Kanibalizm metaforą feminizmu, miłości i zmierzchu kapitalizmu
Pisarka Chelsea G. Summers, która wydała powieść „A Certain Hunger”, analizuje popkulturowe fenomeny 2022 roku – od filmu „Do ostatniej kości” po serial „Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera” – zastanawiając się, dlaczego na naszych ekranach zagościli kanibale. Co ta metafora mówi o współczesności? Czy odnosi się do feminizmu, miłości, a może zmierzchu kapitalizmu? Jaki wpływ na gatunek horroru mają współczesne reżyserki?
„Zielona pożywka”, dystopia science fiction sprzed 50 lat, rozgrywa się w roku 2022, w którym temat kanibalizmu stał się popkulturowym fenomenem. W kinie w filmie „Fresh” miliarderzy żywią się pakowanymi próżniowo kawałkami ludzkiego mięsa, a w „Do ostatniej kości” Luki Guadagnino młodzi kanibale szukają miłości. W serialu „Yellowjackets” nastolatki odprawiają pogańskie rytuały przy ognisku, a w produkcji Ryana Murphy’ego „Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera” tytułowy bohater morduje i zjada swoje ofiary. Ukazały się też książki „Woman, Eating” Claire Kohdy czy moja powieść „A Certain Hunger”. Nawet jeśli nigdy nie widzieliście „Zielonej pożywki”, domyślacie się, że tytułowe jedzenie robione jest z ludzi.
Przez wieki traktowaliśmy kanibalizm jako definicję czynu niegodnego ludzi. Ogólnie rzecz biorąc, ludzki kanibalizm podpada pod jedną z dwóch kategorii: jest to albo kwestia przetrwania, albo coś symbolicznego. Najsłynniejszymi historiami kanibalizmu nakierowanego na przetrwanie są te o Wyprawie Donnera, która została unieruchomiona przez śnieg w górach Sierra Madre podczas zimy 1946 r., oraz drużynie rugby z urugwajskiego lotu Air Force Flight 571, zdanej na własne siły w Andach w 1972 r. Ci, którzy przeżyli oba te wydarzenia, musieli uciec się do zjedzenia swoich przyjaciół, członków rodziny i wrogów, by utrzymać się przy życiu. Te dwie historie to prawdopodobnie najczęściej przywoływane opowieści o kanibalizmie mającym na celu przetrwanie, choć istnieje nieskończenie wiele innych.
Kanibalizm symboliczny jest natomiast praktycznie wszechobecny. Kanibalizm pojawia się w naszym języku, w obrzędach religijnych, a także w wielu sposobach, na jakie rozumiemy operacje biznesowe, wydarzenia sportowe, a nawet seks. Nie wystarczy, że po prostu wygrywamy – my pożeramy przeciwnika. Nie zwyciężamy – my zjadamy oponenta na śniadanie. Chodzimy do barów w poszukiwaniu niezłej dupy, a jeśli znajdziemy kochankę lub kochanka, połykamy w całości.
Sztuka odzwierciedla dyskomfort, jaki wywołuje w nas kanibalizm. O ludziach zjadających innych ludzi opowiada się dwojako – wzniośle albo obrzydliwie. Przykładem tej pierwszej może być „Alive. Dramat w Andach”, a drugiej – „Teksańska masakra piłą mechaniczną”. Istnieją thrillery o kanibalach („Hannibal”), komedie o kanibalach („Santa Clarita Diet”), filmy artystyczne o kanibalach („Delicatessen”) i musicale o kanibalach („Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street”). Kanibalizm jest niezaprzeczalnie odrażający – wystarczy spojrzeć na obraz „Saturn pożerający własne dzieci” Goi.
Choć obrzydliwy, kanibalizm jest mocną metaforą. Zjadanie ludzi w „Zielonej pożywce” symbolizuje upadek klasowości i katastrofę klimatyczną. „Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek” Petera Greenawaya z 1989 r. serwuje widzowi dekadencką zemstę, podobnie jak wspaniały serial „Hannibal” Bryana Fullera. „Santa Clarita Diet” krytykuje ortoreksję bogatych mieszkańców Kalifornii. „Dom Hammerów”, serial dokumentalny opisujący upadek aktora Armiego Hammera, traktuje ludożercze pragnienia jako część rodzinnego dziedzictwa opartego na chciwości.
W ciągu ostatnich kilku lat narracja na temat kanibalizmu poszerzyła się o kobiecą perspektywę. W 2009 r. Karyn Kusama nakręciła „Zabójcze ciało”, w 2016 r. Julia Ducournau „Mięso”. W obu tych filmach, podobnie jak w „Yellowjackets”, którego producentką wykonawczą jest Kusama, kanibalizm to metafora samopoznania, przebudzenia seksualnego, wściekłości prześladowanej nastolatki.
Natomiast „Fresh”, wyreżyserowany przez Mimi Cave, zaczyna się jak komedia romantyczna – jaskrawe kolory, chwytliwe dialogi i urocze sceny pierwszego spotkania przyszłych zakochanych. Gdy Noa (Daisy Edgar-Jones) zakochuje się w lizusie Steve'em (Sebastian Stan), spełnia się najgorszy randkowy koszmar. Noa jest dla Steve’a dosłownie tylko i wyłącznie kawałkiem mięsa.
„Do ostatniej kości”, kanibalistyczny romans osadzony w Ameryce lat 80., oparty na powieści Camille DeAngelis z 2015 r., wykorzystuje kanibalizm do zgłębiania niepohamowanego potencjału romantycznej miłości, wpływu niewypowiedzianych powiązań rodzinnych oraz potrzeby, by wyżywić się w odbierającym przywileje, pełnym zaniedbań świecie.
Dlaczego metafora kanibalizmu do nas przemawia? Większość z nas zdaje sobie sprawę, że późny kapitalizm nie przynosi tego, co obiecywał, a niekończący się udział w hustle culture sprawia, że czujemy się, jakbyśmy byli zjadani, kawałek po kawałku. Kanibalizm wydaje się w jakiś sposób wyrażać rewolucję feministyczną, ponieważ tak wiele aspektów kobiecości skupia się na konsumpcji – co możemy jeść, ile możemy jeść, jak prezentować się, by być apetyczną.
Kobiece ciało występuje w horrorach, szczególnie jeśli to kobiece ciało jest przy okazji ciałem trans, z niepełnosprawnością, o kolorze innym niż biały lub starym. Horror to domena kobiet, nie tylko dlatego że to kobieta, Mary Shelley, pewnego deszczowego popołudnia w 1818 r. wymyśliła ten gatunek literacki. Horror to domena kobiet, bo rozumiemy, jak to jest być postrzeganą jako potwór. A także, jakie to uczucie być zredukowaną do części ciała, do piersi i ud, do pośladków i brzuchów.
Kanibalizm to najbardziej potworny ze wszystkich potwornych czynów, a po wielu stuleciach życia pod rozbierającym nas na części męskim spojrzeniem kobiety zaczęły odzyskiwać apetyt na mięso. W końcu na diecie można być tylko tak długo, aż poczuje się straszny, straszny głód.
Książka „A Certain Hunger” Chelsea G. Summers już w sprzedaży.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.