Patrizia Reggiani, żona Maurizia, dziedzica rodu Guccich, założycieli włoskiego domu modu, w latach 90. zleciła zabójstwo męża. W filmie Ridleya Scotta „Dom Gucci”, który można zobaczyć na HBO Max, w rolę skandalistki wciela się Lady Gaga.
Wydawała 45 tys. dolarów miesięcznie na kwiaty
Nawet w kojarzących się z blichtrem latach 70. przepych, jakim otaczała się rodzina Guccich, wzbudzał sensację. Po ślubie Patrizii i Maurizia w 1972 r. para regularnie wyjeżdżała do górskiej rezydencji w St. Moritz, mieszczącego się w budynku Olimpic Tower w centrum Manhattanu apartamentu o powierzchni ponad 800 mkw. lub na 64-metrowy jacht The Creole. Nie wspomnieliśmy jeszcze o meksykańskiej willi w Acapulco, farmie w Connecticut i prywatnych wyspach na całym świecie. Każdy z setek należących do nich samochodów miał rejestrację „Mauizia” – słowo powstałe z połączenia imion małżonków. Ponadto, Patrizia wydawała miesięcznie ponad 45 tys. zł na zakup storczyków do domu. Równie rozrzutnie Reggiani podchodziła do organizacji przyjęć, które cyklicznie wyprawiała dla najbliższego grona przyjaciół, w tym Kennedych. Ubrania, dekoracje i jedzenie musiały być w tym samym kolorze, a jej ulubionym był pomarańczowy.
W więzieniu hodowała fretkę
Za udział w zabójstwie Maurizia Patrizia została skazana na 26 lat więzienia. O czasie spędzonym za kratkami opowiedziała w wywiadzie dla „Guardiana”: – Dużo spałam, pielęgnowałam rośliny i opiekowałam się fretką Bambi. Jak powiedziała, jej prawnikowi cudem udało się wynegocjować prawo do przebywania w celi ze zwierzęciem. Fretka po jakimś czasie zginęła w wyniku przygniecenia ciałem innej więźniarki. Na szczęście (lub nie) niedługo potem udało jej się znaleźć kolejnego pupila. Tuż po wyjściu z więzienia w 2016 r., obwieszona złotą biżuterią Patrizia w ciemnych okularach udała się na mediolańską Via Monte Napoleone z siedzącą na ramieniu papugą. Do dziś w weekendy można spotkać Reggiani spacerującą z nią po najdroższych dzielnicach Mediolanu.
Zabójstwo męża zleciła właścicielowi pizzerii
Po opuszczeniu zakładu karnego San Vittore Reggiani ponownie znalazła się na celowniku tabloidów. Pewnego razu jedna z ekip telewizyjnych przyłapała ją opuszczającą Bozart, butik z biżuterią, w którym po wyjściu z więzienia zaczęła pracować jako konsultantka. Jeden z reporterów zapytał ją: – Patrizia, dlaczego zatrudniłaś płatnego zabójcę do zamordowania Maurizia Gucciego? Dlaczego nie zabiłaś go sama? Na co Reggiani, zachowując kamienną twarz, odpowiedziała: – Mam słaby wzrok – bałam się, że nie trafię. (Pracując dla Bozart, Patrizia przypadkowo usunęła wszystkie cyfrowe archiwa firmy. – Musieliśmy odciąć jej komputer od internetu – powiedział właściciel Maurizio Manca w rozmowie z „The Times”. –Gdy trafiła do więzienia, do sprzedaży dopiero wchodził faks). W ostatnim filmie dokumentalnym o jej życiu zdradziła więcej szczegółów dotyczących zlecenia zabójstwa męża: – Byłam wściekła na Maurizia. Wszystkim w moim otoczeniu, nawet miejscowemu sprzedawcy warzyw, zadawałam pytanie, czy znają kogoś, kto miałby odwagę go zabić. Ostatecznie wróżka Patrizii doprowadziła ją do zadłużonego właściciela pizzerii Benedetto Ceraulo, który zgodził się przyjąć ofertę Reggiani i zabić Maurizia za 250 tys. funtów.
Nigdy nie pracowała
Przez lata Reggiani, w zależności od nastroju, mówiła dziennikarzom, że albo uwielbiała, albo nienawidziła więzienia. Nigdy nie nazwała się „więźniarką”, a odsiadkę nazywała „pobytem w rezydencji Vittore”. Patrizia odmówiła prawa do zwolnienia warunkowego, które wymagało od niej podjęcia pracy. – Nigdy w życiu nie pracowałam i nie widzę najmniejszego powodu, żeby teraz zaczynać – wyznała przed włoskim sądem. To wyznanie przypomina jej słynne powiedzenie: – Wolę płakać w rolls-roysie niż być szczęśliwą na rowerze.
Wciąż uważa się za dziedziczkę Gucci
Mimo upływu lat, Reggiani wciąż uważa się za dziedziczkę rodu Guccich, więc chciałaby objąć funkcję dyrektorki kreatywnej marki. Wiele osób z jej otoczenia podważało narrację mediów sugerującą, że powodem morderstwa Maurizia była zazdrość o jego romans. Znajomi Patrizii uważali, że prawdziwą zdradą okazała się dla niej sprzedaż marki. W rozmowie z dziennikiem „La Repubblica” Reggiani wyznała: – Oni mnie potrzebują. Wciąż czuję się częścią tej rodziny, a nawet jej najbardziej znaczącą członkinią. Podczas procesu sądowego Patrizia pojawiała się od stóp do głów ubrana w kreacje domu mody Gucci. Ciekawe, co na to Alessandro Michele.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.