Główna linia marki łączy się z tańszą. Ceny obniżono o 40 proc. W nowej kolekcji, oprócz troski o tkaniny, położono nacisk na łatwość w noszeniu. – Efektem jest przystępny cenowo luksus – mówią Victoria Beckham i prezeska marki, Marie Leblanc de Reynies.
Co was skłoniło do zmian?
V.B.: Po pandemii ludzie zaczęli inaczej kupować i inaczej się ubierać. Obniżyliśmy więc ceny, by nasze produkty stały się dostępne dla większej liczby osób. Jednak wciąż pozostajemy marką luksusową.
M.L.d.R.: Doszłyśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie połączenie. Efektem jest przystępny cenowo luksus.
V.B.: Niższy pułap cenowy nie musi iść w parze z gorszą jakością. W najnowszej kolekcji nie ma ani jednej rzeczy, której nie zaprojektowałam z myślą o sobie. Nie lubię kompromisów. Nowe ubrania mają być lekkie.
Lekkie, a nie wygodne?
V.B.: Słysząc słowo „wygoda”, myślimy o dresach, które nosiliśmy w czasie lockdownu. Po długim czasie spędzonym w domach znów mamy ochotę się wystroić. W związku z tym w nowej kolekcji znajdziemy liliową cekinową spódnicę zestawioną z różowym golfem.
Luksus od zawsze był zakorzeniony w twoim wizerunku (Posh Spice!), choć w rzeczywistości nie stroniłaś od przystępnych cenowo ubrań. Wszyscy myśleli, że mała czarna, którą nosiłaś w latach 90., to projekt Gucci, a z tego, co wiem, kupiłaś ją w sieciówce?
V.B.: Tak, w Miss Selfridge! Na łączenie luksusu z przystępną ceną zdecydowaliśmy się już wcześniej w naszej marce beauty.
Czy klientka twojej marki zauważy różnicę, przymierzając sukienkę z nowej kolekcji we flagowym butiku przy Dover Street?
V.B.: Myślę, że nie. Głównym elementem kolekcji pozostają silnie zarysowane sylwetki i najwyższej jakości krawiectwo. Jest w niej też element zabawy, a paleta kolorystyczna oscyluje w charakterystycznych dla naszej marki odcieniach.
W jaki sposób nowa kolekcja uosabia odrodzenie marki?
V.B.: Dobrym przykładem są dzianinowe sukienki maksi. Długo analizowaliśmy obie linie, by zrozumieć, czego oczekują nasze klientki. Staraliśmy się myśleć tak jak one – delikatną satynową suknię wieczorową będą chciały przełamać męską marynarką.
Czy wraz ze zmianą struktury marki zmieni się także jej docelowa klientela?
V.B.: Jestem pewna, że nowa kolekcja spotka się z ciepłym przyjęciem ze strony naszych stałych klientek, ale jednocześnie przyciągnie młodsze grono odbiorców.
M.L.d.R.: Rzeczy VB kosztowały kiedyś ok. 900 funtów, zaś VVB – 300 funtów. Chcieliśmy maksymalnie wykorzystać potencjał dwóch marek.
Jak udało się wam obniżyć ceny?
V.B.: Pracowaliśmy nad tym z naszymi zakładami produkcyjnymi. Dla całego zespołu było to ogromne wyzwanie. Pandemia pozwoliła nam odkryć siebie na nowo – przecież właśnie na tym polega moda.
Jak pandemia wpłynęła na twój własny styl?
V.B.: Kilka tygodni temu byłam w Nowym Jorku, gdzie pracowałam z zespołem beauty. Cieszyło mnie pakowanie walizki. Pracując z domu, nie zastanawialiśmy się nad tym, co zabierzemy ze sobą w podróż. Muszę przyznać, że pozbyłam się dużej liczby rzeczy.
W jaki sposób nowa kolekcja odzwierciedla twoje inspiracje?
V.B.: Największą inspiracją zawsze będzie dla mnie moda męska, chociaż w tej kolekcji znalazło się także wiele kobiecych akcentów. Mam ochotę pokazać trochę więcej ciała. Nie ma nic złego w chęci podobania się swojej drugiej połówce. Nie chcę chować się pod ubraniami, jak wcześniej miałam to w zwyczaju.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.