Znaleziono 0 artykułów
07.07.2023

Po pięćdziesiątce i wspaniałe? Carrie i spółka zostały sprowadzone do roli cieni dawnych siebie

07.07.2023
Fot. Materiały prasowe

Według serialu „I tak po prostu” kobiety po pięćdziesiątce są niepewne siebie, niezdolne do komunikowania się i boją się nawet najbardziej podstawowej szczerej rozmowy z bliskimi, twierdzi Claire Cohen. Co stało się z przekonaniem, że wraz z wiekiem coraz mniej dbamy o to, co myślą o nas inni?

Wygląda na to, że mogłam się mylić, drogie panie. Myślałam, że zgadzamy się co do jednej rzeczy: im jesteśmy starsze, tym mniej przejmujemy się tym, co ktoś o nas myśli, za to mówimy to, co naprawdę czujemy i prosimy o to, czego chcemy. Większość tej młodzieńczej samoświadomości znika wraz z upływem lat, a nie wcześniej.

Głupia ja. Okazuje się, że jest wręcz przeciwnie – a przynajmniej według drugiego sezonu „I tak po prostu...”. Jeśli chodzi o rzeczywistość w sequelu „Seksu w wielkim mieście”, kobiety po pięćdziesiątce są niepewne siebie, nie potrafią się komunikować i boją się nawet najbardziej podstawowej szczerej rozmowy z bliskimi. Jest więc na co czekać.

Serialowi nie jest obca krytyka, zarzucano mu, że oryginalne postaci są nie do poznania, nowo powstałe zbyt jednowymiarowe, a linie fabularne przypominają listę problemów, które scenarzyści czuli się zobowiązani poruszyć oraz odhaczyć, zamiast zgłębić.

Ale w tej niepewności bohaterek, która wyszła na jaw w ostatnich odcinkach, jest coś, co sprawia, że chce mi się krzyczeć; ta cecha jest sprzeczna ze wszystkim, na co czekałam, ponieważ zbliżają się moje własne lata czterdzieste i pięćdziesiąte.

Na początku drugiego sezonu Miranda jest przekonana, że Che interesuje się nią tylko ze względu na seks – w związku z tym boi się rozmowy, która by to wyjaśniła. (Fot. Materiały prasowe)

momenty w życiu – niezależnie od wieku – kiedy twoja wiara w siebie słabnie i bardzo przejmujesz się tym, co myślą o tobie inni. Prawdopodobnie niektóre z tych momentów pokazywane są na ekranie, od poczucia żalu przez sprawy związane z seksualnością po przeżywanie syndromu pustego gniazda. Nie wspominając już o tym, że bohaterki prawdopodobnie przechodzą menopauzę.

Im więcej lat mija, tym więcej trudnych momentów możesz doświadczyć. Takie sytuacje uczą, jak przetrwać, ale także pozbawiają cierpliwości – co oznacza, że masz mniej czasu na tolerowanie bzdurnych zachowań innych ludzi. To dlatego przyjaźnie mogą się rozpadać, gdy ludzie, o których myślałeś, że możesz na nich polegać, po prostu nie pojawiają się przy tobie w trudnych chwilach lub zachowują się, jakby zawsze chodziło tylko o nich, nawet kiedy ty przeżywasz kryzys.

Jako autorka książki o kobiecej przyjaźni rozmawiałam z dziesiątkami kobiet po pięćdziesiątce, sześćdziesiątce, siedemdziesiątce... a nawet dziewięćdziesiątce i wiem, że przyjaźnie mogą cierpieć z powodu nieporozumień na każdym etapie życia. Tymczasem jedyna prawdziwa przyczyna zwątpienia w siebie bohaterek „I tak po prostu...” – porażka ich przyjaźni z Samanthą – nie została zgłębiona ani nawet wspomniana w kilku pierwszych odcinkach nowej serii.

Liczyłam na coś więcej od kobiet, które pokazały mojemu pokoleniu, jak mogą wyglądać nasze lata dwudzieste i trzydzieste, przekazały, że możemy mówić, co myślimy, wyrażać nasze pragnienia i obnażać nasze emocje przed partnerami i przyjaciółmi.

A co z pomysłem na fabułę, która celebrowałaby sposoby, w jakie kobiety mogą odkrywać siebie na nowo po pięćdziesiątce i czerpać z tego korzyści – bez pełnej drżenia niepewności? Czy nie byłoby to bardziej ekscytujące i nie oferowałoby więcej możliwości zmian i rozwijania się przyjaźni niż istniejąca fabuła, w której Carrie dzwoni do Che, aby odbyć nastoletnią rozmowę o randkach z Franklynem? Owszem, kobiety mogą mieć do czynienia z powtarzającymi się scenariuszami, ponownie przeżywać takie same sytuacje, jak przed trzydziestką, ale założenie, że zareagują w taki sam sposób, jak kiedyś, jest rozczarowujące.

Te odnoszące sukcesy, wcześniej świadome i pewne siebie, odważne kobiety zostały sprowadzone do nieśmiałych wersji ich dawnych charakterów. To zmarnowana okazja, by pokazać, że w większości przypadków starsze kobiety wiele ocen, spraw, stresów mają gdzieś.

Książka Claire Cohen „BFF?: The truth about female friendship” jest już dostępna.

Artykuł ukazał się oryginalnie na vogue.co.uk.

Claire Cohen
Komentarze (1)

Anna-Maria Kozłowska08.07.2023, 10:42
...a może pozwólcie nam kobietom po 50tce popełniać te same błędy, co kiedyś, uczyć się na błędach, tak samo przeżywać kolejną randkę, nie chodzić na randki, kochać męża, rzucić męża i znależć kochankę, bać się jak zostaniemy przyjęci przez innych, nie bać się, farbować włosy, żeby lepiej wygladać, nie farbować włosów, eksperymentować, być zachowawczą, poddawać się, nie poddawać się, być silnymi, być słabymi, zmieniać życie, nie zmieniać życia...Kobiety po 50tce też mają prawo do rożnorodnosci... I tak po prostu... pokazuje tylko wycinek kobiecości po 50tce. Jest miłym dodatkiem do NASZEGO zycia. A nie wyznacznikiem POKOLENIA. Ekscytujące jest samo życie.
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Po pięćdziesiątce i wspaniałe? Carrie i spółka zostały sprowadzone do roli cieni dawnych siebie
Proszę czekać..
Zamknij