Rustykalny ślub syna Jona Bon Joviego i jego wybranki na kwietnej łące
Syn Jona Bon Joviego, Jesse Bongiovi, wziął ślub z córką agenta swojego ojca, Jesse Light, na kwietnej łące. Para młoda postarała się, by we wszystkie wydarzenia, które odbywały się podczas ich ślubnego weekendu wplecione były detale kojarzące się z historią ich miłości.
Ścieżki Jesse Light i Jessego Bongiovego w czasach młodości nigdy się nie przecięły (ona spędziła najważniejsze lata młodości w Kalifornii, podczas gdy on był wychowywany w New Jersey), co miało miejsce w przypadku ich ojców – ojciec panny młodej, Rob Light, od ponad 40 lat jest agentem ojca pana młodego, piosenkarza Jona Bon Joviego. Jednak w 2018 roku Light, która jest dziś szefową działu badawczo-rozwojowego firmy produkcyjnej Haymaker East, po raz pierwszy pojechała do Hamptons. Pragnęła wybrać się do słynnej Surf Lodge w Montauk i z niewielką pomocą ojca udało jej się skontaktować z kimś, kto, jak podejrzewała, mógł pomóc jej się tam dostać.
Przenieśmy się więc do momentu, w którym Jesse Bongiovi, założyciel marki Hampton Water Rosé, mówi Light i jej dziewięciu koleżankom: „Nie ma mowy”. Trzeba uczciwie zaznaczyć, że w owy weekend wypadało Święto Pracy, a samo miejsce należało do najbardziej obleganych. Nieświadomej, jak ekskluzywne jest to miejsce Light jakoś udało się tam w końcu wejść w towarzystwie przyjaciółek, po czym udała się prosto do Bongioviego i przedstawiła mu się. Od tamtego czasu stali się nierozłączni.
Te same imiona, podobne daty urodzenia: Związek Jesse Light i Jessego Bonjoviego był zapisany w gwiazdach
– Mamy poczucie, że przez całe życie jesteśmy połączeni niewidzialną nicią – mówi Light. – Jest taki starożytny chiński mit, który wyjaśnia, w jaki sposób ludzie są połączeni. Historia ta opowiada, że bóg miłości i małżeństwa przyczepia niewidzialną czerwoną nić do kostek dwójki ludzi, którym już w momencie narodzin jest pisane, że będą kochankami. Nić ta może się naciągać i plątać, ale nigdy się nie zerwie, a w końcu przyciągnie tę dwójkę ludzi do siebie. Nie tylko nasi ojcowie pracują razem od ponad 40 lat, ale nasze ścieżki wielokrotnie się przecinały. Czy to w miastach, w których mieszkaliśmy w tym samym czasie, czy to na wydarzeniach, w których uczestniczyliśmy, a nawet w Las Vegas, gdzie spędziliśmy nasze 22. i 21. urodziny. Oboje byliśmy w klubie Omnia w lutym 2016 roku, ponieważ nasze urodziny dzielą zaledwie trzy dni. Tak, nosimy dokładnie takie samo imię i w zasadzie mamy urodziny w tym samym czasie. Podczas obydwu imprez DJ-em był Afrojack i co chwilę pokazywały się napisy „Happy Birthday Jesse”. Nie mieliśmy pojęcia, że wykorzystywali je na zmianę, dopóki lata później nie znaleźliśmy zdjęć, na których jesteśmy w tle na swoich fotografiach.
Cztery lata po pierwszym spotkaniu para powróciła do Hamptons, tego samego miejsca, w którym się w sobie zakochała. – Była to typowa sobota w domu Jessego Bongioviego, a ja szykowałam się do wyjścia – wspomina Light. – Przyjechał Uber, wyszliśmy na zewnątrz, a trawnik przed domem był pełen był kwiatów i świec. Jesse Bongiovi uklęknął, oświadczył mi się, a potem zawołał mojego psa, Bellę, która wybiegła niespodziewanie zza rogu, a za nią cała moja rodzina z Kalifornii. Klan Bongiovi-Light udał się potem do Surf Lodge, gdzie świeżo zaręczona para się poznała, na spontaniczne przyjęcie zaręczynowe.
