Od biustonoszy widocznych spod transparentnych topów po majtki pod „nagimi sukienkami” – pokazywanie bielizny na wybiegach jest powszechną praktyką. Teraz ten trend przenosi się również na ulice.
Pikantne stylizacje to dla mody nic nowego, teraz są one jednak en vogue. Powrót stylu Y2K zepchnął minimalistyczną skromność na boczne tory, w centrum uwagi umieszczając koronkową bieliznę. Prabal Gurung, Jonathan Simkhai, Tom Ford, Tory Burch i Victoria Beckham to tylko niektórzy z projektantów i projektantek, którzy w tym sezonie odkrywają ciało, Molly Goddard z kolei zestawiła w Londynie swoje charakterystyczne tiulowe kreacje z bielizną w paski przypominającą kolorystyką pszczoły.
Przejrzyste looki szturmem zdobywały wybiegi również na pokazach na sezon jesień-zima 2022. Miu Miu, Dior i Fendi to najlepsze tego przykłady, a zmysłowe biustonosze widać było również pod cekinowymi sukienkami na prezentacji debiutanckiej kolekcji Matthieu Blazy’ego dla Bottegi Venety. Prada przywróciła do łask babcine majtki, zestawione ze zwiewnymi sukniami z siatki, pod którymi znalazły się kryjące czarne figi i tank topy pozwalające na zachowanie (choć trochę) skromności. A co z rzeźbiarskim stanikiem Valentino w ostrym różu? Według Pierpaola Picciolego, który na wybieg wystylizował go z rozszerzaną ku dołowi spódnicą i operowymi rękawiczkami, najlepiej wygląda bez topu na wierzchu.
Od czasu, gdy znowu pozwolono nam wychodzić, celebryci i miłośnicy street style’u z chęcią zdejmują z siebie ubrania – i jest to trend dla każdego, kto ma na to ochotę. Ester Manas, której znakiem rozpoznawczym stały się przezroczyste looki, w rozmowie z magazynem „Vogue” mówiła: – Tworzę ubrania, które zadowolą każdego.
Tish Weinstock, była redaktorka działu urody brytyjskiego „Vogue’a”, twierdzi, że pokazywanie ciała przepaja pewnością siebie. – Zostanie mamą sprawiło, że czuję się bardziej komfortowo we własnym ciele – mówi. Projektów proponowanych w nowym sezonie jest naprawdę wiele, jednak Tish najbardziej lubi „nagie” sukienki vintage, konkretnie te z lat 20. i 30. zeszłego wieku. – To czasy, gdy kobiety raczej nie wychodziły z domu „nagie”, dlatego te kreacje są dość zaskakujące – wyjaśnia.
Tish przyjaźni się z inną miłośniczką „naked dress”, Camille Charrière, która założyła dwie „nagie” suknie na swój paryski ślub w zeszłym roku. Charrière złożyła przysięgę ubrana w wyszywaną cekinami suknię Celine couture, z widocznymi majtkami, a na przyjęcie przebrała się w szytą na zamówienie koronkową kreację od Harrisa Reeda z upcyklingu, w której pod spodem było widać bieliznę marki La Perla. – Dzień przed trochę spanikowałam, ale kiedy mój mąż zobaczył tę suknię, od razu powiedział, jak bardzo mu się podoba, a tak naprawdę tylko to miało dla mnie znaczenie – mówiła w „Vogue’u” o swojej decyzji, by w dniu swojego ślubu założyć przejrzystą kreację.
Do przejrzystości zachęca też Julia Hobbs, starsza redaktorka ds. projektów modowych w „Vogue’u”. – Widoczna bielizna może nadać lookowi dodatkowy wymiar, szczególnie jeśli lubisz nosić efektowne czarne total looki będące (kolejnym) trendem zapowiadanym na zimę – zauważa. – Osobiście planuję w tym roku zainwestować więcej w bieliznę – dodaje, zaznaczając, że o bieliźnie myśli raczej jak o biżuterii. – To część garderoby, która może ozdobić ciało, co się nie wydarzy, jeśli ją zakryjemy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.