a w środku czekał już dający czadu zespół i espresso martini serwowane po drodze na parkiet.

67/71 Perfekcyjny ukłon.

68/71 Nie mogliśmy sobie przypomnieć ani jednego kroku tańca, który wcześniej ćwiczyliśmy, ale wydaje mi się, że nigdy przedtem nie bawiliśmy się tak dobrze.

69/71 Przed wejściem do miejsca do siedzenia przed klubem nocnym serwowaliśmy wyjątkowego drinka o nazwie „An Apple a Day”– było to połączenie bourbonu, gorzkiej nalewki i klarowanego soku z kwaśnych jabłek.

Fait Accompli zwracają uwagę na każdy najmniejszy szczegół, nawet skrzynki na jabłka zostały zbite z desek, na których znalazł się nasz ślubny herb.

70/71 Sztuczne ognie i tort.

71/71 Wielki finał z pocałunkiem w roli głównej.

Elise Taylor
  1. Styl życia
  2. Wedding
  3. Panna młoda w diamentowej tiarze i sukni Eliego Saaba wyglądała jak księżniczka
Proszę czekać..
Zamknij