Podczas swojego ślubu para uczciła pamięć o ukochanym psie panny młodej
Kilka miesięcy przed weselem Bella zginęła tragicznie. Dla pary było niesamowicie ważne, by była obecna na ich ślubie, więc Light przywiązała identyfikator z jej obroży do swojego bukietu. – Czuliśmy, że była tam z nami duchem, ponieważ prognozy zapowiadały deszcz, a ona, jak wierzymy, przyniosła nam słońce – mówi panna młoda. – Jej energia była z nami przez cały weekend.
Wesele odbyło się pod koniec czerwca w Soho Farmhouse w angielskim Oxfordshire. – Od 2016 roku moja mama i ja jeździmy tam na coroczne wspólne wypady – mówi Light. – Gdy przyjechałyśmy tam po raz pierwszy, od razu poczułyśmy, że to najbardziej magiczne miejsce, w jakim kiedykolwiek byłyśmy. Z pewnością w dużej części wiązało się to z faktem, że byłam tam z moją mamą, ale w powietrzu unosi się tam też coś niesamowicie wyjątkowego. To oszałamiająco piękne miejsce, jesteś tam w otoczeniu zwierząt, czeka cię nieskończenie wiele aktywności, i masz poczucie, że jesteś na letnim obozie dla dorosłych. Stało się dla mnie wymarzonym miejscem na ślub i miałam nadzieję, że kiedyś go tam wezmę.
Trzy dni na farmie: Rustykalny ślubny weekend i przysięga na łące
Po tym, jak Light i Bongiovi się zaręczyli, po raz pierwszy zabrała go na farmę. – Natychmiast spojrzał na mnie i powiedział: „Rozumiem. To idealne miejsce”. Idea, by wszyscy nasi ulubieni ludzie spędzili wspólne trzy dni w najbardziej zachwycającej posiadłości była marzeniem, które dzięki ogromnemu szczęściu udało nam się spełnić. Nasi goście mogli wracać z przyjęć pieszo albo rowerem, a w ciągu dnia mieli okazję grać w tenisa, jeździć konno, grać w mini golfa, strzelać do rzutków, relaksować się przy basenie – nie mogło być lepiej. O wczesnych godzinach porannych, po trochę zbyt mocnym imprezowaniu, nasi goście karmili nawet kozy – zrobiło się z tego lekkie zamieszanie, ale nie wyobrażamy sobie, by mogło być inaczej. Soho Farmhouse przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.
Planując całe wydarzenie, para współpracowała z Alison Events, a wszystkie dekoracje kwiatowe przygotowała firma Aesme Floral. Weekend rozpoczął się od rodzinnej kolacji w środowy wieczór, następnie w czwartek odbyło się przyjęcie powitalne, na którym świętowano również przesilenie letnie. Kolacja przedślubna w piątek, ślub w sobotę, a w niedzielę pożegnalny brunch. – Proces planowania wesela był szalony, przyjemny, a jednocześnie wykańczający nerwowo – przyznaje Light. – W mediach społecznościowych jest nieskończona ilość różnych rad. Planowanie „perfekcyjnego wesela” to coś bardzo onieśmielającego. Starałam się jak mogłam, by w spokoju przygotować ślub moich marzeń. Nie chciałam podążać za trendami, ale stworzyć niekończącą się, wielodniową imprezę, która byłaby w naszym stylu. Staraliśmy się wplatać we wszystkie wydarzenia tego weekendu detale kojarzące się z historią naszej miłości. Czy to słynną chicken tender tower z Surf Lodge na naszym after party, czy zwykłym makaronem z masłem i parmezanem na weselnej kolacji, który uwielbiamy, czy też prawdziwy pokój zwierzeń z reality show, łącznie z green screenem – po prostu chcieliśmy, by wszystko było w naszym stylu.
Wymarzona suknia ślubna od Vivienne Westwood w trzech wersjach – od bieli po brokatowe srebro
W kwestii garderoby ślubnej panna młoda miała równie praktyczne podejście i dołożyła wszelkich starań, by była idealna. – Wzięłam udział w milionach przymiarek z moimi najlepszymi przyjaciółkami. Czułam się jak Carrie Bradshaw z „Seksu w wielkim mieście”, ale w niczym nie czułam się dobrze – mówi Light. – Jednak wszystko to skończyło się w momencie, gdy założyłam suknię Vivienne Westwood. Wszystkie klocki wskoczyły na właściwe miejsce. Mogłam zakończyć poszukiwania. Potem miałam szczęście pracować z Rosie i zespołem couture Vivienne Westwood w Londynie, który uszył moje trzy wymarzone suknie. Chciałam zacząć od czegoś klasycznego i ponadczasowego, a potem, z biegiem wieczoru, stawać się coraz bardziej sobą. Moim ulubionym kolorem jest brokatowe srebro, a Vivienne Westwood osiągnęła w nim mistrzostwo. Przejście od najbardziej klasycznej sukni balowej, przez dugą suknię z odrobiną srebrnego brokatu i kryształków u góry gorsetu, do srebrnej kryształowej mini moich marzeń – to była krawiecka ewolucja wszech czasów!
