Znaleziono 0 artykułów
26.02.2019

Dior jesień-zima 2019-2020: Powtórka z rozrywki

26.02.2019
Pokaz marki Dior (Fot. AP/Associated Press/East News)

Goście paryskiego pokazu jednego z najważniejszych domów mody nie mieli zadowolonych min. Ale nikt nie wydawał się tak strapiony jak Maria Grazia Chiuri, która wyjrzała zza kulis w finale. Projektantka poczuła chyba, że ta kolekcja nie należała do udanych.

Część redakcji pokaz Diora ogląda nie z pierwszego rzędu, a przed ekranem komputera. Dzięki temu możemy jeszcze uważniej przyjrzeć się reakcjom gości. Część patrzy na telefony, inni wzrok mają utkwiony w dali, jeszcze inni zwyczajnie się nudzą. A po zakończeniu pokazu składają dłonie do krótkich braw. I wstają. Ale nie po to, by złożyć hołd projektantce, tylko czym prędzej udać się na kolejny pokaz.

Dior (Fot. Getty Images)
Dior (Fot. Getty Images)

Sama Maria Grazia Chiuri wie, że zaprojektowała kolekcję bez gracji. Wykoncypowaną, z pozoru skazaną na sukces, będącą kontynuacją jej dotychczasowych poczynań w domu mody Dior. Bo przecież są i T-shirty z feministycznymi hasłami (tym razem „Sisterhood is global” oraz „Sisterhood is powerful”), i dodatki, które wyprzedać się mogą na pniu (saddle bags na szerokich, bogato zdobionych, wymiennych paskach, czapki typu bucket wyściełane materiałem z logo oraz z doczepioną woalką, gorsetowe paski, dzięki którym talia wydaje się jeszcze smuklejsza i wyżej ustawiona), i nawet wiodący temat pokazu. 

Dior (Fot. Getty Images)

Zanim na wybieg wyszły modelki, stanęła na nim Bianca Pucciarelli in Menna, włoska poetka, która tworzy pod pseudonimem Tomaso Binga, by jak czytamy m.in. na Instagramie Diora, „w subwersywny sposób skorzystać z przywilejów zarezerwowanych dla mężczyzn”.  Artystka nie tylko odczytała swój manifest nowej kobiecości, ale stworzyła scenografię. Każda litera alfabetu została tu przetłumaczona na formę kobiecego ciała. To kolejna próba napisania herstory zamiast dominującej historii. Idąc tym tropem, kolekcja Diora także powinna być wyzwolona, przewrotna, kobieca, ale w nowoczesny sposób.

Dior (Fot. Getty Images)
Dior (Fot. Getty Images)

Obietnice złożone na flagowym T-shircie nie mają pokrycia. Modelki nie wyglądały, jakby czuły się w ubraniach Chiuri wolne. Wręcz przeciwnie, oczy zasłonięte woalką, talie spięte paskami i okrycia o sztywnych mundurkowych formach, ograniczały ruchy, pole widzenia, swobodę. Te detale towarzyszyły sylwetkom znanym już doskonale z poprzednich kolekcji projektantki. Tiulowe półprzezroczyste spódnice zestawione zostały z dzianinowymi golfami, sukienki przypominały stroje baletnic, dużo było czerni i szarości, które kontrastowały z przeskalowanymi, odrobinę wręcz agresywnymi kratami. U Versace grunge był konwencją, tu stał się ciężarem. Z koleżankami z redakcji wyłuskałyśmy dosłownie kilka elementów wartych uwagi – smokingowe kamizelki, skórzane płaszcze o obszernym fasonie, welurowe spodnie. Podobały nam się nawiązania do lat 50., i „stylu młodej księżniczki Małgorzaty”, jak ujął to redaktor naczelny Filip Niedenthal. Zdecydowanie więcej było tych, które uznałyśmy za zwyczajnie nieładne. A przyglądająca się pokazowi dziewczyna, która nie ma z działem mody nic wspólnego, wyraziła to najlepiej: „Nie ma w tym magii”. Tak, od mody oczekujemy, magii, piękna, zachwytu. Gdy ich zabraknie, pozostaje zimna kalkulacja. I tak, ta kolekcja może okazać się komercyjnym sukcesem. Zadbają o to influencerki, dodatki się obronią, a marketingowcy będą powtarzali, że takie jest DNA Diora. Jeśli tak, to chyba czas na zmianę. 

Anna Konieczyńska
  1. Moda
  2. Premiery
  3. Dior jesień-zima 2019-2020: Powtórka z rozrywki
Proszę czekać..
Zamknij