Zadając pytanie o to, czy moda jest nowoczesna, Maria Grazia Chiuri poddaje w wątpliwość swoją rolę w Diorze, swoje powołanie jako projektantki i przyszłość branży w ogóle. Paradoksalnie, czarna, gotycka i mroczna kolekcja, która może okazać się jej ostatnią dla paryskiego domu mody, to mocny manifest, wielkie krawiectwo i pochwała piękna.
Przepełniona mrokiem kolekcja, którą Maria Grazia Chiuri zaprojektowała dla domu mody Dior, oglądana w upał, wydaje się odrealniona, pochodząca z innej czasoprzestrzeni, nieuchwytna. Na potrzeby pokazu artystka Penny Slinger (pracująca w Los Angeles Brytyjka, która określa się jako „feministka surrealistka”) przeobraziła kamienicę przy Avenue Montaigne 30, czyli dawne atelier mistrza Diora, w ciemne, klaustrofobiczne i przytłaczające wnętrze.
Kształty przypominające konary starych drzew, gnieciony metal, nieregularnie zamalowane ściany – taka przestrzeń miała odwoływać się do żywiołów. Zgodnie z alchemią, pogańskimi wierzeniami i mądrością czarownic, po śmierci ciało powraca do swoich źródeł, czyli elementów, z których składa się świat – powietrza, wody, ziemi i ognia. – Maria Grazia chciała, żeby wszystko wyglądało odświętnie – mówi Slinger w jednym z filmów opublikowanych na Instagramie Diora. Użyła angielskiego słowa „ceremonial”, które oznaczać może równie dobrze „obrzędowość”. Jakiego właściwie obrządku jesteśmy świadkami? Pogrzebu mody? Żałoby po modzie, która umarła już jakiś czas temu? A może tylko pożegnania Marii Grazii Chiuri z paryskim domem mody?
O jej odejściu mówiło się już od jakiegoś czasu, zwłaszcza że kilka ostatnich kolekcji nie wzbudziło zachwytu. Tym, którzy postawili na niej krzyżyk, Chiuri zagrała dziś na nosie. Czerń ubrana w konstrukcyjne formy była udanym powrotem do diorowskiej tradycji. Projektantka podkreślała przed pokazem, że jej mistrz zawsze uznawał się za architekta mody, a ona chce podążać jego śladem. Za punkt wyjścia obrała sobie więc detal architektoniczny. Kariatydy to figury obnażonych kobiet, nawiązujące estetyką do rzeźb ze starożytnej Grecji, które podtrzymują element budowli – gzyms, balkon albo kondygnację. W kariatydach Chiuri zobaczyła współczesne kobiety dźwigające niczym Atlas ciężar świata.
To właśnie one, także te najmłodsze, zadają pytanie o to, czy ubrania są nowoczesne (napis „Are clothes modern?” widniał na T-shircie z pierwszej sylwetki pokazu) albo inaczej: jaka moda oddaje ducha naszych czasów. Pesymistycznie piękna, zdaje się mówić Chiuri. W morzu czerni – koronek (które każdy skojarzy z domem mody Valentino), bufek i drapowań, jak to u Diora, gorsetów, asymetrii i głębokich dekoltów, wyróżnia się kilka sylwetek. Suknia ombre przypomina swoimi barwami jutrzenkę, podobna – miesza krwiste kolory zmierzchu, a najmocniejsza w wymowie, przypominająca zbroję, przeobraża kobietę w feniksa. Nie pokazano jej jednak w finale pokazu, a w jego pierwszej połowie. Podsumowaniem pokazu Chiuri zaskoczyła wszystkich. Modelka ubrała w kamienicę, dosadnie pokazując, że moda to architektura, że miejscem powstania jej mody jest 30 Avenue Montaigne i że historia Diora toczyć się będzie nadal. Czy już z kimś innym u steru, czas pokaże.
Paryski pokaz z pierwszego rzędu oglądały m.in. Shailene Woodley, Pryianka Chopra, Elisabeth Moss, Gal Gadot oraz influencerki: siostry Ferragni, Jeanne Damas, Camille Rowe, Olivia Palermo. Zaskoczeniem było pojawienie się Bianki Jagger.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.