Jeżeli chodzi o looki z garderoby na jej ślubny weekend, powstawały one trochę metodą prób i błędów. – Moimi stylistkami są moje przyjaciółki, a nasz czat grupowy dosłownie płonął – mówi Light. –Wiedziałam po prostu, że chcę czuć się sobą i wspólnie sprawiłyśmy, że każdy dzień/wieczór wydawał się inny i wyjątkowy. Każda stylizacja na poszczególne wydarzenia musiała mieć swoją własną osobowość. Bardzo ważne było dla mnie również, by wpleść w nie projekty vintage i udało mi się nawiązać współpracę z Alexis z TAB Vintage. Dior vintage to jeden z moich ulubionych looków wszech czasów. Jestem zachwycona jego printem w chmurki, ponieważ mówię, że nasza kochana Bella jest teraz w chmurach.
Panna młoda postawiła na prostą biżuterię i przez większość dni nosiła kolczyki podarowane jej przez pana młodego lub jej rodziców. – Nie zmieniało się tylko to, że przez cały weekend na prawej dłoni nosiłam obrączkę ślubną mojej babci Selmy, by jakaś jej cząstka była ze mną podczas uroczystości –mówi Light.
Bongiovi każdego wieczoru miał na sobie szyty na zamówienie projekt Ralpha Laurena. Na czwartkowe przyjęcie z okazji przesilenia letniego założył garnitur od Ralpha Laurena z przygotowaną specjalnie na tę okazję koszulą marki Bode, na której plecach znajdowały się inicjały pary młodej „JJ”.
Nowy trend ślubny: Goście bez telefonów komórkowych
Ceremonia została przygotowana w taki sposób, by wydawała się jak najbardziej kameralna i osobista. W związku z tym nie pozwolono na wnoszenie na nią telefonów. – Chcieliśmy, by wszyscy byli tam obecni z nami – mówi panna młoda. – Mój brat Taylor pięknie poprowadził ceremonię, a my odsłoniliśmy przed sobą swoje serca poprzez przysięgi, jakie złożyliśmy. W całej wsi nie było ani jednej osoby, która nie uroniłaby łzy. Chcieliśmy, by nasi goście siedzieli tworząc literę U, tak byśmy byli otoczeni przez nasze ukochane osoby i czuli ich energię. Było to w magicznym ogrodzie pełnym polnych kwiatów pośrodku wybiegu dla koni, pod błękitnym niebem angielskiej wsi.
Państwo młodzi utrzymywali kontakt wzrokowy przez całą ceremonię. – Byliśmy zdenerwowani, podekscytowani i niesamowicie zakochani – mówi Jesse Light. – Byliśmy w pełni obecni, napawając się niemożliwym do opisania pięknem siebie nawzajem i tej zdarzającej się raz w życiu chwili.
Pod koniec ceremonii nowożeńcy pocałowali się i zaczęła grać piosenka „Can’t Take My Eyes Off Of You” Frankie Valli. – Zaczęliśmy śpiewać sobie nawzajem „I love you baby!” – mówi Light. –Czuliśmy się jak w filmie.
Następnie goście przeszli na przyjęcie koktajlowe, gdzie każdy dostał serwetkę z informacją o przydzielonym mu miejscu. Serwetki te nie były przeznaczone do jedzenia, ale do wymachiwania nimi. Gdy nowożeńcy weszli do namiotu, rozległy się dźwięki „Gimme Gimme Gimme”, a wszystkie serwetki znalazły się w powietrzu, ponad głowami gości.
