Svitlana Bevza to jedna z czołowych projektantek z Kijowa, znana z minimalistycznych projektów, w które wplata elementy swojej ukraińskiej tożsamości. 14 lutego, gdy napięcie pomiędzy Rosją i Ukrainą narastało, zaprezentowała swoją kolekcję na jesień 2022 w czasie nowojorskiego tygodnia mody. Zamknęła pokaz projekcją niebiesko-żółtej flagi swojego kraju. Kilka dni później wróciła do Kijowa, do męża i dwójki dzieci, a także do matki i teściowej, które teraz mieszkają z nimi. Przedstawiamy opowieść Bevzy o doświadczeniach ostatnich dni.
Bevza była już w kraju, kiedy rosyjski prezydent Władimir Putin rozpoczął inwazję na Ukrainę. Gdy rosyjskie oddziały podchodziły pod Kijów, eksplozje i strzały słychać było również w jej domu na przedmieściach. Poradzić sobie z tym pomaga jej nadzieja, że Ukraina się obroni i jeszcze bardziej zjednoczy. Oto, co mówi o swoich ostatnich kilku dniach.
W czwartek obudziłam się około piątej rano. Słyszałam eksplozje, przez 20 minut w dokładnie minutowych odstępach. Nie rozumiałam, co się dzieje. Zastanawiałam się: czy to blisko, czy daleko? Uspokoiliśmy się, poczekaliśmy, przejrzeliśmy newsy pojawiające się na rządowych stronach. Kolejna duża eksplozja była znacznie głośniejsza. Miała miejsce już w ciągu dnia. Moja córka spała, a ja natychmiast wyjęłam ją z łóżeczka. Poszliśmy do najbezpieczniejszego miejsca w domu i zostaliśmy tam przez 20 minut. Eksplozja, którą słyszeliśmy, okazała się odgłosem rakiety uderzającej w rosyjski samolot zbliżający się do lotniska. Słyszeliśmy też helikoptery i samoloty. W czwartek, 24 lutego, Rosja zaczęła ostrzał domów i lotnisk. Zniszczone zostały budynki mieszkalne, zginęli cywile.
W nocy oboje z mężem spaliśmy niespokojnie. Wyjście do pracy w Kijowie, gdzie spotkałam się ze swoim zespołem, było niebezpieczne. Zostałam na przedmieściach, a ci, którzy są w Kijowie w nocy, gdy rozlegają się syreny, muszą schodzić do piwnic. Każde miasto w Ukrainie słyszy syreny kilka razy w ciągu doby. Wielu ludzi śpi na stacjach metra, w piwnicach, na parkingach podziemnych. Nasza partnerka biznesowa, która zajmuje się dzianiną, śpi na parkingu, a nasza księgowa chowa się w piwnicy.
Co minutę sprawdzam wiadomości. Wraz z mężem chcemy mieć kontakt ze światem zewnętrznym, staram się też informować ludzi o tym, co naprawdę się tu dzieje. Czytam newsy z Europy. W sklepach spożywczych zaczyna brakować chleba. Chciałabym podziękować wszystkim pracownikom sklepów, stacji benzynowych i aptek, którzy starają się normalnie funkcjonować.
Wielu ochotników oddaje krew. Ludzie, którzy chcą pomóc, a nie są w stanie walczyć, mogą wozić starszych ludzi swoimi samochodami, oddawać krew i pomagać przy dystrybucji żywności. Robiliśmy to już w 2014 r., podczas protestów na Majdanie.
Boję się o swojego męża. Jest bardzo odważny, a każdy ukraiński mężczyzna w wieku od 18 do 60 lat jest w niebezpieczeństwie. Zarządzono totalną mobilizację [ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski zarządził, że wszyscy mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat mają pozostać na terenie kraju, na wypadek gdyby potrzebna była powszechna mobilizacja wojskowa – przyp. red.]. Zgłasza się wielu wolontariuszy chcących wstąpić do armii. To, co dzieje się teraz w Ukrainie, to szaleństwo. Mam wrażenie, że odradza się narodowy duch.
Podczas tygodnia mody w Nowym Jorku ludzie rozmawiali o najgorszym scenariuszu, w którym Rosja atakuje Ukrainę. Miałam możliwość polecieć do Paryża, wymienić bilety, a potem zostać w Nowym Jorku. Wróciłam. Rozumiałam, z jakim niebezpieczeństwem się to wiąże.
Nie mogę powiedzieć, że czuję się bezpieczna. Mieszkańcy Kijowa wyjeżdżają do Lwowa i na zachód Ukrainy, ale nie jestem pewna, czy podróż nie jest zbyt ryzykowna. Tutaj jest moja rodzina. Tu są moje dzieci. Postanowiliśmy tu zostać.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.