Poprosiłam Inés, żeby to ona, gdy nadejdzie odpowiedni moment, oświadczyła mi się, i obiecałam, że będę czekać na jej wejście w czasie ceremonii – wspomina Celia. Ich wyjątkowy ślub odbył się w rezerwacie L’Albufera.
– Chciałyśmy, żeby odbyło się to w L’Albufera, ponieważ uwielbiamy ten region – mówią Celia i Inés, wspominając swoje wesele w Walencji, które odbyło się w czerwcu. – Marzymy, że kiedyś będziemy mieć w tej okolicy małą działkę z domkiem, gdzie w niedziele będziemy mogły przygotowywać paellę z przyjaciółmi. To marzenie na razie udało im się spełnić na jeden dzień, podczas celebrowania ich miłości w idyllicznej scenerii, w otoczeniu rodziny i przyjaciół.
Na miejsce weselnej uroczystości wybrały Alcatí, klub żeglarski zlokalizowany w rezerwacie L’Albufera w prowincji Walencja. – Zależało nam, żeby ślub odbył się właśnie tam i żeby udzielił nam go ojciec Celii, który jest do tego uprawniony – mówi młoda para. W kwestii organizacji wydarzenia Inés i Celia zawierzyły duetowi wedding plannerek z Bodas y algo más, które dokładnie wiedziały, jak zrealizować życzenia zakochanych.
Weselne menu zapewniła firma cateringowa prowadzona przez Ricarda Camarenę, zarządzana przez jego żonę, Mari Carmen Bañuls.– Razem z nimi stworzyłyśmy menu pełne produktów z sadów Walencji i Morza Śródziemnego. Jako danie główne wybrałyśmy jajka sadzone z homarem i ostrą kiełbasą sobrasada. Było to może trochę ryzykowne, ale gościom bardzo smakowało. Cieszyłyśmy się, że jako przystawkę mogłyśmy zaserwować francuskie i walenckie ostrygi, ponieważ naszym ulubionym barem, do którego chodzimy po pracy, jest Ostras Pedrín – opowiadają. Zaproponowane przez organizatorów wesela wina również wywodziły się z Walencji: wino Rafael Cambra (Fontanars dels Alforins) i El Celler del Roure (Moixent). Było też stoisko z Cardosanto, rzemieślniczym likierem ziołowym charakterystycznym dla tego regionu.
Jeżeli chodzi o wybór sukien ślubnych, obie panny młode wiedziały, że zamiast tradycyjnych projektów chcą założyć dwuczęściowe zestawy. Dlatego Ines zwróciła się do swojego przyjaciela, Adriána Salvadora z Estudio Savage, i od samego początku wiedziała, że chce, żeby to on zaprojektował jej ślubny look. Z kolei Celia wybrała suknię Otaduy. – Na przyjęcie przebrałam się w szytą na miarę kamizelkę My Bloomie marki należącej do walenckiej projektantki Andrei Serry – dodaje. Jako uzupełnienie stylizacji założyły rodową biżuterię: Inés miała kolczyki od prababci, a Celia od swojej babci.
Historia miłosna Celii i Inés zaczęła się w roku 2017, gdy spotkały się przypadkiem w kancelarii prawnej. Wkrótce potem ze względu na pracę Inés musiała przeprowadzić się do Madrytu, zaczął się więc etap związku na odległość. W końcu trzy lata temu obie przeniosły się do Walencji i zamieszkały razem. – Poprosiłam Inés, żeby to ona, gdy nadejdzie odpowiedni moment, oświadczyła mi się, i obiecałam, że będę czekać na jej wejście w czasie ceremonii. Przystała na ten plan i oświadczyła mi się, choć potem chciała, żebyśmy w dniu ślubu weszły na ceremonię razem – wspomina Celia.
Ich ślub w Walencji odbył się w końcu 24 czerwca. Była to uroczystość, na której każdy szczegół został dopięty na ostatni guzik: imprezę otworzył koncert artysty ERRE, kwiaty z The Taller zapewniły efekt wow, którego panny młode oczywiście oczekiwały, dekoracje inspirowane były naturą, a zabawę nakręcał DJ Boccachico. Zdjęcia autorstwa NORWUD i Lucíi Gil idealnie oddają magię tej uroczystości jak ze snu.
Na ceremonię Celia założyła dwuczęściowy kostium z szalem.
Dwuczęściowy kostium marki Otaduy.
Celia uzupełniła swój look bukietem polnych kwiatów.
Inés założyła buty, które dostała w prezencie od rodziny.
„Od początku było jasne, że zamiast sukien ślubnych obie chcemy założyć dwuczęściowe zestawy”.
Uroczystość ożywiło trio smyczkowe.
Miejscem uroczystości był Club Deportivo Empresarial Alcatí, klub żeglarski w L’Albufera de Valencia.
„Chciałyśmy, żeby ślub odbył się w L’Albufera, ponieważ uwielbiamy ten region. Marzymy, że kiedyś będziemy mieć w tej okolicy małą działkę z domkiem, gdzie w niedziele będziemy mogły przygotowywać paellę z przyjaciółmi”.
Oprawę graficzną zaproszeń oraz resztę papeterii opracowała Macarena Gea z Bodas y algo más.
Projekt dekoracji wykonały Inés i Celia wraz z Pilar i Macareną z Bodas y algo más.
„Zależało nam, żeby ślub odbył się na żywo i żeby udzielił nam go ojciec Celii, który jest do tego uprawniony”.
„Chciałyśmy zorganizować wesele oddające charakter miejsca, które lubimy, nawiązujące do tego, co lubimy robić, jeść i pić, pełne muzyki, jakiej lubimy słuchać”.
Fotografie to dzieło NORWUD.
Przyjęcie odbyło się w tym samym klubie żeglarskim, w którym odbyła się uroczystość.
Menu zapewnił catering Ricarda Camareny.
„Alcatí jest pełne roślin (trzcin i drzew) i otoczone wodą, dlatego chciałyśmy użyć naturalnych materiałów, które pasują do otoczenia (len, drewno, wiklina, trzciny) i połączyć je z bardziej kolorową dekoracją z polnych kwiatów na stołach”.
Zdjęcia na imprezie robiła Lucía Gil, a muzykę zapewnił DJ Boccachico.
„Chciałyśmy zorganizować wesele oddające charakter miejsca, które lubimy, nawiązujące do tego, co lubimy robić, jeść i pić, pełne muzyki, jakiej lubimy słuchać”.
Tłem pierwszego tańca Inés i Celii była ich ulubiona piosenka „Aunque tú no lo sepas” w wykonaniu ich przyjaciółki Pauli Muñoz.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.