Stylistka Rosie Boydell-Wiles spełniła swoje marzenie z dzieciństwa i dziś pracuje w zespole Vivienne Westwood. W dniu swojego ślubu postanowiła oddać hołd zmarłej projektantce na wszystkie możliwe sposoby – od sukni jej projektu przez punkowy motyw agrafki po charakterystyczną koszulę w kratę, która miała też drugi, symboliczny i bardziej osobisty wymiar.
Gdy mama Rosie Boydell-Wiles zabrała – wówczas 10-letnią – córkę na retrospektywną wystawę prac Vivienne Westwood w londyńskim Muzeum Wiktorii i Alberta, ta natychmiast została wielką fanką projektantki. Jako nastolatka przetrząsała Topshop w poszukiwaniu wszystkiego, co w kratkę, a na ścianach wieszała zdjęcia z kampanii reklamowych jej marki. Teraz pracuje jako osobista stylistka oraz członkini zespołu Vivienne Westwood, ekspertka od stylizacji ślubnych i konsultantka ds. haute couture. Na swoje własne wesele nie tylko założyła szytą na zamówienie suknię Vivienne Westwood couture, ale cały ten wielki dzień uczyniła pełnym odniesień do punkowego londyńskiego ducha nieżyjącej projektantki – od martensów pana młodego Joego Boydella-Wilesa po motyw agrafki.
Rosie i Joe zawsze pragnęli, by ich ślub i przyjęcie weselne odbyły się w maju. Niedługo po tym, jak w grudniu 2021 roku zarezerwowali lokal, otrzymali niepokojące wiadomości na temat stanu zdrowia dwóch członków rodziny. Postanowili więc, że pobiorą się podczas niewielkiej rodzinnej ceremonii dla 30 gości w lipcu 2022 roku. Ponieważ jednak zaliczki za wynajem lokalu, kwiaty i catering były już zapłacone, ostatecznie zdecydowali, że na odwołanie rezerwacji jest za późno – byłoby to zbyt kosztowne. Dlatego przystąpili do organizacji wielkiej imprezy dla swoich przyjaciół w maju 2023 roku.
Szmaragdowy projekt haute couture z kryształkami Swarovskiego w białej wersji
Rosie nie miała wątpliwości, co założyć na swój formalny ślub. – Gdy Vivienne zmarła, przyjaciele pisali do mnie, jakby była moją krewną, ponieważ wiedzieli, że ją ubóstwiałam – mówi Rosie, wyjaśniając swój emocjonalny związek z projektantką. Dzięki swojej pracy ma dostęp do wspaniałego archiwum haute couture domu mody Vivienne, a najbardziej niezapomnianą suknią, jaką kiedykolwiek przymierzyła, był szmaragdowy projekt na czerwony dywan, z charakterystycznym dla Westwood gorsetem i siateczką z kryształkami Swarovskiego. Rosie zapytała, czy możliwe byłoby stworzenie jej wersji w kolorze kości słoniowej ze srebrnymi kryształkami Swarovskiego. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zespół właśnie pracował nad nową kolekcją ślubną i udało im się stworzyć niepowtarzalny projekt haute couture na czas – przed weselem Rosie.
W koszuli taty z siostrą do ołtarza
– Dorastałam ze świadomością, że mój nieżyjący ojciec nie poprowadzi mnie do ołtarza. Obawiałam się, iż tego dnia będę czuła, że czegoś mi brakuje – mówi Rosie. – Moja młodsza siostra Alice bardzo emocjonalnie do tego podchodziła i nie przestawała płakać od momentu, gdy założyłam suknię. Wydaje mi się, że był to dla niej trudny dzień, ponieważ brutalnie przypomniał nam, kogo straciłyśmy. Poza tym wiedziała, że pewnego dnia znajdzie się na moim miejscu. Rosie rozważała samodzielne pójście do ołtarza, jednak w końcu postanowiła, że chce mieć kogoś u boku. Oczywistym wyborem była właśnie Alice. – Pewnego dnia ja również wydam ją za mąż i wiem, że mój tata byłby bardzo dumny, widząc, jak się wspieramy.
Zamiast tradycyjnego welonu Rosie założyła granatową koszulę w kratę z długim, efektownym trenem, inspirowaną luźnymi koszulami z kołnierzykiem, które nosił jej ojciec. Jego koszule w kratę to najcenniejsze rzeczy, jakie posiada. Dzięki nim „czuję się jak w domu” – mówi.
