Ślub w stylu boho: Z druhną Sienną Miller i kreacją projektu Savannah Miller
Romantyczna ceremonia nad jeziorem, córki pary podające obrączki i kreacja boho z gwieździstą peleryną od Savannah Miller. Wybór projektantki był dla Tori Cook oczywisty. – Savannah tworzy najpiękniejsze suknie ślubne, więc nawet się nie zastanawiałam – mówi panna młoda, która wyszła za Hugo Heathcote’a.
Tori Cook, działająca w branży public relations, oraz Hugo Heathcote, DJ i producent eventów, poznali się za sprawą jej brata Jamesa w 2009 roku. Dziesięć lat później zaręczyli się na swojej farmie podczas deszczowego grudniowego spaceru z ich dwiema córkami.
Hugo zaplanował wycieczkę na plażę West Wittering, gdzie Tori spędziła znaczną część swojego dzieciństwa, by oświadczyć się jej tam na jednej, konkretnej ławce. Miał ze sobą pierścionek swojej prababci – w stylu art déco z niebieskim szafirem i diamentami. – Cały plan spalił na panewce, gdy odmówiłam pojechania na plażę, bo okropnie wiało i padał deszcz – opowiada Tori. – Hugo trochę spanikował i zaczął proponować różne losowe rzeczy, które moglibyśmy robić. Nazajutrz wyjeżdżał do pracy, więc musiało się to stać tamtego dnia, przez co czuł dodatkową presję. W końcu, gdy pogoda się poprawiła, namówił mnie na spacer i wtedy się oświadczył, a ja oczywiście powiedziałam ,,tak”. Nasze dziewczynki były wniebowzięte, dopóki Harley, wtedy pięciolatka, nie wybuchła płaczem – ona też chciała pierścionek.
Z powodu pandemii przygotowania do ślubu trwały długo. – Trzy lata – uściśla Tori. – Mieliśmy wiele różnych planów podczas covidu, wszystkie zajmowały sporo czasu. Na sześć tygodni przed naszym wielkim dniem w 2020 roku w hotelu Macakizi w Turcji zrozumieliśmy, że musimy przełożyć ceremonię na 2021 rok. A potem przenieśliśmy ją jeszcze raz. Po prowadzeniu kolejnych restrykcji dla podróżnych zdecydowaliśmy się pobrać w Wielkiej Brytanii. Na tydzień przed ślubem, gdy zespoły odpowiedzialne za organizację uroczystości przyjechały na naszą farmę, by zacząć pracę, atmosfera zrobiła się jak na festiwalu. A że mieliśmy też wspaniałą pogodę, było jeszcze więcej zabawy.
Tori i Hugo postanowili nie korzystać z pomocy wedding plannera i zamiast tego ślubny weekend był wspólnym efektem prac i pomysłów ich samych, Sereny Mattar z Saucy Cow, Hotdog Productions, czyli firmy Hugo, oraz At Home Catering.
Nie tylko część organizacyjna została „w rodzinie”. Z prośbą o uszycie kreacji na ceremonię Tori zwróciła się do Savannah Miller – swojej przyjaciółki i siostry Sienny Miller, która była jej druhną. – Savannah tworzy najpiękniejsze suknie ślubne, więc nawet się nie zastanawiałam – mówi. – Zaprojektowałyśmy jedną na pierwszy ślub w Turcji, a potem zrobiłyśmy parę ulepszeń, by pasowała do uroczystości w brytyjskim lesie. Savannah ma niesamowite podejście i nie wymarzyłabym sobie tego lepiej.
Panna młoda chciała, by jej suknia była elegancka, ale w niewymuszony sposób, z nutą boho, która pasowałaby do całego wydarzenia. Dodała do niej gwieździstą pelerynę Marlowe, także projektu Savannah Miller, oraz opaskę Jennifer Behr. Kolczyki, które pożyczyła od Savannah i prosta diamentowa bransoletka, którą panna młoda dostała od swojej mamy, były idealnym dopełnieniem looku. (Hugo od stóp do głów był ubrany w projekty Gucci, nawet okulary przeciwsłoneczne pochodziły z tego domu mody). W kwestiach urody Tori również zaufała przyjaciołom: Wendy Rowe wykonała jej makijaż, a Earl Simms – fryzurę. – Oboje są geniuszami w tym, co robią, i byłam zachwycona efektami – wspomina Tori.
Podczas ślubnego weekendu goście zatrzymali się w wiosce glampingowej zapewnionej przez Woodville Project. – Namioty były wygodne i urokliwe. Cudownie, że większość ludzi była na miejscu – mówi Tori. – Mieliśmy także najwspanialszą pogodą, jaka tylko mogła być.
