Moda w metawersie pozwala bawić się kreatywnością. Dzięki niej branża może też stać się bardziej inkluzywna. Podczas gdy pokazy na sezon jesień–zima 2022 są planowane w formie phygital, czyli jednocześnie realnej i wirtualnej, zastanawiamy się nad przyszłością marek w sieci.
W obliczu wzrostu zakażeń wariantem Omikron organizatorzy tygodni mody znów zastanawiają się nad formułą wydarzeń. British Fashion Council ogłosiła, że rezygnuje z pokazów mody męskiej na sezon jesień–zima 2022, zaplanowanych na początek stycznia. W lutym odbędzie się łączony tydzień mody damskiej i mody męskiej. Pitti Uomo, czyli pokazy mody męskiej w Mediolanie i Paryżu, i pokazy couture pozostają w styczniowym kalendarzu, ale nie wiadomo jeszcze, czy na wybiegach, czy w streamingu. Phygital fashion week powraca.
Słowo phygital, określające połączenie świata cyfrowego z fizycznym, po raz pierwszy pojawiło się w zaproszeniach na pokaz kolekcji męskiej Ermenegildo Zegna na sezon wiosna–lato 2021 w czerwcu 2020 roku. Pokaz został w połowie nagrany wcześniej, a w połowie odbył się na żywo we Włoszech. Sprytne wykorzystanie grafiki i montażu połączyło to, co cyfrowe, z tym, co działo się w realu.
Idea łączenia tego, co cyfrowe, z tym, co rzeczywiste, towarzyszyła nam w czasie sezonów jesień–zima 2021 i wiosna–lato 2022, których kalendarze wypełnione były streamingami na żywo, filmami, prezentacjami online oraz pokazami na fizycznych wybiegach i eventami. A jak będą wyglądały pokazy mody, jeśli wszyscy znowu utkniemy w domach?
Czas wejść do metawersum. Gdy moda powoli zaczyna doceniać wirtualne technologie, internet przechodzi ewolucję z Web 2, który definiowany jest przez kontent tworzony i udostępniany przez użytkowników, do Web 3 – metawersum i jego szyfrowania.
To nie „prawdziwy” kardigan, ale jego cyfrowa wersja, zaprojektowana przez Xydrobe we współpracy z marką JW Anderson.
Nell Lloyd-Malcolm, założycielka Xydrobe, nie może powstrzymać się od śmiechu, gdy łączymy się telefonicznie, by porozmawiać o phygital fashion w czasach COVID-u. Właśnie otrzymała pozytywny wynik testu na obecność wirusa w organizmie, izoluje się w domu i przeżywa najważniejszy tydzień w życiu: jej cyfrowa marka sprzedała cyfrową wersję kardiganu z kolekcji wiosna–lato 2020 JW Anderson, który nosił Harry Styles, za 2 Ethereum (ok. 7662,18 dolarów.) Tak Anderson mówił o wartości kardiganu NFT w rozmowie z „New York Times”: – Chodzi o ideę rzemiosła, o to, jak zawrzeć ją w formacie cyfrowym, by mogła jeszcze dłużej przetrwać… To najbardziej szalona rzecz, nad jaką kiedykolwiek pracowałem.
– Tworzeniu Xydrobe towarzyszyła idea zapewnienia luksusowym markom miejsca, w którym mogą wchodzić w rzeczywistość cyfrową bez naruszania najważniejszych dla nich wartości związanych z rzemiosłem, jakością i luksusem – mówi mi Lloyd-Malcolm. Kardigan został ręcznie wykonany przez artystów od efektów specjalnych z taką samą troską, z jaką rzemieślnicy tworzyli prawdziwe ubranie noszone przez Harry’ego Stylesa, które znajduje się teraz w Muzeum Wiktorii i Alberta. – Pierwszym krokiem jest tworzenie perfekcyjnych kopii istniejących już projektów.
Dla takich cyfrowo-fizycznych ubrań kluczem jest marka. – Jeszcze dwa lata temu nie przypuszczałabym, że moda cyfrowa kiedykolwiek dorówna standardom couture. Branża pomału zaczyna dostrzegać korzyści z niej płynące oraz doceniać rzemieślniczą pracę związaną z tworzeniem cyfrowych projektów – mówi Leanne Elliott Young, współzałożycielka Institute of Digital Fashion w Londynie.
Działanie Xydrobe opiera się na zasadzie, że przyszłość mody wirtualnej – podobnie jak przyszłość metawersum – musi rozpocząć się od czegoś namacalnego. Funkcjonuje więc ona jako cyfrowo-fizyczny most pomiędzy blichtrem pokazu, w którym możemy osobiście uczestniczyć, a elementem mody wirtualnej. W roku 2022 firma Lloyd-Malcolm będzie współpracować z innymi markami luksusowymi, oferując im trójstronne wirtualne usługi: Archival, czyli wprowadzanie na rynek projektów archiwalnych, istniejących, ale już nieprodukowanych (jak kardigan JW Anderson), Icons, czyli sprzedaż popisowych ubrań i dodatków znanych marek (jako potencjalne przykłady podaje torebkę Kelly Hermès Kelly i mokasyny Gucci), oraz Runway, czyli ofertę „całych looków z kolekcji sezonowych”.