– Wysłałam do projektantki Aleks oryginalną koszulę mojego taty, a ona dokładnie odtworzyła jej formę, tak bym tego dnia czuła się, jakbym miała na sobie jedną z jego rzeczy – wyjaśnia Rosie. – Następnie wycięła serduszko z wnętrza kieszeni na piersi oryginalnej koszuli taty i wszyła je w kieszeń mojej nowej koszuli, abym miała jego część przy sobie, idąc do ołtarza w tym ważnym momencie, gdy powinien przy mnie być.
Rosie do samego końca trzymała ten wyjątkowy, pełen głębokiego znaczenia szczegół w tajemnicy. – Moja siostra, z której opinią liczę się bardziej niż z opinią kogokolwiek innego, była – co absolutnie zrozumiałe – przerażona na myśl, że przykryję swoją wymarzoną suknię haute couture koszulą w kratę – żartuje Rosie, która, gdy tylko założyła koszulę, wiedziała, że podjęła słuszną decyzję. – Niezbyt często zestawia się ze sobą koszule i suknie ślubne, jednak miałam poczucie, że takie połączenie idealnie podsumowuje to, kim jestem – mówi.
Sygnet dla pana młodego, pierścionek z diamentami matki dla panny młodej
Jedną z koszul w kratkę swojego ojca Rosie miała na sobie również tego dnia, gdy Joe oświadczył się jej podczas spaceru po wybrzeżu w pobliżu jej rodzinnego domu w Devon. Choć oświadczyny były niespodziewane, para zaczęła rozmawiać o małżeństwie już po trzech miesiącach od pierwszej randki i wspólnie wymyślała projekt pierścionka zaręczynowego dla Rosie. – Moja mama była tak miła, że zaproponowała Joemu, by wykorzystał trzy diamenty z jej pierścionka zaręczynowego, który dostała od mojego ojca, pod warunkiem że Alice będzie mogła dostać pozostałe dwa, gdy też się zaręczy. Jubilerka Lylie zaprojektowała etruski pierścionek z ciemnymi jak atrament szafirami o szlifie bagietowym, które kontrastują z rodowymi diamentami. Choć Rosie zaaprobowała szkic, gotowego pierścionka nie widziała do momentu, gdy Joe zaskoczył ją w trakcie spaceru trzy miesiące później. Rosie również chciała dać Joemu pierścionek zaręczynowy. Podarowała mu więc masywny owalny sygnet, na którym wygrawerowała litery BW – na cześć ich nowego, połączonego nazwiska.
Metrem do ślubu
Kameralny letni ślub pary był krótką i uroczą ceremonią w pięknej, przypominającej oranżerię przestrzeni 100 Queen’s Gate Hotel, po której odbyły się kolacja i przyjęcie koktajlowe w klubie AllBright. Nowożeńcy przemieszczali się tego dnia metrem i taksówką, z której w pewnym momencie wysiedli i – by uniknąć stania w korku – poszli pieszo wzdłuż Regent Street. Dzięki tej decyzji powstały ich ulubione ślubne zdjęcia.
Załóż ją jeszcze raz
W maju tego roku para w końcu mogła się cieszyć weselem, w którym wzięli udział wszyscy ich przyjaciele. Wielka impreza odbyła się w przestrzeni magazynowej w londyńskim Hackney. Ponieważ już od prawie roku oficjalnie są małżeństwem, Rosie i Joe odpuścili sobie drugą ceremonię na rzecz zorganizowanych z rozmachem kolacji i dyskoteki. Zdecydowali się na nastrojowy, punkowy motyw przewodni, który idealnie pasował do ich looków w kratę od Vivienne Westwood. – Wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie znaleźć sukni, która spodoba mi się bardziej niż moja suknia ślubna, więc z ogromną radością założyłam ją po raz drugi. Niewiele osób ma taką możliwość – mówi Rosie. Z kolei Joe na drugie wesele zamienił swój smoking na garnitur w kratę od Vivienne Westwood (prezent urodzinowy od Rosie), do którego założył martensy i sportowe skarpety Adidas.
Przestrzeń magazynową udekorowali dzikim mchem, trybulą leśną, wierzbą mandżurską i wzorzystymi pledami vintage, trzymając się palety kolorystycznej, w której przeważały głęboki niebieski, zieleń i fiolet. Goście kosztowali pieczone prosię serwowane na długich drewnianych stołach przykrytych obrusami w szkocką kratę i udekorowanych sezonowymi kwiatami w butelkach vintage po mleku.