Ceremonia, która odbyła się pod dębem nad jeziorem w Surrey, była pięknym błogosławieństwem – ze ślubem udzielonym parze przez JJ Middlewaya i czytaniem w wykonaniu druhny Tori, Sienny Miller. – Obrączki, których użyliśmy, należały wcześniej do babci i dziadka Hugo. Były przywiązane do małych dzierganych myszek przedstawiających młodą parę – opowiada Tori. Potem wszyscy zaśpiewali ,,It Must Be Love” Madness. – Byliśmy przeszczęśliwi – dodaje Tori. – Każda sekunda była wspaniała.
Gdy ceremonia się zakończyła, spacerem przez las goście udali się na drinka nad jeziorem, a potem na kolację pod markizą na wzgórzu. Po posiłku Tori przebrała się w kombinezon od Alice Temperley i tenisówki Jimmy Choo na wieczorne świętowanie. Busy zabrały wszystkich na przyjęcie do stodoły, która została udekorowana czerwonym aksamitem i palmami. – Grali Jones Gang ze specjalnym goście Mikiem Rutherfordem i z moim tatą Nickiem Cookiem na perkusji – mówi Tori. – Plus genialny line up DJ-ów.
Impreza nie skończyła się aż do wschodu słońca, a goście tańczyli do piątej rano. Następnego ranka nowożeńcy urządzili w swoim ogrodzie całodniowy brunch, który przedłużył się do wieczora. Były tam wózek z kawą, stacja Bloody Mary, van z lodami, lobster rollami i pizzą. Do tego DJ-e i zespół grający na bębnach zrobionych z blaszanych pojemników – zabawny, a zarazem uroczysty sposób na zakończenie ślubnego weekendu.
Hugo i ja formalnie pobraliśmy się w starym ratuszu Chelsea na tydzień przed naszą główną ceremonią.
Nasze córki Lola i Harley założyły sukienki Self-Portrait, mój garnitur pochodził z Casely-Hayford, a Hugo miał na sobie projekt Olivera Browna.
Podczas przygotowań do ślubu.
Zewnętrzna strefa relaksu. Wiklinowy fotel oryginalnie należał do mojej mamy, Adi Hunter Cook. Pochodzi z jej mieszkania w Londynie z lat 60.
Dziewczynki sypiące kwiaty w trakcie przygotowań.
Błogosławieństwo nad jeziorem.
Ja z Wendy Rowe, która wykonała mój makijaż, Earlem Simmsem, który mnie uczesał, oraz z moją druhną Sienną Miller.
Dziewczynki od kwiatów są gotowe!
Hugo ze swoim drużbą Ivarem Wiganem.
Z moimi córkami Lolą i Harley, moim ojcem Nicolasem Cookiem i Sienną czekamy na błogosławieństwo.
Moja mama robi zdjęcia, gdy idę złożyć przysięgę.
Mój brat James Cook i brat Hugo Numa Heathcote.
Początek ceremonii. Gdy się pojawiłam, zabrzmiało „True Romance” Hansa Zimmera.
Mój ojciec prowadzi mnie do ołtarza.
Dla najmłodszych to długi dzień.
Hugo – pan młody.
Zabawny moment podczas ceremonii.
Dużo uśmiechów.
Naprawdę możecie zobaczyć detale mojej szytej na miarę sukni ślubnej od Savannah Miller. Moja piękna gwieździsta peleryna była zapięta na perłę.
JJ Middleway, który udzielił nam ślubu, błogosławi obrączki, które są przyczepione do dzierganych myszek – pana i panny młodej. Podały je Lola i Harley.
Trzymamy ślubny sznur.
Opuściliśmy ceremonię łódką.
Pocałunek.
Wszyscy wiwatowali, gdy odpływaliśmy.
Przypłynęliśmy na drinka.
Spacer na drinka nad jeziorem.
Witamy naszych gości.
Zespół The Diamond Boys Club zabawiał gości.
Z moim dobrym przyjacielem Tomem Rutherfordem idę na wzgórze na kolację.
Delphi z psem Glorią.
Dziewczyny tańczą do występu zespołu.
Ja i mój teść Tony Heathcote.
Rufus Taylor i George Waud.
Wchodzimy na kolację.
Z moim bratem Jamesem słuchamy przemów.
Harley i Cleo.
Ja i Sienna.
Bardzo zabawny moment podczas przemów.
Tort weselny był wieżą z serów.
The Diamond Boys club z mamą pana młodego Victoire Heathcote.
Krojenie wieży z serów.
Zespół już ustawił instrumenty w stodole na afterparty.
Niektórzy goście myśleli, że należą do boysbandu.
Strefa relaksu z siana.
Ja w kombinezonie Alice Temperley i tenisówkach Jimmy Choo.
Mój ojciec Nick na perkusji z The Jones Gang.
Alexa Chung na parkiecie.
Było pięknie!
Harley.
The Jones Gang porwał wszystkich do tańca.
Mike Rutherford, który był gościem specjalnym The Jones Gang, zagrał „I Can’t Dance” do naszego pierwszego tańca.
Zespół.
Z moim bratem Jamesem.
Na parkiecie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.