Zoopatrol ratuje zwierzęta uwięzione w kijowskich mieszkaniach
Do licznych problemów spowodowanych wojną w Ukrainie dołączył kolejny wymagający szybkiego rozwiązania: w zamkniętych mieszkaniach, które opuścili ewakuujący się z Kijowa ludzie, pozostało dużo zwierząt potrzebujących pomocy. Zaangażowani Ukraińcy zorganizowali w tym celu specjalne zoopatrole.
Zoopatrol został założony przez Dmytra Revniuka i jego żonę Gannę Revniuk i funkcjonuje od 3 marca. Osoby, które do niego dołączyły, nigdy wcześniej nie ratowały zwierząt ani nie działały w organizacjach wolontariackich. Produktywny i ambitny zespół składa się z 20 koordynatorów, administratorów i asystentów oraz w sumie z aż 13 patroli.
Organizatorzy stworzyli specjalny formularz w dokumencie Google, który ludzie mogą uzupełniać w ramach zgłoszeń (dziś łączna liczba wszystkich to 714), uruchomione zostały też profile na Facebooku i Instagramie, działa call center, a telefony i kontakty do kijowskiego Zoopatrolu udostępniono na różnych czatach. Dzięki temu wiele osób się zgłosiło po zwierzęta, którymi trzeba się było zaopiekować.
Zoopatrol stosuje kilka metod ratowania pupili. Pierwszą z nich jest dokarmianie, które ma zapobiec głodowej śmierci. W tym celu zwykle wybijany jest wizjer w drzwiach i przez powstały otwór wkładana specjalna rurkę, przez którą wsypywane jest jedzenie i wlewana woda. Inną opcją jest zrobienie otworu w ścianie przy drzwiach. W taki sposób można nie tylko karmić, ale również wypuszczać koty: Zoopatrol czeka przez jakiś czas, aby zobaczyć, czy zwierzę wyjdzie, a jeśli nie, to przez dziurę wsypuje mąkę do mieszkania, a na zewnątrz stawia miskę z jedzeniem i wodą. Sąsiedzi proszeni są wtedy o obserwację lub patrol sam przychodzi następnego dnia. Za pomocą tej techniki można sprawdzić, czy kot wyszedł z domu i zostawił białe ślady. Oznacza to, że jest żywy. W skrajnych przypadkach Zoopatrol wycina zamki w drzwiach, a później wymienia je lub spawa drzwi, aby je za sobą zamknąć. Oczywiście wszystko odbywa się za zgodą właścicieli, którzy przesyłają odpowiednie dokumenty i nagrywają wiadomość wideo, w której potwierdzają swoją tożsamość i udzielają zgody na otwarcie drzwi mieszkania.
Większość zwierząt jest zabierana przez sąsiadów, ale niektóre pozostają w swoich domach – właściciele umawiają się wtedy z mieszkającymi obok co do ich dokarmiania i nadzoru. Jeśli sytuacja jest krytyczna, zwierzęta trafiają do schroniska lub domu tymczasowego. Zdarza się też, że ludzie pracujący w patrolach uratowane zwierzęta zabierają po prostu do siebie do domu.
Do tej pory udało się uratować 138 zwierząt, głównie kotów i psów. Zoopatrol deklaruje, że będzie kontynuował swoją działalność tak długo, jak będzie to potrzebne.
Artykuł oryginalnie ukazał się na Vogue.ua.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.