Para zatrudniła projektantkę tkanin i artystkę tworzącą instalacje Mię Sylvię. Wykonała ona kotary z materiałów w odcieniach granatu i w kratę Blackwatch, którymi przełamała otwartą przestrzeń magazynu. Uszyła też serwetki ze skrawków tkanin w kratę z próbek zamówionych wcześniej przez nowożeńców.
Zobaczcie, jak wyglądały dwie londyńskie uroczystości weselne Rosie i Joego.
– Sposób, w jaki drapowane są suknie Westwood, to czysta magia. To najbardziej twarzowe suknie na świecie, nowoczesne, a jednocześnie absolutnie ponadczasowe – mówi Rosie. – Wydaje mi się, że widać też po nich, że zostały zaprojektowane przez kobietę: wie, gdzie należy ciaśniej je zapiąć, które elementy podkreślić, a które ukryć.
– Włosy są dla mnie najważniejszym elementem wyglądu. Nigdy nie pozwoliłam nikomu ich stylizować, więc stwierdziłam, że najlepiej będzie, gdy zrobię to sama. Każdego ranka układanie fryzury zabiera mi w około pięciu minut, w dniu ślubu było tak samo.
– Od dziecka kolekcjonuję łańcuszki i zawieszki. Na przykład mały klucz, który codziennie noszę na szyi, znalazłam w pudełku ze starymi zardzewiałymi kluczami w moim domu, gdy miałam 11 lat. Nigdy nie zdejmuję tych ozdób, więc stały się ważną częścią mojego wyglądu (tak jak blond pasmo, na które zdecydowałam się w 16. roku życia). W tym ważnym dniu też chciałam je mieć na sobie. Zdjęłam parę łańcuszków, by mój look był trochę grzeczniejszy i by nie odwracały uwagi od dekoltu sukni, ale nadal pozostało kilka warstw, tak jak uwielbiam – mówi Rosie.
W dniu oficjalnego ślubu pan młody założył granatową marynarkę smokingową od Alexandra McQueena z czarnymi, jedwabnymi, ozdobionymi haftem klapami, którą zestawił ze spodniami duńskiej marki Sunflower, oksfordami Dr. Martens i skarpetkami w kratę Vivienne Westwood.
Rosie zrobiła Joemu niespodziankę w postaci sekretnie wszytej łatki z datą ich ślubu po wewnętrznej stronie marynarki od smokingu. Została wykonana z resztek materiału z koszuli w kratę Rosie.
Na chwilę przed oficjalną ceremonią w 100 Queen’s Gate Hotel.
Para młoda zdecydowała się na krótką ceremonię, podczas której siostra Rosie przeczytała fragment książki „Everything I know About Love” autorstwa dziennikarki Dolly Alderton, tata Joego – swoje ulubione słowa z utworu „Anthem” Leonarda Cohena, natomiast Jessica, czyli druhna Rosie – wiersz „All Kinds of Trouble” Abigail Burdess.
Rosie miała bukiet z białych róż i storczyków, ulubionych kwiatów swojej mamy.
Niezbędnym elementem ich na wskroś londyńskiego ślubu była przejażdżka metrem.
Po ceremonii – podróż metrem na przyjęcie.
Romantyczne chwile na linii District.
Chcąc uniknąć korków, państwo młodzi wysiedli z taksówki i przespacerowali się Regent Street, by dotrzeć na kolację w lokalu AllBright.
Kadry z Regent Street to ulubione zdjęcia młodej pary z całego dnia.
Zamiast welonu pan młody niesie tren koszuli w kratę Rosie.
– Kolacja była wspaniała, a my przez cały wieczór piliśmy espresso martini. Przed północą byliśmy już w łóżku (to must dla Joego, który lubi się kłaść przed godz. 22).
Młoda para na tle roślinnej dekoracji podczas przyjęcia weselnego, które odbyło się prawie rok po ślubie, w maju 2023 roku w Hackney.
– Wiedziałam, że nie będę w stanie znaleźć sukni, która spodoba mi się bardziej niż moja suknia ślubna – mówi Rosie, wyjaśniając, dlaczego na przyjęcie wybrała ten sam zestaw. – Chciałam zrezygnować z koszuli i założyć samą suknię, ale zbyt wiele osób powiedziało, że był to ich ulubiony element mojego looku. Rano w dniu przyjęcia skróciłam koszulę o metr, by nie była aż tak teatralna i niepraktyczna. Zamierzam skrócić ją jeszcze bardziej, by służyła potem jako sukienka koszulowa. Uwielbiam ją i nie zniosłabym myśli, że miałabym jej więcej nie założyć.