– Nasza oferta Runway jest bardzo ekscytująca, ponieważ to miejsce, w którym można znaleźć look, który projektant stworzył na wybieg, ale nie mógł przekazać go do produkcji, dlatego że jest albo zbyt drogi, albo niepraktyczny. Taki strój, wraz z kryjącym się za nim przekazem, może zaistnieć w Xydrobe – mówi.
Branża mody zaczęła już bawić się ubraniami NFT oraz cyfrowymi projektami, jednak bezpośrednie i przebiegające bez zakłóceń połączenie wybiegu z wirtualną rzeczywistością nadal jest rzadkością. Na początku 2020 roku głośno było o Anifie Mvuemba z marki Hanifa, która zorganizowała wirtualny pokaz swojej kolekcji na wiosnę 2021. Casey Cadwallader zdigitalizował Bellę Hadid na potrzeby kolekcji jesień 2021 Muglera. Balenciaga zamieniła Elizę Douglas w awatara i ubrała go w swoją kolekcję resort 2022. A Hillary Taymour z domu mody Collina Strada stworzyła grę wideo i Animorphy, które pojawiły się w jej pandemicznych pokazach.
– To najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam – mówi Hillary Taymour o tworzeniu wirtualnych kolekcji Collina Strada. Pomagał jej artysta multidyscyplinarny Freeka Tet, który stworzył też jej Animorphy z 2021 roku. Tet mówi, że projekt udało się zrealizować dzięki podejściu Taymour do wspólnej pracy. – Interesujące było to, z jaką otwartością i zaufaniem Collina podchodzi do swoich współpracowników. Zawsze mają swoje zdanie i wyraźne wskazówki, ale są też bardzo elastyczni i ufni, gdy chodzi o medium będące dla nich nowością – mówi.
Wirtualne ubrania
Nie każdy jest tak otwarty na nowości, a przekonanie projektantów, by weszli do metawersum i tworzyli cyfrowe ubrania, nie jest tak proste jak ubranie postaci z Fortnite w bluzę Balenciagi. – Nie umiem zliczyć, ile razy rozmawialiśmy z markami o tym, czym się zajmujemy. Niesamowicie trudno jest to wyjaśnić bez rozmów i prezentowania jej potencjału – mówi Lloyd-Malcolm z Xydrobe.
W Wielkiej Brytanii przejściem mody do metawersum zajmuje się Institute of Digital Fashion. Organizacja, powołana do życia przez grupę przedstawicieli nowoczesnego pokolenia, założyła IRL x URL Academy, w której uczy projektantów z całego świata, jak tłumaczyć ich ubrania na język cyfrowy. W zeszłym miesiącu grupa zaprezentowała swój własny cyfrowy projekt na czerwonym dywanie Britain’s Fashion Awards. Napierśnik ze skrzydłami przymierzyły wtedy Kristen McMenamy, Gabrielle Union, Evan Mock oraz Kehlani. – Chcieliśmy pokazać, jak można doświadczyć metawersum, oraz zdemokratyzować tradycyjne pojmowanie tego, czym jest wyjście na czerwony dywan. To jak fuzja świata cyfrowego z realnym – wyjaśnia Elliott Young. Wirtualna ozdoba została później sprzedana jako NFT.
Zespół IoDF postrzega metamodę nie tylko jako miejsce, w którym projektanci mogą bawić się swoją kreatywnością, lecz także jako narzędzie, dzięki któremu przemysł modowy staje się bardziej inkluzywny i reprezentatywny. – Branża mody to bestia oparta o hierarchiczne struktury wpływające na to, kto może do niej wejść. Scena cyfrowa jest jak wspaniała społeczność wolnomyślicieli. Chcieliśmy przekształcić ich energię w przestrzeń, w której można wejść na ścieżkę kariery twórcy cyfrowego bez względu na wiek, rasę, umiejętności czy płeć – dodaje Young.
– Nie każdy ma szansę, by wejść do luksusowego butiku lub zobaczyć na własne oczy wybieg. Moda cyfrowa w pewnym stopniu to zmienia – mówi Tet. – Każdy może zostać projektantem, ponieważ ma teraz łatwiejszy dostęp do wyselekcjonowanego, wartościowego kontentu stworzonego na potrzeby internetu. Bardzo podoba mi się to, że teraz wszyscy możemy doświadczać tych samych rzeczy.
A więc czy wybiegi, na których prezentowane będą kolekcje na sezon jesień–zima 2022, zostaną zdominowane przez awatary i inkluzywność? JW Anderson już pracuje nad kolejnym projektem tworzonym wspólnie z Xydrobe, ujawnił też, że część jego jesiennej kolekcji zostanie zaprezentowana na cyfrowych postaciach rysunkowych. A może myślenie o pokazie mody jako o doświadczeniu fizyczno-cyfrowym jest przestarzałe. Kardigan Andersona pokazano po raz pierwszy dwa i pół roku temu i pozostaje jednym z najbardziej popularnych projektów. Cyfrowa moda z pewnością pozwala na przedłużenie życia ubrań, pokazywanie ich wartości i kreatywności twórców. – Czekam, aż te domy mody zaczną sprzedawać projekty, a nie rzeczywiste ubrania. Wyobrażam sobie projektantów sprzedających modele 3D, których uszycie można potem zamówić lub wydrukować je z każdego materiału, jaki sobie wymyślimy – mówi Tet.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.