Na czerwonym dywanie Lily Collins prezentuje teraz bardziej wyrafinowany francuski styl niż grana przez nią Emily Cooper w serialu „Emily w Paryżu”.
„Emily w Paryżu” powróciła na nasze ekrany (dzięki, Netflix), razem z kolorową garderobą, kluczową dla serialu. Niezależnie od tego, czy lubimy ten styl, czy przeciwnie, wybory modowe w „Emily w Paryżu” zostały starannie przeanalizowane – szczególnie te noszone przez postać graną przez Lily Collins, Emily Cooper, główną bohaterkę. Stylizacje gwiazdy produkcji robią wrażenie także poza ekranem, a fani, którzy śledzili losy bohaterki i Collins od pierwszego sezonu, mogli zauważyć, że aktorka ostatnio podniosła poprzeczkę, jeśli chodzi o wybór strojów.
Podczas trasy promującej trzeci sezon 33-letnia aktorka nosiła ubrania, w których liczyła się świeżość projektu i szykowność. Collins z pewnością wkroczyła w etap francuskiego glamouru, prezentując bardziej wyrafinowane podejście do paryskiego stylu niż jej telewizyjne alter ego – czy to na paryskiej premierze w długiej sukience z wycięciami Saint Laurent i w szpilkach na platformie z lakierowanej skóry, czy też w czarnym kaszmirowym płaszczu Max Mara, założonym do czarnej koronkowej slip dress.
Przy okazji innych wydarzeń Lily miała na sobie komplet w kolorze baby pink od Alessandry Rich, a do niego szpilki i czarne pończochy, a także ozdobioną kryształkami i kokardami sukienkę mini od Valentino, którą to stylizację wzbogaciła upięciem przypominającym fryzurę Audrey Hepburn. Nie zapominajmy również o garniturze w kolorze poprawiającego nastrój błękitu od Prabala Gurunga, który miała na sobie w programie „The Drew Barrymore Show”.
Co stoi za tą zmianą w modowych wyborach? Może to, że Collins zaczęła ostatnio współpracować z duetem stylistów Robem Zangardim i Mariel Haenn (para stojąca za wyglądem Jennifer Lopez)? A może wraz z nowym sezonem (i nowym rokiem) aktorka po prostu miała ochotę na aktualizację garderoby. Jakikolwiek jest powód, Lily wychodzi na tym wyjątkowo dobrze.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.