Na przyjęcie Joe założył garnitur w kratę od Vivienne Westwood z kolekcji na jesień/zimę 2022, który Rosie kupiła mu jako prezent na 30. urodziny. – Joe uwielbia, gdy nasze stylizacje współgrają. Mam damską wersję tego garnituru.
Rosie świadomie podchodzi do mody, więc planuje też odciąć spódnicę sukni, skrócić ją i pofarbować techniką dip-dye, a gorset nosić osobno.
Lokal był jak czysta kartka, więc państwo młodzi stworzyli wspaniałą instalację z ogromnych kul dyskotekowych i drapowanych tkanin w granatową kratę Blackwatch.
– Starałam się pamiętać o jednej rzeczy, którą zawsze mówię swoim klientkom: „Najtrudniejszym elementem przygotowań do ślubu jest znalezienie kogoś, kogo chce się poślubić”. To prawda: gdy masz już taką osobę, wszystko inne jest tylko dodatkiem.
– Chciałam, by mój imprezowy look był trochę bardziej wieczorowy, więc zamiast codziennych łańcuszków wybrałam elegancką biżuterię. Koleżanka z działu prasowego pożyczyła mi choker z kryształowych kości, który bardzo mi się podobał. Zestawiłam go z kryształowym chokerem przypominającym drut kolczasty, który pożyczyła mi moja kochana klientka. Dwa chokery zestawione razem wydawały mi się bardziej wyrafinowaną wersją noszonych na co dzień kilku łańcuszków.
Pan młody chciał, by jego look na przyjęcie wydawał się trochę mniej formalny, więc wybrał wysokie buty i skarpetki.
Florystka Moody Blooms ozdobiła stoły sezonowymi kwiatami w butelkach vintage po mleku.
Serwetki powstały ze ścinków tkaniny w kratę.
– Gdy goście nasycili się pieczenią, na stołach od razu pojawiły się dla wszystkich małe butelki Tequili Casamigos. Chcieliśmy w ten sposób wprowadzić imprezowy nastrój.
– Stworzyłam ślubne logo, które idealnie nas podsumowuje. Agrafka symbolizuje mnie, ponieważ noszę ją w uchu od czasu, gdy byłam nastolatką, a nawet wytatuowałam ją na nadgarstku. Dla Joego jest gałązka brzozy białej, ponieważ to jego ulubione drzewo – jest prawdziwym miłośnikiem przebywania na łonie natury. Połączyłam te dwa elementy i związałam je linią w stylu wstążki, co symbolizuje nasze małżeńskie życie.
Niedopasowane krzesła sprawiają, że część jadalniana wydaje się bardziej casualowa.
W dniu przyjęcia florystka młodej pary zaskoczyła ich gałązkami wierzby mandżurskiej z ogrodu swojej sąsiadki, która akurat przycinała wtedy drzewko. – Pod niedalekim żywopłotem znalazła też trochę mchu i trybuli leśnej. Przyniosła to wszystko do lokalu, by udekorować wejście i okolice baru. Byliśmy naprawdę zachwyceni, ponieważ nie znosimy, gdy coś się marnuje. A to był wspaniały sposób na wykorzystanie czegoś, co w przeciwnym razie od razu skończyłoby w kompostowniku – mówi Rosie.
Para postawiła na nastrojowy, punkowy motyw przewodni, z odcieniami ciemnego niebieskiego i fioletu.
Zbliżenie na zielone dekoracje.
Toast młodej pary!
Przyjaciel nowożeńców, Jared Fleming, pracował jako koordynator ich przyjęcia. Załatwiał wszystko – od znalezienia odpowiedniego DJ-a po organizację drinków. Rosie mówi, że dzięki niemu cały dzień przebiegł gładko. Co najważniejsze, Jared „zadbał o to, by nie było widać ani jednego pustego kieliszka”.
Wszystkim swoim przygotowującym się do zamążpójścia klientkom Rosie daje jedną radę: „Bądź sobą, szczególnie w dniu swojego ślubu”.
Draperie stanowiły efektowne tło dla dyskoteki.
Przerwa w przyjęciu – para pozuje w wannie.
DJ Mars Montana zapewnił idealną kombinację disco, house i popu, by goście mogli tańczyć przez całą noc.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.