Po pełnym tańca przyjęciu goście przeszli przez tunel dyskotekowy, by wejść do Club Light na after party, na którym grał Afrojack. Potem podano późnowieczorne przekąski, a następnie poprowadzono gości do pubu, gdzie rozsunęła się kurtyna, za którą czekała niespodzianka w postaci The Ibiza Live Orchestra, 14-osobowej orkiestry ALR Music. – Tańczyliśmy do wschodu słońca, a potem, o 6 rano, wskoczyliśmy do basenu – mówi Light. – Ponieważ nie chcieliśmy, by ten dzień się kończył, wszyscy z przyjemnością zjedliśmy śniadanie i w końcu poszliśmy do łóżek o 9, by obudzić się na pożegnalny brunch o 11.
Na terenie całej posiadłości Soho Farmhouse znajdują się takie znaki. Chcieliśmy zmienić je tak, by reprezentowały najważniejsze miejsca w naszym życiu.
Nasza rodzina zbiera się przed rozpoczęciem najbardziej magicznego weekendu.
Piękne nakrycia stołów na naszego rodzinnego grilla w środę.
Byliśmy niesamowicie podekscytowani. Po dwóch latach od zaręczyn nie mogliśmy uwierzyć, że w końcu bierzemy ślub.
Środowy wieczór rozpoczął się od Pierwszego Dorocznego Turnieju Beer-Pongowego pomiędzy ojcami i synami z klanu Bongiovi-Light. Jesse zdobył zwycięski punkt.
Było dla nas ważne, by przed rozpoczęciem weekendowego szaleństwa spędzić kameralny wie-czór z naszą najbliższą rodziną.
Nasza bratanica Mae chciała wziąć udział w Turnieju Beer-Pongowym. Według jej taty będzie musiała poczekać jeszcze 18 lat.
Sączę Hampton Water Rose przed rozpoczęciem powitania gości w czwartkowy wieczór.
Obiecaliśmy sobie, że przez cały weekend będziemy u swojego boku, a nasze ręce nie rozplotły się ani na chwilę.
Pocałunki!
Wierzymy, że nasza suczka Bella jest w chmurach, więc gdy zobaczyłam w Tab Vintage tę su-kienkę vintage Diora wiedziałam, że muszę założyć ją podczas ślubnego weekendu.
Nasze przyjęcie powitalne w czwartkowy wieczór zbiegło się w czasie z przesileniem letnim, więc chcieliśmy czerpać z tematyki świętojańskiej i rozdaliśmy wszystkim gościom wianki z kwiatów.
Stragan z kwiatami naszych marzeń!
Szybki spacer przed rozpoczęciem naszego czwartkowego przyjęcia powitalnego.
Na plecach szytej na zamówienie koszuli Bode Jessego znajdowały się wyhaftowane litery „JJ”.
Jeszcze tylko dwa dni do momentu, gdy zostaniemy małżeństwem.
Nasze piękne menu barowe i papeteria wykorzystywana przez cały weekend została zaprojekto-wana przez Amber Moon.
Najpiękniejszy stół z przekąskami.
Goście zostali powitani wersjami instrumentalnymi największych hitów Britney Spears.
Nasza przyjaciółka Flynn jak zawsze roztacza wokół siebie słoneczny blask.
Nasze bratanice Sloane i Mae udowadniają, że są najsłodszymi dziewczynkami na świecie.
Toast na cześć naszej świadkowej Olivii, po przepięknej przemowie.
Szybko przebrałam się w szytą na zamówienie sukienkę mini od Danielle Frankel, ponieważ mu-siałam być w stanie tańczyć do rana.
Kto by się spodziewał, że moja sukienka od Danielle Frankel jest tak uniwersalna?
Czwartkowe przyjęcie powitalne zakończyło wielkim pokazem sztucznych ogni. Zaczynamy imprezę!
Po przyjęciu powitalnym goście zostali zaprowadzeni do pubu, gdzie czekała niespodzianka w postaci seta od DJ-a Mako, czyli mojego brata Logana Lighta i Alexa Seavera.
Romeo, Gracie i Brandon są sobą i są w tym wspaniali.
Dziewczyny były po prostu dziewczynami, gdy na after party grała Shania Twain.
Pierwsza noc zdecydowanie nadała tonu całemu weekendowi.
Dzień dobry, to już piątek!
Bongiovi Light Beer to w 50 proc. Bongiovi, w 50 proc. Light i zostało uwarzone specjalnie dla naszych gości. Było niekwestionowaną gwiazdą weekendu.
Piątek był pełen aktywności, od jazdy konnej i mini golfa po strzelanie do rzutków i nie tylko. Jednak wszystko zaczęło się od wydarzenia Bongiovi Family Invitational.
Rywalizacja była zaciekła.
Spełniam swoje marzenia, by być Tenisową Barbie.
Nic nie leczy kaca tak jak ten look.
Moja sukienka na kolację przedślubną od J. Andreatty to piewsza, jaką kiedykolwiek przymierzy-łam prawie dwa lata temu w Spina Bride w Nowym Jorku.
Piątkowa kolacja przedślubna była najbardziej oficjalnym ze wszystkich trzech wieczorów, a Ali-son Events i Ruth Skidmore bezbłędnie wprowadzili naszą wizję w życie.
Goście znaleźli swoje miejsca dzięki specjalnie przygotowanym kieliszkom do sake, a przypisane im miejsca poprzez pałeczki z wyrytym napisem.
Dekoracje stołów były magiczne.
Ponieważ pracuję w telewizji, wiedzieliśmy, że musimy wprowadzić na wesele trochę mojego świata. Przed wejściem na kolację przedślubną goście mieli okazję usiąść w naszym własnym po-koju zwierzeń.
Chichoczemy, odpowiadając na pytania o historię naszej miłości zadawane przez producenta i operatorów kamer.
Jasmine, Imogen, Claire, Kacey i Adam fantastyczni jak zawsze.
Niektórzy z naszych najdroższych przyjaciół.
Ręka w rękę już na zawsze.
Restauracja Pen Yen w Boat House była idealnym miejscem na naszą kolację przedślubną.
David Ko robi wrażenie swoim strojem.
Dziękuję, Vivienne Westwood.
W skład naszych zaproszeń wchodziły same zaproszenia oraz „Almanach Farmera”, w którym zarysowaliśmy plan wydarzeń.
Tragicznie straciliśmy naszego pięknego golden retrievera, Bellę, na kilka miesięcy przed ślubem. Musieliśmy mieć ją blisko siebie podczas najpiękniejszego dnia naszego życia.
Śniadanie mistrzów.
Taylor Fitzgerald i Dina DiPetro sprawiły, że czułam się piękna jak nigdy wcześniej.
Moje bratanice wpadły na chwilę do mojego pokoju, by pochwalić się swoimi fryzurami. Były bardzo podekscytowane swoim debiutem jako dziewczynki sypiące kwiatki.
Czułam się jak prawdziwa księżniczka Disneya.
Na chwilę przed wyjściem na ceremonię byłam zaskakująco spokojna, ponieważ nigdy wcześniej nie byłam tak pewna swojej decyzji.
Bardzo szczęśliwy pan młody w szytym na zamówienie garniturze od Ralpha Laurena.
Najstarsi przyjaciele Jessego z dzieciństwa, Austin i Charlie, w drodze na ceremonię.
Chcieliśmy, by sceneria ceremonii wpisywała się w otaczającą nas naturę, a firma Aesme Flowers wykonała oszałamiającą pracę wprowadzając to w życie.
Nasza rodzina przygotowuje się do rozpoczęcia procesji.
Trochę śmiechu zanim w końcu to zrobimy!
Jacob, Claire i Kacey czekają z niecierpliwością na nasze przybycie.
Wraz z moim tatą musieliśmy ciągle przypominać sobie nawzajem o tym, by oddychać, gdy łzy płynęły nam po policzkach i szliśmy przy dźwiękach „Slipping Through Your Fingers” ABBY.
Najważniejsza chwila w życiu.
Byliśmy tak niesamowicie skupieni na sobie nawzajem. Tylko my i nasz wspaniały mistrz ceremonii, mój brat, Taylor Light.
Sloane i jej niezbędne nastawienie.
Najważniejszy pocałunek ze wszystkich pocałunków!
Gdy zaczęła się pieśń na wyjście, „Can’t Take My Eyes Off You” Frankie Valli, głośno ją do sie-bie śpiewaliśmy.
Chwila spokoju tylko dla nas na chwilę przed tym, zanim udaliśmy się na przyjęcie koktajlowe.
Nasz namiot weselny! Chcieliśmy, by jego wnętrze było ogromnym zaskoczeniem, więc postarali-śmy się, by na zewnątrz nic nie było widać.
W czasie przyjęcia koktajlowego w powietrzu czuć było magię.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.